Ukrył głowę w dłoniach.
„Myślałem, że mnie kocha” – wyszeptał. „Myślałem, że budujemy wspólną przyszłość”.
Poczułam, jak coś ściska mnie w piersi. Nie do końca współczucie, ale raczej świadomość bólu, który towarzyszy odkryciu, że ktoś systematycznie cię oszukiwał. Sama to czułam, kiedy po raz pierwszy potwierdziłam romans Granta. Różnica polegała na tym, że skierowałam ten ból na śledztwo, a nie na załamanie.
„Ona cię nie kochała, Grant” – powiedziałem. „Ona manipulowała tobą tak samo, jak manipulowała Rebeccą, Sarah, Jennifer i Marcusem. Byłeś celem wybranym ze względu na określone cechy – byłeś żonaty, miałeś zapewnioną stabilność finansową, odnosiłeś sukcesy zawodowe, byłeś wrażliwy emocjonalnie”.
„W jaki sposób byłem wrażliwy emocjonalnie?” Jego głos stał się obronny.
„Masz czterdzieści dwa lata” – powiedziałem – „pracujesz w branży, w której młodość i witalność są sygnałem sukcesu. Twoi klienci są coraz młodsi, a ty się starzejesz. Martwiłeś się o swoją renomę, o utrzymanie konkurencyjności, o udowodnienie, że wciąż masz w sobie to, czego potrzeba. Lydia dostrzegła tę słabość i wykorzystała ją”.
Telefon Granta zawibrował. Chwycił go rozpaczliwie, ale jego twarz zrzedła, gdy spojrzał na ekran.
„To tylko mój wspólnik zarządzający” – mruknął. „Chce umówić się na spotkanie jutro rano, żeby omówić »obawy klientów«”.
„Twoi klienci już o tym słyszeli” – powiedziałem. „W naszej branży wieści szybko się rozchodzą. Jeden z klientów Rebekki jest również twoim klientem. Zadzwonił do mojego wspólnika zarządzającego i zapytał, czy to prawda, że byłem zamieszany w jakieś oszustwo”.
Mój telefon zawibrował od powiadomień z czatu grupowego. Sarah zebrała już całą aktywność Lydii w mediach społecznościowych i umieściła ją w bezpiecznym folderze w chmurze. Jennifer przygotowała wstępną skargę do FDA dotyczącą nielegalnej sprzedaży leków. Marcus namierzył trzy konta bankowe powiązane z różnymi wersjami imienia Lydii. Rebecca przedstawiła skargi do biura prokuratora generalnego stanu i wydziału ds. oszustw konsumenckich.
Koordynowaliśmy działania przez niecałą godzinę, a już mieliśmy wystarczająco dużo dokumentacji, żeby ukryć operację Lydii.
„Co się teraz stanie?” zapytał cicho Grant.
Spojrzałam na niego – siedzącego na naszym łóżku, jego idealne życie rozpadało się wokół niego, jego dziewczyna okazała się oszustką, a kariera wisiała na włosku. Część mnie czuła się usprawiedliwiona. Część mnie była smutna. Przede wszystkim czułam się zmęczona.
„Teraz kończymy to, co zaczęliśmy” – powiedziałem. „Rebecca złoży skargę jutro rano. Jennifer skontaktuje się z FDA. Sarah zabezpieczy wszystkie dowody cyfrowe. Marcus śledzi każdy dolar. A ja koordynuję wszystko, żeby Lydia poniosła konsekwencje za to, co zrobiła”.
„A ja?” Jego głos się załamał. „Co się ze mną stanie?”
„To zależy od ciebie, Grant” – powiedziałem. „Możesz współpracować z nami w śledztwie, dostarczyć wszelkich posiadanych informacji i ewentualnie złagodzić szkody wyrządzone swojej reputacji. Albo możesz nadal próbować chronić Lydię i zatonąć wraz z jej statkiem. Twój wybór”.
Przyglądał mi się przez dłuższą chwilę.
„Naprawdę to wszystko zaplanowałeś” – powiedział.
„Udokumentowałem przestępstwo” – powiedziałem. „Skontaktowałem się z pozostałymi ofiarami. Koordynowałem reakcję. To nie jest planowanie zemsty. To dążenie do sprawiedliwości”.
Mój telefon znów zawibrował. Rebecca:
Biuro prokuratora generalnego otwiera się o 8:00. Będę tam, kiedy drzwi się otworzą. Robimy to.
Grant wstał powoli, jego ruchy świadczyły o porażce.
„Nigdy nie miałem zamiaru cię skrzywdzić, Elizo” – powiedział.
„Ale tak zrobiłeś” – odpowiedziałem. „Upokorzyłeś mnie na naszym ganku. Próbowałeś wyrzucić mnie z własnego domu. Planowałeś oddać wszystko kobiecie, która wykorzystywała cię dla pieniędzy”.
Wróciłem do laptopa.
„Różnica między nami” – powiedziałem cicho – „jest taka, że kiedy ja się zraniłem, to coś z tym zrobiłem”.
Podszedł do drzwi, zatrzymał się, obejrzał.
„Jeśli to cokolwiek znaczy”, powiedział, „przepraszam”.
„Zachowaj swoje przeprosiny na czas, kiedy będziesz to tłumaczył swoim klientom” – powiedziałem.
Wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
Wróciłem do laptopa i otworzyłem grupowy czat.
Wszyscy jeszcze tu są? – napisałem.
Cztery natychmiastowe reakcje:
Tak.Gotowe.Potwierdzone.
Chodźmy.
No to dokończmy budowanie tej sprawy, napisałem. Mamy dwadzieścia dziewięć godzin, zanim ciężarówka Lydii dotrze do mojego domu. Chcę mieć pewność, że kiedy tu dotrze, powita ją coś zupełnie innego, niż się spodziewała.
Przez następne trzy godziny na czacie grupowym panowała ogromna aktywność.
O 19:15 Sarah wysłała zrzut ekranu z wiadomością, która sprawiła, że poczułem ucisk w piersi.
Właśnie potwierdzono dwie kolejne ofiary w hrabstwie Bergen. Znaleziono je dzięki wspólnym kontaktom na Facebooku Lydii. Ten sam schemat – małżeństwa, profesjonaliści, znaczący majątek, płacący za prywatne sesje coachingowe. Kontaktuję się z nimi teraz.
Siedem ofiar, nie pięć. Siedem.
Wiadomość Jennifer przyszła o 19:22
Rozmawiałam z osobą kontaktową w FDA. Jej działalność związana z suplementami diety jest całkowicie nielicencjonowana. Sprzedawała produkty z obietnicami farmaceutycznymi – odchudzające, regulujące gospodarkę hormonalną, wzmacniające układ odpornościowy – bez żadnych certyfikatów. To jurysdykcja federalna. Otwierają akta.
Marcus o 19:30:
Wyśledziła fundusze za pośrednictwem trzech firm-wydmuszek zarejestrowanych w Delaware. Systematycznie przesyłała pieniądze, aby uniknąć wykrycia. To nie jest amatorszczyzna. Ktoś ją nauczył, jak to zorganizować. Możliwe, że to była poprzednia ofiara, która pracowała w finansach. Badam sprawę dokładniej.
Rebecca o 19:35:
Złożenie wstępnych skarg do prokuratora generalnego stanu jutro rano o 8:00. Skontaktowałem się również z wydziałem ds. oszustw IRS. Siedem ofiar i niezgłoszone dochody przekraczające 200 000 dolarów w ciągu trzech lat to poważne oszustwo podatkowe.
Dwieście tysięcy dolarów.
Wpatrywałem się w tę liczbę, próbując ogarnąć skalę tego, co Lydia zbudowała. To nie był po prostu osobisty trener mający romanse z klientami. To była zorganizowana operacja przestępcza obejmująca wiele hrabstw, a może nawet kilka stanów.
Wstałem i podszedłem do okna sypialni, patrząc na naszą cichą ulicę. W domu Hoffmanów panował mrok, jedynie migotał telewizor w salonie. Lampa na ganku pani Patterson rzucała długie cienie na jej podwórko. Wszystko wyglądało normalnie, spokojnie, niezmiennie.
Ale w tym domu, w tym pokoju, koordynowałem demontaż całego czyjegoś życia.
Mój telefon zawibrował. Wiadomość od mamy.
Jak leci?
Odpisałem.
Siedem ofiar. Prawdopodobne oskarżenia federalne. Wszystko zmierza w kierunku szybszego, niż się spodziewałem.
Jej odpowiedź była natychmiastowa.
Postępujesz właściwie. Skup się.
Usłyszałem, jak otwierają się drzwi wejściowe na dole – Grant wracał do środka po kolejnej nieudanej próbie dodzwonienia się do Lydii. Jego kroki rozbrzmiewały w całym domu – kuchni, salonie, gabinecie – szukając czegoś, a może po prostu unikając powrotu na górę, żeby się ze mną spotkać.
O 19:45 Sarah wysłała kolejną aktualizację.
Jedna z nowych ofiar, Helen Torres, przedstawicielka firmy farmaceutycznej z Ridgefield, mówi, że Lydia powiedziała jej, że planuje ustatkować się z bogatym doradcą, który rozwodził się z żoną. Helen dała jej 20 000 dolarów jako inwestycję w ich przyszłą wspólną działalność.
Tym bogatym doradcą jest Grant.
Zacisnęłam dłonie na telefonie. Dwadzieścia tysięcy dolarów od kogoś, kto myślał, że inwestuje w spółkę z moim mężem.
Przesłałem wiadomość na telefon Granta, dołączając prostą notatkę.
Powinieneś to zobaczyć.
Trzy piętra niżej usłyszałem dzwonek jego telefonu. Potem cisza. Potem dźwięk, który mógł być jękiem albo szlochem. Nie potrafiłem stwierdzić, który.
Rebecca wysłała wiadomość głosową o 19:48
„Elizo, muszę cię przed czymś ostrzec” – powiedziała. „Kiedy jutro złożymy te skargi, sprawy potoczą się szybko. Lydia prawdopodobnie zostanie skontaktowana przez władze w ciągu czterdziestu ośmiu godzin. Będzie wiedziała, kto wszczął to śledztwo. Musisz być przygotowana na jej odpowiedź. Tacy ludzie nie poddają się po cichu”.
Odtworzyłem wiadomość dwa razy, pozwalając, by ostrzeżenie Rebekki we mnie zagościło. Miała rację. Lydia spędziła trzy lata budując tę operację, zdobywając przewagę, utrzymując kontrolę. Kiedy zda sobie sprawę, że wszystko się wali, będzie walczyć ze wszystkich sił.
O 19:50 światła reflektorów omiotły ścianę mojej sypialni.
Podszedłem do okna i spojrzałem w dół. Biały Range Rover Lydii wjeżdżał na nasz podjazd z pewną siebie pewnością siebie. Zaparkowała za Mercedesem Granta, a lśniący lakier samochodu odbijał światło latarni. Zaparło mi dech w piersiach.
Była tu. Dwadzieścia cztery godziny wcześniej.
Drzwi kierowcy się otworzyły i Lydia wysiadła ubrana w markowy strój sportowy, który kosztował pewnie sześćset dolarów – czarne legginsy z siateczkowymi panelami, pasujący sportowy stanik pod krótką kurtką i nieskazitelnie białe trampki. Jej blond włosy były związane w wysoki kucyk, który kołysał się przy każdym ruchu. Wyglądała jak wyjęta z luksusowego magazynu o fitnessie – sama szczupła muskulatura i pewna siebie gracja.
Wyciągnęła z siedzenia pasażera drogą skórzaną torbę podróżną, po czym podeszła do tyłu Range Rovera i otworzyła klapę. W środku znajdowały się pudła. Prawdziwe pudła do przeprowadzki, opisane czarnym markerem: KUCHNIA, SYPIALNIA, ŁAZIENKA.
Już się spakowała. Już wszystko oznaczyła. Wprowadzała się dzień wcześniej, prawdopodobnie po to, żeby udowodnić, że jest w posiadaniu, zanim zdążę zareagować.
Chwyciłem telefon i wysłałem SMS-a do grupy.
Nasza honorowa gościni przybyła. 24 godziny przed czasem. Rozładowuje kartony do przeprowadzki. Jesteście gotowi na ujawnienie?
Cztery odpowiedzi nadeszły w ciągu kilku sekund.
Rebecca: Gotowa. Nagrywam to telefonem z biura. Dokumentacja z sygnaturą czasową.
Sarah: Nagrywam wszystko z ekranu. Przygotowałam kamerę. To będzie niesamowite.
Jennifer: Dokumentuj wszystko. Każde słowo, każdą reakcję.
Marcus: Najwyższy czas. Skończmy z tym.
Z dołu dobiegał głos Lydii, dźwięczny i radosny.
„Grant! Kochanie, jestem! Wiem, że jestem za wcześnie, ale nie mogłem czekać ani dnia dłużej. Mam zacząć wnosić swoje rzeczy, czy pomożesz mi nieść pudła?”
Słyszałem kroki Granta szybko zmierzające w stronę drzwi wejściowych. Jego głos był napięty, niepewny.
„Lydia, zaczekaj. Najpierw musimy porozmawiać.”
„O czym rozmawiać?” Jej głos miał ten oddech, którego używała, gdy chciała brzmieć delikatnie i uroczo. „O naszej przyszłości? O tym, że w końcu jesteśmy razem? Grant, jestem taka podekscytowana. Już zaczęłam planować zmiany wystroju. Myślę, że powinniśmy pomalować salon na delikatniejszy kolor, może dodać jakieś rośliny, stworzyć przestrzeń do relaksu…”
„Lydia, coś się stało” – powiedział. „Coś z…”
„Coś ze mną” – powiedziałam, a mój głos poniósł się do holu z idealną wyrazistością, gdy stanęłam na szczycie schodów. „Coś z e-mailem, którego wysłałam do Rebekki Winters, Sarah Blackwood, Jennifer Ashford i Marcusa Chin jakieś trzy godziny temu”.
Lydia spojrzała na mnie, a jej wyraz twarzy wahał się między konsternacją a kalkulacją. Powoli odstawiła torbę podróżną, a jej mowa ciała zmieniła się z niecierpliwości w ostrożność.
„No, no” – ciągnąłem, schodząc po schodach z rozmysłem i powoli. „Lydia Brennan. A może powinienem zwracać się do ciebie jednym z twoich innych nazwisk zawodowych? Chociaż przypuszczam, że na tym etapie powinniśmy pozostać przy twoim oficjalnym imieniu, bo to właśnie ono będzie widniało na wszystkich oficjalnych dokumentach”.
Efekt był natychmiastowy i bardzo satysfakcjonujący.
Pewny siebie uśmiech Lydii zamarł. Na jej twarzy szybko pojawiały się mikromimikstury – zaskoczenie, zaniepokojenie, kalkulacja, strach. Grant odwrócił się do mnie z miną, która mówiła, że szybko przemyśla każdą decyzję, jaką podjął w ciągu ostatnich sześciu miesięcy.
„Eliza, myślałem, że będziesz się pakować” – zdołał powiedzieć Grant, choć jego głos stracił wszelkie wcześniejsze przekonanie.
Dotarłam na dół schodów, wyciągnęłam telefon, włączyłam aplikację poczty e-mail i trzymałam ją tak, aby oboje mogli wyraźnie widzieć ekran.
„Och, byłam dziś wieczorem bardzo zajęta” – powiedziałam. „Tylko nie pakowaniem. Właściwie, byłam na fascynującej telekonferencji, koordynując działania z ludźmi, którzy są bardzo zainteresowani spotkaniem z tobą, Lydio”.
Dłoń Lydii powędrowała do gardła, nieświadomy gest osoby, która czuje się odsłonięta.
„Nie wiem, o czym mówisz” – powiedziała.
„Naprawdę?” zapytałem. „Rebecca Winters nic mi nie mówi? Adwokat od rozwodów, który płaci czynsz za twoje mieszkanie w Hoboken od dziewięciu miesięcy?”
Przejrzałem telefon.
„Albo Sarah Blackwood, która zajmowała się leasingiem tego pięknego Range Rovera, którego właśnie zaparkowałeś na moim podjeździe? Albo dr Jennifer Ashford, która sfinansowała twoje luksusowe pobyty wellness w Miami i Scottsdale? Albo Marcus Chin, który zainwestował dwadzieścia pięć tysięcy dolarów w twój startup, który tak naprawdę nie istnieje?”
Grant wydał z siebie taki dźwięk, jakby ktoś go uderzył.
Twarz Lydii całkowicie zbladła, jej wzrok błądził to we mnie, to w stronę drzwi wejściowych, jakby planowała drogę ucieczki.
„Nie wiem… to… jesteś zdezorientowany” – wyjąkała Lydia. „Przekręcasz fakty. Próbujesz nas zniszczyć, bo jesteś zazdrosny. Bo wiesz, że łączy nas coś prawdziwego”.
Zadzwonił mój telefon. Dźwięk przeciął napięcie jak nóż.
Odebrałem na głośniku, bo jeśli miałbym zniszczyć czyjeś pieczołowicie zbudowane imperium, to mógłbym to zrobić z teatralną precyzją.
„Eliza, tu Rebecca Winters” – odezwała się jej rześkim, profesjonalnym głosem. „Jestem tu z innymi”.
Trzymałem telefon między nami, tak aby Grant i Lydia mogli słyszeć.
„Cześć, Rebecco” – powiedziałem. „Idealny moment. Lydia przyjechała do mnie dwadzieścia cztery godziny wcześniej. Już rozładowuje kartony do przeprowadzki”.
Głos Rebekki był słyszalny niczym skalpel.
„Jakież to interesujące” – powiedziała. „Lydia, jeśli mnie słyszysz, chcę, żebyś wiedziała, że właśnie zakończyłam składanie wstępnych skarg do prokuratury generalnej stanu, wydziału ds. oszustw konsumenckich i urzędu skarbowego (IRS). Pomyślałam, że może chciałabyś wiedzieć, co się wydarzy”.
Twarz Lydii zmieniła kolor z bladego na szary, a następnie na chorobliwie zielony. Otworzyła usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk.
Do rozmowy dołączył głos Sary.
„Tu Sarah Blackwood” – powiedziała. „Udokumentowałam całą twoją obecność w mediach społecznościowych. Każde świadectwo, każde twierdzenie, każdą zmyśloną historię. Wszystko jest zachowane wraz z sygnaturami czasowymi i metadanymi. Możesz teraz usunąć swoje konta, ale to nie będzie miało znaczenia. Mamy wszystko”.
Następnie odezwał się kliniczny ton Jennifer.
„Dr Jennifer Ashford” – powiedziała. „Skontaktowałam się z FDA w sprawie pani nielicencjonowanej działalności w zakresie suplementów. Są bardzo zainteresowani produktami, które rzekomo regulują gospodarkę hormonalną i wzmacniają układ odpornościowy, bez odpowiednich certyfikatów. To jurysdykcja federalna”.
Na końcu odezwał się głos Marcusa — zimny i precyzyjny.
„Marcus Chin” – powiedział. „Prześledziłem twoje pieniądze przez trzy firmy-wydmuszki zarejestrowane w Delaware. Urząd Skarbowy będzie zachwycony czterystoma tysiącami dolarów niezgłoszonych dochodów w ciągu sześciu lat”.
Nastała cisza tak głęboka, że słyszałem, jak zabytkowy zegar w korytarzu odlicza sekundy.
Lydia drżącymi rękami chwyciła torbę podróżną i ruszyła w stronę drzwi.
Uśmiechnąłem się i zobaczyłem, jak jej świat rozpada się na kawałki.
„Wychodzisz tak szybko?” – zapytałem. „Ale przecież dopiero co przyjechałeś”.
Dłoń Lydii zacisnęła się na torbie. Przez chwilę myślałem, że może faktycznie ucieknie – po prostu wyskoczy za drzwi i zniknie w nocy. Ale zamiast tego wyprostowała ramiona i spróbowała jeszcze raz uratować sytuację.
„To wszystko nieporozumienie” – powiedziała, a jej głos stracił ten chrapliwy ton i stał się twardszy, bardziej wyrachowany. „Elizo, nie wiem, co Grant ci powiedział o naszym związku, ale najwyraźniej jesteś zdezorientowana w kwestii…”
„Zdezorientowany?” Podszedłem bliżej, wciąż trzymając telefon w dłoni, z wyraźnie widoczną na ekranie dokumentacją nieruchomości. „Pozwól mi wyjaśnić wszelkie wątpliwości”.
„Rebecca płaciła dziewięć tysięcy dolarów przez dziewięć miesięcy za to, co jej powiedziałeś, że jest czynszem za twoje prywatne studio treningowe” – powiedziałem. „To studio to tak naprawdę twoje mieszkanie w Hoboken – to, w którym mieszkasz. Myślała, że pomaga ci utrzymać przestrzeń biurową. W rzeczywistości płaciła za twój czynsz”.
Lydia zacisnęła szczękę.
„To nie jest—”
„Sarah opłacała miesięczny leasing Range Rovera, którym dziś wieczorem tu przyjechałeś” – kontynuowałem. „Od siedmiu miesięcy. To trzy tysiące sto pięćdziesiąt dolarów. Powiedziałeś jej, że to wspólna inwestycja biznesowa, że będziesz używać pojazdu do transportu sprzętu i dojazdów do klientów twojego rozwijającego się imperium wellness”.
Widziałem kalkulację w oczach Lydii. Próbowała wywnioskować, ile tak naprawdę wiem i czy da radę się z tego wymigać.
„Dr Ashford sfinansował sześć podróży w ciągu ośmiu miesięcy – do Miami, Scottsdale, Sedony, Tulum, Santa Fe i Kostaryki” – powiedziałem. „Łączny koszt wyniósł około osiemnastu tysięcy. Powiedziałeś jej, że to zaawansowane programy certyfikacyjne z zakresu żywienia farmaceutycznego. To były luksusowe wakacje”.
Grant zamilkł całkowicie, jego twarz przybrała barwę starej gazety. Stał jak sparaliżowany na środku naszego holu, jak ktoś, kto właśnie patrzył, jak całe jego pojmowanie rzeczywistości legło w gruzach.
„Marcus zainwestował dwadzieścia pięć tysięcy w twój startup wellness” – dodałem. „Pokazałeś mu biznesplan, prognozy finansowe, analizę rynku. Nic z tego nie było prawdziwe. Pieniądze trafiły na konta oszczędnościowe, które budowałeś przez trzy lata”.
„A Grant” – powiedziałam, odwracając się do męża – „zapłacił LB Consulting piętnaście tysięcy dolarów za »usługi doradztwa biznesowego«, z tą różnicą, że LB Consulting nie istnieje jako zarejestrowany podmiot gospodarczy. Te pieniądze pokrywały twoje codzienne wydatki – artykuły spożywcze, media, zakupy, rozrywkę. Myślał, że pomaga ci budować imperium. Płacił twoje rachunki”.
Twarz Lydii z bladej stała się czerwona, a panikę zastąpiła złość.
„Nie masz prawa do—”
„Po co?” – zapytałem. „Żeby zbadać oszustwo? Skontaktować się z innymi ofiarami? Udokumentować działalność przestępczą?”
Podniosłem telefon.
„Mam pełne prawo” – powiedziałam. „Też jestem ofiarą, Lydio. Sypiałaś z moim mężem, zabierałaś mu pieniądze i planowałaś wprowadzić się do mojego domu. To daje mi pełne prawo”.
Przez głośnik telefonu słyszałem, jak Rebecca pisze.
„Eliza, dodaję coś do czatu grupowego” – powiedziała. „Dowody, które właśnie dotarły od jednej z nowych ofiar – Helen Torres”.
Mój telefon zawibrował. Otworzyłem czat grupowy i zobaczyłem serię zrzutów ekranu – wiadomości tekstowe między Lydią a Helen z ostatnich czterech miesięcy.
„Grant, powinieneś to zobaczyć” – powiedziałem, zwracając w jego stronę telefon.
Wziął ją drżącymi rękami, przeglądając wiadomości. Widziałem, jak jego twarz się zmienia, gdy czytał słowa Lydii innej kobiecie.
W końcu znalazłam kogoś, kto mnie rozumie. Odnoszącego sukcesy doradcę finansowego, który kończy swoje małżeństwo. Razem zbudujemy coś pięknego. Imperium wellness, które łączy jego doświadczenie biznesowe z moim coachingiem. Daje mi wszystko – swój dom, wsparcie, swoją przyszłość. Potrzebuję tylko trochę pomocy, żeby się najpierw ustabilizować.
Głos Granta był ledwie szeptem.
„Powiedziałeś jej, że oddaję ci swój dom” – powiedział.
„Nasz dom” – poprawiła Lydia automatycznie, po czym zdawała się zdawać sobie sprawę ze swojego błędu. „Mam na myśli ten dom, w którym, jak mówiłaś, będziemy mieszkać razem”.
„Dom, którego nigdy nie posiadałem” – powiedział Grant głuchym głosem. „Dom, który należy do powiernictwa rodziny Elizy. Zbudowałeś cały swój plan wokół czegoś, czego nigdy nie mogłem oddać”.
Z głośnika dobiegł głos Marcusa, zimny i analityczny.
„To fatalny błąd w jej działalności” – powiedział. „Obiecywała każdemu z nas inną przyszłość – wspólną emeryturę, partnerstwo biznesowe, duchową więź, imperium finansowe – ale nigdy nie zweryfikowała faktycznych aktywów. Zakładała je na podstawie stylu życia i wyglądu. Klasyczny błąd oszusta. Chciwość bierze górę nad należytą starannością”.
Maska Lydii w końcu pękła całkowicie. Starannie skonstruowana osobowość influencerki wellness rozsypała się, a na jej miejscu pojawiło się coś twardszego, bardziej desperackiego.
„Nie masz pojęcia, jak to jest” – powiedziała, a jej głos drżał z wściekłości. „Patrzeć, jak ludzie tacy jak ty mieszkają w takich domach, jeżdżą drogimi samochodami, jeżdżą na wakacje, wydają pieniądze, jakby nic nie znaczyły. Ciężko na wszystko pracowałam. Budowałam relacje. Dawałam wartość. Ja…”
„Dopuściłaś się oszustwa” – powiedziała Rebecca przez telefon, a głos jej adwokata był ostry jak szkło. „Systematycznie atakowałaś żonatych profesjonalistów, identyfikowałaś ich słabe punkty, stosowałaś spersonalizowaną manipulację emocjonalną dla każdej osoby i wyłudzałaś pieniądze pod fałszywym pretekstem. To nie jest budowanie relacji. To oszustwo”.
„Uwierzyłam ci, kiedy mówiłeś, że masz problemy” – dodała Sarah. „Chciałam pomóc. Dałam ci dostęp do moich kont firmowych, bo myślałam, że jesteśmy partnerami. Zdradziłeś to zaufanie”.
„Suplementy, które mi sprzedałaś, zawierały nieujawnione składniki” – powiedziała Jennifer, a jej głos znów brzmiał klinicznie. „Zleciłam ich przebadanie po przeczytaniu e-maila Elizy. Nie tylko nie mają licencji, ale są potencjalnie niebezpieczne. Mogły spowodować poważne obrażenia”.
Wzrok Lydii błądził między telefonem, drzwiami, Grantem i mną. Była osaczona i zdawała sobie z tego sprawę.
„To prowokacja” – powiedziała, chwytając się czegokolwiek. „Skoordynowałeś ten atak. Spiskowałeś przeciwko mnie”.
„Koordynacja reakcji ofiar to nie prowokacja” – powiedziała Rebecca. „To sprawiedliwość. A jutro rano, kiedy wejdę do biura prokuratora generalnego stanu, oni się zgodzą”.
Grant w końcu odzyskał głos.
„Ilu?” zapytał Lydię. „Ilu osobom to zrobiłaś?”
Milczenie Lydii było wystarczającą odpowiedzią.
„Zidentyfikowaliśmy siedem potwierdzonych ofiar w ciągu ostatnich trzech lat” – powiedział Marcus. „Ale biorąc pod uwagę wzorce finansowe, które obserwuję, podejrzewam, że jest ich więcej – prawdopodobnie sprzed pięciu lub sześciu lat, być może w innych stanach, zanim założyła swoją działalność w New Jersey”.
Grant położył mój telefon na stoliku w przedpokoju i spojrzał na Lydię, jakby widział ją po raz pierwszy.
„Opowiadałem ci o moich klientach” – powiedział. „Opowiadałem ci o mojej karierze. Mówiłem o rozwodzie, o budowaniu wspólnej przyszłości – a ty cały czas mnie nagabywałeś”.
„Grant, nie rozumiesz” – powiedziała.
„Rozumiem doskonale” – powiedział. Jego głos był płaski, pozbawiony emocji. „Byłem celem. Tylko tym kiedykolwiek byłem”.
Lydia podjęła ostatnią, desperacką próbę kontrolowania narracji.
„Dobrze” – powiedziała. „Chcesz prawdy? Tak, brałam pieniądze od ludzi, którzy mogli sobie na to pozwolić. Tak, opowiadałam różne historie różnym ludziom. Ale dawałam wartość. Pomogłam ci wrócić do formy, Grant. Udzieliłam Rebecce wsparcia emocjonalnego podczas jej spraw rozwodowych. Pomogłam Sarah przemyśleć strategię biznesową. Zapewniłam Jennifer porady dotyczące dobrego samopoczucia. Marcusowi porady finansowe. Każdy coś zyskał”.
„Mamy kłamstwa” – powiedziałem cicho. „Starannie skonstruowane kłamstwa, mające na celu wyciągnięcie maksymalnej wartości. Zbadałeś każdą osobę, wyczułeś jej emocjonalne potrzeby i sprzedałeś jej fantazję, jednocześnie zabierając jej pieniądze”.
Głos Rebekki przemówił ostatecznie.
„Lydia, jestem adwokatką od rozwodów od piętnastu lat” – powiedziała. „Widziałam każdą taktykę manipulacji, każde usprawiedliwienie, każdą racjonalizację. To, co właśnie powiedziałaś – twierdzenie, że wniosłaś wartość, a jednocześnie przyznanie się do oszustwa – będzie bardzo źle wyglądać w sądzie. Radziłabym ci przestać mówić i skontaktować się z prawnikiem”.
Lydia nagle straciła chęć do walki. Jej ramiona opadły, a starannie utrzymywana postawa załamała się. Nagle wyglądała na mniejszą, młodszą, mniej jak pewna siebie influencerka wellness, a bardziej jak ktoś, kto został przyłapany na robieniu czegoś okropnego.
„Muszę wyjść” – powiedziała cicho.
„To pierwsza szczera rzecz, jaką powiedziałeś dziś wieczorem” – odpowiedziałem.
Wzięła torbę podróżną i ruszyła w stronę drzwi. Grant nie próbował jej zatrzymać. Ja też nie.
W drzwiach zatrzymała się i obejrzała.
„Jeśli to cokolwiek znaczy”, powiedziała, „troszczyłam się o ciebie, Grant. Przynajmniej trochę”.
Grant roześmiał się gorzko i złamanym śmiechem.
„Zależało ci na moim koncie” – powiedział. „Zejdź mi z oczu”.
Lydia otworzyła drzwi i wysiadła w noc. Range Rover – Range Rover Sarah – zaskoczył z cichym mruknięciem. Reflektory omiotły nasze przednie szyby, gdy wyjeżdżała z podjazdu. Staliśmy w milczeniu, obserwując, jak tylne światła znikają na naszej wysadzanej drzewami ulicy.
Pierwsza odezwała się Rebecca przez głośnik telefonu.
„Poszło lepiej, niż się spodziewałam” – powiedziała. „Niczemu nie zaprzeczyła. To znacznie uprości postępowanie sądowe”.


Yo Make również polubił
Tylko 2 liście tej rośliny to prawdziwa kopalnia złota dla Twojego zdrowia
Lecznicza moc czosnku i goździków: dynamiczny duet natury na łagodzenie bólu i poprawę krążenia
Zszokowani naukowcy: Ta sekretna przyprawa zwalcza raka i regeneruje organizm!
Jak stwierdzić, czy ktoś Cię śledzi: Rozpoznawanie luster weneckich i zwykłych luster