moja rodzina lekarzy zostawiła moją mamę, żeby umarła sama – trzy miesiące później weszłam na spotkanie akcjonariuszy z jej tajnym listem w torbie – Page 3 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

moja rodzina lekarzy zostawiła moją mamę, żeby umarła sama – trzy miesiące później weszłam na spotkanie akcjonariuszy z jej tajnym listem w torbie

„Jestem rodziną.”

„Rodzina?” Marcus zaśmiał się ostro i zimno. „Co zrobiłeś przez piętnaście lat? Jakie operacje przeprowadziłeś? Ilu ludziom uratowałeś życie? W jakich czasopismach medycznych publikowano twoje badania?”

W sali zapadła cisza, czterdzieści siedem par oczu zwróciło się w stronę mojego upokorzenia. To była sala operacyjna Marcusa, który miał właśnie wykonać publiczną wycięcie.

„Masz rację” – powiedziałem cicho. „Nie ratowałem życia na salach operacyjnych”.

„Dokładnie” – powiedziała Victoria z chłodnym uśmiechem. „Więc po co się ośmieszać?”

James Morrison odchrząknął, stojąc przy drzwiach.

„Może powinniśmy zacząć. Pani Hajes bardzo wyraźnie zaznaczyła, że ​​wszystkie wymienione osoby muszą być obecne.”

Marcus machnął lekceważąco ręką.

„Dobra. Niech patrzy, jak jej rodzeństwo dziedziczy to, czego ona nigdy nie zdoła zarobić”.

Oczy Morrisona na chwilę spotkały się z moimi, a ja dostrzegłem w nich coś nieoczekiwanego: oczekiwanie.

Następne trzydzieści minut było mistrzowską lekcją skoordynowanego upokorzenia.

Kiedy Morrison zaczął przeglądać majątek medyczny majątku, rodzina otoczyła mnie fizycznym murem odrzucenia.

Kuzynka Jennifer, chirurg dziecięcy, której pomogłem dostać się do Johns Hopkins dzięki mojemu listowi rekomendacyjnemu, przesunęła krzesło, aby zasłonić mi widok na prezentację.

„Może powinieneś sprawdzić pocztę” – wyszeptała. „To dość skomplikowana sprawa z finansowaniem opieki medycznej”.

Wujek Robert, którego syna uczyłem rachunku różniczkowego i całkowego, wstał i znacząco zamknął za mną żaluzje.

„Oślepiający blask musi przeszkadzać tym z nas, którzy wykonują ważną pracę” – oznajmił, pozostawiając mnie w cieniu, podczas gdy reszta pomieszczenia pozostała jasna.

Kiedy Morrison wspomniał o nowym skrzydle szpitala, Victoria mu przerwała.

„To jest Centrum Kardiologiczne im. Marcusa Hajesa, nazwane na cześć prawdziwego twórcy medycyny”.

Spojrzała mi prosto w oczy.

„Niektórzy z nas budują dziedzictwo. Inni po prostu istnieją”.

Czterdzieści siedem osób odwróciło się ku mnie plecami w idealnej synchronizacji, niczym w choreograficznym balecie medycznym. Utworzyli nieprzeniknioną ścianę białych fartuchów i poczucia wyższości, zostawiając mnie samego na moim końcu stołu.

Wiadomość była jasna: nie ma dla ciebie miejsca.

Wyciągnąłem telefon, nie po to, żeby sprawdzić pocztę, ale żeby nagrywać. Komisja Papierów Wartościowych i Giełd byłaby bardzo zainteresowana niektórymi dyskusjami na temat fuzji, które Marcus prowadził na, jak sądził, prywatnym spotkaniu rodzinnym.

Morrison obserwował to wszystko, robiąc notatki w swoim skórzanym portfolio. Kiedy Marcus chwalił się międzynarodową szansą, jaką zdobył, Morrison przyspieszył. Kiedy Victoria wspomniała o „zwolnieniach restrukturyzacyjnych”, podkreślił coś dwa razy.

„Zanim przejdziemy dalej” – powiedział nagle Morrison – „powinienem zauważyć, że pani Eleanor Hajes dołączyła dodatkowy dokument, który należy przeczytać po wstępnym podziale majątku”.

Marcus zamarł w pół ruchu.

„Jaki dokument uzupełniający?”

Jego opanowanie rozpadło się niczym zbyt ciasne rękawiczki chirurgiczne.

Podszedł do mnie wzdłuż stołu konferencyjnego, a każdy jego krok odbijał się echem od marmurowej podłogi.

„Załatwmy to prywatnie” – powiedział, wyciągając swoją osobistą książeczkę czekową. „Pięćdziesiąt tysięcy dolarów, dzisiaj. Wyjdź teraz i nigdy więcej nie bierz udziału w rodzinnym spotkaniu biznesowym”.

Sala wstrzymała oddech. To był popisowy ruch Marcusa – odkupywanie problemów, zanim się powikłają.

„To hojne” – powiedziałem, nie sięgając po czek, który już zaczął wypisywać.

„Zdecydowanie więcej niż hojny” – dodała Victoria, pojawiając się za jego ramieniem. „To pięćdziesiąt tysięcy więcej, niż ci się należy. Przyjmij to i zachowaj odrobinę godności”.

„Albo zostać” – kontynuował Marcus – „i nic nie dostać. Nie jesteś w testamencie mamy jako beneficjent żadnych środków medycznych. Morrison może to potwierdzić, prawda?”

Morrison skinął głową z uwagą.

„Środki medyczne są specjalnie przeznaczone. Tak.”

„Widzisz?” Marcus z rozmachem oderwał czek. „Pięćdziesiąt tysięcy albo zero. Wybieraj mądrze, siostrzyczko.”

Kuzynka Jennifer roześmiała się, stojąc w ścianie pleców.

„To prawdopodobnie więcej, niż zarabia przez rok, zajmując się — jak to się mówi — mediami społecznościowymi?”

Powoli wstałam i spojrzałam Marcusowi w oczy.

„Zostaję.”

Jego twarz pokryła się rumieńcem, tym samym kolorem, jaki przybierała podczas jego legendarnych napadów złości na sali operacyjnej.

„Ty głupi, uparty…”

„Panie Hajes” – przerwał mu Morrison, a jego głos przebił się przez narastającą wściekłość Marcusa. „Może powinniśmy teraz omówić dokumentację uzupełniającą. Dotyczy ona pewnych aktywów, które nie mają charakteru medycznego”.

Oczy Victorii się zwęziły.

„Jakiego rodzaju aktywa?”

Morrison wyciągnął zapieczętowaną kopertę oznaczoną logo Chase Private Banking.

Aktywa, które są przechowywane w depozycie od 2009 roku. Aktywa, które technicznie rzecz biorąc, mają już wyznaczonego właściciela.

Rachunek Marcusa powędrował na stół, zapomniany.

„O czym mówisz?”

Mój telefon zawibrował, sygnalizując połączenie przychodzące, a na ekranie pojawił się David Campbell, prezes Tech Venture Partners. Zbieg okoliczności nie był przypadkowy. David był jednym z pięciu nazwisk w liście mamy.

„Muszę to odebrać” – powiedziałem, odbierając przez głośnik. „Cześć, David”.

„Alana, idealny moment” – powiedział. „Zarząd właśnie zatwierdził wniosek o IPO. Potrzebujemy podpisu naszego doradcy strategicznego do południa. Możesz wpaść? Wycena wyniosła 2,3 miliarda dolarów, głównie dzięki twojej strategii integracji sztucznej inteligencji w opiece zdrowotnej”.

Marcus prychnął na tyle głośno, że David mógł go usłyszeć.

„To jakiś żart? Jakaś teatralna sztuczka startupowa?”

„Przepraszam, kto to?” Głos Davida stał się ostrzejszy. „Alana, jesteś na spotkaniu?”

„Planowanie majątku rodzinnego” – odpowiedziałem. „Jestem z moim bratem, doktorem Marcusem Hajesem”.

„Marcus Hajes, który forsował fuzję z Sopharm, która ograniczyłaby dostęp do opieki zdrowotnej w całym stanie Waszyngton? Ten Marcus?”

W pokoju zapadła cisza. Nawet przez głośnik, dezaprobata Davida była wyraźna.

Twarz Marcusa pociemniała.

„Jak on—”

„Alana doradzała nam w sprawie zakłóceń w sektorze opieki zdrowotnej” – kontynuował David. „Przewidziała twoją próbę fuzji sześć miesięcy temu. Nazwała to przewidywalną chciwością establishmentu medycznego. Jej kontrstrategia jest powodem, dla którego trzy duże firmy technologiczne wkrótce wejdą na rynek opieki zdrowotnej w Seattle. A tak przy okazji, Alana, zarząd zatwierdził twoje akcje doradcze. Kolejne pięć milionów dolarów natychmiast przekazane”.

Victoria chwyciła się krawędzi stołu.

„Pięć milionów?”

„Dzięki, David. Oddzwonię” – powiedziałem, kończąc rozmowę.

Marcus się roześmiał, ale brzmiał to wymuszenie.

„Pieniądze z bańki technologicznej. Znikną za rok”.

Morrison odchrząknął.

„Skoro mowa o pieniądzach, które nie znikną, może omówimy fundusz powierniczy, który Eleanor założyła w 2009 roku?”

Temperatura w pomieszczeniu zdawała się spaść o dziesięć stopni.

Morrison otworzył zapieczętowaną kopertę z chirurgiczną precyzją i wyciągnął dokument ze złotą pieczęcią Chase Private Banking. Sam papier zdawał się przyciągać uwagę – gruby, oficjalny, niezaprzeczalny.

„Pani Eleanor Hajes ustaliła pewne ustalenia finansowe, o których postanowiła nie ujawniać rodzinie” – zaczął Morrison, a jego głos nabrał powagi sędziego odczytującego wyrok. „Te ustalenia sięgają czasów sprzed większości zakupów medycznych, o których pan mówił”.

Marcus zrobił krok naprzód.

„Jakie ustalenia? Jestem wykonawcą jej testamentu. Powinienem o nich wiedzieć.”

„Jesteś wykonawcą jej testamentu medycznego” – poprawiła Morrison. „To zupełnie inna sprawa”.

Victoria wyciągnęła telefon i zaczęła poruszać palcami.

„Dzwonię do naszych prawników. To brzmi zupełnie…”

„To jest legalne i złożone w Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) w 2009 roku” – kontynuował Morrison. „Pani Hajes była bardzo dokładna. Utworzyła fundusz powierniczy, przeniosła aktywa i poczyniła pewne przygotowania na dziś”.

„Jakie przygotowania?” – zapytał wujek Robert ze swego miejsca wśród czterdziestu siedmiu.

Morrison spojrzał mi prosto w oczy.

„Takich, które gwarantują, że właściwa osoba poprowadzi Hajes Medical Group w przyszłość. Pani Hajes wierzyła, że ​​medycyna musi ewoluować – że technologia i opieka zdrowotna połączą się – i że ktoś, kto stoi jedną nogą w każdym ze światów, będzie niezbędny”.

„To śmieszne” – warknął Marcus. „Przygotowywano mnie do roli przywódcy od…”

„Od dwunastego roku życia” – dokończył Morrison. „Tak, pani Hajes o tym wspominała. Wspomniała też, że przez piętnaście lat przygotowań ani razu nie zapytałeś jej o wizję przyszłości. Zakładałeś, że ją znasz”.

Wyciągnął kolejny dokument.

„Wszystko zostanie ujawnione na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy 15 marca, zgodnie z wyraźnymi instrukcjami pani Hajes. Hotel Fairmont Olympic, godzina 14:00. Mam nadzieję, że wszyscy będziecie.”

Dłonie Marcusa zacisnęły się w pięści.

„Co ukrywasz?”

„Nic. Po prostu podążam za harmonogramem Eleanor.”

Piętnasty marca nadszedł wraz z typową dla Seattle szarą mżawką, ale w wielkiej sali balowej hotelu Fairmont Olympic panowała elektryzująca atmosfera.

Przestrzeń wypełniło trzysta osób — akcjonariusze, dziennikarze czasopism medycznych, przedstawiciele krajowych mediów biznesowych i wszyscy znaczący dyrektorzy placówek ochrony zdrowia w regionie Pacyfiku Północno-Zachodniego.

Marcus zaplanował to spotkanie jako swoją koronację.

Transparenty z napisem „Hajes Medical Group: Przyszłość Opieki Zdrowotnej” otaczały scenę, na której stał w swoim najlepszym włoskim garniturze, z bezprzewodowym mikrofonem przypiętym do klapy niczym medalem honorowym.

„Panie i panowie” – zaczął, a w jego głosie słychać było autorytet niezliczonych zwycięstw chirurgicznych – „rodzina Hajesów służy potrzebom medycznym Seattle od trzech pokoleń. Mój dziadek zaczynał od jednej kliniki. Moja matka rozrosła się do dwunastu placówek. A dziś, pod moim przywództwem, jesteśmy gotowi na globalną ekspansję”.

Publiczność bił brawo.

Siedziałem w ostatnim rzędzie, z teczką na kolanach, i obserwowałem, jak Marcus maluje swoją wizję medycznej dynastii.

„Rodzina Hajes” – kontynuował, wskazując na Victorię obok siebie – „składa się z oddanych profesjonalistów medycznych. Mojej siostry Victorii, która doprowadziła do dochodowości Cascade Private Hospital. Mnie. Z ponad dwoma tysiącami udanych operacji kardiologicznych ucieleśniamy medyczną doskonałość”.

Zatrzymał się, jego wzrok odszukał mnie w tłumie.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Jakie są przyczyny częstego oddawania moczu?

Przyczyny częstego oddawania moczu u kobiet: Możliwe przyczyny to ciąża, rak pęcherza moczowego i jajników, zapalenie pochwy, wypadanie narządów miednicy ...

10 ostrzegawczych znaków, że nie pijesz wystarczającej ilości wody

Sucha , łuszcząca się skóra i zmniejszona elastyczność to częste skutki odwodnienia. Zaparcia Odpowiednia ilość wypijanej wody jest ważna dla ...

Wow, mieszam 125 g twarogu z budyniem waniliowym, a ciasto ze śmietaną jest gotowe w 10 minut!

1. Wystarczy wymieszać twaróg z mlekiem, olejem, jajkiem i cukrem. Następnie wymieszaj proszek do pieczenia i mąkę z masą twarogową ...

Chrupiące kawałki kurczaka – lepsze niż w KFC

Przygotowanie kurczaka: Pokrój piersi kurczaka na mniejsze kawałki kęsa. Dopraw przyprawą do kurczaka i papryką. Dobrze, aby kawałki były pokryły ...

Leave a Comment