Grant wskazał na eleganckie urządzenie stojące na stoliku nocnym.
„Połączone i gotowe. Analiza sygnatur jest w kolejce.”
„Doskonale” – powiedziałem.
Słyszałem głosy na korytarzu.
Ciężkie dębowe drzwi tłumiły ich odgłosy, ale mogłem rozróżnić dźwięki.
Hałaśliwy baryton Richarda.
Maryanne to nerwowy, trzepoczący sopran.
Ostry, narzekający jęk Belli.
„Dlaczego musimy się spotkać na kolacji?” – pytała Belle. „Nie mam apetytu”.
„To posunięcie siłowe, kochanie” – odpowiedział Richard stłumionym głosem. „Chcą nas zastraszyć. Ale nie martw się. Już wcześniej miałem do czynienia z takimi rekinami. Musimy tylko zyskać na czasie”.
Obserwowałem jak obraca się klamka drzwi.
Rotacja była powolna i ciężka.
Grant wstał i wygładził krawat.
Pozostałem na miejscu.
Drzwi się otworzyły.
Maryanne weszła pierwsza, ubrana w swój odświętny strój — niebieską sukienkę, która jej zdaniem dodawała jej skromności.
Richard szedł za nimi, ubrany w swój garnitur sądowy – granatowy garnitur w prążki, który wyszedł z mody już dziesięć lat temu.
Belle szła na końcu pochodu. Była blada i ściskała designerską torebkę, o której wiedziałam, że prawdopodobnie została opłacona kartą kredytową, której nie była w stanie zapłacić.
Caleb przystanął w drzwiach, jego oczy spotkały się z moimi na ułamek sekundy, zanim wbił wzrok w podłogę.
Weszli z podniesioną głową — gotowi stawić czoła nieznajomemu, gotowi okłamać bankiera.
Najpierw zobaczyli Granta.
Richard zrobił krok naprzód, wyciągając rękę, z wyćwiczonym, oleistym uśmiechem na twarzy.
„Dobry wieczór” – zagrzmiał. „Jestem Richard Stone, radca prawny Bel and Company. Zakładam, że reprezentuje pan Rivergate”.
Potem spojrzał ponad Grantem.
Zobaczył osobę siedzącą na czele stołu.
Zobaczył grafitowy garnitur.
Zobaczył twarz, na którą patrzył z pogardą trzy tygodnie temu, siedząc przy stole podczas Święta Dziękczynienia.
Richard zatrzymał się w pół kroku.
Jego ręka opadła.
Otworzył usta.
Ale nie wydobył się żaden dźwięk.
Maryanne gwałtownie wciągnęła powietrze, a odgłos jej był porównywalny do przebicia opony.
Złapała Richarda za ramię.
Belle zamarła, a jej oczy rozszerzyły się tak bardzo, że wyglądały jak białe kręgi na bladej twarzy.
„Skyla” – wyszeptał Richard.
Rosnąca pewność siebie prysła, zastąpiona przez tak głęboką niepewność, że aż komiczną.
„Co tu robisz?”
Nie uśmiechnąłem się.
Nie wstałem.
Po prostu patrzyłem na nich, jednego po drugim.
Pozwoliłem, aby cisza rozciągała się, aż stała się na tyle napięta, że mogła złamać komuś kark.
„Proszę usiąść” – powiedziałem.
Mój głos był spokojny, profesjonalny i przerażająco uprzejmy.
„Skyla, to prywatne spotkanie” – wyjąkał Richard, a jego twarz poczerwieniała. „Spotykamy się z inwestorami, którzy kupili pożyczkę Bel. Nie możesz tu być. To poważna sprawa, a nie jakaś gra.”
Skinąłem w stronę krzeseł znajdujących się naprzeciwko mnie.
„Wiem dokładnie, z kim się spotykasz” – powiedziałem. „Richard.”
Belle zrobiła krok naprzód, a jej głos drżał.
„Skyla, wynoś się. Serio, mamy kłopoty i nie mamy czasu na twoje dramaty. Ludzie z Rivergate Holdings będą tu lada chwila”.
Grant Holloway zrobił krok naprzód.
Odchrząknął.
„Pan Stone, pani Stone, pani Stone” – powiedział formalnie.
„Wydaje się, że doszło do nieporozumienia”.
Gestem wskazał na mnie otwartą dłonią.
„Czy mogę przedstawić Państwu jedynego członka zarządu i głównego udziałowca Rivergate Holdings LLC?”
W pokoju zapadła grobowa cisza.
Grant kontynuował, a jego głos wbijał gwoździe do trumny.
„Podmiot, który wczoraj nabył Twój weksel.”
„Podmiot, który obecnie posiada zastaw na Twojej firmie, Twoich zapasach, Twojej umowie najmu i Twoich aktywach osobistych”.
Spojrzał na Richarda.
„Nie spotyka się pan z obcym, panie Stone.”
„Spotykasz się ze Skylą.”
Obserwowałem, jak ta świadomość uderza w nich niczym fizyczny cios.
Twarz Richarda z czerwonej stała się szara.
Maryanne zakryła usta dłonią.
Belle chwyciła się oparcia krzesła, aby utrzymać równowagę.
„Kupiłeś dług” – szepnęła.
Pochyliłem się do przodu i splótłem dłonie.
„Nie kupiłem tylko długu” – powiedziałem. „Kupiłem prawdę”.
Stuknąłem palcem w czarny segregator, który miałem przede mną.
„A teraz usiądź. Mamy mnóstwo papierkowej roboty do przejrzenia i radzę ci, żebyś mnie nie okłamywał – bo w przeciwieństwie do banku, wiem dokładnie, czyj charakter pisma widnieje na dole tej umowy”.
Richard opadł na krzesło, czując, że nogi odmawiają mu posłuszeństwa.
Spojrzał na mnie.
I po raz pierwszy w życiu nie widziałem ojca patrzącego na kogoś rozczarowanego.
Zobaczyłem mężczyznę patrzącego na swojego sędziego.
Pułapka została zastawiona.
Stalowe szczęki zatrzasnęły się.
I nie było już dokąd uciekać.
Cisza w prywatnej jadalni restauracji Juniper and Oak nie była pusta.
Było ciężkie, duszące i pod ciśnieniem.
Przypominało bardziej okręt podwodny zanurzający się ponad swoją maksymalną głębokość niż restaurację.
Grant Holloway właśnie upuścił ostrze gilotyny.
Spotykasz się ze Skylą.
Echo tych słów zdawało się odbijać od odsłoniętych ceglanych ścian.
Obejrzałem ich.


Yo Make również polubił
Pudding chia to najlepszy deser na odchudzanie, a do tego smakuje wyśmienicie
10 objawów wysokiego poziomu cholesterolu: sygnały alarmowe wysyłane przez organizm
Przepis na czerwcowe przyjęcie dla Sagu z winem
Majonez z Awokado: Lekka i Zdrowa Alternatywa dla Tradycyjnego Majonezu