Jej słowa przypomniały mi moją rozmowę z Catherine lata wcześniej, kiedy zainwestowała w Secure Connect pod warunkiem, że pomogę kolejnej młodej kobiecie z genialnym pomysłem. Cykl wsparcia trwał, wykraczając poza to, co którekolwiek z nas początkowo sobie wyobrażało.
Moja relacja z ojcem pozostała skomplikowana. Zawarliśmy swego rodzaju odprężenie, komunikując się głównie formalnymi kanałami o potencjalnych powiązaniach biznesowych. Nigdy nie przeprosił za lata zwątpienia, ale przestał aktywnie przewidywać moje porażki. W świecie Harolda Andersona stanowiło to znaczący postęp.
Moja matka często mnie odwiedzała, ciesząc się z sukcesu, jaki osiągnąłem, i w końcu wyrażając własne żale, że nie wspierała mnie bardziej aktywnie w pierwszych latach.
„Tak bardzo bałam się rozbicia rodziny” – wyznała podczas jednej z wizyt. „Ale teraz widzę, że harmonia zbudowana na nierównościach wcale nie jest prawdziwą harmonią”.
Być może najgłębsza zmiana zaszła we mnie. Dążenie do udowodnienia ojcu, że się mylił – które napędzało tyle nieprzespanych nocy i zmuszało mnie do pokonywania niezliczonych przeszkód – stopniowo przekształciło się w coś zdrowszego: pragnienie udowodnienia sobie racji.
Napisz o możliwościach rynkowych. Napisz o naszym podejściu do technologii. Napisz o zespole, który zbudowałem.
Rok po naszym debiucie giełdowym zostałem ponownie zaproszony na MIT, aby wygłosić wykład dla studentów inżynierii na temat przedsiębiorczości. Stojąc na podium w tej samej sali, w której ukończyłem studia, spojrzałem na pełne entuzjazmu twarze i poczułem spełnienie.
„Sukces nie polega na udowadnianiu innym, że się mylą” – powiedziałem im. „Chociaż może to dawać chwilową satysfakcję, prawdziwy sukces polega na udowodnieniu sobie racji – na potwierdzeniu własnej wizji tego, co jest możliwe”.
Młoda kobieta podniosła rękę w trakcie sesji pytań.
„Czy twój ojciec kiedykolwiek przyznał, że mylił się co do ciebie?”
Na widowni zapadła cisza, wszyscy czekali na moją odpowiedź.
„Nie” – odpowiedziałam szczerze. „I już go nie potrzebuję”.
„Najcenniejsza lekcja, jaką wyniosłem z budowania Secure Connect, nie dotyczyła technologii ani strategii biznesowej” – kontynuowałem. „Chodziło o zdefiniowanie sukcesu na własnych warunkach, a nie o poszukiwanie zewnętrznej akceptacji”.
Gdy opuszczałem scenę przy oklaskach, mój telefon zawibrował, a na ekranie pojawiła się wiadomość od ojca.
„Widziałem, że twój wykład był transmitowany na żywo. Dobrze powiedziane.”
Żadnych przeprosin. Żadnego przyznania się do błędu. Ale być może, na swój sposób, mały krok w stronę zrozumienia.
Uśmiechnęłam się i odłożyłam telefon. Moje uznanie nie pochodziło już od Harolda Andersona. Pochodziło od setek pracowników, którzy powierzyli swoje kariery mojemu kierownictwu, od klientów, którzy powierzyli swoje wrażliwe dane naszej technologii, i od młodych kobiet, które dostrzegły w mojej drodze mapę dla swojej własnej.
Co sądzisz o mojej historii? Czy kiedykolwiek musiałeś radzić sobie z trudnymi relacjami rodzinnymi, dążąc do swoich marzeń? Zostaw komentarz poniżej, aby podzielić się swoimi przemyśleniami. A jeśli znalazłeś inspirację w tej podróży, polub, zasubskrybuj i podziel się z kimś, kto może chcieć usłyszeć, że sukces jest możliwy, nawet gdy inni wątpią w twoją drogę.
Dziękuję za wysłuchanie. I pamiętaj, że jedyne uznanie, które naprawdę się liczy, to takie, które dajesz sobie samemu.


Yo Make również polubił
5 fizycznych oznak intensywnego smutku
Moja rodzina zignorowała ślub, twierdząc, że to nic ważnego. Ale nie mieli pojęcia, że moi miliarderzy-teściowie rozgadali całe miasto – a następnego ranka cała moja rodzina była oszołomiona
5 powodów, dla których masz silne skurcze mięśni w nocy
10 nocnych objawów wysokiego poziomu cukru we krwi