Na gali u mojego brata przedstawił mnie z nonszalanckim śmiechem: „Moja siostra dostarcza paczki z Amazon”. Jego prezes poklepał mnie po ramieniu i powiedział: „Uczciwa robota”, po czym się odwrócił. Kilka minut później drzwi sali balowej się otworzyły. Do środka wszedł oficer, zatrzymał się i zasalutował. „Generale Jabłoński, pański pojazd jest gotowy, proszę pani”. W sali zapadła całkowita cisza, gdy wszyscy zdali sobie sprawę, że mówi do mnie. Mój identyfikator mówił wszystko: Armia USA. Tylko się uśmiechnąłem. „No cóż, mój „Amazon” jest tutaj”. – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Na gali u mojego brata przedstawił mnie z nonszalanckim śmiechem: „Moja siostra dostarcza paczki z Amazon”. Jego prezes poklepał mnie po ramieniu i powiedział: „Uczciwa robota”, po czym się odwrócił. Kilka minut później drzwi sali balowej się otworzyły. Do środka wszedł oficer, zatrzymał się i zasalutował. „Generale Jabłoński, pański pojazd jest gotowy, proszę pani”. W sali zapadła całkowita cisza, gdy wszyscy zdali sobie sprawę, że mówi do mnie. Mój identyfikator mówił wszystko: Armia USA. Tylko się uśmiechnąłem. „No cóż, mój „Amazon” jest tutaj”.

„Dostarcza paczki z Amazonu” – zaśmiał się mój brat na swoim przyjęciu. Potem przyjechał mój „Amazon”.

Nazywam się Lisha Jablonsky i mój brat powiedział kiedyś swoim kolegom z klubu golfowego, że cały dzień jeździłam po okolicy, a on tak naprawdę pomagał społeczeństwu. Było to trzy godziny po tym, jak zatwierdziłam operację antyterrorystyczną w Jemenie, która uratowała 200 istnień ludzkich.

Problem z byciem dwugwiazdkowym generałem w Połączonym Dowództwie Operacji Specjalnych polega na tym, że nikt nie wie, czym tak naprawdę zajmuje się JSOC, i wolę to. Kiedy cywile słyszą „wojsko”, wyobrażają sobie parady i saluty. Nie wyobrażają sobie zaszyfrowanych komunikatów o 3:00 nad ranem ani kodów autoryzacyjnych, które mogą przekierować całe grupy uderzeniowe lotniskowców. Moja rodzina z pewnością nie.

Mój brat Trevor pracował w sprzedaży produktów farmaceutycznych. Zarabiał dobre pieniądze, takie, że można było kupić sobie rezydencję na przedmieściach i BMW z podgrzewanymi siedzeniami. Dla moich rodziców to był wcielony sukces, coś widocznego, czym mogli się chwalić w swoim klubie brydżowym.

Byłem w wojsku przez 22 lata.

„Lisha coś robi w rządzie” – mawiała moja matka niejasno na spotkaniach rodzinnych, a jej ton sugerował, że załatwiam papierkową robotę w urzędzie komunikacji. „Bardzo stabilna sytuacja. Dobre świadczenia”.

Korzyści były znakomite. Szczególnie miły był prezydencki helikopter.

Zaczęło się, gdy miałem 30 lat, świeżo po awansie na majora. Wróciłem do domu na Święto Dziękczynienia, wciąż zmęczony po podróży samolotem z Kosowa, i znalazłem się obok nowej dziewczyny Trevora, Stephanie, która pracowała w marketingu.

„Więc co robisz?” zapytała Stephanie radośnie, sięgając po sos żurawinowy.

„Jestem w wojsku.”

„Och, coś jak rekrutacja? Mój kuzyn kiedyś myślał o dołączeniu.”

„Coś takiego” – powiedziałem.

Trevor pochylił się.

„Ona jest w zasadzie kadrą zarządzającą średniego szczebla, pracuje w administracji rządowej. Nie można jej tak po prostu zwolnić. Wiesz, jak to jest”.

Tego ranka spędziłem ten poranek na bezpiecznej wideokonferencji z Sekretarzem Obrony, omawiając harmonogram operacji uwolnienia zakładników podczas prawyborów. Wypiłem trzy filiżanki kawy i zatwierdziłem rozmieszczenie 60 milionów dolarów w aktywach.

„Jasne” – powiedziałem. „Nie mogę zostać zwolniony”.

Ten schemat utrwalał się przez lata. Każdy awans wciągał mnie coraz głębiej w świat tajnych informacji, oddalając mnie od wszelkich rozmów, jakie mogłem odbyć z rodziną. Kiedy awansowałem na podpułkownika, ojciec zapytał, czy to oznacza, że ​​dostanę jeden z tych małych gabinetów z okienkiem. Kiedy w wieku 38 lat odznaczyłem się pierwszą gwiazdką, stając się jednym z najmłodszych generałów brygady w JSOC, moją matkę najbardziej martwiło, czy ceremonia nie koliduje z przyjęciem zaręczynowym Trevora.

Nie. Przyleciałem z Kataru, byłem na obu i wróciłem. Nikt nie pytał, gdzie byłem.

„Podróże rządowe” – powiedziałem. „Szkolenie”.

Moja matka ze współczuciem poklepała mnie po dłoni.

„No cóż, przynajmniej zobaczysz różne miejsca, kochanie. Nawet jeśli to tylko bazy wojskowe czy coś w tym stylu.”

Dzień wcześniej byłem w pałacu królewskim w Rijadzie, informując saudyjskiego ministra obrony o wspólnej operacji. Ale jasne, bazy wojskowe czy coś w tym stylu.

Ta drwina nigdy nie była okrutna, doprawdy. To była ta podstępna część. Była protekcjonalna w sposób, w jaki potrafi to zrobić tylko rodzina, rodzaj litościwego odrzucenia przeplatanego troską. Nie chcieli mnie skrzywdzić. Naprawdę wierzyli, że pogodziłem się z gorszym losem.

Na ślubie Trevora jego świadek wygłosił toast za to, że wszyscy znaleźli swoją drogę, spoglądając na mnie znacząco.

„Niektórzy ludzie wspinają się na góry, inni ich strzegą, prawda?”

Wszyscy się zaśmiali. Uśmiechnąłem się do szampana. Dosłownie zdobyłem K2 podczas zimowego szkolenia bojowego, ale kto by to liczył?

Kiedy w wieku 41 lat awansowałem na generała dywizji, na drugą gwiazdkę, tę, która w moim oficjalnym tytule wiązała się z dowództwem połączonych operacji specjalnych, po prostu im o tym nie powiedziałem. Co miałem powiedzieć? Nie potrafiłem wyjaśnić, czym zajmowało się JSOC. Nie potrafiłem wspomnieć o operacjach, grupach zadaniowych, misjach akcji bezpośredniej koordynowanych w 17 krajach. Nie potrafiłem opowiedzieć im o sali operacyjnej ani o strzeżonym ośrodku w Fort Bragg, ani o tym, że podlegałem bezpośrednio czterogwiazdkowemu dowódcy, który z kolei podlegał bezpośrednio prezydentowi.

Więc tego nie zrobiłem.

„Nadal jesteś żołnierzem?” – zapytał mój ojciec na Boże Narodzenie.

“Tak.”

„Dobrze, kochanie. Stabilność jest ważna.”

Stabilność, prawda? Nie ma nic bardziej stabilnego niż planowanie misji specjalnych w aktywnych strefach wojennych.

W wieku 43 lat pogodziłem się z absurdem mojego podwójnego życia. W pracy byłem generałem Jabłońskim albo panią. Miałem ochronę, czterdziestoosobowy sztab i kody autoryzacyjne, które pozwalały mi na mobilizację zespołów szybkiego reagowania w dowolnym miejscu na świecie. Informowałem prezydentów w liczbie mnogiej. Podejmowałem decyzje, które zmieniały bieg konfliktów regionalnych.

W domu byłam Lishą, która nigdy nie do końca wykorzystała swój potencjał. Ten dysonans poznawczy powinien mnie bardziej irytować. Zamiast tego uznałam to za mrocznie zabawne.

Moja matka kiedyś próbowała mnie umówić z rozwiedzionym synem swojego dentysty, bo „ty nie jesteś młodszy, a on ma stabilną praktykę”.

Odebrałem telefon w swoim biurze w Fort Bragg, pod ścianą, na której wisiał medal pochwalny za wspólną służbę i dwa medale za wybitną służbę w obronie.

„Jasne, mamo” – powiedziałam. „Daj mu mój numer”.

Nigdy tego nie zrobiła. Później powiedziała mi, że zrezygnowała, bo „tyle podróżujesz służbowo, a on naprawdę potrzebuje kogoś na stałe”.

W tym tygodniu byłem w Niemczech, gdzie koordynowałem działania z dowódcami NATO w ramach inicjatywy na rzecz bezpieczeństwa państw bałtyckich. Najbardziej spektakularne było to, jak bardzo byli pewni swojej oceny mojego życia.

Trevor w szczególności skonstruował całą narrację na temat mojej kariery, która nie miała nic wspólnego z rzeczywistością, ale której bronił z absolutnym przekonaniem.

„Lkesha dobrze sobie radzi z prostym życiem” – powiedział kiedyś swoim kolegom, kiedy wpadłem do jego biura na lunch. „Wiesz, nie każdy potrzebuje stresu związanego z prawdziwą odpowiedzialnością”.

Uśmiechnąłem się beznamiętnie.

Prawdziwa odpowiedzialność.

Tego ranka zezwoliłem na atak drona. Cel został zneutralizowany bez strat ubocznych. 17 analityków spędziło noc na potwierdzaniu informacji wywiadowczych, ale oczywiście nie było mowy o żadnej realnej odpowiedzialności.

„To musi być fajne” – powiedział jeden z jego kolegów. „Mieć pracę, w której można po prostu wyjść z pracy”.

„Ma swoje momenty” – zgodziłem się.

Nie potrafiłem się nawet wkurzyć. Przepaść między ich założeniami a moją rzeczywistością była tak ogromna, że ​​stała się wręcz abstrakcyjna. Nie kpili ze mnie. Kpili z wymyślonej przez siebie fikcyjnej postaci, kogoś, kto ledwo mnie przypominał.

Fikcja utrwaliła się w rodzinnej mitologii. Stałam się biedną Lakeseshą w ich opowieści, siostrą, która nigdy do końca nie poukładała sobie życia, która wstąpiła do wojska, bo nie wiedziała, co innego robić i po prostu została, która prawdopodobnie przerzucała papiery, uczestniczyła w okazjonalnych spotkaniach i nazywała to karierą.

Kiedy mój ojciec obchodził 70. urodziny, teść Trevora, emerytowany dyrektor firmy ubezpieczeniowej, zagadnął mnie przy stole z deserami.

„No więc, Lkesha, Trevor powiedział mi, że nadal jesteś w wojsku.”

“Ja jestem.”

„A ty kim jesteś? Jakimś administratorem, czy coś w tym stylu?”

Pokiwał głową z mądrością.

„Wielu dobrych ludzi na tych stanowiskach pomocniczych. Ważna praca, która utrzymuje maszynę w ruchu.”

Poklepał mnie po ramieniu.

„Prawdziwi nieopiewani bohaterowie”.

Przyleciałem ze szczytu NATO. Francuski minister obrony poprosił o prywatną odprawę. Kanclerz Niemiec zaprosił mnie na kolację, ale tak, role pomocnicze, niedoceniani bohaterowie.

„Dziękuję” – powiedziałem. „Doceniam to”.

Ironia mnie podtrzymywała. Stało się to rodzajem gry. Jak bardzo mogłem się wykręcić? Jak bardzo mogłem być niejasny? Jak dokładnie mogłem się ukryć na widoku?

Absolutna pewność mojej rodziny co do mojej przeciętności stała się idealnym zabezpieczeniem operacyjnym. Nikt nie podejrzewa rodzinnego rozczarowania związanego z prowadzeniem tajnych operacji.

Potem odbyła się gala.

Trevor awansował na stanowisko regionalnego wiceprezesa ds. sprzedaży w swojej firmie farmaceutycznej, co było naprawdę imponującym osiągnięciem, o którym opowiadał wszystkim przez sześć miesięcy. Firma organizowała przyjęcie w hotelu Meridian w centrum miasta. Uroczystość w smokingu, otwarty bar, 200 gości, kwartet smyczkowy.

Moja mama dzwoniła trzy razy, żeby się upewnić, czy przyjadę.

„To bardzo ważne dla Trevora” – powiedziała. „Będą tam wszyscy dyrektorzy. Powinnaś spróbować nawiązać kontakty, Lakesha. Nawiąż trochę kontaktów. Nigdy nie wiadomo, jakie okazje się pojawią”.

„Będę tam, mamo.”

„I proszę, ubierz się ładnie, nie w mundur.”

Planowałem założyć swój galowy granat, właściwie ten formalny mundur z medalami i insygniami, które dałyby odpowiedź na każde pytanie, którego nigdy nie zadali. Ale w podtrzymywaniu tej szarady była jakaś poezja.

„Założę sukienkę” – powiedziałam.

„Dziękuję, kochanie. I może spróbuj udawać osobę odnoszącą sukcesy. Wiem, że twoja praca nie jest zbyt atrakcyjna, ale mogłabyś chociaż udawać, że ci idzie.”

Tego popołudnia byłem w Gabinecie Owalnym, gdzie informowałem prezydenta o sytuacji rozwijającej się na Morzu Południowochińskim, ale oczywiście starałem się sprawiać wrażenie człowieka sukcesu.

W noc gayla miałam na sobie prostą czarną sukienkę koktajlową i minimalną biżuterię. Wyglądałam ładnie, profesjonalnie, ale skromnie – dokładnie tak, jak oczekiwano od kogoś, kto ma coś wspólnego z rządem.

Sala balowa Meridian lśniła. Kryształowe żyrandole, lodowe rzeźby, kelnerzy krążący z szampanem i baldachimami. Trevor stał pośrodku w drogim smokingu, trzymając w ramionach grupę dyrektorów. Moi rodzice otaczali go niczym dumni generałowie, co, biorąc pod uwagę mój stopień, było kolejną warstwą ironii.

„Lisha!”

Moja matka podbiegła i pocałowała mnie w policzek.

„Udało ci się. I wyglądasz uroczo. Czyż ona nie wygląda uroczo, Richardzie?”

Mój ojciec skinął głową z aprobatą.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

5 BŁĘDÓW, KTÓRE POPEŁNIAMY PIJĄC WODĘ

5 BŁĘDÓW, KTÓRE POPEŁNIAMY PIJĄC WODĘ Czy na pewno pijesz wódę tak, jak powinieneś? Picie wody to jedna z rzeczy, ...

Rośliny doniczkowe podlewane nawozem ze skórek bananów: naturalny wzmacniacz wzrostu

Rośliny doniczkowe podlewane nawozem ze skórek bananów: naturalny wzmacniacz wzrostu Czy szukasz sposobu, aby nadać swoim roślinom doniczkowym żywego zastrzyku ...

Dlaczego nie zaleca się wieszania ubrań na zewnątrz?

Wraz z powrotem słonecznych dni i rosnących temperatur, często powraca pokusa suszenia prania na zewnątrz. Zapach świeżego prania niesiony przez ...

Ciasto kruche gruszkowe

Składniki Dawki na 10 porcji 250 g masła 150 g na ciasto + 100 g na kruszonkę 250 g cukru ...

Leave a Comment