Otwieram folder z dowodami. Tworzę nowy podfolder: ZNIESŁAWIENIE – MEDIA SPOŁECZNOŚCIOWE. Wrzucam tam pliki.
To nie są zwykłe plotki. To skoordynowana kampania mająca na celu zniszczenie mojej reputacji i charakteru. W sądzie będzie to dowód złych intencji.
Marilyn myśli, że wygrywa w sądzie opinii publicznej. Pozwalam jej budować szubienicę dla własnej wiarygodności.
Potem przychodzi wiadomość tekstowa z zastrzeżonego numeru.
Pożałujesz tego. Nie odejdziemy, dopóki nie odzyskamy tego, co nasze.
To Derek. Jest zbyt tchórzliwy, żeby używać własnego telefonu. Ale rytm jest jego.
„Co nasze”, a nie „co twoje”. Dla nich wszystko, co osiągnę, jest wspólną własnością, dostępną do zbioru.
Nie odpowiadam.
Robię zrzut ekranu.
Przekazuję je Grantowi Hallowayowi i na adres e-mail zastępcy szeryfa, który wczoraj mnie zwolnił.
Wpisuję wiadomość do zastępcy:
Otrzymałem groźbę od podejrzanego Dereka Caldwella po próbie kradzieży tożsamości dziś rano. Dodaję do akt. Jeśli coś stanie się z tą nieruchomością, masz podejrzanego w aktach.
Odłożyłem telefon.
Jest godzina dziesiąta.
Muszę zabezpieczyć teren.
W domu jest zimno, a ciemność jest problemem.
Dzwonię do pogotowia elektrycznego dwa miasta dalej. Mówię im, że mam całkowitą awarię systemu i potrzebuję natychmiastowej pomocy. Mówię im, że zapłacę gotówką trzy razy więcej niż wynosi stawka wakacyjna.
Furgonetka przyjeżdża o południu.
Elektrykiem jest rosły mężczyzna o imieniu Dave, który spogląda na wielki dom, a potem na mnie, owiniętego w koce, ze zdziwieniem.
„Wygląda na to, że główny wyłącznik jest rozwalony” – mówi Dave po obejrzeniu skrzynki z boku domu. „Ktoś użył młotka do rozbicia głównego wyłącznika. To nie był wypadek, proszę pani”.
„Wiem” – mówię. „Czy możesz to ominąć?”
„Mogę to wymienić” – mówi. „Miej części w ciężarówce. Ale dojazd i części będą cię kosztować tysiąc dwieście dolarów”.
„Zrób to” – mówię. „Dave, mam dla ciebie jeszcze jedno zadanie”.
Wyciągam cztery pudełka ze sterty rzeczy, które kupiłem kilka dni temu. To kamery bezpieczeństwa wysokiej rozdzielczości, małe i dyskretne.
„Chcę, żebyś je zamontował” – mówię. „Ale nie chcę, żeby były widoczne. Chcę jeden w otworze wentylacyjnym w holu. Chcę jeden ukryty w rogach werandy. Chcę jeden z widokiem na tylny taras, wciśnięty w bluszcz. I chcę, żeby były podłączone na stałe. Żadnego Wi-Fi, które można by zagłuszyć”.
Dave patrzy na mnie. Patrzy na rozbitą skrzynkę bezpieczników. Dodaje dwa do dwóch.
„Były mąż?” – pyta.
„Coś takiego” – mówię.
Kiwa głową.
„Ukryję je tak głęboko, że nawet pająk by ich nie znalazł.”
Podczas gdy Dave pracuje, ja wracam do biblioteki.
Zatrzymałem finansowy krwotok. Zdobyłem dowody i naprawiam obronę. Ale nadal nie rozumiem tej desperacji. Dlaczego teraz? Po co ten dom? Po co ryzykować wyrok za przestępstwo dla piwnicy?
Graham jest chciwy, ale też unika ryzyka. Lubi bezpieczne, łatwe pieniądze. Ta inwazja jest chaotyczna. Pachnie paniką, a panika pochodzi od Dereka.
Loguję się do bazy danych, którą subskrybuje Hion. To narzędzie do śledzenia osób, używane do sprawdzania przeszłości osób zatrudnionych na wysokich stanowiskach w korporacjach. Kosztuje pięćdziesiąt dolarów za przeszukanie i pobiera dane z akt sądowych, wniosków o zabezpieczenie wierzytelności i akt sądowych ze wszystkich pięćdziesięciu stanów.
Wpisuję DEREK CALDWELL.
Ekran się zapełnia.
To morze czerwonych flag.
Derek nie jest po prostu spłukany. On tonie.
W Nowym Jorku toczy się przeciwko niemu postępowanie sądowe w sprawie niezapłaconego czynszu za lokal użytkowy w stylu loft. Na jego samochodzie ciąży zastaw. Obecnie w windykacji znajdują się trzy karty kredytowe z limitem.
Ale potem znalazłem niezbity dowód.
Sześć miesięcy temu Derek zarejestrował spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością o nazwie Caldwell Crypto Ventures. Zaciągnął zabezpieczoną pożyczkę biznesową od pożyczkodawcy z branży private equity, firmy pożyczkowej oferującej pożyczki pod zastaw nieruchomości, znanej z agresywnej windykacji.
Kwota pożyczki wynosi dwieście tysięcy dolarów.
Zabezpieczeniem wniosku kredytowego są aktywa w postaci sprzętu i nieruchomości.
Klikam na szczegóły.
Nie wymienił dworu. Nie mógł. Nie jest jego właścicielem.
Jednakże pożyczka musi zostać spłacona w całości 1 stycznia. Jest to spłata balonowa.
Jeśli nie zapłaci, stopa procentowa wzrasta trzykrotnie i zaczynają obowiązywać kary.
Następnie widzę korespondencję e-mailową dołączoną do pozwu złożonego w zeszłym miesiącu przez jednego z jego inwestorów.
Derek obiecał im, że zabezpieczy najnowocześniejszy obiekt z „darmową energią wodną”, aby zmaksymalizować wydajność wydobycia.
Sprzedał im fantazję.
Wziął ich pieniądze, kupił platformy wiertnicze, ale teraz nie ma gdzie ich umieścić i nie ma możliwości spłaty pożyczki.
Potrzebuje tej rezydencji nie tylko po to, żeby zaoszczędzić na czynszu. Potrzebuje adresu.
Musi zrobić zdjęcia serwerów działających w bezpiecznym obiekcie, żeby wysłać je wierzycielom i zyskać na czasie. Musi im udowodnić, że działa.
Jeśli nie pokaże im placówki do Nowego Roku, przyjdą po niego. A pożyczkodawcy nie wysyłają listów. Wysyłają facetów takich jak ślusarz, ale z kijami baseballowymi zamiast wiertarek.
Graham i Marilyn prawdopodobnie nie wiedzą o tym niebezpiecznym długu. Derek prawdopodobnie powiedział im, że potrzebuje jedynie platformy startowej dla swojego błyskotliwego biznesu.
Chronią swojego genialnego syna, nie zdając sobie sprawy, że wciąga ich on w przestępczy spisek.
Rozsiadam się wygodnie w fotelu. Ciepło zaczyna wracać do domu. Słyszę, jak grzejniki brzęczą i syczą, gdy kocioł na dole znów się uruchamia.
Oni nie są po prostu tyranami. Są zdesperowani. A zdesperowani ludzie popełniają błędy.
Patrzę na oś czasu, którą napisałem. Kradzież tożsamości. Oszukańczy leasing. Sabotaż mediów. Nękanie. A teraz oszustwo kredytowe.
Mógłbym to wszystko oddać policji. Mógłbym to przekazać Grantowi, a on mógłby to grzebać w sądzie przez następne pięć lat.
Ale to nie wystarczy.
Marilyn chce grać ofiarę na arenie publicznej. Chce powiedzieć mieszkańcom Glenn Haven, że jej córka to potwór, który zostawił rodzinę na lodzie. Chce wykorzystać litość lokalnej społeczności jako broń.
Patrzę na listę zaproszeń na doroczne spotkanie bożonarodzeniowe lokalnego towarzystwa historycznego. Znalazłem ją na biurku, kiedy się wprowadziłem. Poprzedni właściciel był członkiem.
Nie będę już dłużej ukrywać się w ciemnościach.
Podnoszę telefon i dzwonię do Granta.
„Czy prąd już jest?” – pyta.
„Tak” – mówię. „I wiem, dlaczego to robią. Derek jest winien rekinom dwieście tysięcy. Potrzebuje domu, żeby udowodnić, że jest wypłacalny”.
Grant gwiżdże.
„To wyjaśnia fałszerstwo. Jest przyparty do muru”.
„Grant” – mówię. „Chcę złożyć wniosek o nakaz sądowy, ale nie chcę, żeby doręczał mi go doręczyciel w tanim garniturze”.
„Jak chcesz to zrobić?” – pyta.
„Chcę, żeby to zostało powiedziane publicznie” – mówię. „Marilyn weszła na Facebooka i powiedziała światu, że zwariowałem. Zaprosiła całe miasto, żeby mnie osądziło. Więc myślę, że całe miasto zasługuje na to, żeby poznać prawdę”.
Zatrzymuję się i patrzę przez okno na pokryty śniegiem trawnik.
„Zamierzam zorganizować przyjęcie.”
„Impreza?” – pyta Grant sceptycznie. „Właśnie kupiłeś to mieszkanie. Nie masz żadnych mebli”.
„Mam dom” – mówię. „I mam historię. Zaproszę ludzi, na których mi zależy, sąsiadów, zarząd ochrony zabytków, ludzi, którymi Marilyn próbuje manipulować. A kiedy wrócą” – mówię, bo wrócą dziś wieczorem – „chcę publiczności”.
Słyszę uśmiech Granta w telefonie.
„Nie tylko się bronisz, Clare. Przygotowujesz scenę”.
„Dokładnie” – mówię. „Jeśli chcą dramatu, dam im finał. Ale tym razem to ja piszę scenariusz”.
Pole bitwy polityki małego miasteczka jest często bardziej zaciekłe niż sala konferencyjna korporacji, głównie dlatego, że stawką nie są tylko pieniądze. Stawką jest historia i estetyka.
Glenn Haven to miasto, w którym wygląd jest ważniejszy niż moralność. Toleruje cichy skandal, ale nigdy nie toleruje czegoś, co szpeci krajobraz.
To jest dźwignia, której potrzebuję.
Moja rodzina próbuje grać kartą „zaniepokojonych krewnych”, ale zapomnieli, na czym polega ich sytuacja.
Znajdują się one na terenie objętym ochroną zabytków, w którym pomalowanie drzwi wejściowych na niewłaściwy odcień czerwieni może skutkować karą grzywny w wysokości pięciuset dolarów dziennie.
Grant Halloway i ja spędziliśmy popołudnie na pisaniu dokumentu, który jest mniej skargą, a bardziej planem strategicznego ataku nuklearnego.
Nie składamy wniosku o nakaz sądowy. Jeszcze nie.
Składamy do Rady Ochrony Glenn Haven raport o naruszeniu przepisów dotyczących stref awaryjnych.
Dwór przy Blackwood Lane 440 to nie tylko dom. To obiekt chroniony klasy A. Do aktu własności dołączony jest czterdziestostronicowy aneks, szczegółowo określający wszystko, od dopuszczalnego poziomu decybeli dla sprzętu ogrodowego po konkretny rodzaj zaprawy wymaganej do naprawy cegieł.
Dla właściciela domu to biurokratyczny koszmar, ale dla kobiety, która próbuje odeprzeć inwazję, jest to twierdza.
O godzinie 14:00 Rada Ochrony Zabytków zwołuje nadzwyczajne posiedzenie za pośrednictwem Zoom. Zgłosiłem wniosek o ten termin w ramach klauzuli „bezpośredniego zagrożenia integralności konstrukcji”.
Siedzę w swojej bibliotece, nowa kamera ukryta w otworze wentylacyjnym nade mną, nagrywa w ciszy, i loguję się do spotkania.
Rada składa się z pięciu osób, które wyglądają dokładnie tak, jak się spodziewam: srebrne włosy, surowe okulary i aura wiecznego osądu. To strażnicy przeszłości Glenna Havena.
„Pani Lopez” – zaczyna przewodnicząca, pani Higgins. „Otrzymaliśmy pani pilny wniosek dotyczący nieautoryzowanej modyfikacji przemysłowej. Proszę o wyjaśnienie”.
Udostępniam swój ekran.
Nie pokazuję im filmu, na którym mój ojciec krzyczy. Pokazuję im zdjęcia szaf serwerowych.
„To są urządzenia do kopania kryptowalut o wysokiej gęstości” – wyjaśniam profesjonalnym i obojętnym głosem. „Jak widać, moi krewni, z którymi nie utrzymujemy kontaktu, pan Graham Caldwell i pan Derek Caldwell, próbowali wczoraj zainstalować dwadzieścia takich urządzeń w piwnicy. Każde urządzenie generuje około siedemdziesięciu decybeli hałasu i wytwarza znaczną ilość ciepła odpadowego. Próbowali również ominąć domową skrzynkę bezpiecznikową, aby uzyskać natężenie prądu na poziomie przemysłowym”.
Zatrzymuję się, by dać się porwać słowom „klasa przemysłowa”. W strefie chronionego dziedzictwa, będącej miejscem zamieszkania, takie określenie jest wulgaryzmem.
Pani Higgins pochyla się bliżej w stronę swojej kamery internetowej, mrużąc oczy.
„Chcieli uruchomić farmę serwerów w Blackwood Manor?”
„Tak, pani Higgins” – mówię. „Próbowali też przewiercić oryginalną bramę z kutego żelaza z 1920 roku, bo twierdzili, że zgubili klucz”.
Słyszę zbiorowy okrzyk z pięciu kwadratów na moim ekranie. Dla tych ludzi przewiercenie zabytkowej bramy to zbrodnia gorsza niż napaść.
„Czy sprawcy są obecni na wezwaniu, aby bronić tych działań?” – pyta członek zarządu.
„Nie” – odpowiadam. „Uważają, że mają prawo do nieruchomości na mocy umowy najmu, która, jak twierdzę, jest sfałszowana. Jednak nawet gdyby umowa najmu była ważna, przepisy dotyczące zagospodarowania przestrzennego mają pierwszeństwo przed wszelkimi prywatnymi umowami najmu”.
Godzinę temu wysłałem Grahamowi link do spotkania. Nie dołączył. Prawdopodobnie go zobaczył i zignorował jako nudne, administracyjne bzdury, zakładając, że jako bogaty biały mężczyzna w garniturze nie musi odpowiadać przed lokalnym komitetem.
Ta arogancja jest jego zgubą.
„Pani Lopez” – mówi pani Higgins, poprawiając okulary. „Rada bardzo źle patrzy na industrializację komercyjną w dzielnicy historycznej. Samo wytwarzanie ciepła mogłoby uszkodzić wapienny fundament. Hałas stanowiłby naruszenie umowy osiedlowej”.
Rada głosuje jednomyślnie w ciągu czterech minut.
Wydają natychmiastowy nakaz zaprzestania działalności wobec Grahama i Dereka Caldwellów.
Nakaz zabrania instalacji, obsługi lub przechowywania na terenie obiektu jakiegokolwiek przemysłowego sprzętu komputerowego. Zabrania również wszelkich nieautoryzowanych modyfikacji sieci elektrycznej lub konstrukcji bramy.
Ale najważniejsze jest to, że ma dobrą strukturę.
„Każde naruszenie tego zarządzenia” – odczytuje pani Higgins – „będzie skutkować karą pieniężną w wysokości tysiąca dolarów dziennie za każde naruszenie, z mocą wsteczną od pierwszego zgłoszonego incydentu. Ponadto rada upoważnia do natychmiastowego zaangażowania lokalnych organów ścigania w celu zapobieżenia zniszczeniu chronionego obiektu dziedzictwa”.
Jest idealnie.
To już nie jest spór rodzinny.
Teraz, jeśli Derek podłączy choć jeden serwer, nie tylko irytuje swoją siostrę. Atakuje dziedzictwo miasta.
„Dziękuję, Radzie” – mówię i kończę rozmowę.
Natychmiast przesyłam zamówienie cyfrowe trzem odbiorcom.
Najpierw lokalny komisariat policji. Dodaję notatkę:
Proszę dołączyć do akt sprawy dotyczącej nieruchomości przy Blackwood Lane 440. Każda próba wjazdu na posesję z tym sprzętem przez Caldwellów jest obecnie naruszeniem przepisów miejskich dotyczących zagospodarowania przestrzennego.
Po drugie, regionalna firma energetyczna.
W załączniku znajduje się sądowy zakaz przeniesienia świadczenia usług na rzecz Dereka Caldwella. Każde upoważnienie do przeniesienia świadczenia usług będzie traktowane jako pomoc w naruszeniu nakazu zabezpieczenia.
Po trzecie, Grant Halloway.
Mamy przewagę, piszę. To oficjalne.
Teraz Derek jest w pułapce.
Nie może wprowadzić platform wiertniczych, nie narażając się na bankructwo grzywnami. Nie może zmienić zasilania. Nie może nawet wywiercić otworu w ścianie, żeby miasto się na niego nie rzuciło.
Zabrałem mu narzędzia.
W domu jest cicho, ale w moim telefonie nie.
O 4.30 dzwoni.


Yo Make również polubił
Jak Skutecznie Oczyścić Płuca w 3 Dni: Naturalna Metoda na Lepsze Oddychanie
Mini Chińskie Biszkopty (Ma Lai Gao)
Większość ludzi nie zna zastosowań Vaporub
Klasyczny przepis na domowy chleb