Nawet się do niej nie odwrócił. „Panno LeI, jeśli ma pani coś do powiedzenia, to teraz jest na to czas”.
Otworzyła usta, ale nie wydobyły z siebie ani słowa. Jej wzrok powędrował w moją stronę i w tym momencie wiedziałem, że doskonale rozumie, o co chodzi.
Głos Bobby’ego rozległ się w mojej słuchawce. „W obudowie pakietu znajdują się mikrodyski. Dwa terabajty skompresowane. Schematy radarów NATO. Dane o położeniu floty. Zaszyfrowane logi komunikacyjne. To włamanie, Kate. Twoje włamanie”.
Ścisk w żołądku mi się zacisnął. Ale to nie było zaskoczenie. To było potwierdzenie. Każda nocna wątpliwość – każda, którą sobie wyobrażałem – zniknęła. Miałem rację. A teraz dowód znajdował się w wojskowej żandarmerii pod oczami połowy ambasady.
Głos Toma nałożył się na głos Bobby’ego. „Wysyłam ci sygnał lokalizacji. To bezpieczne pomieszczenie w piwnicy. Delaney jedzie tam z paczką. Jeśli chcesz, żeby twój łańcuch dowodowy był szczelny, trzymaj się go”.
Delaney już się poruszał – Vaughn między dwoma posłami niczym VIP eskortowany do samochodu. Ja stałem pół kroku z tyłu, rozglądając się po tłumie. Większość gości zamarła w bezruchu, udając obojętność, a jednocześnie śledząc wzrokiem każdy ruch.
Emily nie zamarła. Szła za nami, obcasy stukały o marmur, a jej głos był niski i napięty. „Marcus, nie możesz po prostu wyciągać ludzi z imprezy dyplomatycznej”.
„Patrz na mnie” – powiedziała Delaney, nie zwalniając tempa.
W korytarzu służbowym hałas z sali balowej stłumił się do głuchego szumu. Oświetlenie zgasło, cienie gromadziły się w kątach. Do eskorty dołączyło dwóch kolejnych żandarmów, jeden z nich zajął pozycję. Mijaliśmy personel kuchenny przyciśnięty do ścian z szeroko otwartymi oczami. W piwnicy czekały drzwi antywłamaniowe z rozświetloną klawiaturą. Delaney wprowadził kod, a zamek otworzył się z głośnym trzaskiem.
W środku było surowe pomieszczenie – metalowy stół, sprzęt nagrywający, zabezpieczona szafka na dowody. „Posadźcie go” – rozkazał Delaney. Vaughn został wepchnięty na krzesło, a kajdanki wciąż były zaciśnięte. Duval przybył kilka sekund później pod strażą, z przekrzywionymi okularami i pogniecioną marynarką. Cokolwiek zawarli dziś wieczorem, oficjalnie upadło.
Technik dowodowy w rękawiczkach wziął paczkę, sfotografował ją z każdej strony, zanim ją rozciął. Mikronapędy wypadły jak monety. Nawet zamknięte w antystatycznych woreczkach wyglądały niebezpiecznie.
Delaney zwrócił się do mnie. „Kapitanie LeI, zostajesz przywrócony do służby na potrzeby tego łańcucha. Będziesz świadkiem każdego transferu stąd do OSI”.
Te słowa zabrzmiały jak czysty cios po długiej walce. Nie oferował mi żadnej przysługi. Przywracał mi autorytet, który został mi odebrany trzy lata temu.
„Tak, proszę pana” – powiedziałem.
Emily stała w drzwiach, ciasno zakładając ręce. „Myślisz, że to ją oczyści? Nie masz pojęcia, w co się pakujesz”.
Delaney spojrzał na nią tak, jak tylko generał z powołania mógł – mierząc, niewzruszenie. „Wręcz przeciwnie, panno LeI, chyba w końcu widzę całą tablicę”.
Jej szczęka się zacisnęła, ale się nie poruszyła. Vaughn trzymał usta zamknięte, wpatrując się w stół przed sobą. Technik dowodowy zamknął dyski w obudowie i zarejestrował ich obecność. Delaney podpisał formularz, a następnie przesunął go w moją stronę. Moje nazwisko znalazło się pod jego nazwiskiem, długopis gładko przesuwał się po papierze. Po raz pierwszy od lat mój podpis nie wydawał się formalnością. Czuł się jak uderzenie.
Delaney wsunął podpisany formularz łańcucha dowodowego do teczki z dowodami, po czym oparł się o metalowy stół. „Kapitanie, chcę usłyszeć to od pana – od początku do końca”.
Wziąłem głęboki oddech – taki, jaki bierze się przed dłuższym biegiem – i wszystko wyjaśniłem: wykryte przeze mnie naruszenie, wzorce danych wskazujące na Vaughna, nagłe przerwanie śledztwa i salę konferencyjną OSI, gdzie mnie zostawiono na lodzie. Nie owijałem w bawełnę i nie pominąłem udziału Emily w zablokowaniu mi dostępu do dzienników łącznikowych NATO.
Emily nie przerwała, dopóki nie wspomniałem o dzienniku mojego ojca. „Nie możesz polegać na jego bazgrołach jako dowodzie” – powiedziała, wchodząc głębiej do pokoju. „Był na emeryturze, nie na bieżąco, gonił za duchami”.
Delaney nie spuszczała ze mnie wzroku. „Co jest na tym dysku?”
Sięgnąłem do torby i położyłem na stole dwa zaszyfrowane dyski – ten ze strychu i ten, który do mnie wysłano. „Mój ojciec zebrał je przed śmiercią. Łamałem je od miesięcy. Połowa plików pasuje do mikrodysków, które właśnie wyciągnąłeś od Vaughna. Reszta to wewnętrzna komunikacja łącząca jego sieć z kimś z Departamentu Stanu”.
Emily mocniej skrzyżowała ramiona. „Poszlaka”.
Głos Bobby’ego zatrzeszczał z bezpiecznego komunikatora na stole. „Nie ma żadnych poszlak. Właśnie przeprowadziłem porównanie hashów. Trzydzieści siedem plików jest identycznych bajt po bajcie z dyskami, które przejąłeś dziś wieczorem. Źródło LeI miało je na długo przed tym, jak Vaughn przepłynął Atlantyk”.
Delaney skinął głową. „To wystarczy, żeby uzasadnić formalne ponowne otwarcie OSI. A biorąc pod uwagę łańcuch, jaki mamy, nikt tego nie porzuci”.
Zwrócił się do technika dowodowego. „Zróbcie zdjęcia i kopie lustrzane. Zabezpieczcie kopie dla mojego biura i dowództwa OSI”.
Technicy poruszali się szybko, zakładając rękawiczki i przenosząc każdy dysk do czytnika. Szum sprzętu wypełniał pomieszczenie, jednostajny i niski.
Wyciągnęłam z torby dziennik ojca i otworzyłam go na zdjęciu jego i Delaney. Przesunęłam go po stole. „Ufał ci. Zostawił to dla mnie, bo myślał, że zrobisz to, co słuszne, kiedy nadejdzie czas”.
Delaney przyjrzał się obrazowi, zaciskając szczękę. „Twój ojciec był jednym z najlepszych analityków, z jakimi kiedykolwiek pracowałem. Gdyby powiedział, że w systemie jest coś nie tak, powinienem był posłuchać go wcześniej”.
Głos Emily stał się teraz chłodniejszy. „Marcus, pomyśl o tym, jak to wygląda. Upubliczniasz to i oskarżasz urzędującego łącznika Departamentu Stanu o utrudnianie śledztwa w sprawie bezpieczeństwa NATO. To się na tobie zemści”.
Delaney patrzył na nią przez dłuższą chwilę. „Jeśli martwisz się o wygląd, to źle się do tego nadajesz”.
Napędy zakończyły proces obrazowania, a technik wręczył Delaneyowi dwie zaszyfrowane kopie. Jedną przekazał mi. „Zatrzymaj to. Jeśli ktoś spróbuje to wyłączyć, zwolnij to”.
To nie była sugestia.
Bobby odezwał się ponownie przez komunikator. „OSI już powołuje grupę zadaniową. Przeglądają twoje stare akta, Kate. Wygląda na to, że twoje akta wkrótce zostaną przepisane”.
Słowa uderzyły mocniej, niż się spodziewałem. Latami powtarzałem sobie, że nie zależy mi na odzyskaniu stopnia ani uprawnień. Ale słysząc, że moje imię w końcu zostanie oczyszczone z zarzutów, rozluźniłem coś w piersi, o czym nawet nie wiedziałem, że je trzymałem.
Emily podeszła do stołu ostrym głosem. „Jeśli myślisz, że to się utrzyma, jesteś naiwny. Vaughn ma sojuszników, a oni spalą połowę Pentagonu, zanim dopuszczą do procesu”.
Delaney ani drgnął. „Wtedy przyprowadzimy drugą połowę Pentagonu, żeby to zobaczyli”.
Zacisnęła szczękę i przez sekundę dostrzegłem błysk paniki w jej oczach. Wiedziała, że sytuacja się odwróciła i tym razem nie zdoła tego kontrolować.
Wsunąłem zaszyfrowaną kopię do kurtki. Jej ciężar był inny niż na tacy, którą niosłem wcześniej. Była cięższa, ale wydawała się takim ciężarem, jaki człowiek chce dźwigać.
Delaney wstał, zbierając akta. „To jeszcze nie koniec, ale dziś wieczorem zrobiliśmy pierwszy krok. I zrobiliśmy to ze świadkami, dowodami i nieprzerwanym łańcuchem”.
Żołnierze wynieśli Vaughna i Duvala z pokoju. Emily została na swoim miejscu, z obcasami mocno osadzonymi w ziemi, z twarzą zastygłą w wyrazie gniewu i wyrachowania. Nie spojrzałem na nią, idąc za Delaneyem do drzwi. Głos mojego ojca ze starego nagrania rozbrzmiewał mi w głowie: Jeśli Katie kiedykolwiek to usłyszy, wiedz, że miałeś rację. Teraz miałem dowód. I otwartą sprawę, żeby upewnić się, że to ma znaczenie.
Emily dogoniła mnie na korytarzu, jej obcasy uderzały o kafelki niczym metronom ustawiony na tryb przesłuchania.
„Katie” – powiedziała cicho. „Musimy porozmawiać… na osobności”.
Nie zwolniłem tempa. „Mieliśmy na to lata. Zdałeś”.
Ruszyła naprzód, odcinając mi drogę w pobliżu bocznego korytarza. Żołnierze dali nam miejsce, ale pozostali w zasięgu wzroku. Skrzyżowała ramiona, a jej wypolerowana dyplomatyczna maska mocno trzymała się na twarzy. „Myślisz, że masz wszystko poukładane, prawda? Że jesteś tu bohaterem”.
„Nie muszę być bohaterem” – powiedziałem spokojnie. „Po prostu chciałem, żebyś nie był złoczyńcą”.
Jej oczy się zwęziły. „Nie masz pojęcia, z czym masz do czynienia. Vaughn nie był moim wyborem. Nic z tego nie było. Ale kiedy już tam jesteś, nie możesz po prostu odejść”.
„To nieprawda. Zdecydowałeś się zostać w domu.”
Jej szczęka drgnęła. „Wybrałam przetrwanie. Zbyt długo cię nie ma, żeby zrozumieć, co to znaczy działać na tym poziomie. Każda rozmowa to negocjacje. Każda przysługa wiąże się z długiem. Nie ja ujawniłam te pliki, ale wiedziałam, kto to zrobił. I milczałam, bo pociągnięcie za ten wątek też by mnie pogrążyło”.
Pozwoliłem, by to zawisło w powietrzu przez chwilę. „Więc pozwoliłeś im zabrać mnie zamiast mnie”.
Jej głos nie podniósł się, ale napięcie było w nim niewątpliwe. „Zawsze byłeś lepszym oficerem. Dałbyś radę. Ja nie dałabym rady”.
I oto było – zeznanie pozbawione przeprosin.
„Mogłeś mi powiedzieć” – powiedziałem. „Mogliśmy znaleźć inny sposób”.
Pokręciła głową. „Nie. Nadal wierzysz w coś innego. Dlatego zawsze będziesz niebezpieczny dla ludzi takich jak Vaughn – i dla mnie”.
Posłowie lekko się poruszyli, obserwując nas, ale nie ingerując.
„Nie chciałam ci tego robić” – kontynuowała, łagodniej. „Ale kiedy dziś wieczorem wszedłeś na ten parkiet, zmusiłeś mnie do działania. Cokolwiek się stanie, oboje będziemy celem”.
„Jesteśmy” – powiedziałam, wpatrując się w jej twarz – siostry, z którą dorastałam, tej, która przemycała mi cukierki przed snem – a teraz mówiła, jakby czytała z notatki Departamentu Stanu o kontroli szkód. „Masz rację w jednej sprawie: oboje jesteśmy celem. Ale ty masz coś, czego ja nie mam”.
Uniosła brwi. „A co to takiego?”
Podszedłem o krok bliżej, mówiąc na tyle cicho, żeby tylko ona mogła usłyszeć. „Dokonałaś wyboru – i to złego”.
Zacisnęła usta w cienką linię. Przez chwilę myślałem, że wybuchnie śmiechem, ale ona tylko się cofnęła, odzyskując opanowanie. „Jeśli myślisz, że skończy się to kilkoma dyskami twardymi i podpisem generała, to nie jesteś już taki mądry jak kiedyś”.
„Może i nie” – powiedziałem. „Ale jestem wystarczająco mądry, żeby wiedzieć, że nie stoję już sam”.
Jej wzrok powędrował w stronę żandarmów, a potem w korytarz za mną, skąd dobiegał głos Delaneya wydającego rozkazy. Wiedziała, że siatka już się zamknęła. Minąłem ją bez słowa, stukot jej obcasów trwał zaledwie kilka kroków, zanim całkowicie się zatrzymał. Nie zawołała za mną. Po raz pierwszy od początku nocy powietrze wydawało się lżejsze – nie dlatego, że walka się skończyła, ale dlatego, że w końcu wiedziałem dokładnie, po której stronie stoi, i że to nie była moja.
Delaney był już w kabinie łączności, kiedy wszedłem, a rząd bezpiecznych terminali jarzył się na tle ciemnego pomieszczenia. Twarz Bobby’ego wypełniła jeden z ekranów, twarz Toma na drugim. Obaj byli już pogrążeni w swoich operacjach.
„Zdublowaliśmy każdy bajt z dysków dowodowych” – powiedział Bobby bez zbędnych wstępów. „Łańcuch dowodowy jest szczelny. Przekazuję wstępną analizę naruszenia do OSI”. Nacisnął kilka klawiszy. „Nadzór Kongresu właśnie otrzymał bezpieczny alert”.
Tom odchylił się na krześle, a po ekranie przesuwał się blask kodu. „Redakcje też węszą. Ktoś na gali doniósł, że żandarmi wyprowadzili Vaughna i Duvala w kajdankach. Do rana będziesz na każdym blogu o obronności w kraju”.
Wtrącił się Delaney. „Nie chcę, żeby to było przedstawiane jako plotka. Publikujemy fakty, a nie pogłoski. Dane, łańcuch, aresztowanie – nic więcej”.
„Rozumiem” – powiedział Bobby. „Ale nie powstrzymasz nagłówków przed tworzeniem własnych schematów. I będą łączyć Emily z Vaughnem, czy ci się to podoba, czy nie”.
Zerknąłem na Delaneya. Nie spojrzał na mnie, kiedy powiedział: „To niech tam. Jeśli jest czysta, będzie miała dowód. Jeśli nie, to my go będziemy mieli”.
Z kąta pokoju technik dowodowy podał mi teczkę. W środku znajdowały się zdjęcia w wysokiej rozdzielczości z kamery umieszczonej na tacy – Vaughn wręczał Duvalowi paczkę. Duval chował ją do kieszeni. Emily kiwała głową w ich kierunku. Bez podpisów, bez komentarza – tylko zdjęcia opowiadające własną historię.
Odsunąłem teczkę i stuknąłem w ekran, na którym Tom uruchamiał indeks plików. „Oznacz każdy dokument nagłówkami NATO. Priorytetem będą klucze szyfrujące i logi komunikacyjne. Im bardziej niepodważalne, tym szybciej się to przyjmie”.
Tom skinął krótko głową, a jego ręce przesunęły się nad klawiaturą.
Drzwi się otworzyły i weszła rzeczniczka prasowa, wyglądająca, jakby właśnie weszła w tajny huragan. „Generale, reporterzy już się zbierają przed bramą ambasady. Czy mamy wydać oświadczenie?”
Delaney nie wahał się. „Tak. Krótko. Potwierdź, że dwie osoby zostały zatrzymane pod zarzutem szpiegostwa przeciwko sojusznikom NATO. Żadnych nazwisk, żadnych spekulacji”.
Łącznik wyszedł, a drzwi zamknęły się z cichym kliknięciem.
Głos Bobby’ego odezwał się przez komunikator. „Kate, w dzienniku twojego ojca jest dodatek. Strony, które wcześniej przegapiliśmy. Wygląda na to, że sporządził listę skompromitowanych łączników obrony – stanowych, Departamentu Obrony, a nawet kontrahentów. Vaughn to tylko jeden z elementów.”
Poczułam, jak moje dłonie zaciskają się w pięści. „A Emily?”
Pauza. „Jej nazwiska tam nie ma, ale nazwiska dwóch jej najbliższych kontaktów dyplomatycznych już tak”.
Delaney przykuła moją uwagę. „Podążamy za nićmi. Za wszystkimi.”
O północy pierwsze komunikaty dotarły do audycji. Sformułowanie było kliniczne: amerykańskie i francuskie władze wojskowe udaremniają podejrzaną operację szpiegowską na paryskiej gali. Ale podtekst był oczywisty – to nie był kolejny przeciek. To był ten rodzaj wycieku, który zmienia kariery i rozbija sojusze.
Tom połączył się z transmisją na żywo z jednej z głównych sieci. Ton prezentera był poważny. „Źródła podają, że osoby zatrzymane dziś wieczorem są powiązane z wyciekiem danych, który miał miejsce trzy lata temu i doprowadził do zwolnienia odznaczonego oficera cyberbezpieczeństwa Sił Powietrznych USA”.
Nie musiałem pytać, skąd wzięli tę ostatnią część. Historia wyszła na jaw. Twarz Emily pojawiła się przelotnie w nagraniu uścisku dłoni z francuskim oficerem obrony. Stacja nie oznaczyła jej, ale nie musiała. Każdy w kręgach dyplomatycznych wiedziałby o tym.
Delaney odwróciła się od ekranu. „To będzie gorące przez tydzień, może dłużej. Ale kiedy się skończy, odzyskasz swoje imię”.
Pokręciłem głową. „Nie chcę tylko odzyskać swojego nazwiska. Chcę, żeby każde nazwisko, które mój ojciec zapisał w tym dzienniku, zostało zbadane. Koniec z cichym tuszowaniem”.
Spojrzał na mnie wzrokiem, który mówił, że rozumie. „W takim razie ruszamy.”
Nagle w pomieszczeniu znów zawrzało od aktywności – pliki przesyłano na bezpieczne serwery, linie telefoniczne rozświetlały się od szyfrowanych połączeń, technicy drukowali kopie dokumentów dla kurierów. Każdy ruch wydawał się pędem, takim, którego nie dało się zatrzymać bez pozostawienia odcisków palców.
Gdzieś w ambasadzie Emily prawdopodobnie już przygotowywała swoje oświadczenie o rezygnacji, starannie sformułowane, by przedstawić ją jako stronę pokrzywdzoną. Nie miało to znaczenia. Prawda nie była już jej sprawą. Była ujawniona, udokumentowana i niemożliwa do cofnięcia.
Zanim pierwsza fala oświadczeń ujrzała światło dzienne, ambasada działała już na kofeinie i adrenalinie. Każdy korytarz wibrował kontrolowanym chaosem – rzecznicy prasowi odbierali telefony, pracownicy ochrony podwajali patrole, a zespoły wywiadowcze porównywały przejęte dane z trwającymi operacjami NATO.


Yo Make również polubił
Faszerowane udka z kurczaka
„Jak przygotować zdrowy napar z jabłka, tragakanty i głogu – Przewodnik po naturalnych ziołowych naparach”
Zawsze myślałem, że tak jest
Cieszę się, że ty i twój mąż byliście zachwyceni tym przepisem! Tutaj jest to w przejrzystym formacie