Wzrok Scotta stał się stwardniały.
„Już wczoraj miałeś jedno”
powiedział.
„Po prostu nikogo nie zaprosiłeś.”
Lucas uklęknął przy stole.
„Emmy”
powiedział.
„Muszę chwilę porozmawiać z policją. Wujek Scott zostanie z tobą. Jesteś bezpieczny.”
Dolna warga Emmy zadrżała.
„Nie idź”
wyszeptała.
Klatka piersiowa Lucasa się zacisnęła.
„Wrócę”
obiecał.
„A kiedy wrócę, zrobimy coś normalnego. Naleśniki. Film. Cokolwiek zechcesz.”
Emma wpatrywała się w niego.
„Obiecujesz?”
„Obiecuję”
powiedział Lucas.
I traktował to jak umowę.
Na stacji unosił się zapach starej kawy i mokrych płaszczy. Detektyw Ramirez spotkała go w holu – kobietę po trzydziestce, ze zmęczonymi oczami i kucykiem, który zbyt wiele razy był wiązany. Nie patrzyła na Lucasa jak na bohatera. Patrzyła na niego, jakby zbyt często widziała skutki tego zdarzenia.
„Panie Nicholson”
powiedziała.
„Przykro mi, że tu jesteś. Ale cieszę się, że zadzwoniłeś, kiedy to zrobiłeś.”
Lucas poszedł za nią do małego pokoju przesłuchań. W kącie siedział obrońca praw ofiar, mężczyzna o łagodnej twarzy z notesem, którego prawie nie dotykał. Ramirez położył dyktafon na stole.
„Poproszę cię, żebyś opowiedział mi o wczorajszym wieczorze”
powiedziała.
„Zacznij od momentu odwołania podróży.”
Przez kolejną godzinę Lucas opowiadał historię raz jeszcze, tak jak ludzie próbują zbudować most nad traumą. Najpierw fakty. Oś czasu. Imiona. Opisał kamery, przybycie, konfrontację. Nie wspomniał o zimnym palcu wzdłuż kręgosłupa ani o tym, jak bicie serca Emmy brzmiało jak bicie uwięzionego ptaka. Zachował profesjonalizm. Zachował dyskrecję.
Ramirez skinęła głową, jakby spodziewała się każdego uderzenia.
„A co z materiałem filmowym?”
zapytała.
„Utworzono kopię zapasową”
powiedział Lucas.
„Mogę ci dać dostęp. Mogę przynieść sprzęt.”
Ramirez przesunął formularz po stole.
„Tutaj podpiszesz, potwierdzając transfer”
powiedziała.
„Następnie technik zajmie się sprawdzeniem łańcucha dostaw”.
Lucas podpisał.
„Twoja żona”
Ramirez powiedział ostrożnie.
„Wnosi o obrońcę z urzędu. Twierdzi, że była pod przymusem”.
Lucas zacisnął szczękę.
„Jej matka zmusiła ją do sprzedania naszego dziecka?”
powiedział.
„Oto cała historia?”
Spojrzenie Ramireza ani drgnęło.
„To częsty przypadek”
powiedziała.
„Nie zawsze to prawda.”
Lucas odwrócił wzrok. Spędził lata na terenach objętych wojną. Myślał, że rozumie zło. Ostatnia noc nauczyła go, że zło może nosić perłowe kolczyki i nazywać siebie rodziną.
Kiedy opuścił stację, jego telefon znów zawibrował. Tym razem dzwonił znajomy numer – agent Chun.
„Panie Nicholson”
powiedziała.
„Wiem, że rozmawiałeś z lokalnymi organami ścigania. Biuro formalnie wszczyna postępowanie federalne. Musimy z tobą porozmawiać jeszcze dziś”.
Lucas oparł się o zimną ceglaną ścianę na zewnątrz stacji.
„Już złożyłem oświadczenie”
powiedział.
„To jest większe”
Chun odpowiedział.
„Wiesz o tym. Twoje dowody – twoja dokumentacja – wskazują na działalność międzystanową. I… Panie Nicholson, uważamy, że są tam inne dzieci”.
Lucas zamknął oczy.
“Gdzie?”


Yo Make również polubił
Ciasto bez pieczenia z mascarpone i kajmakiem
Jak odróżnić ryż plastikowy od prawdziwego
„Proszę… Ratujcie moją młodszą siostrę! Nie wytrzyma!” Bezdomny chłopiec z brudną twarzą i posiniaczonymi, bosymi stopami trzymał w ramionach słabą, drżącą dziewczynkę, biegnąc w stronę prezesa, który miał odejść na zawsze. Zdławione krzyki i rozpaczliwe błagania sprawiły, że zatrzymał się, odwrócił – i zamarł na widok, którego się nie spodziewał.
Czy są aż tak złe?