Co jeszcze odkryję, zanim te święta dobiegną końca?
Obiad w Boże Narodzenie tradycyjnie był momentem, kiedy do świętowania dołączała dalsza rodzina. O 13:00 jadalnia zapełniła się ciotkami, wujkami i kuzynami, wymieniającymi się świątecznymi pozdrowieniami i nadrabiającymi zaległości w rodzinnych nowinkach. Krążyłam między nimi w oszołomieniu, wciąż przetwarzając rewelację Samanthy o kłamstwach, które rozsiewała.
Kilkoro krewnych podeszło do mnie z tą szczególną mieszanką entuzjazmu i ostrożności, zarezerwowaną dla kogoś, kto uważa się za emocjonalnie kruchego. Kuzynka Rachel ścisnęła mnie za ramię i powiedziała, że wyglądam o wiele lepiej. Wujek William pochwalił moją odwagę, nie precyzując, w czym dokładnie się odważyłem. Każda interakcja potwierdzała to, co przyznała Samantha. Wszyscy myśleli, że miałem jakieś załamanie nerwowe.
Skubałem właśnie indyka z sosem żurawinowym, gdy mój kuzyn Nathan zajął miejsce obok mnie. Jako bankier inwestycyjny w prestiżowej firmie w Nowym Jorku, Nathan zawsze był uważany za kolejny przykład sukcesu rodziny Wilsonów.
„Rebecca” – powitał mnie z wyćwiczonym urokiem. „Mama mówi, że ostatnio lepiej ci idzie. Dostałaś awans”.
„Dyrektor wykonawczy ds. strategii w Greenscale Media” – odpowiedziałem automatycznie.
Jego brwi poszybowały w górę.
„Greenscale. Serio?”
Coś w jego reakcji wydawało się nie tak. Nie tylko zaskoczenie, ale wręcz przerażenie.
„Tak. Od miesiąca. Dlaczego?”
„Bez powodu” – odparł szybko. „Po prostu imponująca firma, która robi wielkie rzeczy w przestrzeni cyfrowej”.
Zanim zdążyłem zadać mu kolejne pytanie, przy naszym stoliku pojawił się James i zaproponował Nathanowi szklankę szkockiej.
„Twój ojciec wspominał, że wolisz Macallana” – powiedział płynnie.
Nathan przyjął drinka, ale wyraz jego twarzy pozostał napięty.
„Dzięki. Rebecca właśnie opowiadała mi o swojej nowej posadzie w Greenscale.”
Wzrok Jamesa powędrował w moją stronę.
„Tak, rozmawialiśmy wcześniej o niektórych z ich kampanii. Innowacyjna praca.”
Zapadła niezręczna cisza. Spojrzałem na obu mężczyzn, wyczuwając jakąś niewypowiedzianą komunikację.
„Jeśli pozwolisz” – powiedział Nathan nagle – „muszę porozmawiać z wujkiem Richardem o pewnej sprawie”.
Kiedy odszedł w pośpiechu, zwróciłam się do Jamesa.
„O co chodziło? Co masz na myśli mówiąc o tym dziwnym napięciu? Nathan praktycznie uciekł, kiedy wspomniałeś o Greenscale.”
James wziął łyk swojego drinka i przyglądał mi się ponad krawędzią szklanki.
„Jesteś bardzo spostrzegawczy.”
„A ty jesteś bardzo wymijający.”
Uśmiechnął się lekko.
„W porządku. Nathan jest po prostu zaskoczony słysząc o twojej firmie, ponieważ była ona ostatnio przedmiotem dyskusji w niektórych kręgach finansowych”.
„Jakiego rodzaju dyskusje?”
James zawahał się.
„To prawdopodobnie nie jest—”
„No i jesteście” – przerwała im Samantha, pojawiając się obok nas z wymuszonym uśmiechem. „James, tata chce cię przedstawić sędziemu Franklinowi. Jest bardzo zainteresowany strategiami inwestycyjnymi waszej rodziny”.
James skinął głową uprzejmie, ale jego wzrok nadal utkwiony był we mnie.
„Kontynuujemy naszą rozmowę później” – powiedział, zanim pozwolił Samancie poprowadzić się.
Ta interakcja wprawiła mnie w zakłopotanie. Co takiego było w Greenscale, że Nathan był tak poruszony? I dlaczego James zdawał się wiedzieć o tym więcej niż ja?
Patrzyłem, jak Nathan odciągnął mojego ojca na bok, przy barze. Ich rozmowa była ożywiona, choć ich głosy były zbyt ciche, by je podsłuchać. Twarz ojca pociemniała, gdy Nathan przemówił. Obaj mężczyźni od czasu do czasu zerkali w moją stronę.
Po obiedzie, gdy większość rodziny zasiadła w salonie, aby tradycyjnie obejrzeć film „To wspaniałe życie”, zauważyłem, że Nathan i James idą w stronę gabinetu mojego ojca.
Ciekawość wzięła górę nad ostrożnością i poszedłem za nim, dyskretnie ustawiając się przy częściowo otwartych drzwiach.
„Nie mogę uwierzyć, że mi nie powiedziałeś, że pracuje w Greenscale” – powiedział Nathan napiętym głosem. „To wszystko zmienia”.
„Zniż głos” – odpowiedział mój ojciec. „To nie zmienia planu. Rebecca nie ma pojęcia o sytuacji w Wilson Medical Partners”.
„Ale co, jeśli się dowie? Co, jeśli już wie, że Greenscale to firma marketingowa, którą Archer Consolidated rozważa w sprawie rebrandingu? Jeśli Archer przejmie Wilson Medical Partners, a firma Rebekki zajmie się ich marketingiem, ona…”
„Ona jest tylko w dziale kreatywnym” – zbył mnie ojciec. „Nie będzie miała dostępu do tak szczegółowych informacji”.
„Właściwie” – wtrącił głos Jamesa – „jest dyrektorem wykonawczym ds. strategii. To stawia ją w samym centrum wiedzy o potencjalnych klientach i przejęciach”.
Zapadła chwila pełnej oszołomienia ciszy, zanim mój ojciec znów się odezwał.
„Skąd to wiesz?”
„Zależy mi na tym, żeby wiedzieć takie rzeczy” – odparł chłodno James. „I w przeciwieństwie do ciebie, naprawdę przyjrzałem się jej karierze, zamiast ją zignorować”.
„To katastrofa” – jęknął Nathan. „Jeśli dowie się o kłopotach finansowych i potencjalnym przejęciu Archera, zanim zapewnimy sobie pomoc finansową…”
„Nie zrobi tego” – upierał się mój ojciec. „Rebecca nie rozumie biznesu na tym poziomie. Dopóki James będzie trzymał się planu i pomoże nam zabezpieczyć inwestycję Blackwell, ustabilizujemy sytuację, zanim ona w ogóle się o tym dowie”.
„A jak właściwie James ma to zrobić?” – zapytał Nathan. „Samantha sprowadziła go tu tylko po to, żeby wykorzystać jego rodzinne koneksje dla ratunku. Jeśli Rebecca zacznie z nim rozmawiać o Greenscale…”
„Stoję tutaj” – przerwał jej chłodno James – „i nie podoba mi się to, że mówi się o mnie, jakbym był tylko rekwizytem Samanthy”.
Mój umysł był wirujący.
Wilson Medical Partners, firma inwestycyjna mojego ojca, która skupiała się na start-upach z branży technologii medycznych, miała kłopoty finansowe i liczyła, że dzięki koneksjom rodziny Jamesa uda się jej uzyskać pomoc finansową.
Co Greenscale miał z tym wszystkim wspólnego?
Przysunąłem się bliżej, wytężając słuch, ale mój ruch sprawił, że podłoga zaskrzypiała. Rozmowa w środku natychmiast ucichła.
„Czy jest tam ktoś?” zawołał mój ojciec.
Szybko wkroczyłem na scenę, decydując, że lepsza będzie konfrontacja, niż zostanie przyłapanym na podsłuchiwaniu.
„Tak, ja też, i chciałbym wiedzieć, co się dzieje.”
Trzej mężczyźni wpatrywali się we mnie z różnymi wyrazami zdumienia i przerażenia. Nathan wyglądał, jakby miał zaraz zwymiotować. Twarz mojego ojca stwardniała do surowego wyrazu, którego używał, gdy wygłaszał polecenia trudnym pacjentom. James, o dziwo, wyglądał niemal na ulżonego.
„Rebecco, to prywatna rozmowa” – zaczął mój ojciec.
„O mnie, o mojej firmie, o jakimś planie dotyczącym Jamesa.”
Skrzyżowałem ramiona.
„Myślę, że zasługuję na to, żeby wiedzieć, co się dzieje”.
„To tylko rozmowa o interesach” – próbował Nathan. „Nic, co by cię naprawdę dotyczyło”.
„Bo wyraźnie słyszałem swoje nazwisko i moją firmę, które były wielokrotnie wymieniane. O co chodzi z tymi kłopotami Wilson Medical Partners? I o jakim planie dotyczącym Jamesa mówiłeś?”
Nathan rzucił mojemu ojcu przerażone spojrzenie.
„Wujku Richardzie, ja…”
„Nie masz się czym martwić, Rebecco” – wtrącił gładko mój ojciec. „Po prostu rozważamy restrukturyzację. Nathan ma tendencję do przesadnego dramatyzowania wyzwań biznesowych”.
„Przestań mnie okłamywać” – powiedziałem stanowczo. „Słyszałem wystarczająco dużo, żeby wiedzieć, że dzieje się coś poważnego. Czy to ma coś wspólnego z pieniędzmi, które zabrałeś z mojego funduszu powierniczego?”
Oczy Nathana rozszerzyły się.
„Powiedziałeś jej o tym?”
„Znalazła dokumenty” – przyznał niechętnie mój ojciec – „ale nie rozumie kontekstu”.
„To wyjaśnij mi to” – zażądałem. „Wszystko”.
Zapadła napięta cisza. Nathan rozpaczliwie spojrzał na mojego ojca, szukając rady. Ojciec zdawał się rozważać swoje możliwości.
Ostatecznie impas przełamał James.
„Twoja rodzinna firma inwestycyjna w sektorze medycznym jest na skraju bankructwa” – powiedział wprost. „W ciągu ostatnich 5 lat dokonali serii nietrafionych inwestycji, których kulminacją była ogromna strata na urządzeniu medycznym, które nie przeszło badań FDA”.
„Jamesie” – warknął mój ojciec – „to poufna informacja”.
James zignorował go i skupił się na mnie.
„Próbowali utrzymać firmę na powierzchni, zaciągając pożyczki z różnych źródeł, w tym z twojego funduszu powierniczego, najwyraźniej. Ale kończą im się opcje. Potrzebują dużego inwestora, który ich uratuje, zanim informacje o ich sytuacji finansowej staną się publiczne”.
„I tu właśnie pojawiacie się Wy” – zapytałem, gdy wszystko zaczęło składać się w całość.
James skinął głową.
„Blackwell Investment Group dysponuje kapitałem, który pozwoli uratować Wilson Medical Partners. Samantha zorganizowała naszą współpracę, aby ułatwić nam nawiązanie kontaktu”.
To objawienie było dla mnie jak fizyczny cios.
„Więc ty i Samantha tak naprawdę nie jesteście…”
„Spotykamy się od około 3 tygodni” – potwierdził. „Właśnie na tyle długo, żeby ta świąteczna wizyta była realna”.
Zwróciłem się do ojca, czując narastającą we mnie złość.
„Okradłeś mój fundusz powierniczy, żeby podtrzymać swoją upadającą firmę, a potem ty i Samantha wymyśliliście ten fałszywy romans, żeby ją uratować”.
„To jest bardziej skomplikowane” – zaczął mój ojciec.
„I Greenscale. Co moja firma ma z tym wspólnego?”
Nathan odchrząknął, czując się nieswojo.
„Archer Consolidated rozważa przejęcie Wilson Medical Partners. Rozważają również zatrudnienie Greenscale do rebrandingu. Jeśli dowiedziałeś się o przejęciu dzięki swojej pracy, zanim zabezpieczyliśmy pakiet ratunkowy…”
„Martwił się pan, że ujawnię problemy finansowe” – dokończyłem. „Dlatego mama nie chciała, żebym tu był na święta. Nie dlatego, że ośmieszyłem rodzinę swoim istnieniem, ale dlatego, że planowaliście cały ten spisek i mogłem go przypadkiem odkryć”.
„To nie było tak” – zaprotestował słabo Nathan.
„Dokładnie tak było” – zaprzeczył mu James. „Obawiali się, że twoja pozycja w Greenscale może im skomplikować plany. Kiedy Samantha powiedziała mi, że nie dołączysz do nas na święta, założyłem, że to kolizja terminów. Dopiero po przyjeździe zdałem sobie sprawę, że celowo cię wykluczyli”.
Spojrzałem na Jamesa z nowym zrozumieniem.
„Dlatego mnie obserwowałeś. Wiedziałeś, że coś jest nie tak.”
Skinął głową.
„Przeprowadziłem rozeznanie, zanim zgodziłem się na ten układ. Twoja ścieżka kariery nie pasowała do niestabilnej narracji siostry, którą przedstawiła Samantha”.
Pełna skala sytuacji mnie zalała. Moja rodzina nie tylko zlekceważyła moją karierę. Aktywnie próbowali mnie od siebie odsunąć, ponieważ mój sukces zagrażał ich planom. Okradli mnie z pieniędzy, kłamali na temat mojego zdrowia psychicznego i wykluczali ze spotkań rodzinnych.
Wszystko po to, by chronić swój niepewny finansowy domek z kart.
„Muszę porozmawiać ze wszystkimi” – powiedziałam, a mój głos był zaskakująco spokojny, pomimo wściekłości i bólu, które we mnie kipiały. „Z całą rodziną. Natychmiast”.
„Rebecco, bądź rozsądna” – próbował mój ojciec. „To Boże Narodzenie”.
„Tak, to prawda” – zgodziłem się. „I myślę, że nadszedł czas, żeby podzielić się prawdą, oprócz całej tej świątecznej radości, prawda?”
Nie czekając na odpowiedź, odwróciłem się i wyszedłem, kierując się do salonu, gdzie zebrała się reszta rodziny. Nadszedł czas, aby wszyscy usłyszeli, co dokładnie ukrywali Wilsonowie.
Wkroczyłem do salonu zdecydowanym krokiem, z bijącym sercem, ale z silną determinacją. Dalsza rodzina rozproszyła się po pokoju – niektórzy oglądali film, inni pogrążeni byli w cichej rozmowie. Mama siedziała na swoim ulubionym fotelu i instruowała kelnera, co ma do zaoferowania.
„Czy mogę prosić wszystkich o uwagę?”
Mój głos zabrzmiał mocniej, niż się spodziewałem, przebijając się przez hałas otoczenia. Głowy się odwróciły, rozmowy ucichły, a ciekawskie spojrzenia skupiły się na mnie.
Mój ojciec pobiegł za mną, a Nathan i James podążali tuż za mną.
„Rebecco, to nie jest odpowiedni moment.”
„To właśnie ten moment” – przerwałem. „Myślę, że wszyscy tutaj zasługują na to, żeby wiedzieć, co naprawdę dzieje się z rodziną Wilsonów”.
Moja matka podniosła się z krzesła, jej uśmiech był wymuszony.
„Rebecco, kochanie, chyba wypiłaś za dużo wina. Może porozmawiamy na osobności?”
„Jestem całkowicie trzeźwy, Mamo, i skończyłem już z prywatnymi rozmowami, w których prawda zostaje pogrzebana”.
Samantha przeciskała się przez gromadzący się tłum.
„Co się dzieje, James? Co jej powiedziałeś?”
W pokoju zapadła całkowita cisza, a o filmie zapomniano, gdyż członkowie rodziny wyczuwali narastający dramat.
Mój ojciec podjął ostatnią próbę odzyskania kontroli.
„Wszyscy, proszę, wróćcie do swoich rozmów. Rebecca i ja musimy omówić prywatną sprawę rodzinną”.
„Przestałam być prywatna, kiedy okradłeś mój fundusz powierniczy” – oznajmiłam na tyle głośno, by wszyscy mogli usłyszeć.
Wszyscy w pomieszczeniu z zapartym tchem westchnęli.
Twarz mojego ojca pociemniała.
„To poważne przekłamanie”.
„Naprawdę? Zabrałeś prawie 200 000 dolarów z funduszu powierniczego, który założyli dla mnie babcia i dziadek. Pieniądze, które prawnie należą do mnie”.
Ręka ciotki Patricii powędrowała do ust.
„Richard, czy to prawda?”
„To tymczasowa realokacja zasobów” – upierał się mój ojciec. „Fundusz wciąż jest nienaruszony”.
„Minus 200 000 dolarów” – odparłem. „Pieniądze, które najwyraźniej poszły na ratowanie Wilson Medical Partners, bo firma upada. Wiedziałaś o tym, mamo? Firma taty jest na skraju bankructwa?”
Idealnie opanowana fasada mojej matki lekko pękła.
„To skomplikowane kwestie biznesowe, których nie rozumiesz, Rebecco.”
„Właściwie rozumiem doskonale. Firma taty poniosła straty i straciła miliony. Walczyli o jej przetrwanie, wykorzystując wszystkie pieniądze, jakie mogli zdobyć, w tym mój spadek”.
Odwróciłem się twarzą do całego pokoju.
„I to nie wszystko. Czy wiesz, że związek Samanthy i Jamesa jest fikcyjny, zaaranżowany w celu pozyskania inwestycji od firmy jego rodziny, aby uratować upadający biznes ojca?”
Twarz Samanthy poczerwieniała.
„To absolutnie nieprawda”.
Spojrzałem prosto na Jamesa.


Yo Make również polubił
Koniec z muchami! Domowa i skuteczna pułapka bez trucizny
Słynne ciasto, które moja mama piekła w latach 80. i 90.: proste i smaczne
8 dziwnych oznak, że Twoje nerki potrzebują pomocy
Dział HR wezwał mnie do biura: „Wiemy, że pracowałeś na dwóch etatach, zostajesz zwolniony ze skutkiem natychmiastowym” – nie sprzeciwiłem się ani słowem, tylko uśmiechnąłem się i powiedziałem: „Masz rację, powinienem skupić się na jednym miejscu”… 72 godziny później wszyscy szefowie, od działu HR, przez wiceprezesa, po dyrektora generalnego, wydzwaniali do mnie przez telefon – i dopiero wtedy zdali sobie sprawę, co sami właśnie wyrzucili z firmy.