Moi rodzice powiedzieli, że nie dostanę nic z 54-milionowego testamentu mojego dziadka. „To udział twojej siostry” – powiedzieli. Ale potem prawnik się roześmiał i przeczytał jedno zdanie. Ich twarze były oszołomione. – Page 12 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Moi rodzice powiedzieli, że nie dostanę nic z 54-milionowego testamentu mojego dziadka. „To udział twojej siostry” – powiedzieli. Ale potem prawnik się roześmiał i przeczytał jedno zdanie. Ich twarze były oszołomione.

Za oknem płatki śniegu wirowały w gasnącym świetle, zacierając panoramę miasta. Czułam ciężar koperty w kieszeni płaszcza cięższy niż kiedykolwiek. Charles pchnął teczkę z powrotem w moją stronę, z nieprzeniknioną miną. Trzymaj to blisko i pamiętaj. Zatrzymał się na chwilę, by cisza mogła się we mnie zakorzenić. Jutro wszystko zmieni, Clare.

Wstałam powoli, chowając teczkę z powrotem do torby, a serce waliło mi z mieszaniny strachu i determinacji. Charles odprowadził mnie do drzwi, przez chwilę mocno trzymając mnie za ramię – gest niemal ojcowski. Na zewnątrz panował gorzki, ostry śnieg padał gęstymi, smaganymi wiatrem płatami, pokrywając ulice miasta bielą.

Otuliłam się szczelniej płaszczem i wyszłam na śliski chodnik, który otaczał mnie stłumionym blaskiem. Uliczne latarnie rzucały aureole na burzę, a ich blask odbijał się w moich włosach i rzęsach. Zmusiłam się do głębokiego oddechu, by przypomnieć sobie, dlaczego zaszłam tak daleko. Wiara Gregory’ego we mnie, drewniana skrzynia, lista nazwisk – wszystko to dawało mi oparcie w obliczu nadchodzącej burzy. Ruszając ulicą, kątem oka dostrzegłam jakiś ruch.

Po drugiej stronie ulicy, na wpół ukryta w wirującym śniegu, stała Ellaner Chase. Nie była opatulona jak kobieta, która po prostu przechodzi obok. Wciąż wpatrywała się we mnie. Przez ułamek sekundy nasze spojrzenia się spotkały i coś w niej dostrzegłem. Ciekawość, może nawet kalkulację. Nie zatrzymałem się. Śnieg był zbyt gęsty, żebym mógł odczytać jej wyraz twarzy, a teraz nie mogłem sobie pozwolić na rozproszenie uwagi.

Ale świadomość, że patrzyła, tliła się niczym iskra na mrozie. Clare wyszła na ulicę. Śnieg padał coraz mocniej, a jej oczy płonęły determinacją, gdy Eleanor obserwowała ją z daleka. Jutro Clare w końcu nie będzie wiedziała, gdzie jej miejsce. Głos Vanessy niósł się z wielkiego salonu niczym sztylet owinięty w jedwab.

Stałem na podeście schodów, mahoniowa poręcz zimna pod opuszkami palców, gdy słowa popłynęły w górę. Przestałem bić brawo i lekko pochyliłem się nad poręczą. Stała przed trzaskającym kominkiem, złote światło wyostrzało rysy jej twarzy, a dłonie gestykulowały, jakby już stała na scenie. Richard i Evelyn siedzieli razem na aksamitnej sofie, z minami pełnymi samozadowolenia i dumy.

Wszystko jest ustalone. Vanessa kontynuowała swój ton pełen pewności siebie. Zarząd mi ufa. Charles Bennett nie może zmienić tego, czego chciał dziadek. Do końca jutra moje przywództwo będzie oficjalne. Tak będzie lepiej dla firmy, powiedział Richard, obracając bursztyn w kieliszku. Żadnej niepewności. Rynek reaguje na zaufanie.

A ty, Vanesso, jesteś tego definicją. Evelyn dotknęła ramienia Vanessy, a jej uśmiech był kruchy. I Clare w końcu uniknie wstydu. Nigdy nie była stworzona do takiego życia. Lepiej, żeby to zaakceptowała. Nie czekałem, aż usłyszę więcej. Odwróciłem się cicho i wspiąłem po pozostałych schodach do mojego pokoju.

Każdy krok wydawał się cięższy od poprzedniego, choć moja twarz była chłodna i nieprzenikniona. Niemal słyszałam szept Gregory’ego do ucha, gdy sięgałam po klamkę. Nigdy nie lekceważ ciszy. To najlepsza obrona. W pomieszczeniu panował półmrok, a z szafy wciąż unosił się delikatny zapach cedru.

Uklękłam przy walizce i wyciągnęłam drewniane pudełko, to samo, które Gregory wręczył mi miesiącami, wpatrując się we mnie uważnie. Rozłożyłam na biurku dokumenty. Zawierały listę zaufanych członków zarządu, notatki dotyczące strategii, list, który Gregory do mnie zaadresował, ale jeszcze nie otworzył. Obrysowałam kopertę jego znajomym pismem, a potem ostrożnie wsunęłam ją do kieszeni płaszcza. Telefon zawibrował.

Na ekranie mignął SMS od Charlesa Bennetta. Wszystko gotowe. Bądźcie gotowi do 10:00. Napisałem krótką odpowiedź i odłożyłem telefon, ale niemal natychmiast znów zawibrował. Tym razem wiadomość była od nieznanego numeru. Będę na odczycie. Uważnie obserwujcie członków zarządu. Elellanar Chase.

Wpatrywałam się w wiadomość przez dłuższą chwilę, rozważając, co ona oznacza. Elellanar była zdystansowana, ale uważna podczas każdego spotkania. Jeśli teraz dawała mi znaki, to celowo. Być może w ramach cichego sojuszu. Pukanie do drzwi mnie zaskoczyło. Szybko zebrałam dokumenty i wsunęłam je z powrotem do pudełka. „Proszę” – zawołałam.

Vanessa wpadła do pokoju, nie czekając na pozwolenie, rąbek jej jedwabnej bluzki zaszeleścił na drewnianej podłodze. „Już się pakuję” – zapytała, omiatając wzrokiem otwartą walizkę. „Nie” – odparłem spokojnie. Przygotowuje się. Zaśmiała się cicho, choć nie było w tym wesołości. Przygotowuje się na rozczarowanie. Mądrze. Od jutra twoja noga już nigdy nie postanie w tym domu.

Zadbamy o to. Stałam, prostując ramiona. Więc patrzyłyśmy sobie w oczy. Przez chwilę żadna z nas się nie odezwała. Światło ognia z korytarza za nią migotało na jej twarzy, rzucając cienie na jej nieskazitelne rysy. Clare spojrzała prosto na Vanessę. Lekki, znaczący uśmiech uniósł kącik jej ust. „Zobaczymy.

Clare weszła do czytelni testamentu, a wszystkie oczy zdawały się ją mierzyć wzrokiem. W dużej sali konferencyjnej kancelarii Bennett i Wspólnicy panował gęstwina, w powietrzu unosiły się szepty i cichy szelest papierów, gdy ludzie poruszali się na swoich miejscach. Lśniący mahoniowy stół ciągnął się niczym linia graniczna, a za nim siedzieli członkowie zarządu Witmore Holdings, podzieleni na ciche frakcje.

Niektórzy odwracali wzrok, gdy wchodziłem, z twarzami starannie pozbawionymi wyrazu, inni przechylali głowy, jakby obserwowali coś nieuniknionego. Trzymałem głowę wysoko, choć ciężar ich spojrzenia był jak kamień. Słowa Charlesa Bennetta z poprzedniego dnia krążyły mi po głowie jak mantra. Jutro wszystko zmieni.

Vanessy nie sposób było nie zauważyć. Zajmowała pierwszy rząd z pewną dominacją, z czarną marynarką narzuconą na ramiona niczym peleryna. Richard i Evelyn okrążali ją z wyrazem cichej satysfakcji, który już zdążył się pojawić. Cała trójka przypominała królewskie dwory, obnosząc się z nimi w pozie, dając do zrozumienia, że ​​wynik jest już przesądzony.

Młodszy współpracownik zaprowadził mnie na miejsce z tyłu, jak najdalej od głównego stołu. Nie sprzeciwiałem się. Na marginesach panowała pewna swoboda. Siadając, zauważyłem spojrzenie Eleanor Chase z drugiego końca sali. Siedziała blisko środka tablicy, a jej spokojna twarz nie zdradzała niczego poza nią. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, niemal niezauważalnie skinęła głową.

To było najczulsze słowo, jakie usłyszałem od rana. Charles Bennett wyszedł zza podium. Jego obecność natychmiast zdominowała salę, a szmer ucichł. „Dziękuję wszystkim za przybycie” – zaczął swoim głębokim, dźwięcznym głosem. „To będzie formalne posiedzenie. Proszę wszystkich o zachowanie kultury podczas rozpatrywania ostatniej woli Gregory’ego Whitmore’a”.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Czy Twoje zęby żółkną pomimo regularnego szczotkowania? Oto dlaczego, według dentysty

Z wiekiem szkliwo ściera się i staje się cieńsze, odsłaniając zębinę, co powoduje, że zęby wydają się bardziej żółte. Jak ...

🍋 Cytryna: Naturalny Eliksir Piękna – 10 Rewolucyjnych Sposobów na Urodową Rewolucję

3. Jakie inne produkty mogę połączyć z cytryną w pielęgnacji? Cytrynę można łączyć z wieloma naturalnymi składnikami, takimi jak miód, ...

Mój 21-letni syn grozi, że przeprowadzi się do ojca, jeśli nie kupię mu nowego samochodu. Co mam zrobić?

Zaproponuj wspólne poszukiwanie rozwiązania – np. pomoc w zdobyciu pracy, współfinansowanie auta, wspólny plan oszczędnościowy. Zapytaj: “A co Ty możesz ...

Szkoda, że nie zobaczyłem tego wcześniej!

Chociaż domowe sposoby leczenia i zmiana stylu życia mogą przynieść ulgę, ważne jest, aby szukać pomocy u specjalisty, jeśli objawy ...

Leave a Comment