To ja zawierałem umowy. To ja rozwiązywałem problemy. To ja siedziałem do późna nad arkuszami kalkulacyjnymi i dokumentami prawnymi.
Byli po prostu współwłaścicielami życia, jakie dla nich zbudowałem.
A teraz właściciel zmienił zamki.
Spojrzałem jeszcze raz na swoje SMS-y. Był nowy od Luisa.
9:15 – Luis: Savannah, przepraszam. Muszę odesłać ekipę do domu. Nie mogę ich prosić o pracę, jeśli nie mogę obiecać im zapłaty. Winogrona są gotowe do zbioru. Jeśli nie zbierzemy ich w ciągu trzech dni, będą zbyt słodkie. Poziom cukru jest już wysoki. Ten rocznik pójdzie na marne.
Poczułem ostry ból w klatce piersiowej. Zamknąłem oczy.
Widziałem winorośl. Wiedziałem dokładnie, które rzędy są gotowe – blok na pinot noir. To były najlepsze owoce, jakie wyhodowaliśmy od lat. Miało z nich powstać wino nagrodzone.
Gdyby go nie zerwali, ptaki by go zjadły. Słońce by go wysuszyło. Zamieniłby się w rodzynki.
To była strata. Straszna, grzeszna strata.
Ale nie mogłem wrócić.
Gdybym teraz wrócił, gdybym naprawił to dla nich jeszcze raz, nic by się nie zmieniło. Zrozumieliby, że mogą traktować mnie jak śmiecia, a ja i tak bym ich uratował.
Napisałem odpowiedź do Luisa.
Przykro mi, Luis. Jesteś dobrym menedżerem. Powinieneś zadzwonić do agencji pracy tymczasowej i zapytać, czy mają inną pracę dla twoich ludzi. Powiedz im, że powiedziałem, że jesteś najlepszy.
Schowałem telefon do kieszeni. Wstałem i otrzepałem zagniecenia na spodniach do jogi.
Iluzja prysła. Moi rodzice byli po prostu dwojgiem przestraszonych ludzi w wielkim domu, krzyczących do ekranu komputera, który ich nie słuchał.
Poczułem dziwne uczucie litości.
Ale nie czułam się winna.
Odwróciłem się i poszedłem w stronę dzielnicy finansowej. Miałem umówione spotkanie.
Biuro Tracy Miller znajdowało się na czterdziestym piętrze szklanego wieżowca w centrum San Francisco, niedaleko Salesforce Tower. W holu unosił się zapach drogiej kawy i skóry. Windy były pokryte lustrami i szybkie.
Tracy była bystrą kobietą. Krótkie włosy, przenikliwe niebieskie oczy, dopasowany czarny garnitur. Nie uściskała mnie, kiedy wszedłem. Po prostu skinęła głową i wskazała na krzesło naprzeciwko swojego biurka.
„Wyglądasz okropnie, Savannah” – powiedziała.
„Dzięki” – powiedziałem. „Miałem ciężką noc”.
„Słyszałam” – powiedziała. „Dostałam powiadomienia e-mail, kiedy uruchomiłeś protokoły awaryjne. Cofnąłeś gwarancję i oddałeś licencję. Odważne posunięcie”.
„Musiałem” – powiedziałem. „Zwolnili mnie”.
Tracy usiadła za biurkiem. Nie wyglądała na szczęśliwą. Wyglądała poważnie – poważniej niż zwykle.
„Wiem, że cię zwolnili” – powiedziała. „Ale wiesz dlaczego?”
„Bo są drobiazgowi” – powiedziałem. „Bo odmówiłem opłacenia podróży Landona do Miami. Bo moja matka nienawidzi tego, że ja rozumiem matematykę, a ona nie”.
Tracy pokręciła głową.
„Nie” – powiedziała. „To są powody, dla których cię nienawidzą. Ale to nie są powody, dla których cię zwolnili teraz. O drugiej w nocy, we wtorek”.
Przesunęła grubą teczkę po biurku.
„Spójrz na to.”
Otworzyłem folder.
Górny dokument miał pieczątkę POUFNE. Tytuł brzmiał:
List intencyjny – przejęcie Brooks Estate Vineyards.
Nabywca: Omni Global Beverage Group.
Cena zakupu: 8 000 000 USD.
Zamarłem. Wpatrywałem się w liczby.
Osiem milionów dolarów.
„Sprzedają” – szepnąłem.
„Rozmowy trwały trzy miesiące” – powiedział Tracy. „Omni Global to ogromny konglomerat. Kupują rodzinne marki, rozbierają je na części i sprzedają wino w sieciach supermarketów od Kalifornii po Nowy Jork”.
Poczułem się chory.
„Trzy miesiące” – powiedziałem. „Prowadziłem księgowość. Zajmowałem się codziennymi operacjami. Jak mogłem nie wiedzieć?”
„Ominęli cię” – powiedziała Tracy. „Zatrudnili zewnętrznego brokera. Użyli prywatnego adresu e-mail. Nie chcieli, żebyś wiedział”.
„Dlaczego?” – zapytałem. „Pomogłbym im. Gdyby chcieli sprzedać, uporządkowałbym finanse. Zaoferowałbym im lepszą cenę”.
Tracy pochyliła się do przodu.
„Savannah” – powiedziała – „spójrz na datę na projekcie umowy”.
Sprawdziłem. Data była sprzed dwóch tygodni.
„Teraz” – powiedziała Tracy – „spójrz na sekcję dotyczącą dystrybucji kapitału własnego”.
Przewróciłem stronę.
Sprzedawca: Douglas i Karen Brooks – właściciele w 100%.
„Jeśli firma zostanie sprzedana” – wyjaśniła Tracy – „właściciele dostaną czek. Cały. Ale gdybyś nadal tam był – gdybyś nadal był gwarantem, gdybyś nadal był prezesem-cieniem – mógłbyś zgłosić roszczenie. Mógłbyś argumentować, że masz kapitał własny. Mógłbyś pozwać o kawałek tortu”.
Zrozumiałem.


Yo Make również polubił
Wyładowując swoją furię poprzez wycofanie porad w dążeniu do sprawiedliwości
„Czekoladowa Rozkosz w Koronie z Ciasta Francuskiego – Ekspresowy Deser na Każdą Okazję”
Kaktus Bożonarodzeniowy (Schlumbergera) – Piękno Kwiatów na Święta
To urządzenie kuchenne, które każdy ma, musi zostać odłączone od zasilania przed pójściem spać, aby uniknąć ryzyka pożaru