„Złóż kontrpozycję, wyjaśnij, że podróż została już opłacona, a jej odwołanie skutkowałoby znaczną stratą finansową. Ale szczerze mówiąc, Rupert, szanse są nikłe”.
Zacisnąłem mocniej. „Rób, co możesz, Vernon. Nie poddam się bez walki”.
Odłożyłem słuchawkę i jednym haustem dopiłem whisky. Wojna została wypowiedziana. Moja własna córka stała się moją przeciwniczką w walce o prawo do kontrolowania mojego życia i moich pieniędzy. Cóż, jeśli chce wojny, to ją dostanie. Spędziłem czterdzieści dwa lata ucząc młode umysły analizowania tekstów, wyszukiwania ukrytych motywów i konstruowania przekonujących argumentów. Nie byłem bezradnym staruszkiem, za którego mnie uważała.
Z tymi myślami położyłem się spać, przygotowując się do walki, której nigdy nie chciałem stoczyć, ale której nie mogłem już uniknąć.
Sąd hrabstwa Volusia, masywna, szara, kamienna budowla, wydał mi się wyjątkowo nieprzyjazny tego czerwcowego poranka. Poprawiłem krawat i wszedłem do środka, gdzie Vernon już na mnie czekał. Mój stary przyjaciel wyglądał na opanowanego i pewnego siebie w swoim nieskazitelnym granatowym garniturze.
„Jak się czujesz?” zapytał, mocno ściskając moją dłoń.
„Jak człowiek, który musi pozwać własną córkę” – odpowiedziałem, starając się zachować spokój.
Moja podróż do Europy zakończyła się wcześniej niż planowano. Miałem czas, żeby odwiedzić Paryż i Rzym, ale wiadomość z Vernon, że sąd odmówił przełożenia rozprawy na późniejszy termin, zmusiła mnie do skrócenia podróży. Wróciłem do Daytona Beach dwa dni przed planowanym terminem, zmęczony po locie, ale zdeterminowany, żeby się bronić.
„Pamiętaj, Rupert” – powiedział cicho Vernon, gdy wchodziliśmy po schodach do sali sądowej. „Ważne jest, żeby zachować spokój, niezależnie od tego, co mówią Pru i jej adwokat. Sędzia Caulfield znany jest z szacunku dla osób starszych, ale zwraca też szczególną uwagę na ich zachowanie na sali sądowej”.
Skinęłam głową. Przez czterdzieści dwa lata nauczania nauczyłam się zachowywać spokój w najbardziej napiętych sytuacjach. Uczniowie byli czasami agresywni. Rodzice stawiali wymagania. Dyrekcja była nieugięta. Ale to był pierwszy raz, kiedy musiałam bronić się przed oskarżeniami o niekompetencję, wysuniętymi przez moje własne dziecko.
Sala rozpraw była w połowie pusta. W pierwszym rzędzie dostrzegłem Pru obok mężczyzny w drogim garniturze – jej prawnika, jak przypuszczałem. Wyglądała nienagannie. Surowy garnitur, perfekcyjne włosy, stonowany makijaż. Obraz troskliwej córki zaniepokojonej stanem zdrowia starszego ojca. To było ironiczne. Spojrzała w moją stronę, ale nie próbowała się ze mną przywitać. Jej oczy, tak podobne do oczu Hildy, były zimne i wyrachowane. Poczułem ukłucie bólu. Jak do tego doszło?
„Wszyscy wstać, sąd rozpoczyna posiedzenie. Przewodniczy Sędzia Jeffrey Caulfield” – oznajmił woźny.
Sędzia Caulfield, mężczyzna po sześćdziesiątce o przenikliwym spojrzeniu spod gęstych, siwiejących brwi, wszedł na salę i zajął miejsce. Po formalnościach i przedstawieniu stron zwrócił się do adwokata Pru.
„Panie Hayward, może pan zaczynać.”
Randall Hayward, wysoki mężczyzna o gładko uczesanych brązowych włosach, wstał z miejsca. Poruszał się z pewnością siebie człowieka przyzwyczajonego do wygrywania.
„Wysoki Sądzie, zebraliśmy się tu dzisiaj w bardzo delikatnej, ale niezwykle ważnej sprawie. Chodzi o dobro starszego mężczyzny, który niestety zaczął wykazywać oznaki pogorszenia funkcji poznawczych, co naraża go na straty finansowe”.
Poczułem, jak zaciskam pięść, ale siłą woli zmusiłem się do rozluźnienia. Spokojnie, Rupert. Spokojnie.
„Moja klientka, pani Prudence Wit, zgłosiła się do sądu nie z własnej woli, ale z głębokiej troski o dobro swojego ojca. Przedstawimy dowody na to, że profesor Glover podejmuje decyzje finansowe całkowicie sprzeczne z jego dotychczasowymi nawykami oszczędnościowymi”.
Hayward zamilkł na chwilę, zanim kontynuował. „Wysoki Sądzie, pozwól, że przedstawię konkretny przykład. Profesor Glover, człowiek, który całe życie oszczędzał każdy grosz, nagle postanowił wydać 35 000 dolarów na podróż do Europy. Dla mężczyzny w jego wieku taka podróż jest nie tylko nieopłacalna, ale i potencjalnie niebezpieczna”.
Ledwo powstrzymałem się od sprzeciwu. Jak na swój wiek, moje zdrowie było doskonałe, a lekarz zatwierdził wyjazd. Poza tym, czy fakt, że w końcu zdecydowałem się wydać część oszczędności na długoletnie marzenie, pozbawił mnie możliwości działania?
Vernon przedstawił sądowi zaświadczenia lekarskie potwierdzające moją zdolność prawną i szczegółowo opisał pomoc finansową, jakiej udzieliłem Pru w ciągu ostatnich kilku lat – ponad 170 000 dolarów. Sędzia przyjrzał się dokumentom, a twarz Pru wyraźnie się spiąła.
Kiedy nadszedł czas zeznań, Pru opisała mnie jako osobę zapominalską, zmienioną, która nagle zaczęła bezmyślnie wydawać pieniądze. Twierdziła, że dałem nawet pieniądze ogrodnikowi na jakiś interes – czyste kłamstwo, bo przecież nie miałem ogrodnika.
„Kiedy próbowałam z nim o tym rozmawiać, stał się agresywny i oskarżył mnie o próbę wyłudzenia jego pieniędzy. To zupełnie niepodobne do mojego ojca, bo znam go całe życie” – stwierdziła Pru.
Podczas przesłuchania krzyżowego Vernon wymusił na Pru przyznanie, że dostała ode mnie 60 000 dolarów na nowy samochód zaledwie kilka miesięcy przed rozprawą. Kiedy zapytał, dlaczego wtedy nie przejmowała się moją niezdolnością, wyglądała na osaczoną.
„To różne sytuacje. Samochód to konieczność. Podróżowanie to nadmiar” – odpowiedziała.
„Konieczność dla kogo, pani Wit? Dla pani czy dla pani ojca?” – naciskał Vernon.
Kiedy nadeszła moja kolej na zeznania, opowiedziałem o moim i Hildy długo pielęgnowanym marzeniu o podróży do Europy, o tym, jak ciągle odkładaliśmy wyjazd z powodu problemów rodzinnych i o mojej decyzji, by podążać za tym marzeniem, póki miałem ku temu okazję. Adwokat Pru próbował przedstawić moją decyzję jako irracjonalną zmianę charakteru, ale zachowałem spokój i udzieliłem rozsądnych odpowiedzi, co wyraźnie go frustrowało.
W mowie końcowej Hayward upierał się, że moje działania świadczą o pogorszeniu funkcji poznawczych. „Mężczyzna, który przez całe życie był oszczędny, nagle postanawia wydać dużą sumę na podróż na starość. Zmienia testament, ograniczając córce dostęp do spadku. To nie są działania człowieka, który myśli jasno i racjonalnie”.
W odpowiedzi Vernon powołał się na dowody medyczne i podkreślił moje prawo do dysponowania funduszami według własnego uznania.
Po mowach końcowych sędzia zarządził krótką przerwę, aby rozpatrzyć wszystkie dowody. Siedziałem w milczeniu, zdając sobie sprawę z powagi sytuacji. Moja córka, moja krew i ciało, była gotowa publicznie mnie oczernić, zniekształcić prawdę o moim stanie zdrowia, tylko po to, by przejąć kontrolę nad moimi pieniędzmi.
Po wznowieniu rozprawy sędzia Caulfield zwrócił się do mnie: „Profesorze Glover, dokładnie zapoznałem się z wszystkimi przedstawionymi materiałami. Opinie lekarskie jednoznacznie wskazują na pełną zdolność do czynności prawnych, ale chciałbym osobiście wysłuchać pana opinii. Jak pan tłumaczy tak znaczącą zmianę w wydatkach i relacjach z córką?”
Powoli wstałem, czując na sobie spojrzenia wszystkich obecnych. „Wysoki Sądzie, od śmierci mojej żony wiele rzeczy przemyślałem na nowo. Hilda i ja zawsze odkładaliśmy na bok nasze pragnienia dla dobra rodziny. Ale kiedy odeszła, zdałem sobie sprawę, że nasze największe marzenie pozostało niespełnione. A co do mojej relacji z córką…” Spojrzałem na Pru. „Zmieniły się nie z powodu mojego pogorszenia funkcji poznawczych, ale z powodu mojego objawienia”.
Sędzia Caulfield skinął głową. „Dziękuję, profesorze Glover. Może pan usiąść”.
W tym momencie Pru zerwała się z miejsca. „Ten staruszek wydaje wszystkie pieniądze, na które nie zasługuje”. W jej głosie dźwięczała wściekłość. „Teraz odda mi wszystko ze swojego spadku. Musi”.
„Pani Wit.” Sędzia Caulfield uderzył młotkiem. „Zapomina się pani.”
Ale Pru się nie zatrzymał. „Zawsze był samolubny, zawsze myślał tylko o sobie. A teraz chce okraść mnie i moje dzieci z tego, co prawnie nam się należy”.
Spojrzałam na córkę, nie rozpoznając w tej rozgniewanej kobiecie dziecka, które Hilda i ja wychowałyśmy z tak wielką miłością, i nagle ogarnęło mnie poczucie całkowitej jasności. Wstałam.
„Okradła swoją matkę” – powiedziałem wyraźnie i głośno.
W sali sądowej natychmiast zapadła cisza. Twarz Pru zbladła, a sędzia Caulfield spojrzał na mnie z nieukrywanym zdziwieniem.
„Co pan powiedział, profesorze Glover?” zapytał.
„Okradła swoją matkę” – powtórzyłem, patrząc prosto na Pru. „Moją żonę, Hildę – jej własną matkę – kiedy cierpiała na Alzheimera”.
Pru opadła na siedzenie, jakby nogi odmówiły jej posłuszeństwa.
Sędzia Caulfield wyglądał na zszokowanego. „Profesorze Glover, to poważne oskarżenie. Czy ma pan dowody?”
Skinąłem głową. „Tak, Wysoki Sądzie, i jestem gotów to przedstawić”.
W sali sądowej zapadła dźwięczna cisza. Moje trzy słowa, niczym kamień rzucony do wody, wywołały falę szoku, która rozprzestrzeniła się po całej sali. Twarz Pru zbladła jak kreda, a w jej oczach malował się strach – nie niepokój czy zażenowanie, lecz autentyczny strach osoby, której sekrety nagle miały wyjść na jaw.
„Profesorze Glover” – głos sędziego Caulfielda przerwał ciszę. „To niezwykle poważny zarzut. Proszę o wyjaśnienie”.
Wziąłem głęboki oddech, czując powagę chwili. Tego, co miałem zamiar powiedzieć, nie dało się cofnąć. To na zawsze zmieniłoby nie tylko ten proces, ale i moją przyszłą relację z córką, o ile taka relacja w ogóle byłaby możliwa.
„Wysoki Sądzie, milczałem długo, może nawet za długo. Ale dzisiejsze wydarzenia nie pozostawiają mi wyboru”. Spojrzałem na Vernona, który wyglądał na równie zaskoczonego, jak reszta. Nigdy nie powiedziałem mu o całej sytuacji, choć domyślał się, że za moją decyzją o zmianie testamentu kryło się coś więcej niż tylko brak zaufania do odpowiedzialności finansowej Pru.
„U mojej żony Hildy osiem lat temu zdiagnozowano chorobę Alzheimera. Przez pierwsze kilka lat objawy były stosunkowo łagodne – zapominanie, sporadyczna dezorientacja – ale z każdym rokiem stan się pogarszał. Ostatnie trzy lata jej życia były szczególnie trudne”. Poczułem gulę w gardle i zatrzymałem się, żeby zebrać myśli. „Rok przed śmiercią Hildy Pru zaproponowała, że pomoże jej zarządzać finansami matki. Powiedziała, że będzie jej łatwiej, ponieważ mieszka bliżej banku i może częściej odwiedzać matkę, kiedy ja jestem w pracy. Byłem wdzięczny za pomoc. Opieka nad osobą z zaawansowaną demencją jest wyczerpująca, a każde wsparcie wydawało się błogosławieństwem”.
Zobaczyłem, że Pru zaczęła szeptać coś do swojego prawnika, który wyglądał na coraz bardziej zaniepokojonego.
„Pru otrzymała pełnomocnictwo do zarządzania osobistym kontem Hildy, na którym znajdowały się oszczędności mojej żony gromadzone przez całe życie. Były to pieniądze, które odkładała z każdej pensji nauczycielki – jej osobisty zapas na czarną godzinę, jak to nazywała – około 120 000 dolarów”.
Sędzia słuchał uważnie, nie przerywając.
„Po około sześciu miesiącach zacząłem zauważać pewne dziwactwa. Hilda, pomimo postępującej choroby, miewała momenty jasności umysłu. W jednej z takich chwil zapytała mnie, dlaczego pozwoliłem Pru kupić nowy samochód za jej pieniądze. Byłem zdumiony. Nie daliśmy Pru pieniędzy na nowy samochód, ale Hilda była pewna, że widziała wyciąg z konta z dużym odpisem”.
Pamiętałem ten dzień tak wyraźnie, jakby to było wczoraj. Siedzieliśmy na werandzie, Hilda w swoim ulubionym fotelu z kratą na kolanach, mimo upału. Jej oczy, zazwyczaj zamglone chorobą, były w tej chwili bystre i czujne.
„Próbowałem sprawdzić konto Hildy, ale Pru zawsze znajdowała wymówki. Albo system bankowy był nieczynny, albo zapomniała przynieść wyciągi, albo coś innego. W końcu zdecydowałem się pójść bezpośrednio do banku. Tam powiedziano mi, że nie mogą udzielić informacji, ponieważ Pru była powiernikiem konta”.
„Sprzeciw”. Adwokat Pru w końcu odzyskał głos. „Te zarzuty nie mają nic wspólnego ze sprawą o niezdolność profesora Glovera do pracy”.
„Wręcz przeciwnie” – odpowiedziałem, zanim sędzia zdążył zareagować. „Mają z tym wszystko wspólnego. Wyjaśniają prawdziwe motywy mojej córki w tym procesie”.
Sędzia Caulfield skinął głową. „Zgadzam się z profesorem Gloverem. Sprzeciw zostaje oddalony. Proszę kontynuować, profesorze.”
Wdzięcznie skinąłem głową w stronę sędziego.
„Kiedy stan Hildy pogorszył się do tego stopnia, że wymagała stałej opieki, zdecydowałem się zatrudnić profesjonalną opiekunkę. Oczywiście chciałem przeznaczyć na to oszczędności Hildy. To było dokładnie to, na co oszczędzała. Ale kiedy poprosiłem Pru o zorganizowanie transferu, powiedziała, że nie zostało już wiele pieniędzy. Podobno większość z nich została już wydana na leki i opiekę”.
„Wydało mi się to dziwne. Owszem, leki były drogie, ale nie na tyle, żeby wyczerpać wszystkie oszczędności w tak krótkim czasie. Poza tym podstawowe wydatki medyczne pokrywało ubezpieczenie. Zacząłem nalegać na wyciągi bankowe. I wtedy Pru powiedziała mi… powiedziała mi, że jestem za stary i zagmatwany, żeby zrozumieć skomplikowane kwestie finansowe”.
„Naprawdę?” – wybuchnęła Pru, ale ucichła pod naciskiem prawnika.
Wyciągnąłem złożone kartki papieru z wewnętrznej kieszeni marynarki i wręczyłem je Vernonowi, który z kolei przedstawił je w sądzie. „Te dokumenty to wyciągi bankowe oraz kserokopie czeków z podrobionym podpisem Hildy. Moja córka nie tylko przelała pieniądze na swoje konto, ale także podrobiła podpis matki na czekach, kiedy nie była już w stanie sama podpisać dokumentów”.
Sędzia analizował dokumenty, a jego twarz z każdą stroną robiła się coraz bardziej ponura. „W ciągu półtora roku Pru wypłaciła z konta Hildy prawie 90 000 dolarów. Pieniądze, które moja żona oszczędzała całe życie – pieniądze, które powinny zapewnić jej przyzwoitą opiekę na starość – zostały wydane na luksusy dla naszej córki, podczas gdy sama Hilda cierpiała”.
Spojrzałem na Pru, która siedziała ze spuszczoną głową i nie śmiała spojrzeć mi w oczy.
„Kiedy skonfrontowałem Pru z tymi dowodami, nie zaprzeczyła. Zamiast tego zaczęła się usprawiedliwiać – mówiła, że mama chce, żeby miała lepsze życie, że jestem skąpy, że odda mi pieniądze później. To była kradzież i kłamstwo prosto w twarz”.
„Co pan zrobił z tą informacją, profesorze Glover?” – zapytał sędzia Caulfield.
„Nic nie zrobiłem, Wysoki Sądzie”. Wziąłem głęboki oddech. „Hilda była wtedy w bardzo złym stanie. Lekarze dawali jej najwyżej kilka miesięcy. Nie chciałem, żeby jej ostatnie dni życia zostały przyćmione wiedzą o tym, co zrobiła nasza córka. Mimo wszystko Pru wciąż była moim dzieckiem. Nie mogłem się zdobyć na wniesienie przeciwko niej oskarżenia. Zamiast tego zażądałem, żeby Pru zrzekła się pełnomocnictwa i zwróciła mi przynajmniej część pieniędzy. Zgodziła się, ale pod warunkiem, że nikomu nie powiem, co się stało. Zwróciła mi 20 000 dolarów – tyle, ile mogła dostać, jak twierdziła. Reszta już została wydana”.
Przypomniała mi się ta rozmowa – jedna z najboleśniejszych w moim życiu. Siedzieliśmy na tej samej werandzie, gdzie lata wcześniej pocieszałem małą Pru po upadku z roweru, gdzie uczyłem ją czytać, gdzie snułem z nią plany na przyszłość. Teraz patrzyłem na dorosłą kobietę, która z zimną kalkulacją ograbiła swoją chorą matkę.
„Hilda zmarła trzy miesiące później. Dotrzymałem obietnicy i nikomu nie powiedziałem, co się stało. Nadal pomagałem Pru finansowo, choć za każdym razem, gdy prosiła o pieniądze, przypominałem sobie o jej zdradzie. Może to była słabość z mojej strony. Może liczyłem, że się zmieni – zrozumie swój błąd”. Pokręciłem głową, przyznając się do naiwności. „Ale Pru się nie zmieniła. Jej żądania stawały się coraz bardziej wygórowane, a stosunek do mnie coraz bardziej lekceważący. Kiedy w końcu zdecydowałem się wydać część własnych oszczędności na wymarzoną z Hildą podróż, Pru zareagowała, jakbym próbował jej coś ukraść. A kiedy odmówiłem, wniosła pozew, próbując uznać mnie za ubezwłasnowolnionego”.
Westchnęłam, czując dziwną ulgę, że w końcu powiedziałam prawdę. „Rozumiem, Wysoki Sądzie, że powinnam była powiedzieć o tym wcześniej. Pewnie powinnam wnieść oskarżenie przeciwko Pru w chwili, gdy dowiedziałam się o jej czynach. Ale chciałam uchronić Hildę przed cierpieniem. A potem… potem chciałam po prostu wierzyć, że moja córka może się zmienić. Myliłam się”.
Sędzia Caulfield wydawał się głęboko poruszony moją historią. Przyglądał się dokumentom, od czasu do czasu przenosząc wzrok to na mnie, to na Pru.
„Pani Wit” – zwrócił się w końcu do mojej córki. „Co ma pani do powiedzenia w odpowiedzi na te oskarżenia?”
Pru wyglądała na osaczoną. Jej twarz, zazwyczaj pewna siebie i wyniosła, teraz wyrażała mieszaninę strachu i wstydu. Spojrzała na swojego prawnika, który wyglądał, jakby chciał być gdziekolwiek, byle nie tutaj.
„Że to było nieporozumienie” – zaczęła drżącym głosem. „Sama mama chciała, żebym wykorzystała te pieniądze. Mówiła mi o tym w chwilach jasności”.
Nie mogłem uwierzyć własnym uszom. Nawet teraz, przyparty do muru przez niezbite dowody, kłamała dalej.
„To nieprawda, Pru” – powiedziałem spokojnie. „I ty o tym wiesz. Hilda nigdy by ci nie pozwoliła wydać oszczędności życia na samochody i wakacje, skoro sama potrzebowała opieki”.
„Nie rozumiesz”. Głos Pru stał się głośniejszy, z nutą histerii w głosie. „Zawsze byłeś taki skąpy, zawsze kontrolowałeś każdy grosz. Mama chciała, żebym miała lepsze życie niż ty”.
„Pani Wit, proszę się uspokoić” – powiedział surowo sędzia Caulfield. „Jeśli ma pani jakiekolwiek dowody na poparcie swoich słów, proszę je przedstawić sądowi. W przeciwnym razie zalecam powstrzymanie się od składania bezpodstawnych oświadczeń”.
Pru wyglądała, jakby chciała coś powiedzieć, ale Hayward położył jej rękę na ramieniu, uniemożliwiając jej dalsze mówienie.
Ponownie zwróciłem się do sądu. „Wysoki Sądzie, nie szukam zemsty. Nie chcę, aby moja córka została oskarżona o przestępstwo, choć zdaję sobie sprawę, że jej działania mogą mieścić się w definicji nadużycia finansowego wobec osoby starszej i fałszerstwa dokumentów. Chcę jedynie chronić pozostałe oszczędności, które zgromadziłem dzięki uczciwej pracy, przed osobą, która już udowodniła swoją nieuczciwość finansową”.
Sędzia Caulfield uważnie mnie wysłuchał, a następnie zwrócił się do obu stron. „W świetle nowych okoliczności i przedstawionych dowodów uważam za konieczne odroczenie rozprawy w celu przeprowadzenia dalszego dochodzenia. Muszę przeanalizować wszystkie dokumenty i ewentualnie zażądać dodatkowych informacji od banku”. Zrobił pauzę, po czym dodał: „Powinienem jednak zauważyć, że wstępne twierdzenie pani Wit, że profesor Glover jest niezdolny do działania, wydaje mi się bezpodstawne i prawdopodobnie złożone w złej wierze. Rozprawa zostaje odroczona na dwa tygodnie. W tym czasie oczekuję od stron przedstawienia wszelkich dodatkowych dowodów, które uznają za istotne”.
Po tych słowach sędzia uderzył młotkiem i rozprawa została odroczona.
Wychodząc z sali sądowej, poczułem dziwną mieszankę emocji. Z jednej strony, ciężar lat milczenia w końcu zszedł mi z ramion. Z drugiej strony, uświadomiłem sobie, że właśnie publicznie ujawniłem najboleśniejszy sekret rodzinny i nie ma już odwrotu.
Pru przeszła obok mnie, nie nawiązując kontaktu wzrokowego. Jej ramiona opadły, a kroki poszły niepewnie. Nie wyglądała już na władczą ani pewną siebie. W tym momencie przypominała mi małą dziewczynkę, którą kiedyś tak bardzo kochaliśmy z Hildą – wrażliwą, niepewną siebie, potrzebującą wskazówek.
„Pru” – zawołałam, sama nie wiedząc, co chcę powiedzieć. Może jakaś część mnie wciąż liczyła na jakieś pojednanie, na jakąś akceptację z jej strony.
Zatrzymała się, ale się nie odwróciła. „Wszystko, co powiedziałeś, to kłamstwo” – powiedziała cicho, ale wyraźnie. „Zawsze mnie nienawidziłeś. Zawsze bardziej kochałeś mamę. Chcesz mnie zniszczyć i wymyśliłeś tę historię, żeby to zrobić”.
Zanim zdążyłem odpowiedzieć, szybko odeszła, a jej prawnik poszedł za nią, wyglądając na bardzo zakłopotanego.
Vernon podszedł do mnie i położył mi rękę na ramieniu. „Wszystko w porządku, Rupert?”
Powoli skinąłem głową. „Chyba tak. Tak. To było konieczne”.
„Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wszystkim wcześniej? Mogłem być lepiej przygotowany do sprawy”.
Wzruszyłem ramionami. „Szczerze mówiąc, nie planowałem ujawniać tej informacji. Wciąż miałem nadzieję załatwić sprawę bez publicznego prania brudów. Ale kiedy Pru zaczęła swoją tyradę w sądzie, zdałem sobie sprawę, że nie mogę dłużej milczeć”.
Wyszliśmy z sądu i ruszyliśmy w stronę samochodu Vernona. Dzień był pogodny i ciepły, ale czułem, że wokół mnie gęstnieją cienie.
„Co teraz?” zapytałem Vernona, gdy wsiadaliśmy do samochodu.
„Teraz czekamy. Sędzia Caulfield znany jest ze swojej skrupulatności. Przeanalizuje wszystkie dokumenty, prawdopodobnie zażąda wglądu do podpisów na czekach, ale biorąc pod uwagę przedstawione dowody i twoje przekonujące zeznania, jestem prawie pewien, że oddali roszczenie Pru”.
„A co się z nią stanie?” – nie mogłam się powstrzymać od pytania. Pomimo całego bólu, jaki mi wyrządziła, wciąż była moją córką.
Vernon westchnął. „To zależy od wielu czynników. Jeśli nie planujesz wnieść oskarżenia, prawdopodobnie nie będzie miała żadnych konsekwencji prawnych. Z drugiej strony, jeśli sędzia uzna, że wniosła pozew w złej wierze, aby uzyskać kontrolę nad twoimi finansami, może nałożyć na nią koszty sądowe, a nawet grzywnę”.


Yo Make również polubił
Jak poradzić sobie z tłustymi szafkami kuchennymi: przewodnik krok po kroku
Urządzenia elektryczne, które należy odłączyć w przypadku burzy, grzmotów i piorunów
6 najgorszych produktów spożywczych, których należy bezwzględnie unikać w przypadku choroby zwyrodnieniowej stawów!
W Dzień Matki mama spojrzała na mnie i zapytała: „Podoba ci się te 5000 dolarów, które co miesiąc wysyłam twojej siostrze?”. Siedziałam oszołomiona, bo nie miałam pojęcia, o czym mówi. I wtedy weszła moja siostra, uśmiechając się, jakby nic się nie stało…