„Nie mów nic więcej” – powiedziała. „Wciąż nie wybaczyłam cioci, że przyniosła prochy swojego kota na obiad w Święto Dziękczynienia”.
Udało mi się wywołać lekki uśmiech.
„Chyba rozpętałem wojnę” – powiedziałem.
Przyglądała się mojej twarzy przez sekundę.
„Sądząc po twoim zaciśnięciu szczęki”, powiedziała, „powiedziałabym, że to była uzasadniona wojna”.
Nie myliła się.
Dzień minął nam na licznych spotkaniach, wymianie e-maili i lunchowym telefonie od Harolda, który potwierdził, że firma zarządzająca nieruchomością jest gotowa do działania.
„Dawid też do mnie dzwonił” – powiedział.
„O?” powiedziałem, otwierając długopis i bazgrząc brakujące kółka na notatniku.
„Jest wściekły na Toma” – powiedział Harold. „I wdzięczny tobie. Powiedział, że podejrzewał, że coś jest nie tak, ale dał się oczarować domowi. Wizerunkowi”.
„To specjalność Toma” – powiedziałem. „Olśniewanie ludzi obrazami”.
„Niektóre obrazy” – powiedział cicho Harold – „muszą zostać zniszczone”.
Kiedy odbierałem Mayę ze szkoły tego popołudnia, była cichsza niż zwykle. Szła obok mnie, plecak obijał się o jej nogi, a wzrok wpatrywał się w pęknięcia w chodniku.
„Jak się mają twoje nogi, kochanie?” zapytałem.
„Nadal trochę bolą” – przyznała. „Mamo, mamy kłopoty? Wujek Tom wczoraj wydawał się strasznie wściekły. A ty wyszłaś dziś wcześnie rano”.
„Nie, kochanie” – powiedziałem. „Nie mamy kłopotów”.
„A kim jest?”
„Wujek Tom wkrótce przeprowadzi się do innego domu” – powiedziałem.
Ona przestała chodzić.
“Dlaczego?”
Zastanawiałem się, jak to wytłumaczyć ośmiolatkowi.
„Bo ten wielki dom tak naprawdę należy do nas” – powiedziałem powoli. „Nie do niego. A kiedy ludzie mieszkają w czyimś domu, powinni być mili i okazywać szacunek. Wujek Tom o tym zapomniał”.
Ona to przeżuwała.
„Czy to oznacza, że musimy się tam przeprowadzić?”
„Chciałbyś?” – zapytałem.
Energicznie pokręciła głową.
„Lubię nasze mieszkanie” – powiedziała. „Lubię moją szkołę. Podoba mi się, że mogę iść do biblioteki pieszo”.
Uśmiechnąłem się.
„W takim razie zostaniemy tam, gdzie jesteśmy” – powiedziałem.
Jej ramiona widocznie się rozluźniły.
„Dobrze” – powiedziała. „Duży dom jest ładny, ale jest w nim… zimno”.
Wiedziałem dokładnie, co miała na myśli.
Trzy tygodnie później Harold zadzwonił z nowymi informacjami.
Tom i Patricia przeprowadzili się do podmiejskiego apartamentowca w White Plains. Mniejszego, nowszego, wystarczająco blisko miasta, by Tom mógł udawać, że jest częścią tej samej orbity społecznej, i wystarczająco daleko, by dojazd do osiedla nie był już wygodny na spontaniczne brunche.
„Majątek wyceniono na czterdzieści sześć milionów” – powiedział Harold. „Firma zarządzająca nieruchomością przejęła codzienne funkcjonowanie. Personel został utrzymany, z jasną strukturą raportowania. Zaktualizowano zabezpieczenia. Wprowadzono nowe kody. Zamontowano nowe zamki”.
Wyobraziłem sobie Toma wprowadzającego stary kod i obserwującego, jak światła na bramie świecą się na czerwono.
„David pozwał Toma za oszustwo inwestycyjne” – kontynuował Harold. „Mówi, że nie chce doprowadzić go do bankructwa, ale chce pociągnąć go do odpowiedzialności. Podejrzewam, że dojdzie do ugody, ale nie będzie to przyjemne”.
„Dobrze” – powiedziałem.
„Ciocia Margaret wpadła do mojego biura” – dodał. „Prosiła o twój adres. Powiedziała, że chce przeprosić Mayę”.
„Już to zrobiła” – powiedziałem. „Przyszła do naszego mieszkania w zeszłym tygodniu z kwiatami i stertą książek. Usiadła przy stole w jadalni i powiedziała Mai, że jest odważna. To wiele dla niej znaczyło”.
Harold przez chwilę milczał.
„Thomas poprosił o spotkanie, aby przeprosić” – powiedział w końcu.
„Nie” – odpowiedziałem natychmiast.
„Saro—”
„Jeśli naprawdę żałuje” – powiedziałem – „może napisać do Mai list, w którym wyjaśni, dlaczego to, co zrobił, było złe. Jeśli będzie szczery, rozważę nadzorowane wizyty w neutralnych miejscach. Ale nie zamierzam siedzieć w pokoju i pozwalać mu manipulować mną, żebym mu współczuł”.
Harold westchnął.
„Podejrzewałem, że to powiesz” – powiedział. „Powiedziałem mu, że wszelka komunikacja musi najpierw przejść przeze mnie. Przekażę mu twoje warunki”.
Po zakończeniu rozmowy stanąłem przy kuchennym oknie i patrzyłem na światła miasta, które zapalały się jedno po drugim.
Maya siedziała przy stole i kolorowała. Spojrzała w górę.
„Czy to był prawnik wujka Toma?” – zapytała.
„Zamknij” – powiedziałem. „To był nasz prawnik”.
Przechyliła głowę.
„Czy mam prawnika?”


Yo Make również polubił
7 wczesnych objawów raka krwi, które każdy powinien znać
Kremowa, warstwowa rozkosz: idealny przepis na budyń z ciasteczkami bez pieczenia
Najlepsza maska na oparzenia słoneczne i rozjaśnianie twarzy, sprawdzona i przetestowana
Kiedy moja szefowa, Janet, powiedziała mi, że nie kwalifikuję się do awansu, uśmiechnęłam się, spakowałam i pojechałam do domu. Dwa dni później miałam 82 nieodebrane połączenia.