„Ty się pierwszy zamachnąłeś” – mruknąłem do siebie.
Adrien warknął na nią.
„Przestań krzyczeć! Ktoś zaraz zadzwoni…”
Jakby wezwany tymi słowami, sąsiad po drugiej stronie działki otworzył drzwi.
„Niektórzy z nas próbują położyć dzieci spać!” krzyknął sąsiad.
Olivia odwróciła się gwałtownie i warknęła.
„Zajmij się swoimi sprawami!”
Drzwi zatrzasnęły się z hukiem.
Patrzyłem, jak wciąga powietrze, jakby znów miała krzyknąć. Zamiast tego sięgnęła w dół, złapała coś z tylnego siedzenia Adriena – może kurtkę – i rzuciła to w śnieg, lekko się przy tym ślizgając.
Adrien złapał ją za ramię.
„Przestań! Pogarszasz sytuację!”
„Och, teraz przejmujesz się gorszymi sprawami” – warknęła, szarpiąc ręką. „Może powinieneś był się tym przejąć, zanim się pojawiłeś, wyglądając jak żałosny mały…”
Przerwał jej, stając jej na twarzy.
„Zamknij się, Olivio.”
Ich głośność rosła, rozbrzmiewając echem między budynkami. Nie musiałem dzwonić pod 911. Ktoś już to zrobił. Usłyszałem ciche wycie syren alarmowych na wiele kilometrów przed ich przybyciem. Stuknąłem w ekran telefonu, zatrzymując nagrywanie i natychmiast zapisując je w chmurze.
Adrien również musiał usłyszeć syreny, ponieważ się spiął i szeroko otworzył oczy.
„Czy ty…” Wskazał na mnie. „Zadzwoniłeś na policję?”
Nic nie powiedziałem. Nie musiałem.
Olivia gwałtownie odwróciła głowę w stronę ulicy, a potem znów spojrzała na Adriena.
„Ty idioto” – syknęła. „Mówiłam ci, że to zły pomysł”.
„Mówiłeś mi…” – powiedział Adrien łamiącym się głosem. „To był twój pomysł!”
„Och, proszę” – prychnęła. „Błagałeś mnie, żebym przyszła”.
„Nie błagałem.”
„Tak, zrobiłeś.”
Syreny stały się głośniejsze, rozbrzmiewając echem po całym kompleksie. Wsunąłem buty. Nie dlatego, że planowałem wyjść – nie, nie byłem głupi – ale dlatego, że chciałem być gotowy otworzyć drzwi funkcjonariuszom, kiedy nieuchronnie podejdą, żeby złożyć zeznania.
Dwa radiowozy wyjechały zza rogu i z piskiem opon zatrzymały się przy wjeździe na parking. Niebieskie i czerwone światła mrugały na śniegu, sprawiając, że lód lśnił jak potłuczone szkło. Wysiadło z nich dwóch funkcjonariuszy, mężczyzna i kobieta, z rękami opartymi o paski, o ostrych i oceniających minach.
„Proszę pani, proszę pana” – zawołał policjant. „Proszę się od siebie odsunąć”.
Olivia natychmiast zrobiła coś przeciwnego. Podeszła bliżej do Adriena.
„Zaatakował mnie!” krzyknęła. „Zaatakowała mnie! Oboje mnie zaatakowali!”
Policjantka podniosła rękę.
„Proszę zostać tam, gdzie pani jest.”
Adrien spanikował. Podniósł ręce.
„Nic nie zrobiłem! Ona… ona sobie złamała nos! Upadła!”
Olivia odwróciła się do niego, a na jej twarzy pojawił się grymas zdrady.
„Ty tchórzu!”
Policjanci wymienili spojrzenia. Zanim się poprawi, będzie jeszcze gorzej.
Policjant zrobił krok naprzód.
„Który z was zgłosił awanturę?”
Oboje wskazali na siebie.
„To był on!” krzyknęła Olivia.
„To była ona!” krzyknął jednocześnie Adrien.
Z mojego punktu obserwacyjnego na górze mógłbym przysiąc, że funkcjonariusze w milczeniu zgodzili się, że radzenie sobie z dziećmi byłoby łatwiejsze.
Policjantka zauważyła mnie stojącego przy oknie i wskazała ręką w górę.
„Proszę pani” – zawołała. „Czy była pani świadkiem któregokolwiek z tych wydarzeń?”
„Tak” – odpowiedziałem. „Wszystko”.
Zarówno Adrien, jak i Olivia zamarli.
Policjant skinął głową.
„Wkrótce złożymy oświadczenie. Proszę zostać w domu.”
„Oczywiście” – odpowiedziałem.
To denerwowało Olivię prawie tak samo, jak to, że ją ignorowano.
„Myślisz, że jesteś tam bezpieczny?” – krzyknęła na mnie. „Myślisz, że to już koniec? Myślisz…”
„Proszę pani” – wtrąciła ostro policjantka. „Jeśli będzie pani nadal krzyczeć, zostanie pani ukarana mandatem za zakłócanie porządku publicznego”.
„To ja jestem ofiarą!” krzyknęła Olivia.
Policjanci wymienili kolejne spojrzenia. I wtedy to się stało – moment, w którym sytuacja wymknęła się im spod kontroli.
Policjantka podeszła do Olivii.
„Proszę się pani uspokoić, wziąć głęboki oddech i odsunąć się na bok, żebyśmy mogli z panią porozmawiać”.
„Jestem spokojna!” krzyknęła Olivia i uderzyła ją prosto w klatkę piersiową.
Czas stanął w miejscu.
Policjant gwałtownie wciągnął powietrze.
„Pani—”
Olivia cofnęła się o pół kroku, szeroko otwierając oczy, jakby za późno zdała sobie sprawę z tego, co właśnie zrobiła.
„Nie miałem na myśli, że ona mnie złapała, ona…”
„Nie” – przerwała stanowczo policjantka. „Właśnie zaatakowałeś funkcjonariusza. Odwróć się.”
„Co? Nie, nie…”
“Odwracać się.”
„Powiedziałem, że nie…”
Policjant podszedł do kobiety i delikatnie, ale stanowczo chwycił ją za nadgarstek.
Olivia krzyknęła – nie był to normalny krzyk, lecz dziki, zwierzęcy. Rzucała się, wiła, próbowała się wyrwać, ale stłuczone żebra i świeży ból sprawiały, że jej ruchy były nierówne. Funkcjonariusze poruszali się z wyćwiczoną szybkością, kierując ją na dół bez trzaskania nią, utrzymując ją w miejscu, podczas gdy krzyczała, jakby ją mordowali.
Adrien powoli się cofnął, a jego twarz straciła kolor.
„Panie” – powiedział policjant, nie patrząc na niego – „proszę zostać na miejscu”.
Olivia wciąż krzyczała, gdy ją skuli, wykrzykując półspójne oskarżenia pod moim adresem, pod adresem Adriena, pod adresem spisków, pod adresem jej nosa, jej życia, jej pracy. I wtedy do mnie dotarło, obserwując to z góry jak bezstronny świadek.
Ona i Adrien zniszczyli się nawzajem na długo, zanim pojawili się na moim parkingu. To był po prostu pierwszy raz, kiedy konsekwencje pojawiły się w mundurze.
Policjanci w końcu wsadzili ją na tył radiowozu. Nadal krzyczała, choć drzwi samochodu tłumiły ją do głuchego, wściekłego brzęczenia. Policjant odwrócił się do Adriena.
„Panie, jakie jest pana zaangażowanie w tę sprawę?”
„Ja… ja jej nie dotknąłem” – wyjąkał Adrien. „Ona jest szalona. Ja po prostu… próbowałem odejść”.
„Mieszka pan tutaj?” zapytał oficer.
„Nie” – powiedział Adrien. „Ale moje rzeczy… ona rzuciła moje rzeczy, ona…”
Policjant podniósł rękę.


Yo Make również polubił
Makowe Cudo Bez Spodu: Ekspresowe Ciasto, Które Zaskoczy Cię Smakiem i Prostotą!
Większość z nich nie ma o tym pojęcia. 11 sztuczek z wazeliną na skórę
Jak jemy kukurydzę przez całą zimę – tak jak była świeża
Warzywa wzmacniające kolagen w kolanach i stawach