Poznałam go na ich trzeciej randce. Clare zaprosiła go na rodzinny obiad do cioci Patricii i od razu wiedziałam, że coś jest nie tak. Nie potrafiłam dokładnie określić, o co chodzi. Mówił wszystko, co trzeba, chwalił kuchnię cioci Patricii, pytał mnie o siłownię. Ale w jego oczach było coś, kiedy patrzył na Clare – coś zaborczego, jakby była pięknym przedmiotem, który nabył, a nie osobą, którą kochał.
Następnego dnia opowiedziałem Clare o swoich obawach. Wielki błąd. Przybrała postawę obronną, powiedziała, że jestem nadopiekuńczy, że nie lubię widzieć jej szczęśliwej. Pokłóciliśmy się, naprawdę się pokłóciliśmy, po raz pierwszy w życiu. Potem przestała tak często dzwonić.
Pobrali się dziesięć miesięcy później. „Szybko” – powiedział Brandon – „bo jak się wie, to się wie”. Ślub był piękny i kosztowny, a mnie przez cały czas wydawało się to nie na miejscu. Byłam druhną, stałam tuż obok siostry i patrzyłam, jak wychodzi za mąż za mężczyznę, który jakimś cudem, w niecały rok, przekonał ją do rzucenia pracy nauczycielki, przeprowadzki do jego domu na przedmieściach Austin i ograniczenia „zbędnych zobowiązań” takich jak nasze cotygodniowe siostrzane obiady.
Po ślubie widywałam Clare coraz rzadziej. Rozmowy telefoniczne stawały się krótsze, wizyty się kończyły. Ciągle pojawiały się wymówki: Brandon miał służbowe imprezy, na które musiała pójść, remontowali dom, źle się czuła. Była zajęta.
Ale jestem jej bliźniaczką. Zawsze łączyła nas ta więź, to niewypowiedziane poczucie bycia razem. I czułam, że coś jest nie tak, nawet gdy Clare się uśmiechała i mówiła, że wszystko jest idealnie. Sygnały ostrzegawcze były początkowo niewielkie. Clare w długich rękawach w lipcu. Odwoływanie planów w ostatniej chwili. To puste spojrzenie w jej oczach, gdy myślała, że nikt nie patrzy. To, jak drgała, gdy ktoś zbyt szybko się do niej zbliżył. To, jak zaczęła prosić o pozwolenie na różne rzeczy, przeplatając zdania zwrotami „Brandon uważa” i „Brandon mówi”, zamiast mieć własne zdanie.
Sześć miesięcy temu pojawiłem się u niej w domu bez zapowiedzi. Brandon otworzył drzwi, zablokował je swoim ciałem i powiedział, że Clare śpi. „Może następnym razem powinnaś zadzwonić pierwsza” – powiedział, a jego uśmiech nie sięgał jego zimnych oczu. Nigdy nie przeszedłem przez te drzwi. Trzy miesiące temu zobaczyłem Clare w sklepie spożywczym. Przytuliłem ją, a ona się skrzywiła. Zbyła to śmiechem, mówiąc, że naciągnęła mięsień na siłowni. Ale Clare nie chodziła na siłownię, a kiedy dotknąłem jej ramienia, poczułem, jak się ode mnie odsunęła. Zacząłem dzwonić więcej, pisać SMS-y, próbując znaleźć sposób, żeby się z nią zobaczyć, ale Brandon zawsze był tam, zawsze obserwował, zawsze miał jakiś powód, dla którego Clare nie mogła się ze mną spotkać ani porozmawiać przez dłuższy czas. Czułem się bezradny, sfrustrowany i przerażony.
Potem ktoś zapukał o północy.
Teraz leżała na mojej kanapie, płacząc tak mocno, że ledwo mogła oddychać. Przykładałem jej do twarzy lód owinięty w ręcznik kuchenny, starając się nie drżeć z wściekłości tak głębokiej, że aż przypominała fizyczną chorobę.
„Porozmawiaj ze mną” – powiedziałem cicho, siadając obok niej i delikatnie przykładając lód do jej opuchniętego oka. „Opowiedz mi wszystko”.
Zajęło to prawie godzinę. Słowa wyrywały się z jej ust w strzępach, pomiędzy szlochami i długimi, drżącymi milczeniami. Jak to się zaczęło od drobiazgów: Brandon krytykował jej ubrania, gotowanie, przyjaciół. Potem pojawiły się krzyki, kontrolowanie – śledzenie jej telefonu, przeglądanie wiadomości, ustalanie zasad dotyczących tego, gdzie może chodzić, z kim może się widywać, na co może wydawać pieniądze. Potem zaczęła się fizyczna strona: popychanie, chwytanie, policzkowanie, zawsze tam, gdzie nikt nie mógł jej zobaczyć, a potem groźby o tym, co się stanie, jeśli komukolwiek powie.
Dzisiejszy wieczór był najgorszy. Kolacja była zimna, bo Brandon wrócił późno do domu, nic jej nie mówiąc. Złapał ją, potrząsnął, a potem jego ręce znalazły jej gardło i ścisnęły. Powiedziała, że zobaczyła zbliżającą się ciemność i pomyślała, że to już koniec, że tak umrze . Potem puścił ją, rzucił o ścianę i powiedział, że jeśli kiedykolwiek spróbuje odejść, dopilnuje, żeby nikt nie znalazł jej ciała. Miał znajomości, pieniądze, prawnika na etacie. Kto by jej uwierzył?
„Wierzę ci” – powiedziałem, trzymając siostrę, która płakała. „I on za to zapłaci”.
Clare w końcu zasnęła około trzeciej nad ranem, zwinięta w kłębek na mojej kanapie pod każdym kocem, jaki miałam. Oczyściłam jej rany najdelikatniej, jak potrafiłam, podałam jej leki przeciwbólowe i zrobiłam herbatę, której prawie nie tknęła. Teraz leżała nieruchomo, jej oddech w końcu się uspokoił, a ja siedziałam w kuchni po ciemku, gapiąc się w pustkę. Nie mogłam zasnąć. Za każdym razem, gdy zamykałam oczy, widziałam te siniaki na jej szyi, te odciski palców. Wciąż myślałam o tym, jak blisko byłam jej utraty. O tym, że gdyby Brandon ścisnął ją jeszcze trochę, tylko trochę mocniej, moja siostra już by nie żyła.
Wściekłość, która siedziała mi w piersi, wydawała się czymś żywym, czymś palącym i domagającym się działania. Ale jakiego działania? Wezwać policję? Clare nie miała żadnych dowodów poza obrażeniami, a Brandon miał już gotową historię. Już udowodnił, że jest ostrożny i sprytny. Każda sprawa zniknie, a Clare znów wyląduje w tym domu z mężczyzną, który omal jej nie zabił – tylko teraz bardziej wściekłym, bardziej niebezpiecznym.
Krążyłam po małej kuchni, a mój umysł pędził. Nagle dostrzegłam swoje odbicie w drzwiczkach mikrofalówki. Zobaczyłam swoją twarz. Twarz Clare. Naszą identyczną twarz.
Pomysł uderzył mnie jak błyskawica. Byliśmy bliźniakami. A co, gdybyśmy zamienili się miejscami? Co, gdybym wróciła do tego domu jako Clare i sama skonfrontowała się z Brandonem? Byłam wyszkolona. Wiedziałam, jak walczyć, jak się bronić. Co ważniejsze, nie bałam się go. Niech spróbuje mnie dopaść. Niech spróbuje mnie kontrolować. Pokazałabym mu dokładnie, co się dzieje, gdy zaczepia kogoś, kto potrafi się bronić.
Im dłużej o tym myślałem, tym bardziej to nabierało sensu. Clare była zbyt przestraszona, zbyt zszokowana. Ale mogłem to zrobić. Mogłem zdobyć dowody, przyłapać go na gorącym uczynku, nagrać jego zeznania – coś konkretnego, czego jego drogo opłacani prawnicy nie mogliby sprawić, by zniknęło.
Kiedy Clare obudziła się około południa, opowiedziałem jej o swoim planie.
„Absolutnie nie” – usiadła zbyt gwałtownie, krzywiąc się z bólu. „Amber, nie. Nie rozumiesz, jaki on jest. Jest nie tylko agresywny, ale i inteligentny. Obserwuje wszystko. Dowie się”.
„On się nie dowie, Clare. Jesteśmy identyczni. Całe życie oszukiwaliśmy ludzi”.
„To jest inne! To jest niebezpieczne!” Jej ręce się trzęsły. „Jeśli on to zrozumie, może cię skrzywdzić. Może cię zabić.”
„W takim razie dopilnuję, żeby się nie dowiedział” – powiedziałem, biorąc ją za ręce. „Posłuchaj mnie. Nie możesz tam wrócić. A jeśli po prostu znikniesz, on będzie cię szukał. Ale jeśli wrócę jako ty, jeśli będę w tym domu, zdobędę dowód. Prawdziwy dowód, który go zamknie”.
„Nie wiesz, jak to jest” – wyszeptała. „Mieszkać z nim. Chodzić po cienkim lodzie. Zasady, Amber. On ma ich tak wiele”.
„Więc naucz mnie. Naucz mnie zasad. Naucz mnie, jak być tobą w tym domu”.
Wpatrywała się we mnie, a ja widziałem, jak za jej strachem kręcą się trybiki. W końcu zapytała: „Dokąd miałabym pójść?”
„Dom cioci Patricii, dwie godziny drogi stąd. Brandon tam nie chodzi. Będziesz bezpieczna.”
Clare zamknęła oczy. Kiedy je otworzyła, coś się zmieniło – maleńka iskierka nadziei, której nie widziałam od miesięcy. „Naprawdę myślisz, że to się uda?”
„Wiem, że to zadziała. Zaufaj mi.”
Następne dwa dni spędziliśmy na przygotowaniach i z każdą godziną rozumiałem coraz więcej o więzieniu, w którym żyła moja siostra. Clare nauczyła mnie wszystkiego: że Brandon lubił kawę pić dokładnie o 6:30 rano, z dwiema łyżkami cukru i śmietanką podgrzewaną przez dwadzieścia sekund w mikrofalówce; że obiad musiał być gotowy dokładnie o 18:30, a nie o 18:25, a nie o 18:35; że nie wolno jej było zabezpieczać telefonu hasłem; że musiała pytać o pozwolenie, zanim wydała pieniądze, nawet na zakupy spożywcze.
Pokazała mi układ domu, system bezpieczeństwa, którym Brandon sterował ze swojego telefonu, gdzie trzymał ważne dokumenty, swój harmonogram, swoje nastroje i bodźce.
„Nie sprzeciwiaj mu się” – powiedziała Clare, a jej głos był cieniem tego, co kiedyś. „Nawet jeśli się myli, po prostu przeproś i zgódź się. Tak będzie łatwiej”.
„To nie jest życie, Clare. To jest przetrwanie.”
„Wiem” – wyszeptała. „Ale to wszystko, co robię od dwóch lat”.
Nauczyła mnie swoich manier: jak zaczęła się kurczyć, patrzeć w dół, mówić cicho. Ćwiczyłam, aż szczęka bolała mnie od cichego głosu, aż mogłam chodzić, jakbym starała się nie zajmować miejsca, aż mogłam patrzeć w ziemię, zamiast patrzeć prosto w oczy. Zajęłyśmy się moimi włosami. Clare była teraz krótsza, bob zamiast mojego długiego kucyka. Ona obcięła moje tak samo, a ja ledwo się poznałam. Wyglądałam jak ona: miękka, przestraszona, krucha.
Pokazała mi makijaż, którym zakrywała siniaki – podkład, korektor, puder. Nabrała w tym wprawy. Za dobrej. Dała mi swoją obrączkę. Wsunęłam ją na palec i zrobiło mi się niedobrze. Ta obrączka miała symbolizować miłość, a zamiast tego stała się kajdankami.
Drugiej nocy Clare wyciągnęła z torebki małe pudełeczko. W środku znajdowały się trzy tysiące dolarów w gotówce. „Moje pieniądze na ucieczkę” – wyjaśniła. „Oszczędzałam osiem miesięcy, odkładając tu i ówdzie dwadzieścia dolarów z pieniędzy na zakupy. Chciałam uciec. Po prostu nie znalazłam w sobie odwagi”.
„Znalazłeś odwagę, żeby do mnie przyjść” – powiedziałem. „To kosztowało cię wszystko, co miałeś”.
Rano, kiedy miałem wracać, zawiozłem Clare do cioci Patricii. Ulga na twarzy Clare, kiedy uświadomiła sobie, że nie musi wracać do tego domu, niemal mnie załamała. Teraz byłem sam w samochodzie Clare, jadąc w kierunku domu Morrisonów, z rękami zaciśniętymi na kierownicy. Na podjeździe widziałem czarnego mercedesa Brandona. Wrócił wcześnie do domu.
Wziąłem głęboki oddech i po raz ostatni spojrzałem w lustro: łagodny wyraz twarzy, przestraszone oczy, uległa postawa. Zobaczymy, jak ci się będzie walczyć z kimś, kto się broni , pomyślałem. Potem wysiadłem z samochodu i ruszyłem w stronę drzwi więzienia mojej siostry.
W domu było lodowato, nie pod względem temperatury, ale pod względem atmosfery. Wszystko wyglądało idealnie, jak rozkładówka w magazynie, ale nie było w tym ciepła, nie było życia. Ostrożnie położyłam torebkę tam, gdzie Clare wskazała jej miejsce – na ławce przy drzwiach, nie na stole. Zasady.
Słyszałem głos Brandona dochodzący z jego domowego biura. Rozmawiał przez telefon i śmiał się z czegoś. Dźwięk przyprawiał mnie o ciarki. To był ten sam głos, który groził mojej siostrze, te same usta, które powiedziały jej, że sprawi, że jej ciało zniknie.
Przeszłam przez dom, chłonąc wszystko. Blaty w kuchni były idealnie puste. Ani jeden talerz nie stał na swoim miejscu. Clare mówiła mi, że Brandon nienawidzi bałaganu, ale to była przesada. Szafa w sypialni opowiadała historię ich małżeństwa: drogie garnitury Brandona zajmowały trzy czwarte przestrzeni, a rzeczy Clare były upchnięte w jednym małym kącie.
Usłyszałam kroki na schodach i całe moje ciało się napięło. Trening włączył się automatycznie: oceń zagrożenie, znajdź wyjścia, przygotuj się do obrony. Ale zmusiłam się do rozluźnienia, pamiętając, że powinnam być Clare. Przestraszoną Clare. Uległą Clare.


Yo Make również polubił
Tymianek niszczy infekcje gardła, grypę, zwalcza infekcje dróg oddechowych
Tradycyjne Apfelkrapfen Babci – Idealne Jabłkowe Smakołyki na Każdą Okazję
domowe ciasto marchewkowe
Szybkie ciasto z ricottą: 5 minut gotowania!