Życie wróciło do nowej normalności.
Majątek stał się w moim umyśle czymś innym — mniej symbolem pewności siebie Toma, a bardziej tym, czym zawsze miał być: majątkiem, którym się opiekowałem.
Firma zarządzająca nieruchomością wysyłała comiesięczne raporty. Wynajmowali dom na kilka starannie wybranych wydarzeń – tu firmowy wyjazd integracyjny, tam galę non-profit. Dzięki temu, a także dochodom z inwestycji, fundusz stale się rozrastał.
Część dodatkowego dochodu przeznaczałam na rzeczy, które zaakceptowaliby moi rodzice: powiększenie funduszu stypendialnego imienia mojej matki, ufundowanie nowego programu edukacyjnego w muzeum, w którym pracowałam, odkładanie pieniędzy na przyszłość Mai w taki sposób, aby nie czuła się, jakby dorastała w złotej klatce.
Mieszkaliśmy w naszym apartamencie w Astorii.
W soboty Maya i ja chodziliśmy do biblioteki, zatrzymywaliśmy się po bajgle w sklepie na rogu, a czasami w wolnych godzinach jechaliśmy pociągiem do Manhattanu, żeby zwiedzić moje muzeum, gdzie mogłem jej opowiedzieć historie o obrazach.
Pewnego razu, gdy staliśmy przed portretem bogatej rodziny z epoki pozłacanego wieku — matka, ojciec i trójka dzieci ułożeni sztywno na aksamitnej kanapie — Maya zmarszczyła nos.
„Nie wyglądają na szczęśliwych” – powiedziała.
„Prawdopodobnie myśleli, że muszą wyglądać poważnie, żeby ich poważnie traktowano” – powiedziałem.
„To głupota” – oznajmiła. „Jeśli kiedykolwiek zrobię jakieś eleganckie zdjęcie, to się uśmiechnę. A ty staniesz obok mnie”.
„Oczywiście” – powiedziałem.
Około ośmiu miesięcy po tym, jak wszystko się rozpadło, Harold zadzwonił ponownie.
„Przyszedł list” – powiedział. „Od Toma”.
Poczułem, jak moje ramiona sztywnieją.
“Dla mnie?”
„Dla Mai” – powiedział. „Zaadresowane do niej, ale wysłane do mojego biura, tak jak się umówiliśmy”.
Przez chwilę milczałem.
„Czy to przeprosiny?” – zapytałem – „czy manipulacja?”
„Oba” – powiedział szczerze Harold. „Ale tego pierwszego jest więcej, niż się spodziewałem”.
„Czy możesz mi to przeczytać?”
Tak, zrobił to.
List był miejscami niezgrabny. Tom wcisnął za dużo wymówek między wiersze, za dużo klauzul typu „byłem zestresowany” i „wiesz, jak żartują dorośli”.
Ale napisał też to:
Myliłem się. Byłem okrutny. Zraniłem cię, bo chciałem być ważny w oczach innych. To nie wymówka, to po prostu prawda.
Wyobraziłem sobie jego but uderzający w jej drobne piszczele. Wyobraziłem sobie jego dłoń odganiającą ją, jakby była jakimś balastem.
„Czy mogę dostać kopię?” zapytałem.
„Oczywiście” – powiedział Harold.
Kiedy koperta dotarła, długo nad nią siedziałem, zanim ją otworzyłem.
Maya miała już dziewięć lat. Była wyższa. Siniaki na piszczelach dawno zniknęły, ale czasami, gdy była bardzo zmęczona, wciąż pytała: „Idziemy do wujka Toma?” głosem, który dawał jasno do zrozumienia, że nie jest pewna, co myśli o tej możliwości.
Tego wieczoru, po kolacji, usiadłem z nią na kanapie.
„Przyszedł do ciebie list” – powiedziałem.
Jej oczy się rozszerzyły.
„Od kogo?”
„Od wujka Toma.”
Zacisnęła usta.
„Nie chcę z nim rozmawiać” – powiedziała.
„Nie musisz” – powiedziałem. „Ale może zechcesz usłyszeć, co napisał. Mogę to przeczytać na głos. Jeśli ci się nie spodoba, przestaniemy. Możemy to spalić w zlewie, jeśli chcesz”.
Na te słowa jej oczy lekko zabłysły.
„W zlewie?”
„Na talerzu w zlewie” – poprawiłam. „Z wodą w pobliżu. Nadal jestem twoją mamą”.
Zastanawiała się przez dłuższą chwilę, po czym skinęła głową.
„Dobrze” – powiedziała. „Przeczytaj”.
Przeczytałem jej to. Pominąłem fragmenty, które były zbyt samouwielbiające, i streściłem je prostym językiem.
Kiedy doszłam do kwestii jego okrucieństwa i chęci wydawania się ważnym, zmrużyła oczy.
„To prawda” – powiedziała. „Zawsze chciał, żeby wszyscy na niego patrzyli”.
Na końcu Tom napisał:
Nie musisz mi nigdy wybaczać, jeśli nie chcesz. Ale mam nadzieję, że pewnego dnia pozwolisz mi spróbować być lepszym.
Złożyłem list.
„Co o tym myślisz?” zapytałem.
Maya wzruszyła ramionami.
„Brzmi jak wtedy, gdy wpadłam w kłopoty za popchnięcie Ethana na przerwie” – powiedziała. „Przeprosiłam, ale powiedziałam też pani Gomez, że zabrał mi ołówek. Powiedziała, że to może i prawda, ale i tak nie powinnam była go popychać. Można się wściekać i nie popychać ludzi”.
„To bardzo mądre” – powiedziałem.
Skinęła głową, zadowolona.


Yo Make również polubił
Kruche Ciasto z Brzoskwiniami i Bezą: Idealne Połączenie Lekkości i Słodyczy 🍑🍰
Ciasto pomarańczowe: wystarczy kilka kroków, aby było MIĘKKIE i ŁATWE W PRZYGOTOWANIU!
Sprawdź ten przepis nazywa się „To Melt Fat Like Crazy” smoothie. Jest nie tylko łatwy w przygotowaniu, ale także smaczny
Ziemniaki w maśle: sekret, jak sprawić, by były smaczniejsze