Moja rodzina zignorowała dzień mojej matury i wysłała SMS-a: „Oglądamy mecz Masona. Dyplomy są nudne. Dasz radę”, tuż przed moim wejściem na scenę. Nadal uśmiechałam się do kamer, a potem, bez słowa pożegnania, zmieniłam nazwisko i zniknęłam z ich życia tak całkowicie, że nawet mój stary adres e-mail zniknął. Miesiące później, kiedy w końcu mnie odnaleźli, nie byli przygotowani na to, co zobaczyli. – Page 3 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Moja rodzina zignorowała dzień mojej matury i wysłała SMS-a: „Oglądamy mecz Masona. Dyplomy są nudne. Dasz radę”, tuż przed moim wejściem na scenę. Nadal uśmiechałam się do kamer, a potem, bez słowa pożegnania, zmieniłam nazwisko i zniknęłam z ich życia tak całkowicie, że nawet mój stary adres e-mail zniknął. Miesiące później, kiedy w końcu mnie odnaleźli, nie byli przygotowani na to, co zobaczyli.

 

Przyjął na siebie całą zasługę. Przyjął na siebie sto procent zasług. Ścisnęło mnie w żołądku. Znów byłam na targach naukowych. To moi rodzice chwalili Masona za home runa, a ja stałam tam, trzymając jego kij. Paliło. Paliło mnie gorąco i ostro w piersi.

Ale potem zauważyłem coś jeszcze. Austin spojrzał na mnie tylko na sekundę. W jego oczach malował się strach. Wiedział. Wiedział, że nie rozumie liczb, które właśnie przedstawił. Wiedział, że stażysta zna się na swojej pracy lepiej niż on. Potrzebował mnie.

To uświadomienie było jak narkotyk. W mojej rodzinie ignorowano mnie, bo byłem bezużyteczny dla ich celów. Tutaj ignorowano mnie publicznie, ale prywatnie stawałem się niezbędny.

Wróciłem do biurka. Otworzyłem specjalny folder na komputerze. Był ukryty głęboko na dysku i oznaczony etykietą „Rachunki osobiste”. Otworzyłem nowy dokument. Nadałem mu nazwę „Project Vantage Corrections and Overtime”. Udokumentowałem wszystko. Zanotowałem godzinę rozpoczęcia. Zanotowałem konkretne błędy w oryginalnym pliku Austina. Zanotowałem samouczki na YouTube, które obejrzałem, aby je naprawić. Zanotowałem dokładne słowa, którymi klient chwalił pracę. Austin Lel przypisał sobie zasługi za model analizy ryzyka stworzony przez Rileya Northa. Data: 12 października.

Zapisałem plik. To był mój nowy rejestr. Jeśli świat miał mnie traktować jak dostawcę usług komunalnych, to miałem być dostawcą, który prowadzi odczyt licznika.

Kontynuowałem tę dynamikę przez miesiące. Stałem się ghostwriterem sukcesu Austina. Wyłapywałem błędy ortograficzne w jego e-mailach. Badałem hobby jego klientów, żeby mógł swobodnie rozmawiać. Przekształcałem jego zawiłe notatki w jasne, zwięzłe punkty. Zacząłem nawet dodawać drobne spostrzeżenia do slajdów, drobne strategiczne sugestie, które formatowałem jako notatki do przejrzenia. Nigdy ich nie sprawdzał. Po prostu włączał je do swojego przemówienia.

Nadal przez połowę czasu nazywał mnie stażystą. Nadal pstrykał palcami, kiedy chciał kawy. Nadal zachowywał się, jakby robił mi przysługę, pozwalając mi oddychać tym samym klimatyzowanym powietrzem co on.

„Riley, zarezerwowałeś lot do Chicago?” – zapytał pewnego popołudnia, rzucając torbę sportową na moje biurko. „Tak, Austin, miejsce 4A. Zamówiłem posiłek bezglutenowy, ponieważ klient ma nietolerancję glutenu i prawdopodobnie powinieneś pominąć bułkę, jeśli jesz z nim” – powiedziałem. Nie odrywając wzroku od ekranu, zamilkł. O, dobrze zauważone.

Odszedł. Patrzyłem, jak odchodzi. Miał na sobie garnitur za 3000 dolarów, ale w środku był pusty. Ja miałem na sobie bluzkę za 20 dolarów, ale wypełniałem się czymś niebezpiecznym. Wypełniałem się dźwignią.

Wiedziałem, gdzie pochowano ciała, ponieważ to ja kopałem groby i sadziłem na nich kwiaty.

Jeśli kiedykolwiek byłeś osobą, która wykonuje 90% pracy za 0% zasług, znasz to uczucie. Zaczyna się od urazy. Smakuje jak żółć w gardle. Ale jeśli pozwolisz jej leżeć, jeśli pozwolisz jej fermentować, przerodzi się w coś innego. W strategię.

Nie byłam już tylko sekretarką. Byłam szpiegiem w domu przeciętności i zbierałam wystarczająco dużo amunicji, żeby zerwać dach.

Riley, powiedział głos. Spojrzałem w górę. To była Norah Hayes, klientka ze spotkania w Vantage. Stała przy moim biurku. Nie patrzyła na zamknięte drzwi Austina. Patrzyła na mnie.

Zauważyłam coś w ostatnim raporcie – powiedziała cicho. Składnia, sposób wizualizacji danych. Zmieniło się to w połowie kwartału. Stało się wyraźniejsze.

Serce waliło mi jak młotem. Och, powiedziałem, starając się zachować neutralny ton.

Austin to człowiek, który patrzy na wszystko z szerszej perspektywy — powiedziała Norah, lekko się pochylając. Nie interesują go szczegóły, ale ten raport był nimi wręcz obsesyjnie zainteresowany. Kto go właściwie napisał?

Spojrzałem na nią. Spojrzałem na tabliczkę z nazwiskiem na moim biurku. Riley North. Austin jest głównym konsultantem, powiedziałem, recytując linię firmy. Ja tylko udzielam wsparcia administracyjnego.

Norah się uśmiechnęła. To nie był ciepły uśmiech. To był uśmiech rekina. Uśmiech, który rozpoznał innego drapieżnika w wodzie. „Dobrze” – powiedziała. „Wsparcie administracyjne. No to powiedz Austinowi, że wsparcie jest lepsze niż prowadzenie”. A Riley: „Tak, trzymaj czerwony długopis pod ręką. Mam przeczucie, że ci się przyda”.

Odeszła. Siedziałem tam, a moje ręce lekko drżały na klawiaturze. Nie byłem niewidzialny. Ktoś widział ducha. I po raz pierwszy w życiu bycie widzianym nie wydawało mi się niebezpieczne. To była szansa.

Otworzyłem księgę rachunkową. Wpisałem nowy wpis. Norah Hayes podejrzewa, że ​​zasady gry się zmieniają. Upiłem łyk zimnej kawy rozpuszczalnej. Smakowała jak błoto. Ale kiedy rozejrzałem się po biurze i zobaczyłem bogate dzieciaki planujące wyjazdy na narty, zdałem sobie sprawę, że nie chcę być nimi. Chciałem ich posiadać. I zaczynałem kombinować, jak to zrobić.

Atmosfera w Harper and Lowel Advisory w tygodniach poprzedzających prezentację Vantage Corps Labs była nie tylko napięta, ale wręcz toksyczna. To właśnie tego typu umowa decydowała o tym, czy partnerzy kupią nowe domki letniskowe, czy zwolnią połowę personelu pomocniczego. Vantage Corps był gigantem technologicznym, który planował ekspansję na niestabilne rynki zagraniczne i potrzebował firmy konsultingowej, która zmapowałaby luki regulacyjne.

Austin Lel obiecał im gruszki na wierzbie. A konkretnie, zastrzeżony system oceny ryzyka, który pozwalał przewidywać niestabilność rynku z 95% dokładnością. Problem polegał na tym, że taki system nie istniał. Wiedziałem o tym, bo to ja porządkowałem jego pliki. Widziałem szkice. Widziałem pełne paniki maile, które wysyłał do znajomych ze szkoły biznesu z pytaniem, czy mają jakieś szablony, które mógłby pożyczyć.

Austin miał do dyspozycji slajdy pełne modnych słów i dwuletni zbiór danych. Stałem przy kserokopiarce, udając, że segreguję segregatory, podczas gdy obserwowałem, jak przechadza się po swoim szklanym biurze. Pocił się przez koszulę. Wyglądał dokładnie jak mój ojciec. Frank wyglądał tuż przed tym, jak musiał powiedzieć klientowi, że projekt przekroczy budżet o 50 000 dolarów, ponieważ źle oszacował koszt drewna. To było spojrzenie człowieka, który wierzył, że jego urok osobisty może manipulować matematyką.

Wróciłem do biurka i otworzyłem brief. Przeczytałem go trzy razy. Klient potrzebował analizy w czasie rzeczywistym. Austin korzystał z danych o inflacji z 2021 roku. Gdyby pokazał to na ekranie przed kadrą zarządzającą Vantage, zjedliby go żywcem.

Powinienem był pozwolić mu spłonąć. To byłaby poetycka sprawiedliwość. Ale jeśli Harper i Lel stracą to konto, plotki głosiły, że pierwsi stracą je pracownicy administracyjni. Miałem 300 dolarów na koncie oszczędnościowym i umowę najmu kawalerki, która pachniała wilgotnym tynkiem. Nie mogłem sobie pozwolić na bycie sprawiedliwym. Musiałem być niezbędny.

Do wypadku doszło o 19:00, w noc poprzedzającą prezentację. Biuro kipiało od szaleńczej energii zbliżającej się katastrofy. Austin próbował połączyć trzy różne arkusze Excela, gdy ekran się zawiesił. Kliknął myszką raz, drugi, a potem zaczął walić nią o biurko.

Nie, nie, nie, krzyknął. Niebieskie koło śmierci zakręciło się na jego monitorze. Potem zrobiło się czarne. Zniknęło, krzyknął, wstając tak gwałtownie, że krzesło uderzyło w szklaną ścianę za nim. Plik jest uszkodzony. Naprawdę?

Daj mi… Informatyk poszedł do domu o 17:00. W biurze zapadła cisza. Wszyscy wpatrywali się w swoje biurka, przerażeni perspektywą kontaktu wzrokowego z tonącym kapitanem.

Austin wybiegł z biura z dzikim wzrokiem. Rozejrzał się po pokoju i zatrzymał się na mnie. Riley, zrobiłeś kopię zapasową, prawda? Powiedz mi, że zrobiłeś kopię zapasową na dysku współdzielonym.

Siedziałam zupełnie nieruchomo. Spojrzałam na niego. Widziałam panikę w jego oczach. Była przepyszna. To była ta sama panika, którą widziałam w oczach Masona, gdy zdawał sobie sprawę, że nie odrobił pracy z historii, którą miał oddać następnego ranka.

„Mam kopię zapasową na pendrive” – powiedziałem spokojnie.

„Daj mi to” – warknął, wyciągając drżącą dłoń. „Teraz” – zawahałem się. Pozwoliłem, by cisza przeciągnęła się dokładnie na 3 sekundy. W tych 3 sekundach nie byłem koordynatorem administracyjnym. Byłem osobą trzymającą butlę z tlenem.

Sięgnąłem do szuflady, ale nie dałem mu jego teczki. Spędziłem ostatnie trzy noce, tworząc coś innego. Wyciągnąłem aktualne dane z publicznych raportów Banku Światowego. Użyłem zaawansowanych formuł Excela, których nauczyłem się na YouTube, aby zbudować dynamiczny panel, który faktycznie korygował procenty ryzyka na podstawie wahań kursów walut. Był czysty. Był funkcjonalny. To był zastrzeżony system, o którym kłamał, wcielony w życie przez osobę, która przyniosła mu kawę.

Podałem mu dysk. „Ta wersja ma aktualizacje formatowania” – powiedziałem i wpisałem dane z trzeciego kwartału, żeby nie wyglądał na przestarzały.

Nawet nie podziękował. Wyrwał dysk, pobiegł z powrotem do biura i zatrzasnął drzwi. Patrzyłem przez szybę, jak go podłącza. Widziałem, jak niebieskie światło monitora oświetla jego twarz. Widziałem, jak opadła mu szczęka. Klikał w zakładki. Nie patrzył już na zepsuty arkusz kalkulacyjny. Patrzył na cud.

Nigdy nie wyszedł, żeby zapytać, jak to zrobiłem. Po prostu zaczął ćwiczyć swoją przemowę.

Następnego ranka w sali konferencyjnej unosił się zapach drogich perfum i strachu. Zespół Vantage Corps siedział po jednej stronie długiego mahoniowego stołu. Wyglądali jak rekiny w ludzkiej skórze. Ich prezeską była kobieta o imieniu Elena, znana z tego, że zwalniała konsultantów w środku zdań. Siedziałem w tylnym kącie, uzbrojony w notatnik i zdjęcie wody.

Austin stał z przodu. Znów wyglądał na pewnego siebie. Miał minę gotowego do gry. Do Harper i Lela: „Nie zgadujemy” – powiedział Austin gładkim głosem. „My kalkulujemy”. Kliknął pilota. Na ogromnym ekranie pojawił się mój panel. Był piękny. Mapa cieplna ryzyka geopolitycznego pulsowała czerwienią i pomarańczą. Wykresy walutowe były ostre i precyzyjne.

To nasza autorska dynamiczna tarcza zabezpieczająca przed ryzykiem. Austin skłamał, wskazując na pracę, którą skończyłem o 2:00 w nocy. Aktualizuje się w czasie rzeczywistym.

W pokoju panowała cisza. Elena pochyliła się do przodu. Poprawiła okulary. Ciekawe, powiedziała. Przeprowadź symulację podwyżki taryf o 10% w sektorze Azji Południowo-Wschodniej.

Austin zamarł. Wiedział, jak mówić, ale nie wiedział, jak działa to narzędzie. Spojrzał na ekran. Spojrzał na myszkę. Nie wiedział, którą kartę kliknąć. Nie znał formuły.

No cóż, Austin wyjąkał systemowi. Kalibracja dla tej konkretnej zmiennej zajmuje chwilę. Tonął. Brakowało mu 5 sekund do utraty kontraktu.

Nie wstałem. Nie odchrząknąłem. Wyrwałem kartkę z stenogramu. Otworzyłem długopis. Napisałem dwa zdania dużymi, drukowanymi literami. Klik. Karta numer cztery. Scenariusze makro. Wpisz 10 w komórce D5. Efektem jest 4% kompresja marginesu.

Wstałem cicho, jakbym tylko sprawdzał poziom wody. Podszedłem do przodu sali, położyłem kartkę stroną do góry na stole, tuż obok jego dłoni, i nalałem wody do jego pustej szklanki.

Austin spojrzał w dół. Zobaczył notatkę. Zamrugał. Sięgnął po myszkę. Kliknął tabulator 4. Wpisał 10 w komórce D5. Wykres na ekranie natychmiast się przesunął. Linia zysku opadła, ale się ustabilizowała.

Jak widać, powiedział Austin, wracając do pełnej głośności. 10-procentowa podwyżka skutkuje możliwą do opanowania kompresją marży o 4%. Możemy to zaabsorbować, jeśli wcześnie zabezpieczymy walutę.

Elena spojrzała na ekran. Spojrzała na Austina. Potem, na ułamek sekundy, jej wzrok powędrował w moją stronę, gdy wracałem do swojego kąta. Imponująca regeneracja, powiedziała.

Godzinę później podpisali sześciomiesięczny kontrakt próbny wart 200 000 dolarów.

W sali wybuchła fala uścisków dłoni. Wszyscy klepali Austina po plecach. Świetna robota, stary. Niesamowity fachowiec, Austin. Naprawdę nas uratowałeś.

Zebrałem puste szklanki po wodzie. Wytarłem skraplanie się pary wodnej z mahoniu. Znów byłem niewidzialny, a przynajmniej tak mi się zdawało.

Zjechałem windą do holu, żeby odebrać lunch dla drużyny na ich zwycięską ucztę, na którą mnie nie zaproszono. Drzwi się zamykały, gdy zatrzymała je ręka. To była Norah Hayes. Była starszą partnerką, kobietą po pięćdziesiątce o srebrnych włosach i oczach, którym nic nie umknęło. Weszła. Drzwi się zamknęły. Byliśmy sami.

Schodzisz? – zapytała. – Tylko po to, żeby przygotować lunch dla drużyny – powiedziałem.

Patrzyła na odliczające cyfry na wyświetlaczu. 12 11 10. To była niezła sztuczka na górze, powiedziała. Jej głos był swobodny, ale słowa ostre. Zacisnąłem mocniej dłoń na rączce torby. Nie jestem pewien, co pani ma na myśli. Pani Hayes.

Austin Lel nie potrafiłby zbudować dynamicznego pulpitu, nawet gdyby od tego zależało jego życie. Powiedziała, że ​​ledwo wie, jak korzystać z funkcji sumy. A kiedy Elena zadała to pytanie, wyglądał, jakby miał zemdleć, dopóki tam nie podszedłeś.

Odwróciła się do mnie. Często go tak ratujesz?

Spojrzałem na nią. Całe życie chroniłem ego kruchych mężczyzn, bo to był jedyny sposób na zachowanie pokoju. Po prostu wykonuję swoją pracę, powiedziałem. Moim zadaniem jest wspieranie drużyny.

W opisie stanowiska jest napisane, że odbierasz telefony i rezerwujesz loty. Norah powiedziała, że ​​ten panel to praca na poziomie analityka. W rzeczywistości to praca starszego analityka.

Winda zadzwoniła w holu. „Wyślij mi plik Excela”, powiedziała. Ten surowy, nie ten PDF, którego przysłał Austin. Chcę zobaczyć formuły.

Wyszła zanim zdążyłem odpowiedzieć.

Tej nocy siedziałem w swoim mieszkaniu, wpatrując się w migający kursor mojej poczty. Wysłanie jej pliku było niebezpieczne. Dowodziło, że wykonuję pracę, do której nie miałem uprawnień. Dowodziło, że Austin jest oszustem, ale także dowodziło, że istnieję.

Załączyłem plik. Kliknąłem „Wyślij”.

20 minut później mój telefon zawibrował. To był e-mail od Nory. Musimy porozmawiać o tym, czyją właściwie pracę wykonujesz. Jutro o 7 rano w moim biurze.

Nie spałem tej nocy. Pojawiłem się o 6:45. Nora już tam była i piła espresso. Mój pulpit wyświetlał się na jej ścianie. Miała otwarty pasek formuły.

Gdzie nauczyłeś się zagnieżdżać instrukcje warunkowe w ten sposób? – zapytała, nie mówiąc „dzień dobry”. To chaotyczne, ale genialne. Intuicyjne.

Powiedziałem, że YouTube i przeczytałem mnóstwo dokumentów.

Odwróciła krzesło. Masz instynkt ryzyka, Riley. Widzisz pęknięcie łańcucha, zanim jeszcze zostanie wywarta presja. Tego nie da się nauczyć. Albo się to ma, albo jesteś Austinem Lelem.

Przesunęła kartkę papieru po biurku. To nie było wypowiedzenie. Młodszy analityk ds. ryzyka. Powiedziała, że ​​to stanowisko próbne, znaczna podwyżka. Będziesz raportować bezpośrednio do mnie. Koniec z przynoszeniem kawy. Koniec z chowaniem się za niekompetentnymi facetami.

Spojrzałem na papier. Pensja wynosiła 65 000 dolarów. Wystarczyło, żeby wyprowadzić się z pudełka na buty. Żeby móc oddychać.

Ale Norah powiedziała: „Jest jeden warunek. Musisz być odpowiedzialna za swoją pracę. Twoje nazwisko widnieje w raportach. Twoje nazwisko widnieje w e-mailach do klientów. Nie płacę ghostwriterom”.

Ścisnęło mnie w żołądku. Widoczność. Gdyby moje nazwisko zaczęło pojawiać się w branżowych raportach, gdybym zaczął robić szum, istniała szansa, mała, przerażająca szansa, że ​​to dotrze do Ohio. Mój ojciec czasami czytał branżowe czasopisma.

Czy jest jakiś problem? – zapytała Norah, widząc moje wahanie.

Cenię swoją prywatność – powiedziałem ostrożnie. – Wolę trzymać się z daleka.

Tło to miejsce, w którym ludzie zostają zapomniani. Norah powiedziała: „Jesteś zbyt dobry, żeby o tobie zapomniano”. Riley, weź tę pracę, wpisz się na drzwi albo wróć do odbierania telefonów dla faceta, który zarabia trzy razy więcej niż ty, a ma połowę twojego IQ.

Pomyślałam o ceremonii ukończenia szkoły. Pomyślałam o pustym krześle. Pomyślałam o SMS-ie. Dasz radę.

Wziąłem długopis. Wezmę go, powiedziałem. Ale chcę być wpisany jako Riley North. Po prostu skręć na północ na wewnętrznym doku, jeśli to możliwe.

Riley North, powiedziała Norah, sprawdzając brzmienie. Mocne imię. Brzmi jak kierunek.

Tak, powiedziałem.

Podpisałem umowę. Ręka mi nie drżała.

Norah wzięła kartkę z powrotem. Spojrzała na mnie z dziwnym wyrazem twarzy. Był niemal macierzyński, ale bardziej przenikliwy. „Twoja rodzina musi być z ciebie bardzo dumna” – powiedziała. 22 lata i z powodzeniem pracuje na stanowisku asystenta w takiej firmie. „Pewnie chwalą się tobą przed wszystkimi w domu”.

Wstałam. Wygładziłam przód taniej spódnicy. Spojrzałam Norah Hayes w oczy. I po raz pierwszy powiedziałam prawdę o kłamstwie. „Nie wiedzą, że tu jestem” – powiedziałam.

Norah uniosła brew. Nie wiedzą, że dostałaś awans.

Nie wiedzą, gdzie jestem, powiedziałem. Nie wiedzą, kim jestem. I szczerze mówiąc, pani Hayes, to jest moja największa przewaga konkurencyjna.

Wyszedłem z jej biura. Nie byłem już administratorem. Byłem analitykiem. I po raz pierwszy odkąd wyjechałem z Redford, nie uciekałem przed czymś. Biegłem ku czemuś.

Wróciłam do biurka. Austin pił latte. „Hej, stażysto” – powiedział. „Dolej mi”. Uśmiechnęłam się. To był pierwszy szczery uśmiech, jaki miałam od tygodni. „Nie” – powiedziałam. „Nie sądzę”.

Zacząłem pakować pudełko. Czas było przenieść się na drugą stronę piętra.

Trzy lata to cała wieczność w świecie korporacji. W ciągu trzech lat imperia mogą się rozrosnąć, akcje mogą spaść, a dziewczyna, która kiedyś przynosiła kawę, może stać się osobą budzącą postrach w sali konferencyjnej. Pod opieką Nory Hayes przestałam być duchem, a stałam się bronią. Stałam się osobą, którą Harper i Lel wysyłali, gdy klient tracił pieniądze i nie wiedział, gdzie jest rana. Nazywali mnie współpracownikiem. Ale za moimi plecami młodsi pracownicy nazywali mnie ponurym żniwiarzem arkuszy kalkulacyjnych. Podoba mi się ten tytuł. Sugerował, że widziałam rzeczy, które ludzie woleliby zachować w tajemnicy.

Największym wyzwaniem dla mnie była firma Bright Line Market Group. Był to ogromny konglomerat handlu detalicznego, taki, który posiadał sklepy spożywcze w 40 stanach. Tracili 10 milionów dolarów kwartalnie, a ich prezes zrzucał winę na wydatki millenialsów. Spędziłem dwa tygodnie w ich pokoju danych. Nie przyglądałem się ich marketingowi. Zajrzałem do ich rejestrów magazynowych. Znalazłem przyczynę. To nie byli millenialsi. To był oszustwo dostawców w ich łańcuchu logistycznym, które przez 5 lat pochłaniało 4% ich przychodów brutto.

Kiedy przedstawiłem wyniki zarządowi, w sali zapadła cisza. Wyświetliłem na ekranie jeden slajd pokazujący czerwoną linię kradzieży, prowadzącą do fikcyjnej firmy należącej do szwagra ich dyrektora operacyjnego. „Nie macie problemu z przychodami” – powiedziałem im spokojnym głosem. „Macie problem z nepotyzmem”. Dyrektor operacyjny został zwolniony następnego ranka. Bright Line zaoszczędziło 12 milionów dolarów w pierwszym kwartale po restrukturyzacji przeprowadzonej tego popołudnia.

Norah zawołała mnie do swojego gabinetu. Nie pogratulowała mi. Nalała dwie szklanki wody gazowanej i usiadła na brzegu biurka. „Wiesz, Riley” – powiedziała, patrząc na panoramę miasta. Harper i Lel wystawiają ci pensję na 500 dolarów za godzinę. Płacimy ci pensję, która w przeliczeniu wynosi około 40 dolarów za godzinę. Matematyka zaczyna mnie razić.

Usiadłem. To standard branżowy, Nora.

Pieprzyć standard, powiedziała. Austin Lel wciąż sobie przypisuje zasługi za konto Vantage, mimo że prowadziłeś je sam przez 18 miesięcy. On cię potrzebuje. Firma cię potrzebuje. Ale…

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Pożegnaj się z mrówkami w swoim domu dzięki tej prostej sztuczce

Ustaw przynętę: Namocz waciki w roztworze lub umieść krople na małych kawałkach tektury. Umieść te przynęty w miejscach aktywności mrówek, ...

Ma tatuaże, kolczyki i paznokcie jak szpony. Właśnie uciszyła internetowych napinaczy

Bo ma tatuaże. Bo nosi mocny makijaż. Bo ma kolczyk w nosie, o którym sama mówi że jest za duży ...

Buchtelki Jak u Babci – Puszyste, Ciepłe i Pełne Smaku!

Wyrastanie ciasta: Przykryj miskę z ciastem ściereczką i odstaw w ciepłe miejsce na około 1 godzinę, aż ciasto podwoi swoją ...

Desery z Nadzieniem, Które Są Łatwe w Przygotowaniu!

3. Nadziewanie ciasta: Na środku każdego kawałka ciasta francuskiego nałóż łyżeczkę przygotowanego nadzienia z ricotty. Nie nakładaj zbyt dużo, aby ...

Leave a Comment