Na firmowej imprezie wyśmiewano mnie za głupotę, mój chłopak nawet kiwał głową, a wieczorem, gdy wróciliśmy do domu, po cichu przeszukałam pliki badawcze jego przyjaciela, który ma doktorat, i znalazłam coś, co wstrząsnęło całym światem akademickim… – Page 4 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Na firmowej imprezie wyśmiewano mnie za głupotę, mój chłopak nawet kiwał głową, a wieczorem, gdy wróciliśmy do domu, po cichu przeszukałam pliki badawcze jego przyjaciela, który ma doktorat, i znalazłam coś, co wstrząsnęło całym światem akademickim…

„Żałujesz tego kiedyś?” – zapytał w końcu. „Zgłosiłeś ją?”

Myślałem o siedemnastu splagiatowanych fragmentach. O studentach, którzy się później zgłoszą. O przyszłych pracach, które nie będą bazować na skradzionych pracach.

„Nie” – powiedziałem. „Żałuję, że nie stanąłem w swojej obronie wcześniej. Żałuję, że dałem tobie i jej tak wielką władzę nad tym, jak postrzegam swój umysł. Ale nie żałuję, że powiedziałem prawdę”.

Skinął głową.

Miesiące zamieniły się w rok.

Nathan i ja chodziliśmy na terapię. Mieliśmy dobre i złe tygodnie. Bywały noce, kiedy gotowaliśmy razem, jak dawniej, kłóciliśmy się o dokumenty w blasku telewizora, i noce, kiedy spaliśmy plecami do siebie, a przestrzeń między nami była pełna niewypowiedzianych słów.

Mieliśmy też nowe rzeczy. Szczere rzeczy.

Jak tamtej nocy, kiedy przyznał, że za każdym razem, gdy mnie o coś pytał, zaczynał mieć wątpliwości, obawiając się, że wraca do starych nawyków.

„Nie chcę już być tym facetem” – powiedział.

„To nie rób tego” – powiedziałem. „Po prostu… sprawdź swoje argumenty. Jeśli uważasz, że się mylę, bo jestem sobą, to problem. Jeśli uważasz, że się mylę z powodu matematyki, możemy o tym porozmawiać”.

Śmialiśmy się. Kłóciliśmy. Dorastaliśmy.

Gdy nadszedł kolejny wieczór quizów, poszliśmy.

Wejście do baru było jak cofnięcie się w czasie. Te same lepkie stoliki. Ten sam krzywy magnes na lodówkę z piwem. Ten sam gospodarz, teraz starszy, z siwizną w brodzie.

„Wróciliście, żeby zdominować kosmos?” – zapytał, gdy nas zobaczył.

„Zobaczymy” – powiedziałem.

Gdy ta kategoria się pojawiła, reszta baru jęknęła.

Nathan spojrzał na mnie. „Wstałaś” – powiedział.

„Jesteś pewien?” zapytałem, unosząc brew.

„Emily” – powiedział, trzymając długopis nad arkuszem odpowiedzi. „Projektujesz satelity od sześciu lat i kierujesz zespołem nawigacyjnym. Jeśli ci w tej sprawie nie ufam, powinienem zostać wyrzucony z tego baru”.

Uśmiechnąłem się i zacząłem pisać.

Nie zdobyliśmy maksymalnego wyniku — ktoś zmienił przewidywany termin startu jednej z misji, której nie śledziłem — ale wygraliśmy tę rundę.

„Popisujący się” – mruknął Nathan, a w jego głosie słychać było dumę.

Wychodząc, zerknąłem na bar. Krzywy magnes z flagą na chwilę złapał światło, kolory wyblakły od zbyt wielu lat.

Później tego wieczoru, wracając do mieszkania, opłukałem kubek NASA i odłożyłem go na suszarkę. Mała naklejka w końcu odkleiła się do połowy, zwijając się w rogu, jakby machała.

Docisnąłem go kciukiem.

Niektóre symbole zachowujesz, nawet gdy są już trochę zużyte. Nie dlatego, że są idealne, ale ze względu na wszystkie noce, które ci towarzyszyły.

Siedemnaście skradzionych akapitów zakończyło karierę akademicką Melissy. Jeden obtłuczony kubek z wyblakłą flagą był świadkiem, jak kończyłam przyjaźń, niemal traciłam związek, a potem, z rozwagą, postanowiłam walczyć o coś lepszego.

Nie wiem, czy Nathan i ja będziemy razem wiecznie. Nie ma na to żadnego równania. Nie potrafię przeprowadzić żadnej symulacji, która powie mi, czy za dziesięć lat nadal będziemy siedzieć na tej samej kanapie, kłócąc się o dokumenty.

Ale wiem jedno: jeśli ktoś kiedykolwiek spróbuje go przekonać, że jestem dla niego za głupia, nie uwierzy mu.

A jeśli spróbują, cóż.

Zawsze byłem dobry w naprawianiu rzeczy.

Nawet jeśli czasami ich naprawa zaczyna się od spalenia części, które nigdy nie zostały zbudowane prawidłowo.

Rzecz w odbudowie życia – nawet gdy na zewnątrz nic nie wygląda na zniszczone – polega na tym, że dzieje się to warstwami. Powolnymi. Niewidocznymi. Takimi, których nawet nie zauważasz, że się zmieniły, dopóki nie spojrzysz wstecz i nie dostrzeżesz dawnego kształtu siebie niczym odcisku w mokrym betonie.

Trzy miesiące po wieczorze quizowym, po awansie, po sesjach terapeutycznych, które przeplatały się z produktywnymi przełomami i długimi okresami milczenia, zdałam sobie sprawę, że nic nie powiedziałam rodzicom. Ani o Melissie. Ani o Nathanie. Ani o awansie. Ani o wersji siebie, którą się stałam – w niektórych miejscach twardszą, w innych łagodniejszą.

Moi rodzice mieszkali w Austin, w tym samym domu, w którym w gimnazjum zbudowałem swoje pierwsze radio kryształkowe. Mój tata wciąż trzymał to urządzenie z tektury i drutu miedzianego na zakurzonej półce w garażu, jakby było trofeum. Dorastając, zachęcali mnie do wszystkiego, czego dotknąłem w nauce – ale sprawy emocjonalne? O tym nie rozmawialiśmy.

Kiedy więc rezerwowałem lot powrotny na długi weekend, nie spodziewałem się katharsis. Ani nawet zrozumienia.

Ale potrzebowałam dystansu – od laboratorium, od Nathana, od ciężaru decyzji, które podjęłam.

Mama odebrała mnie z lotniska swoim rozklekotanym Subaru w teksańskim upale i uderzyła mnie w twarz, gdy tylko wyszłam na zewnątrz. Przytuliła mnie, jakbym nie widziała mnie od lat, a nie miesięcy.

„Wyglądasz na zmęczonego” – powiedziała, obejmując moją twarz dłońmi.

„Wyglądam jak ktoś, kto żyje tylko kawą i symulacjami” – powiedziałem.

Prychnęła. „Więc wtorek?”

W domu parzyła mrożoną herbatę w sposób, w jaki tylko ona potrafiła – na tyle słodką, że kwalifikowała się jako deser, polewając ją plasterkami cytryny. Magnes z amerykańską flagą krzywo przylegał do drzwiczek lodówki, podtrzymując wyblakłą listę zakupów i pocztówkę, którą Nathan i ja wysłaliśmy z Parku Narodowego Olympic rok wcześniej.

„Nadal spotykasz się z tym chłopakiem?” zapytała swobodnie.

Zawahałem się.

„To skomplikowane” – powiedziałem.

„Czy w twoim wieku to nie zawsze tak jest?” – powiedziała, machając ręką. „Usiądź. Opowiedz mi wszystko”.

Nie powiedziałam jej wszystkiego – ani zemsty, ani plagiatu, ani siedemnastu przypadków – ale powiedziałam jej wystarczająco dużo. Że ktoś mnie zlekceważył. Że Nathan uwierzył im, a nie mnie. Że próbuję zdecydować, czy warto naprawiać ten związek.

Twarz mojej matki przybrała ten rzadki wyraz, który rezerwowała na rzeczy, które naprawdę ją denerwowały.

„Kochanie” – powiedziała cicho. „Jeśli ktoś tak szybko przekona się, że jesteś od niego gorszy, co się stanie, gdy następnym razem ktoś szepnie mu coś do ucha?”

To było proste pytanie. I uczciwe.

„On się zmienia” – powiedziałem cicho. „Oboje się zmieniamy”.

„Dobrze” – powiedziała. „Ale nie zmniejszaj się, żeby matematyka się zgadzała. Nigdy nie byłaś taką dziewczyną”.

Tej nocy, leżąc w łóżku, które pamiętam z dzieciństwa, całe pokryte świecącymi w ciemności gwiazdkami sprzed dekady, wpatrywałem się w sufit i czekałem, aż jej słowa do mnie dotrą.

Nie ograniczaj się.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

GOFRY CHRUPIĄCE I LEKKIE JAK PIÓRKO

*Im większa moc gofrownicy, tym bardziej chrupiące gofry. Podawać z ulubionymi dodatkami. Cukrem pudrem, bitą śmietaną, owocami. Bita śmietana 200 ...

Ultramiękkie ciasto budyniowe – rozpływające się i nieodparte

Przygotowanie piany z jajek: Ubijanie jajek z cukrem na puszystą masę to ważny krok. Nadaje to ciastu puszystość. Olej zamiast ...

Niesamowity przepis na roladki ziemniaczane wypełnione mięsem, które będą ozdobą Twojego stołu

 Ciasto ziemniaczane: Wymieszaj puree z jajkami, mąką, drobno posiekaną papryką i cebulą. Dopraw do smaku. Masa powinna być elastyczna i ...

Leave a Comment