Gdybym był po prostu starym człowiekiem bez środków do życia, obudziłbym się na oddziale zamkniętym, śliniąc się, podczas gdy mój syn wyprzedawałby imperium Catherine.
Ale nie byłem po prostu starym człowiekiem.
Słuchałem.
Wysłałem SMS-a na numer zapisany pod jednym słowem: MEDYK.
„To się stanie dziś wieczorem” – napisałem. „Bądźcie gotowi”.
Dwie godziny później ktoś zapukał do drzwi mojego hotelu.
Niegrzeczne. Brutalne.
Wygładziłam kurtkę, spojrzałam na swoje odbicie i ją otworzyłam.
Korytarz był zatłoczony.
Brandon stał przed nami ze łzami w oczach i załamywał ręce jak najbardziej przekonujący, zatroskany syn na świecie.
„Tato, proszę” – szlochał. „Otwórz drzwi. Chcemy ci tylko pomóc”.
Za nim stał dr Aerys, spocony najemny rewolwerowiec w tanim garniturze, ściskający notes. Dwóch umundurowanych policjantów. Dwóch ratowników medycznych z noszami.
„Panie Blackwood” – powiedział jeden z funkcjonariuszy. „Otrzymaliśmy zgłoszenie, że stanowi pan zagrożenie dla siebie i innych. Mamy nakaz sądowy na pilną ocenę psychiatryczną”.
Spojrzałem na niego spokojnie.
„Panie oficerze, siedzę w pokoju hotelowym i piję herbatę. Czy to wygląda panu niebezpiecznie?”
„Ukrywa broń!” krzyknęła Tiffany zza Brandona. „Powiedział nam, że ma broń! Powiedział, że zrobi nam krzywdę, a potem sobie! Słyszy głosy!”
Kłamstwa płynęły jak woda.
„Jestem dr Aerys” – powiedział lekarz, machając notesem. „Jestem lekarzem rodzinnym. Pan Blackwood ma udokumentowaną historię schizofrenii paranoidalnej i wczesnej demencji. Od kilku tygodni nie bierze leków. Jest w ostrej psychozie. Jeśli teraz go nie uspokoimy, może zapaść na zdrowiu”.
„Nigdy w życiu cię nie spotkałem” – powiedziałem.
„Widzisz?” – powiedział Aerys ze smutkiem do policjanta. „On mnie nie poznaje. To demencja”.
Brandon wszedł do pokoju, wyciągając ramiona, jakby chciał mnie przytulić.
„Tato, proszę” – powiedział drżącym głosem. „Po prostu idź z nimi. Zajmą się tobą. Nie mogę patrzeć, jak tak cierpisz”.
Pochylił się, jego usta były zaledwie kilka centymetrów od mojego ucha.
„Jutro nie będziesz nic z tego pamiętać” – wyszeptał. „Te leki są silne”.
Odsunął się i skinął głową w stronę ratowników medycznych.
„Zabierz go.”
Podniosłem ręce.
„Pójdę z tobą” – powiedziałem. „Nie chcę robić scen”.
„On stawia opór!” – krzyknęła Tiffany. „Ma nóż!”
Policjanci byli spięci.
„Proszę się odsunąć”, powiedział jeden z nich.
Przeszukali mnie. Portfel. Telefon. Notatnik. Żadnej broni.
„Ma halucynacje” – upierał się Aerys. „Musimy go obezwładnić dla jego własnego bezpieczeństwa”.
Ratownicy medyczni ruszyli do akcji. Jeden z nich – wysoki, barczysty mężczyzna z identyfikatorem DAVIS – chwycił mnie za ramię. Jego uścisk był mocny, ale ostrożny.
„Przepraszam, panie Blackwood” – powiedział stłumionym głosem spod maski. „Tak będzie najlepiej”.
Zapiął paski wokół moich nadgarstków i kostek.
Brandon odetchnął z ulgą.
„Dziękuję, oficerowie” – powiedział. „Uratowaliście go”.
Zawieziono mnie windą dla personelu medycznego, mijając hol, gdzie goście udawali, że się nie gapią, i wsadzono na tył karetki.
Drzwi się zamknęły. Syrena zawyła. Odjechaliśmy.
Przejechaliśmy dwie przecznice. Syrena ucichła. Karetka zwolniła.
Davis wstał, opuścił roletę w tylnych drzwiach, zdjął maskę i uśmiechnął się.
„Było blisko, szefie” – powiedział.
Wyciągnął z kieszeni mały kluczyk i odblokował moje kajdanki.
Usiadłem i pocierałem nadgarstki.
„Dostałeś?” – zapytałem.
Stuknął palcem w malutką kamerę przyczepioną do jego piersi.
„Dźwięk i obraz w jakości HD” – powiedział. „Mamy wszystko: Aerysa, który twierdził, że leczył cię przez pięć lat, Tiffany kłamie o broni, twojego syna szepczącego o wymazaniu ci pamięci. Wszystko jest już zapisane w chmurze”.
Zerknąłem w stronę przedniej kabiny. Przez małe okienko zobaczyłem Aerysa, który leżał nieprzytomny na fotelu pasażera.
„Kierowca wie?” – zapytałem.
„To mój kuzyn” – powiedział Davis. „Aerys myśli, że jedziemy do jego prywatnej kliniki. Kiedy się obudzi, będzie w pokoju przesłuchań na komisariacie, a pisemne zeznanie będzie czekało na jego podpis”.
„Dokąd tak naprawdę zmierzamy?”
„Do bezpiecznego domu” – powiedział Davis. „Prescott czeka z notariuszem i sędzią w pogotowiu. Dziś wieczorem zajmiemy się tymi dowodami”.
Pięć minut później tylne drzwi otworzyły się na ciemną uliczkę. Wysiadłem, wolny człowiek.
Karetka odjechała, wioząc zupełnie innego pacjenta w zupełnie inne miejsce.
Stałem sam między ceglanymi ścianami, które pachniały mokrym betonem i starym olejem.
Mój syn myślał, że jestem przywiązany do łóżka i czeka mnie całe życie w stanie uśpienia.
Świętował. Wydawał pieniądze, których nie miał, i sprzedawał rzeczy, których nie posiadał. Stawał się nieostrożny.
Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Prescotta.
„Faza trzecia zakończona” – powiedziałem. „Jestem pod ziemią”.
„Doskonale” – odpowiedział Prescott. „Brandon właśnie opublikował aktualizację statusu: „Zrozpaczony, ale i ulżony. Tata w końcu otrzymuje potrzebną pomoc”. Planuje aukcję. Jutro wieczorem sprzedaje antyki z posiadłości w rezydencji”.
„Aukcja” – powtórzyłem. Nielegalna. Nieautoryzowana. Publiczna.
„Doskonale” – powiedziałem. „Niech zbierze kupców. Niech stanie na podium i będzie udawał, że jest królem świata. Będę tam. Załatw mi maskę”.
Żwir na podjeździe chrzęścił pod oponami czarnego sedana, który wynająłem.
Na wzgórzu, wzdłuż okrągłego podjazdu, stały luksusowe samochody – Bentleye, Ferrari, zabytkowe Rolls-Royce. Brandon przyciągnął każdego sępa platynową kartą od Seattle po San Francisco.
Poprawiłam jedwabną maskę na twarzy. Tiffany wybrała motyw maskarady, aby wydarzenie przypominało efektowną galę charytatywną, a nie napad na podwórko. To było coś, co uwielbiali influencerzy z Los Angeles. Dało mi to również potrzebną przykrywkę.
Dla nich byłem tylko kolejnym portfelem w smokingu.
Dla mnie byłem katem.
Wnętrze rezydencji uległo transformacji. Meble odsunięto na bok, szklane gabloty ustawiono wzdłuż sali balowej, kieliszki do szampana na tacach. Kryształowy żyrandol lśnił nad tłumem ludzi, którzy nigdy nie spotkali Catherine, ale pragnęli rozpracować jej dzieło życia.
Od razu zobaczyłem Brandona.
Stał na podium na drugim końcu sali z mikrofonem w dłoni, a z niego emanowała maniakalna energia. Miał na sobie jeden z moich starych smokingów z nowojorskiej gali rozdania nagród sprzed lat. Guziki na jego piersi się napinały. Nie wypełniał go.
Tiffany wodziła za tłumem, śmiejąc się zbyt głośno, ubrana w diamenty Catherine – przedmioty wyraźnie wymienione w funduszu powierniczym jako przedmioty niepłynne, przeznaczone wyłącznie do konserwacji. Dosłownie nosiła dowód.
Wziąłem szklankę wody z tacy, w której przechodził ktoś, i skryłem się w zacienionym kącie, czekając.
„Panie i panowie” – rozległ się wzmocniony głos Brandona – „witamy na wyprzedaży garażowej stulecia. Dziś wieczorem oferujemy przedmioty, których dotąd nie widziała publiczność. Skarby zbierane przez całe życie budowania imperium. Pamiętajcie – gotówka i towar na wynos. Żadnych papierowych śladów, tylko czysty nabytek”.
Wśród tłumu rozległ się pełen wdzięczności śmiech.
Wiedzieli, że to złe. To właśnie było powodem ich atrakcyjności.
Aukcja rozpoczęła się w szaleńczym tempie.
Wazy z epoki Ming. Perskie dywany. Antyczne zegary. Oferty leciały. Pieniądze płynęły. Brandon niemal wibrował, obserwując rosnące w jego głowie liczby.
Czekałem.
W końcu dwóch mężczyzn wniosło na scenę duże, przykryte płótno. Brandon zerwał aksamitną tkaninę.
Tłum wstrzymał oddech.
To była „Samotność” , obraz, który Catherine kupiła w Wiedniu trzydzieści lat temu. Był nie tylko cenny – w testamencie została przeznaczona na darowiznę dla Galerii Narodowej. Chroniony zasób kultury.
Sprzedaż prywatna nie była zwykłą kradzieżą. To było przestępstwo federalne.
„Licytacja zaczyna się od pięciuset tysięcy” – oznajmił Brandon bez tchu.
„Pięćset” – zawołał ktoś.
„Sześćset” – rozległ się kolejny głos.
Podniosłem rękę.
„Milion” – powiedziałem.
W pokoju zapadła cisza. Wszyscy się odwrócili.
Brandon mrużył oczy, oślepiony światłem.
„Milion” – powtórzył drżącym głosem. „Czy ja słyszę 1.1?”
Cisza. Nawet złodzieje mają swoje granice.
„Idę raz” – powiedział Brandon.
Obserwowałem, jak jego ręka drżała na młotku.
„Idę drugi raz.”
Oblizał wargi.
„Sprzedane… temu dżentelmenowi w czarnej masce za milion dolarów”.
Młotek uderzył z hukiem, który rozniósł się echem po całej sali balowej.
Zbrodnia została dokonana.
Szedłem w stronę sceny. Tłum się rozstąpił.
Brandon uśmiechnął się i wyciągnął rękę.
„Panie, jeśli mógłby Pan przyjść i uregulować płatność…”
„Ja zapłacę, Brandon” – powiedziałem.
Zamarł.
Znał ten głos.
Jego uśmiech zniknął.
„Tato?” wyszeptał.
Odwiązałem maskę i pozwoliłem jej opaść. W tłumie rozległy się szmery.
„Nie jestem szalona” – powiedziałam, a mój głos niósł się wyraźnie przez mikrofon, który wciąż ściskał w jego dłoni. „Ale jestem bardzo, bardzo rozczarowana”.
„Ty… ciebie zabrano” – wyjąkał Brandon. „Doktor Aerys powiedział…”
„Doktor Aerys jest obecnie w areszcie federalnym” – powiedziałem. „A za jakieś trzydzieści sekund dołączysz do niego”.
Brandon rozejrzał się po pokoju, ale kupcy, których tak usilnie zabiegał, nagle zafascynowali się podłogą.
„Nie możesz tego zrobić” – syknął. „To mój dom. To moje rzeczy”.
Wyciągnąłem dokument z wewnętrznej kieszeni.
„To jest inwentarz Fundacji Ochronnej Catherine Blackwood” – powiedziałem, unosząc go, żeby wszyscy mogli go zobaczyć. „Każdy przedmiot sprzedany dziś wieczorem jest tutaj wymieniony. A ten obraz” – wskazałem na Solitude – „został uznany za Dziedzictwo Narodowe i przekazany Galerii Narodowej. Jego prywatna sprzedaż narusza prawo federalne”.
Zwróciłem się do tłumu.
„Każdemu, kto kupił dziś wieczorem jakiś przedmiot, stanowczo radzę, żeby zostawił go tam, gdzie jest. Posiadanie skradzionych dóbr jest przestępstwem. Jeśli wyjdziesz z domu z choćby srebrną łyżeczką, możesz zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej”.
Wybuchła panika.
Sępy nie przyszły walczyć, tylko znaleźć łatwe mięso.
Postawiono wazony. Zrzucono dywany. Ludzie rzucili się do wyjść, desperacko próbując się wydostać, zanim przybędą stróże prawa.
Brandon złapał mnie za ramię.
„Tato, przestań!” krzyknął. „Wszystko psujesz. Potrzebuję tych pieniędzy. Zrobią mi krzywdę”.
„Puść” – powiedziałem cicho.
Nie, nie zrobił tego.
Nagle szkło roztrzaskało się przed salą. Rozległy się wybuchy granatów hukowych. Hol wypełnił się dymem.
„FBI! Na ziemię!”
Agenci w strojach taktycznych wypełnili salę balową.
Prescott nie tylko zadzwonił na lokalną policję. Zadzwonił do federalnej grupy do spraw kradzieży dzieł sztuki. Śledztwo w sprawie dr. Aerysa i sfałszowanej dokumentacji medycznej doprowadziło ich prosto tutaj.
Brandon rzucił się do ucieczki i zrobił trzy kroki, zanim agent go powstrzymał.
Związali mu ręce za plecami, gdy się miotał i krzyczał.
Tiffany próbowała wymknąć się bocznymi drzwiami, ale agent już na nią czekał.
„Pani Dawson-Blackwood” – powiedział – „jest pani aresztowana za spisek mający na celu popełnienie oszustwa i kradzież tożsamości”.
Skuli ją, a diamenty zalśniły w ostrym świetle taktycznym.
W ciągu kilku minut na sali balowej pozostaliśmy jedynie ja, agenci i podejrzani.
Podszedł agent.
„Panie Blackwood?”
„Jestem Thomas” – powiedziałem. „Powiernik”.
„Będziemy potrzebować oświadczenia” – odpowiedział.
Spojrzałam na Brandona. Był ciągnięty do góry, z rozmazanym makijażem i smugami łez na twarzy.
„Tato, pomóż mi!” krzyknął. „Powiedz im, że to była pomyłka. Powiedz im, że nie miałem tego na myśli!”
„Nie mogę ci pomóc, Brandonie” – powiedziałem cicho. „Powiernik odrzucił twoją prośbę”.
„Zaplanowaliście to!” krzyknął, gdy ciągnęli go w stronę drzwi. „Wrobiliście mnie!”
„Nie wrobiłem cię” – powiedziałem. „Po prostu pozwoliłem ci być sobą”.
Ciężkie drzwi zamknęły się za nim.
Prescott wszedł bocznym wejściem, blady, ale triumfujący.
„Stało się” – powiedział.
„Naprawdę?” zapytałem.
„Dla nich? Tak” – odpowiedział. „Kradzież dzieł sztuki, oszustwo, usiłowanie popełnienia przestępstwa. Grozi im co najmniej dwadzieścia lat”.
Poczułem falę wyczerpania.
„Muszę się napić” – powiedziałem.
Poszliśmy do baru. Brandon otworzył osiemnastoletnią single malt. Nalałem sobie dwie szklanki.
„Za Catherine” – powiedziałem.
„Za Catherine” – powtórzył Prescott, stukając się kieliszkiem.
Mój telefon zawibrował. SMS od Tiffany – wysłany najwyraźniej na kilka sekund przed tym, jak FBI do niej dotarło.
Myślisz, że wygrałeś. Ale nie wiesz wszystkiego. Sprawdź sejf w głównej sypialni. Brandon nie sprzedał tylko dzieł sztuki. Sprzedał jedyną rzecz, na której ci naprawdę zależy.
Pobiegłem na górę.
Sejf był otwarty. Pusty.
Osobiste dzienniki Catherine. Nasze stare listy. Zniknęły – sprzedane jak pamiątki.
Opadłem na łóżko.
Wygrałem wojnę. Zniszczyłem moich wrogów.
Ale stojąc nad szczątkami mojego syna, uświadomiłem sobie coś: w wojnie pomiędzy ojcem i synem nie ma zwycięzców.
Tylko ocaleni.
Cisza nie trwała długo.
Trzy dni po nalocie Brandon i Tiffany zostali zwolnieni za kaucją, z urządzeniami elektronicznymi przymocowanymi do kostek i oddanymi paszportami.
Siedziałem w pokoju hotelowym i czekałem — nie na przeprosiny, ale na załamanie.
Ciśnienie znajduje pęknięcia.
W ich małżeństwie było pełno pęknięć .
Zadzwonił mój telefon.
Nie Brandon.
Muślin.
„Tom” – wyszeptała, kiedy odebrałem. Jej głos drżał – tym razem nie było w nim gry słów, tylko czysty strach. „Muszę się z tobą zobaczyć. Sam na sam. Proszę, nie mów Brandonowi”.
„Po co miałbym cię poznać?” – zapytałem. „Próbowałeś sprzedać życie mojej żony temu, kto da najwięcej”.
„Bo mogę ci dać Brandona” – powiedziała.
Słowa zawisły w powietrzu niczym szron.
Wymieniłem jedną z knajpek — nic specjalnego, po prostu przystanek na autostradzie ze stolikami z laminatu i czarną kawą, takie miejsce, w którym nikogo nie obchodzi liczba obserwujących.
Przybyłem dziesięć minut wcześniej i usiadłem w tylnym boksie.
Przyszła ubrana w bluzę z kapturem i dżinsy, bez kostiumu, wyglądając na mniejszą, niż kiedykolwiek ją widziałem.
Wślizgnęła się do kabiny naprzeciwko mnie i objęła w dłoniach szklankę wody.
„On jest szalony” – wyrzuciła z siebie. „Brandon oszalał. Obwinia mnie o wszystko. Powiedział swojemu prawnikowi, że to ja zorganizowałem aukcję. Próbuje mnie wrobić”.
Nic nie powiedziałem. Milczenie jest narzędziem. Pozostaw je wystarczająco długo, a ludzie wypełnią je prawdą.
„Nie wiedziałam o fałszerstwie” – upierała się. „Nie wiedziałam, że podpisał się twoim nazwiskiem na dokumentach pożyczkowych. Myślałam, że ma na to pozwolenie. Myślałam, że legalnie zarządzał funduszem powierniczym. Byłam po prostu żoną utrzymującą męża”.
To było kłamstwo. Miałem nagrania, które to potwierdzały.
Ale skinąłem głową.
„No dalej” – powiedziałem.
„Mogę zeznawać” – wyszeptała, pochylając się do przodu. „Mogę powiedzieć federalnym wszystko. Gdzie ukrył gotówkę, jakie konta w rajach podatkowych próbował otworzyć. Mogę im dać plan, jak go ukryć”.
„A czego chcesz w zamian?” – zapytałem.
„Chcę odejść” – powiedziała. „Chcę, żebyś porozmawiał z prokuratorem. Powiedz im, że współpracowałam. Pomóż mi dojść do porozumienia. I…”
I oto była. Pauza. Chciwość.
„I potrzebuję pieniędzy” – dodała. „Wystarczy, żeby zacząć od nowa. Pięćdziesiąt tysięcy. To dla ciebie teraz nic. Masz miliony. Daj mi pięćdziesiąt tysięcy, a podam ci syna na srebrnej tacy”.
„Oferujesz zniszczenie Brandona” – wyjaśniłem – „żeby ratować siebie”.
„I tak pójdzie do więzienia” – warknęła. „Dlaczego miałabym iść z nim? To nieudacznik, Tom. Wiesz, że taki jest. Nigdy nic nie zarobił. Przegrał wszystko. Wciągnął mnie w to. Jestem ofiarą”.
Sięgnąłem do kieszeni i położyłem telefon na stole ekranem do dołu.
„To twoja ostateczna oferta?” – zapytałem. „Wymieniasz Brandona na ugodę i pięćdziesiąt tysięcy?”
„Tak” – powiedziała niemal spanikowana. „Tak. Tylko daj mi pieniądze”.
Zatrzymałem aplikację do nagrywania i podniosłem telefon.
„Nie wziąłem ze sobą żadnych pieniędzy” – powiedziałem.
Jej twarz się zmarszczyła.
„Co masz na myśli? Powiedziałeś…”
„Nic nie powiedziałem” – powiedziałem. „Po prostu słuchałem. I już usłyszałem wystarczająco dużo”.
Rzuciłem pięciodolarowy banknot na kawę i wstałem.
„Jesteś świadkiem!” syknęła, chwytając mnie za rękaw. „Mieliśmy umowę”.
„Mieliśmy rozmowę” – poprawiłem. „A teraz podzielę się nią z jedyną osobą, która musi jej wysłuchać”.
Wyszedłem.
W samochodzie zmontowałem nagranie i wysłałem je Prescottowi i Brandonowi z krótką wiadomością:
Ona cię ceni na pięćdziesiąt tysięcy, synu. Pomyślałem, że powinieneś wiedzieć.
W ciągu kilku minut Brandon zaczął wysyłać SMS-y – pełne wściekłości, zdrady i przekleństw.
Sojusz został zerwany. Dwie osoby, które próbowały mnie zniszczyć, teraz rozdzierały się nawzajem.
Później kazałem Prescottowi przesłać nagranie do prokuratora okręgowego. Szanse na zawarcie korzystnej ugody zniknęły.
Nie czułem się winny. Próbowała mnie zamknąć na zawsze.
To była po prostu… równowaga.
Ale znałem swojego syna.
Był słaby, wybuchowy. A teraz stracił pieniądze, wolność i lojalność żony.
Człowiek, który nie ma już nic do stracenia, jest niebezpieczny.
Sprawdziłem zamek w drzwiach mojego pokoju hotelowego, podstawiłem krzesło pod klamkę i czekałem.
Byłem w biurze Prescotta na czterdziestym drugim piętrze, kiedy w końcu to nastąpiło.
Miasto przez szybę wydawało się małe, amerykańska flaga na sąsiednim wieżowcu łopotała na wietrze.
Prescott wyznaczał tempo.
„Widziałaś wiadomości?” zapytał.
Pokręciłem głową.
„Brandon wrócił do motelu” – powiedział cicho Prescott. „Zabrał Tiffany do szpitala. Złamana szczęka. Połamane żebra. Jest w stanie krytycznym. Pobił ją… a potem uciekł. Policja ma list gończy. Jest uzbrojony i niebezpieczny”.
Odłożyłem długopis.
„On nie ucieka” – powiedziałem.
“Przepraszam?”
„Nie ma dokąd pójść. Nie ma pieniędzy. Nie ma paszportu. Nie ma przyjaciół” – powiedziałem. „Nie ucieka. Przyjeżdża tutaj”.
„Skąd wiesz?”
„Bo myśli, że to ja jestem źródłem jego bólu” – odpowiedziałem. „Odetnij wężowi głowę, a ciało przestanie się miotać”.
Prescott sięgnął po telefon stacjonarny.
„Wzywam ochronę. Zamykamy budynek.”
Nie udało mu się nawet wybrać numeru.
Drzwi recepcji otworzyły się z hukiem. Nasza recepcjonistka krzyknęła.
Brandon stał w drzwiach, wyglądając niczym duch przeciągnięty przez strefę wojny – podarty garnitur, potargane włosy, oczy otoczone czerwonymi obwódkami, ciemne plamy na koszuli, których nie chciałam rozpoznawać.
W prawej ręce trzymał mały srebrny pistolet. Należący do Catherine kaliber .38 – ten, który trzymała w szafce nocnej.
„Odłóż telefon!” krzyknął.
Prescott upuścił słuchawkę i powoli podniósł ręce.
Brandon zatrzasnął drzwi nogą i wszedł do pokoju, wymachując między nami bronią.
„Ty to zrobiłeś” – syknął, celując lufą w moją pierś. „Zrujnowałeś mi życie. Nastawiłeś ją przeciwko mnie. Zabrałeś mi dom. Zabrałeś mi pieniądze”.
Nie wstałem. Położyłem dłonie płasko na stole.
„Nic nie zrobiłem, Brandonie” – powiedziałem spokojnie. „Po prostu przestałem płacić za twoje błędy”.
„Zamknij się!” krzyknął. Podszedł bliżej. Pistolet trząsł mu się w dłoni. „Podpisz to”.
Rzucił na biurko zmiętą kartkę papieru.
To było polecenie przelewu. Pojedyncza strona, która miała przelać cały majątek – co do grosza – na jego konto osobiste.
„Podpisz to” – zażądał. „Przelej pieniądze teraz, albo rozwalę ci łeb”.
Spojrzałem na kartkę. Potem na mojego syna.


Yo Make również polubił
Najlepszy przepis na cukinię Hasselback
Przepis na lody dla psów
Żółta skorupa po przebudzeniu: co to oznacza?
Musaka – Klasyka Kuchni Śródziemnomorskiej