Słowa wyrwały mi się z gardła, zanim zdążyłam je powstrzymać.
„Było” – głos Roberta był lodowaty. „A teraz błagasz, nosząc dziecko zmarłego mężczyzny, i chcesz, żebyśmy zapłacili za twoje błędy”.
Ostry ból rozdarł mi brzuch. Chwyciłem się framugi drzwi, żeby się podeprzeć.
„Proszę. Lekarz powiedział, że to pilne. Dziecko może…”
„Co mogłoby? Umrzeć?” Marcus uśmiechnął się złośliwie. „Mogłoby rozwiązać twoje problemy”.
Wpatrywałem się w nich obu. W tych ludziach, z którymi łączyła mnie krew, ale nic więcej.
„Jestem twoją córką. Twoją siostrą. Czy to nic nie znaczy?”
Robert zrobił krok do przodu, jego twarz była zaledwie kilka centymetrów od mojej.
“NIE.”
Marcus popchnął mnie do tyłu, na zadaszony ganek. Nie gwałtownie, ale z wystarczającą siłą, żebym się potknęła. Biodrem uderzyłam w kamienną balustradę, próbując utrzymać równowagę.
„Chcesz grać ofiarę? W porządku. Rozegraj to na zewnątrz.”
Gestem wskazał deszcz dudniący tuż za zadaszeniem ganku.
„Może zimno nauczy cię, żeby nie pojawiać się bez zaproszenia.”
„Marcus, proszę…”
„Och, jakie to pyszne. Mała Lola, wieczna męczennica.”
Zwrócił się do naszego ojca.
„Tato, obejrzyjmy przedstawienie?”
Robert stał w drzwiach, oświetlony ciepłym światłem żyrandola.
„Twoja siostra musi się nauczyć, że czyny mają konsekwencje. Wyjście za mąż poniżej jej godności, zajście w ciążę bez zabezpieczenia, a teraz co? Oczekiwanie, że wszystko naprawimy?”
Drzwi zaczęły się zamykać. Ogarnęła mnie panika.
„Poczekaj, pozwól mi przynajmniej wyjaśnić kwestię medyczną…”
Zamek kliknął.
Przez szklane panele obserwowałem, jak wracają do jadalni, napełniając kieliszki, jakby nic się nie stało.
Zapukałem do drzwi.
„Tato, Marcus, to jest szaleństwo!”
Usiedli na krzesłach, Marcus wyciągnął telefon, żeby coś pokazać Robertowi. Obaj się roześmiali.
Weranda dawała minimalne schronienie. Wiatr gnał deszczem z boku, przemakając mi płaszcz w ciągu kilku minut. Temperatura wydawała się jeszcze niższa. Mój telefon wskazywał 39°C i spadała.
Ponownie nacisnąłem klamkę. Zamknięte. Wszystkie okna były zabezpieczone. Wiedziałem, bo lata temu pomagałem projektować system bezpieczeństwa, kiedy jeszcze udawali, że coś dla nich znaczyłem.
„Proszę!” krzyknęłam przez szybę. „Jestem w ciąży. To niebezpieczne!”
Marcus podniósł wzrok, nawiązał ze mną kontakt wzrokowy przez okno, po czym celowo obrócił krzesło tak, żebym był zwrócony do niego plecami. Wiadomość była jasna: nie istniałem.
Minęło trzydzieści minut. Nogi trzęsły mi się z zimna, ze strachu i z narastających skurczów. Przeszłam w kąt werandy, gdzie wiatr był mniej dokuczliwy, ale moje ubranie było przemoczone.
Przez okno jadalni obserwowałem, jak jedzą obiad. Wyglądało na to, że to stek. Marcus ożywił się, opowiadając jakąś historię, ilustrując ją dłońmi. Mój ojciec roześmiał się, unosząc kieliszek w toaście.
Ostry skurcz sprawił, że zgiąłem się wpół.
Kiedy się wyprostowałam, poczułam wilgoć, która nie była deszczem. Spoglądając w dół w światło ganku, zobaczyłam ciemną plamę rozprzestrzeniającą się na mojej sukience.
Krew.
„Nie, nie, nie.”
Zatoczyłem się do okna i zacząłem walić w nie pięściami.
„Krwawię! Proszę! To dziecko!”
Marcus wstał i podszedł do okna. Na moment zapłonęła w nim nadzieja. Nadchodził, żeby pomóc.
Zamiast tego wskazał na krew na mojej sukience, po czym zwrócił się do naszego ojca z teatralnym wyrazem szoku. Obaj mężczyźni się roześmiali. Marcus wykonał przesadną gestykulację, naśladując kogoś grającego w sztuce teatralnej.
„Brawo!” – wyszeptał przez szybę, powoli klaszcząc. „Godne Oscara!”
Mój ojciec dołączył do niego przy oknie. Stali tam, ciepli i suchi, patrząc na mnie, jakbym była dla nich rozrywką.
Robert wskazał na krew i machnął lekceważąco ręką.
„Królowa dramatu” – usłyszałem, jak mówi, choć burza stłumiła jego głos.
Kolejny skurcz, silniejszy niż poprzednio, uderzył. Uklękłam na zimnym kamieniu, jedną ręką trzymając się brzucha, drugą poręczy. Krew płynęła teraz szybciej, mieszając się z deszczówką na białym ganku.
Marcus wyciągnął telefon i przez jedną rozpaczliwą sekundę myślałem, że dzwoni pod numer 911.
Nagrywał wideo.
Dwie godziny.
Dwie godziny na tym ganku, podczas gdy moje ciało mnie zdradzało, a moja rodzina patrzyła przez szybę. Wzrok zaczął mi się rozmazywać. Skurcze nadchodziły falami, każdy wysysał ze mnie więcej krwi, więcej sił. Udało mi się doczołgać do drzwi wejściowych, zostawiając za sobą czerwony ślad na białym kamieniu.
„Proszę” – wyszeptałam do drzwi, zbyt słaba, by dalej walić. „Dziecko. Ratuj dziecko…”
Światło na ganku nagle zgasło.
W ciemności ledwo dostrzegałem ich sylwetki w jadalni. Przeszli teraz do salonu, oglądając coś na ogromnym telewizorze. Migoczące światło oświetlało ich twarze – zrelaksowane, zadowolone, od czasu do czasu zerkające w stronę ciemnego ganku, na którym leżałem.
Mój telefon był rozładowany. Deszcz w końcu przestał padać, ale temperatura jeszcze bardziej spadła. Utrata krwi sprawiała, że wszystko było zimne. Strasznie zimne.
Przycisnęłam dłonie do brzucha, wyczuwając ruch. Dziecko leżało nieruchomo przez ostatnie 20 minut.
„Proszę, rusz się” – błagałam moje dziecko. „Proszę, wszystko w porządku”.
Przez moją słabnącą świadomość usłyszałem trzask drzwi samochodu. Potem kolejny. Zbliżały się męskie głosy.
„Jezu Chryste, ktoś jest na ganku. Zadzwoń pod 911…”
„Nie, nie 911.”
Rozpoznałem ten głos, chociaż mój umysł miał problem z jego umiejscowieniem.
„Lola. O mój Boże. Lola, to ty?”
Silne ramiona mnie uniosły. Ciepły płaszcz owinął moje ramiona. Zapach drogiej wody kolońskiej i skóry.
„Musimy ją natychmiast zawieźć do szpitala. Krwawi.”
Drzwi wejściowe nagle się otworzyły, z których wylało się światło. Mój ojciec stał tam, a na jego twarzy malowała się irytacja, szok, a potem strach.
„Co robisz w moim domu?” – zapytał.
Mężczyzna, który mnie trzymał, wyszedł na światło i w końcu zobaczyłem jego twarz.
Aleksander Sterling.
„Co ja robię?” Głos Alexandra był śmiertelnie cichy. „Ratuję życie twojej córki. Córki, którą zostawiłeś krwawiącą na ganku”.
Nawet przez mgłę poczułem zmianę władzy. Alexander Sterling nie był zwykłym prezesem. Był królem branży budowlanej w Seattle – człowiekiem, którego aprobata mogła zadecydować o sukcesie lub porażce firm takich jak mojego ojca.
„To sprawa rodzinna” – zaczął Robert.
„To jest usiłowanie zabójstwa”.
Alexander już ruszył w stronę swojego Bentleya, niosąc mnie, jakbym nic nie ważyła.
„James, zadzwoń do doktora Harrisona w Swedish. Powiedz mu, że nadchodzimy. Kobieta w ciąży. Silny krwotok”.
Jego kierowca już otwierał tylne drzwi. Alexander położył mnie na skórzanych siedzeniach, a jego marynarka podsunęła mi pod głowę.
„Lola, zostań ze mną. Porozmawiaj ze mną.”
Jego dłoń odnalazła moją, ciepłą i pewną.
„Dziecko” – zdołałem wyszeptać. „Nie rusza się”.
„Jesteśmy trzy minuty od Swedish Medical. Wszystko będzie dobrze. Oboje.”
Przez tylną szybę zobaczyłem ojca i Marcusa stojących w drzwiach, oświetlonych światłem na ganku, które w końcu zapalili. Marcus wciąż trzymał szklankę do whisky. Wyślizgnęła mu się z palców, roztrzaskując się o kamień.
„Panie Sterling” – usłyszałem wołanie ojca, jego głos był teraz inny. Przerażony. „Zaczekaj, pozwól mi wyjaśnić…”
Ale Bentley już ruszył. Alexander wydawał polecenia do telefonu.
„Muszę mieć gotowego szefa położnictwa. Przygotuj salę operacyjną. Nie obchodzi mnie, czy będziesz musiał obudzić całą radę.”
Jego dłoń ścisnęła moją.
„Lola, próbowałem się z tobą skontaktować w sprawie prezentacji Waterfront. Czemu mi nie powiedziałaś, że jest aż tak źle?”
Chciałem odpowiedzieć, ale ciemność wciągała mnie pod ziemię.
Ostatnią rzeczą, jaką usłyszałem, był głos Aleksandra, groźny i opiekuńczy.
„Nikt nie skrzywdzi mojego głównego architekta. Nikt.”
Obudziłem się słysząc dźwięk monitora tętna płodu. Silne, miarowe bicie serca wypełniło pokój.
Moje dziecko żyło.
Dzięki Bogu.
Głos Aleksandra dobiegał zza mojego łóżka. Wyglądał na wyczerpanego, jego zazwyczaj idealny garnitur był pognieciony, a mankiety wciąż były zakrwawione.
„Wystraszyłeś nas.”
“Nas?”
Doktor Harrison pojawił się po mojej drugiej stronie.
„Pani dziecko jest stabilne. Zatrzymaliśmy krwawienie, ale było blisko. Jeszcze godzina i…” Pokręcił głową. „Pan Sterling przywiózł pana w samą porę”.
„Jak to się stało, że byłeś w domu mojego ojca?”
Szczęka Aleksandra się zacisnęła.
„Wracałem z kolacji dla klientów w Bellevue. Pamiętałem, że wspominałeś, że twoja rodzina tam mieszka. Pomyślałem, że może podrzucę ci ostateczne umowy do przejrzenia. Potem zobaczyłem kogoś, kto upadł na ganku”.
Wyciągnął tablet, na którym pokazał mi e-mail z datą 1 września.
Sterling Development Group niniejszym potwierdza zatrudnienie L. Phoenixa na stanowisku głównego architekta projektu Waterfront Tower. Wynagrodzenie: 8 milionów dolarów plus 2% udziałów w kapitale zakładowym.
„Próbowałem się z tobą skontaktować cały dzień. Ceremonia podpisania umowy jest za pięć dni. Potrzebujemy cię tam”.
„Moja rodzina… nie wie o tym”.
„Domyśliłem się.”
Jego wyraz twarzy pociemniał.
„To, czego byłam dziś świadkiem, Lola – nikt nie powinien tego znosić, a zwłaszcza ktoś, kto nosi w sobie dziecko”.
„Myślą, że jestem nic nie warta. Że tylko rysuję ładne obrazki, podczas gdy mężczyźni wykonują prawdziwą pracę”.
Aleksander się zaśmiał, ale w jego śmiechu słychać było gorycz.
„Twoje ‘ładne obrazki’ mają zmienić panoramę Seattle, a oni nie mają pojęcia, że to ich córka jest architektką, na której tak rozpaczliwie chcą zrobić wrażenie”.
“Co masz na myśli?”
„Twój ojciec od tygodni wydzwaniał do mojego biura, błagając o podwykonawstwo w Waterfront”.
„Dwa lata temu” – zacząłem, wciąż słaby, ale potrzebujący, żeby to zrozumiał – „złożyłem swoje portfolio w waszej firmie pod pseudonimem L. Phoenix”.
„Pamiętam. Innowacyjność twoich projektów była bezprecedensowa. Ale po co ukrywać swoją tożsamość?”


Yo Make również polubił
Podczas luksusowej kolacji przypadkowo usłyszałam, jak mój mąż mówi do swoich przyjaciół: „To małżeństwo to żart. Ona nie jest na tym samym poziomie”. Weszłam, uśmiechnęłam się i powiedziałam: „Rozwiedźmy się dzisiaj”. Tej nocy otrzymałam wiadomość, która zmieniła całe moje życie…
Prosty przepis na naleśniki warzywne
Produkty spożywcze pomagające regulować poziom kwasu moczowego
Mały otwór w zlewie, który wydaje się niepotrzebny, w rzeczywistości ma zaskakującą funkcję