Cisza, która zapadła po ostrzeżeniu Daniela, była niemal namacalna – gęsta, niezręczna i na tyle ciężka, że stłumiła wcześniejszy śmiech. Marcus ustawił się lekko przede mną, instynkt opiekuńczy był tak głęboko zakorzeniony, że poczułam, jak po raz pierwszy od wejścia na salę czuję rozluźnienie w piersi. Nie podniósł głosu, nie zmienił pozycji, nie groził. Po prostu stał i jakoś samo to zdawało się eliminować arogancję z pomieszczenia.
Namalowany uśmiech Colleen zbladł pierwszy. „My… my tylko żartowaliśmy” – wyjąkała, przeskakując wzrokiem między dwoma mężczyznami, jakby układała puzzle, z którymi nigdy nie spodziewała się zetknąć. „Nie ma sensu przesadzać”.
Marcus spokojnie przechylił głowę. „Żart?” Wskazał na telefony skierowane w moją stronę. „Bo to nie wygląda na żart. To wygląda jak zastraszanie kobiety, która weszła sama”.
Kilkoro kuzynów niezdarnie odłożyło telefony. Kilkoro całkowicie odwróciło wzrok. Margo zarumieniła się i mruknęła: „Nie wiedzieliśmy, że jest… spokrewniona z… takimi ludźmi jak ty”.
„A gdyby nie?” – zapytał Daniel, głosem wciąż gładkim, ale tak ostrym, że aż tknął szkło. „Czy upokorzenie jej byłoby wtedy akceptowalne?”
Nikt nie odpowiedział. Pokój zdawał się kurczyć pod ciężarem pytania.
W tym momencie Ethan w końcu wrócił, z wyrazem dezorientacji na twarzy. „Co się dzieje?”
Daniel nie patrzył na niego. „Twoja rodzina uważała, że to zabawne, że ją przyparli do muru. Może powinieneś się zastanowić, dlaczego czuli się swobodnie, robiąc to”.
Wyraz twarzy Ethana zmienił się z konsternacji w przerażenie, gdy spojrzał na napięty półkole krewnych. „Czy to prawda?”
Nikt się do tego nie przyznał, ale cisza była wystarczająco głośna. Ethan podszedł do mnie, zaciskając szczękę. „Przepraszam” – wyszeptał. „Powinienem był zostać z tobą”.
Colleen odchrząknęła, próbując zachować godność. „No cóż… skoro już wszystko jest w porządku, może wszyscy wrócimy do świętowania”.
Ale Daniel pokręcił głową. „Nie. Moja siostra nie jest ci winna swojej obecności”. Spojrzał na mnie. „Chcesz zostać?”
Ścisnęło mnie w żołądku. Przyjechałam z nadzieją na nawiązanie więzi z dalszą rodziną Ethana – ale brutalna prawda była teraz niepodważalna. Zostać oznaczałoby wtłoczenie się w miejsce, gdzie pod wymuszonymi uśmiechami kryła się wrogość. Wzięłam więc głęboki oddech i odpowiedziałam cicho: „Wolałabym odejść”.
A moi bracia natychmiast skinęli głowami. Bez poczucia winy, bez wahania – tylko ciche wsparcie.
Wyszliśmy razem – Daniel po mojej lewej, Marcus po prawej, Ethan nieco za nami, milczący i spięty. W chwili, gdy drzwi się zamknęły, chłodne nocne powietrze musnęło moją skórę niczym ulga. Gwałtownie wciągnęłam powietrze, nagle uświadamiając sobie, jak mocno biło mi serce w tym korytarzu.
Marcus położył mi dłoń na ramieniu. „Powinnaś była zadzwonić do nas wcześniej” – powiedział łagodnie. „Nie musisz stawiać czoła takim sytuacjom sama”.
Uśmiechnęłam się słabo. „Nie chciałam robić sceny”.
Daniel prychnął. „To oni spowodowali tę scenę. Ty po prostu ją przeżyłeś”.
Ethan podszedł do mnie, z głęboko wyrytym poczuciem winy na twarzy. „Przepraszam. Nigdy nie wyobrażałem sobie, że oni…”


Yo Make również polubił
Kurkuma: naturalna aspiryna bez skutków ubocznych
15 produktów bogatych w magnez, które pomagają w walce ze zmęczeniem i depresją
Tylko 1 Jajko, 2 Łyżki Cukru i Mąka! Zrób to Niezwykłe Deserowe Cudo w 20 Minut!
Rytuały z wawrzynem na przyciągnięcie szczęścia i dobrobytu