„Potrzebuję więcej czasu, żeby…”
„Czas na co?” Głos Weroniki ociekał miodową jadem. „Na konsultację z prawnikami? Na intrygi przeciwko własnej rodzinie?”
„To nie to, o co mi chodzi…”
„Podpisz papiery, Stephanie.”
Głos Marcusa opadł do tego niebezpiecznego, cichego tonu, który pamiętałem z dzieciństwa. „Podpisz je, albo założę, że tak naprawdę nie jesteś częścią tej rodziny”.
Jej siostra dramatycznie sapnęła.
„Na pewno nie zdradziłaby rodziny. Jaki człowiek gromadzi sukcesy, podczas gdy jego rodzeństwo zmaga się z problemami?”
Ironia losu płonęła. Bradley nigdy w życiu nie miał problemów, podczas gdy ja pracowałem po 18 godzin dziennie, budując NextGen.
„Jeśli nie podpiszesz przed moim przyjęciem urodzinowym” – kontynuował Marcus – „nie będę miał wyboru i będę musiał działać. Masz 48 godzin”.
„Jakiego rodzaju akcja?” – zapytałem, choć już wiedziałem.
„Na początek usunę cię z testamentu. Będziemy musieli omówić twoje warunki mieszkaniowe”.
Weronika uśmiechnęła się triumfalnie.
„Na imprezę idzie czterdzieści pięć osób, Stephanie. Ważne osobistości, partnerzy biznesowi. Nie chciałabyś przecież narazić rodziny na wstyd przed nimi, prawda?”
Spojrzałem na ich pełne oczekiwania twarze, na ich beztroskie okrucieństwo, na ich absolutną pewność, że się poddam.
„Rozumiem” – powiedziałem po prostu. „Czterdzieści osiem godzin”.
Gdy odchodziłem od stołu, usłyszałem szept Weroniki do swojej siostry.
„Podpisze. Nie ma dokąd pójść”.
Gdyby tylko wiedzieli, że odszedłem już trzy lata temu.
Ręce mi się trzęsły, gdy dzwoniłam do Sarah Coleman z samochodu zaparkowanego trzy przecznice od domu, w którym nie czułam się już bezpiecznie.
„Sarah, chcę, żebyś dziś wieczorem przejrzała te dokumenty transferowe.”
„Wyślij ich”. Jej głos był spokojny, profesjonalny, niczym koło ratunkowe w chaosie.
Dwadzieścia minut później oddzwoniła.
„Stephanie, te dokumenty są problematyczne. Próbują przenieść udziały w NextGen Solutions”.
„Moja rodzina nie wie, czym naprawdę jest NextGen”.
„Cóż, to ich pierwszy problem. Drugim jest to, że ta umowa transferowa zawiera kilka nieprawidłowości. Wycena jest podana na 2 miliony, ale widzę, że wycena NextGen przed IPO wynosi prawie 500 milionów. Można to uznać za oszustwo i wprowadzenie w błąd”.
„Czy mogę odmówić bez konsekwencji prawnych?”
„Możesz oczywiście odmówić, ale Stephanie…” Sarah zrobiła pauzę. „Udokumentuj wszystko. Każdą rozmowę, każdą groźbę, każdego maila. Jeśli po twojej odmowie eskalują sprawę, będziesz potrzebować dowodów”.
„Grożą, że mnie wykluczą, jeśli do soboty nie podpiszę umowy”.
„Czy nagrywasz te rozmowy?”
„Zaczynasz teraz? Tak.”
„Dobrze. Stephanie, wyciągnąłem kontrakt z Meridian Holdings, o który zabiega firma twojego ojca. Czy wiesz, że istnieje klauzula dotycząca wymagań technicznych związanych z NextGen?”
„Klauzula 7.3. Wiedziałem.”
Zaskoczenie Sary było widoczne.
„To zmienia wszystko. Twój ojciec potrzebuje twojego podpisu bardziej, niż mu się wydaje. Udokumentuj wszystko, zwłaszcza na tym przyjęciu urodzinowym. Jeśli cię publicznie upokorzą, a potem odkryją, że potrzebują twojej współpracy, sytuacja się diametralnie zmieni”.
“Dokładnie.”
Zachowaj nagranie z telefonu. Waszyngton jest stanem, w którym obowiązuje zgoda obu stron, ale w publicznych zgromadzeniach, gdzie nie ma gwarancji prywatności, jesteś chroniony.
Siedziałem w samochodzie i patrzyłem na dom, w którym dorastałem. Przez oświetlone okna widziałem, jak się śmieją, pewnie planując zwycięstwo.
„Sarah, przygotuj wszystkie dokumenty, których możemy potrzebować do czystego rozstania. Mam przeczucie, że sobota wszystko zmieni”.
W piątek po południu Marcus zwołał nadzwyczajne zebranie rodzinne. Jadalnia była pełna. Siostra Veroniki z mężem, dwaj kuzyni, których ledwo znałem, oraz brat Marcusa, Tom, który specjalnie przyjechał z Portland na tę interwencję.
„Jesteśmy tu, bo kochamy Stephanie” – zaczął Marcus głosem pełnym udawanej troski. „Ale ona wykazuje niepokojące zachowanie – egoizm, chciwość, odmawia pomocy bratu w odniesieniu sukcesu”.
„To rozdziera serce” – dodała Veronica, ocierając suche oczy. „Daliśmy jej wszystko, a ona tak nam się odwdzięcza”.
Wujek Tom, którego kiedyś uważałem za sojusznika, pokręcił głową.
„Stephanie, twoja matka by się wstydziła. Zawsze dzieliła się wszystkim, co miała.”
Cios trafił dokładnie tam, gdzie celował. Moja matka, która zmarła, gdy miałem 23 lata i nigdy nie poznała Veroniki ani Bradleya, została wykorzystana przeciwko mnie.
„Jutro na przyjęciu będzie 45 najbardziej wpływowych osób w Seattle” – kontynuował Marcus. „Hendersonowie, Walkerowie, James Morrison z Meridian Holdings – wszyscy, których opinie są ważne. Naprawdę chcesz zostać publicznie ujawniona jako córka, która zdradziła swoją rodzinę?”
„Zdradzony?” Starałam się mówić spokojnie, chociaż w mojej piersi płonęła wściekłość.
„Jak inaczej to nazwać?” Veronica wstała, wskazując na mnie. „Gromadzenie bogactwa, podczas gdy twój brat walczy o przyszłość”.
„Bradley nawet nie wie, co te akcje reprezentują”.
„Dość”. Marcus uderzył dłonią w stół. „Masz czas do jutra wieczorem. Podpisz papiery na moim przyjęciu przed wszystkimi, potwierdzając, że ta rodzina jest zjednoczona, albo ogłoszę, że nie jesteś już moją córką”.
W pokoju zapadła cisza. Ultimatum wisiało między nami niczym ostrze.
„Rozumiem” – powiedziałem, powoli wstając. „Jutro wieczorem wszyscy będą dokładnie wiedzieć, na czym stoję”.
Marcus uśmiechnął się, myśląc, że wygrał. Nie miał pojęcia, że właśnie zaplanował sobie własny pogrzeb.
W sobotę rano podsłuchałem rozmowę, która przypieczętowała ich los. Marcus siedział w swoim gabinecie, rozmawiając przez głośnik, i chwalił się komuś umową z Meridian.
„Pięćdziesiąt milionów, Tom. Pięćdziesiąt milionów. Największa transakcja w historii firmy”.
„Jesteś pewien, że wszystko jest w porządku?” Głos Toma zatrzeszczał w głośniku.
„Wszystko jest idealne. Udało im się nawet załatwić ich wymagania techniczne. Jakiś startup nazywa się NextGen, ale mój kumpel zna tam kogoś. To załatwione.”
Zamarłem na korytarzu. Jego facet znał kogoś. Marcus nie miał pojęcia, że ktoś stoi 3 metry ode mnie.
„James Morrison osobiście zadzwonił, żeby potwierdzić” – kontynuował Marcus. „Powiedział, że dopóki mamy partnera technologicznego, wszystko jest w porządku. Coś o umowie na wyłączność. Klauzula 7-coś tam”.
„7.3” – szepnąłem do siebie.
„Ceremonia podpisania będzie ogromna. Dwustu gości, pełne relacje medialne, transmisja na żywo dla inwestorów. Ta umowa czyni z nas graczy, Tom. Prawdziwych graczy”.
Przez uchylone drzwi widziałem na jego biurku projekt umowy. Ten sam, który sfotografowałem w czwartek wieczorem, gdzie klauzula 7.3 wyraźnie stanowiła: „Infrastruktura techniczna musi być dostarczana wyłącznie przez NextGen Solutions, a nadzór nad jej wdrożeniem sprawuje ich dyrektor ds. technologii”.
Marcus zakończył rozmowę i zauważył mnie w drzwiach.
„Podsłuchiwanie?”
„Tylko przejeżdżam. W poniedziałek wielka sprawa.”
„Największy”. Jego pierś nadymała się z dumy. „Podczas gdy ty bawisz się swoją małą komputerową robotą, ja buduję imperium. Może gdybyś wykazał się większą ambicją niż egoizmem, Bradley nie potrzebowałby twoich akcji”.
„No dobrze” – powiedziałem cicho. „Twoje imperium”.
Wrócił do swoich papierów, odprawiając mnie. Na jego biurku, obok umowy z Meridian, leżał wydrukowany e-mail od Jamesa Morrisona. Temat był częściowo widoczny.
„Re: Integracja NextGen Solutions potwierdzona na poniedziałek”.
Gdyby tylko przeczytał podpis na dole e-maili Jamesa.
„Do wiadomości: S. Young, dyrektor techniczny, NextGen Solutions”.
Mój telefon zawibrował, gdy kończyłam pakować pokój. Dzwoni James Morrison.
„Stephanie, jeśli chodzi o poniedziałkowe podpisywanie…”
„Muszę wyjść na zewnątrz” – powiedziałem szybko, widząc krążącą w pobliżu Veronikę.
Gdy już byliśmy na tarasie, ściszyłem głos.
„James, co się dzieje?”
„Potwierdzam tylko, że będziesz obecny. Zarząd chce, żeby CTO był obecny przy tak ważnej sprawie. Klauzula 7.3 jest niepodważalna. Bez twojego podpisu umowa nie dojdzie do skutku”.
„Mój ojciec nie ma pojęcia, kim jestem w NextGen”.
„Mimo to, Stephanie, on zaraz się o tym dowie w najbardziej publiczny możliwy sposób. Zgadzasz się?”
Patrzyłem przez okno, jak Marcus pokazywał Bradleyowi coś na swoim laptopie, prawdopodobnie kontrakt Meridian, ucząc swojego wybranego następcę prawdziwych interesów.
„Właściwie, James, to idealny moment. Czy możesz dopilnować, żeby prawnicy podkreślili umowę na wyłączność? Może przygotuj poświadczoną notarialnie kopię – tę, którą podpisaliśmy dwa lata temu, dzięki której NextGen stał się jedynym dostawcą technicznym dla wszystkich projektów budowlanych Meridian”.
„To był twój pomysł, jeśli dobrze pamiętam?”
„To mój pomysł” – potwierdziłam, przypominając sobie późne noce spędzone na dopracowywaniu tej umowy, nie przypuszczając, że będzie miała aż takie znaczenie.
„Poniedziałek o 15:00, Four Seasons, Emerald Ballroom. Sesja autografów o 15:30, ale proszę przyjść wcześniej. Ochrona przygotuje identyfikator piątego poziomu”.
„James” – zawahałem się. „Dziękuję, że we mnie wierzyłeś, kiedy moja rodzina nie potrafiła”.
„Stephanie, zbudowałaś połowę tej firmy. Nie dziękujesz partnerom za dostrzeżenie rzeczywistości”.
Zatrzymał się.
„Wszystko w porządku? Brzmisz inaczej.”
„Wszystko będzie dokładnie takie, jak być powinno”.
Kiedy kończyłem rozmowę, zauważyłem ojca obserwującego mnie z okna gabinetu. Wskazał na zegarek, a potem uniósł pięć palców. Pięć godzin do jego imprezy. Pięć godzin do początku jego końca.
Dom zmienił się na 60. urodziny Marcusa niczym scena przygotowana na tragedię. Firmy cateringowe przygotowały kieliszki do szampana, floryści ustawili ozdoby na stół, a Weronika dowodziła wszystkim z precyzją generała przygotowującego się do bitwy.
Przygotowałem się sam.
Najpierw sfotografowałem projekt umowy Meridian leżący na biurku Marcusa, gdy brał prysznic, skupiając się na klauzuli 7.3. Słowa były piękne w swojej prostocie.
„Niniejsza umowa jest uzależniona od wyłącznego udziału NextGen Solutions”.
Następnie zadzwoniłem do Sarah Coleman.
„Potrzebuję notarialnie poświadczonej umowy na wyłączność na poniedziałek. Tę, którą podpisałeś z Meridian dwa lata temu”.
„Już przygotowane. Trzy kopie, wszystkie poświadczone.”
„Doskonale. Sarah, wyjeżdżam dziś wieczorem po imprezie. Mój pokój jest pusty. Wszystko, co ważne, jest w moim samochodzie. Mój laptop, moje dokumenty, biżuteria mojej mamy. Rzeczy, które czyniły z tego domu dom, zostały już ewakuowane. Urządzenie nagrywające gotowe. Telefony w pełni naładowane. Zgoda obu stron w stanie Waszyngton nie dotyczy zgromadzeń publicznych.”
„Dobrze. Stephanie, to, co ci zaraz zrobią, będzie najlepszą rzeczą, jaka im się kiedykolwiek przytrafiła”.
„Wiem” – powiedziałem.
Położyłem klucze do domu na komodzie, obok prostej notatki, którą napisałem.
„Szanuję twoją decyzję, tato. To moja decyzja.”
Ostatnią rzeczą, którą spakowałam, była moja odznaka CTO poziomu 5 od NextGen, bezpiecznie schowana w torebce — tej samej, z której Veronica zawsze się wyśmiewała, twierdząc, że jest zbyt prosta jak na osobę, która powinna właściwie reprezentować rodzinę Young.
Z dołu usłyszałem pierwszych przybywających gości. Donośny śmiech Marcusa rozbrzmiał echem w domu, gdy witał swoich współpracowników, ludzi, których szacunku pragnął bardziej niż miłości córki.
„Stephanie” – głos Veroniki przebił się przez hałas. „Zejdź tu i przynieś papiery”.
Spojrzałem w lustro po raz ostatni.
„Podarujmy im urodziny, których nie zapomną”.
Impreza błyszczała desperacką elegancją, którą Marcus uwielbiał. W naszym salonie zebrało się czterdziestu pięciu przedstawicieli elity biznesowej Seattle. Szampan lał się strumieniami, rozmowy toczyły się coraz głośniej. Rozpoznałam połowę z nich. Ludzi, którzy ignorowali mnie na poprzednich spotkaniach, lekceważąc jako cichą córkę Marcusa Younga, która zajmuje się komputerami.
„Uwaga, wszyscy.”
Marcus stuknął kieliszkiem, przywracając uwagę wszystkich zebranych.
„Chciałbym wam wszystkim podziękować za świętowanie moich 60. urodzin. Ale co ważniejsze, chciałbym przedstawić przyszłość Young Construction. Mojego syna Bradleya”.
Bradley chwiejnym krokiem podszedł do mnie, wypiwszy już trzy drinki, w garniturze, który kosztował więcej niż miesięczny czynsz większości ludzi. Moje pieniądze, oczywiście.
„Bradley obejmie większą rolę w firmie” – kontynuował Marcus. „Wykazał się niesamowitą wizją i przywództwem”.
„A co ze Stephanie?” – zapytała pani Henderson, jedna z niewielu, które w ogóle zauważyły moje istnienie. „Czy ona też nie pracuje w tym biznesie?”
Śmiech Marcusa był lekceważący.
„Och, Stephanie pomaga w zadaniach administracyjnych, podstawowym wsparciu IT. Jest niezawodna w swoim małym zakresie.”
Weronika zrobiła krok naprzód, odziana w diamenty, które niechcący sfinansowałem.
„Skoro mowa o interesach rodzinnych”, oznajmiła, „to dziś wieczorem mamy do przekazania informację o jedności i wsparciu rodziny”.
Stałem z tyłu, niewidzialny jak zawsze, obserwując, jak zastawiają pułapkę. Kilku gości spojrzało w moją stronę ze współczuciem. A może to była litość?
Prawnik Marcusa, Robert Smith, stał przy drzwiach i wyglądał na zakłopotanego.
„Gdzie jest ten przedstawiciel NextGen, o którym wspominałeś?” – ktoś zapytał Marcusa. „W sprawie umowy z Meridian”.
„Och, to wszystko załatwiają pośrednicy”. Marcus machnął lekceważąco ręką. „Jakaś startupowa firma technologiczna. Mają szczęście, że biorą udział w tak ważnym projekcie”.
Gdyby tylko wiedział, że jakiś startup jest wyceniany na 500 milionów dolarów, a jego dyrektor ds. technicznych stoi 4,5 metra od niego z kieliszkiem szampana, którego nie da się wypić.
„Zanim wrócimy do świętowania” – oznajmiła Veronica, przebijając się przez gwar rozmów – „musimy omówić drobną sprawę rodzinną. Stephanie, kochanie, podejdź tu?”
Wszystkie oczy zwróciły się na mnie. Szedłem powoli naprzód, nagrywając telefonem w kieszeni.
„Jak wszyscy wiecie” – kontynuowała Veronica – „rodzina jest dla Youngów wszystkim. Wspieramy się nawzajem, dzielimy sukcesy, wspieramy się nawzajem. Dlatego jesteśmy tak dumni, że Stephanie zgodziła się pomóc Bradleyowi w rozpoczęciu kariery inwestycyjnej”.
„Na nic się nie zgodziłem” – powiedziałem wyraźnie.
W pokoju zapadła cisza. Uśmiech Veroniki błysnął, ale nie zgasł.
„Nie bądź nieśmiała, kochanie. Powiedz wszystkim, jak przekazujesz swoje udziały, żeby pomóc bratu”.
„Niczego nie przenoszę”.
Twarz Marcusa poczerwieniała.
„Stephanie, rozmawialiśmy o tym.”
„Domagałeś się tego. To robi różnicę.”
„To jest żenujące” – wyszeptał ktoś.
„Masz rację” – powiedziałem, odwracając się do tłumu. „To żenujące. Bycie pod presją, żeby oddać 2 miliony dolarów w akcjach – akcjach, które mogłyby być warte 50 milionów po debiucie giełdowym – komuś, kto nigdy w życiu nie przepracował ani jednego dnia. Tak, to bardzo żenujące”.
„Jak śmiesz?” Weronika zrobiła krok naprzód. „Po tym wszystkim, co dla ciebie zrobiliśmy?”
„Masz na myśli to, że po tym, jak pokryłem 70% wydatków domowych? Po tym, jak uratowałem firmę Marcusa przed bankructwem? Po tym, jak napisałem oferty, które zapewniły mu kontrakty, a Bradleyowi za to zasługę?”
„Ty niewdzięczny…” zaczął Bradley.
„Bradley” – przerwałem mu. „Czy ty w ogóle potrafisz poprawnie napisać „asset”? Bo w ostatnim e-mailu zrobiłeś to trzy razy źle”.
W pokoju zapadła głucha cisza. Współpracownicy Marcusa obserwowali go z fascynacją ludzi naocznych świadków wypadku samochodowego.
„Przesadzasz” – rzucił Marcus, stosując swoją zwykłą reprymendę.
„Nie” – odpowiedziałem. „Mówię prawdę. I mam dość wymazywania mnie z własnej rodziny”.
Marcus wstał, a jego krzesło zaskrzypiało o podłogę. Dźwięk odbił się echem w cichym pomieszczeniu niczym młotek sędziego.
„Stephanie Young” – jego głos rozbrzmiał w pokoju – „masz szlaban, dopóki nie przeprosisz macochy”.
Przez chwilę nikt się nie poruszył. Potem ktoś zachichotał, potem kolejny. Wkrótce w sali rozległ się niezręczny śmiech.
„Czy on właśnie…” – szepnęła pani Henderson do męża.
„Zrzucić na ziemię 28-latka?” – dokończył pan Walker z niedowierzaniem.
„Zachowuje się jak dziecko. Będzie traktowana jak dziecko” – oświadczył Marcus, podnosząc głos. „Jesteś uwięziony w tym domu, dopóki nie okażesz należnego szacunku tej rodzinie”.
„Marcusie” – próbował interweniować jego brat Tom. „Może powinniśmy…”
„Nie”. Twarz Marcusa poczerwieniała. „Skończyłem ją rozpieszczać. Stephanie, masz dwie możliwości. Podpisz te papiery i przeproś Veronicę natychmiast, przy wszystkich, albo nie będziesz już moją córką”.
Sala wstrzymała oddech. Czterdziestu pięciu przedstawicieli elity Seattle obserwowało, jak Marcus Young publicznie wyrzekł się swojego jedynego biologicznego dziecka z powodu pieniędzy, które sama zarobiła.
Powoli rozejrzałam się po sali, zapamiętując ich twarze, szok, osąd, ledwo skrywane podekscytowanie, będące świadectwem tak spektakularnego dramatu. To właśnie na tych ludziach Marcus chciał zrobić wrażenie bardziej niż poznać własną córkę.
„W porządku” – powiedziałem po prostu.
„W końcu oprzytomniałaś” – uśmiechnęła się ironicznie Weronika.
„Nie. Akceptuję jego warunki. Mam szlaban.”
Odstawiłem kieliszek szampana.
„A skoro już mam szlaban, to powinnam iść do swojego pokoju.”
„Nie waż się ode mnie odejść!” – krzyknął Marcus.
Ale ja już szedłem, moje kroki pewnie stąpały po marmurowej posadzce, którą jego firma budowlana położyła za moje pieniądze. Za mną impreza wybuchła szeptami. Ostatnią rzeczą, jaką usłyszałem, były słowa Marcusa:
„Za godzinę wróci i będzie błagać o podpis”.
Jeśli jesteś zły z powodu tego, jak Marcus i Veronica potraktowali Stephanie, wpisz „sprawiedliwość” w komentarzach. Zaufaj mi, karma nadejdzie w sposób, którego nikt się nie spodziewał. Podziel się tym filmem z każdym, kto kiedykolwiek był manipulowany przez toksycznych członków rodziny. W tym momencie wszystko się zmienia, dosłownie wszystko.
Nie poszłam do swojego pokoju. Przeszłam prosto przez dom, mijając kuchnię, gdzie dostawcy udawali, że się nie gapią, wyszłam tylnymi drzwiami i obeszłam dookoła, gdzie zaparkowany był mój samochód. Walizki były już w bagażniku. Torba na laptopa leżała na siedzeniu pasażera. Wszystko, co ceniłam przez 28 lat w tym domu, zmieściło się w Hondzie Civic.
W środku słyszałem, jak impreza się rozkręca, a głos Marcusa grzmiał o nauczaniu odpowiedzialności i poczuciu wyższości tego pokolenia. Weronika prawdopodobnie promieniała, w końcu pozbywszy się pasierbicy, która nigdy do końca nie pasowała do jej wizji idealnej rodziny.
Wślizgnąłem się z powrotem przez boczne wejście akurat na tyle długo, by położyć klucze do domu na kuchennym blacie, tuż obok przygotowanej notatki.
„Szanuję twoją decyzję, tato. To moja decyzja.”
„Steph—”
„Tak, Stephanie.”
Bradley pojawił się w drzwiach, pijany i chwiejący się.
„Tata mówi, że masz czas do rana, żeby przeprosić.”
„Powiedz mu, że go słyszałem.”
„Naprawdę chcesz porzucić swoją rodzinę dla pieniędzy?”
Spojrzałam na mojego przyrodniego brata, 26-latka, który nigdy nie miał pracy, żył z mojego wsparcia finansowego i nazywał mnie egoistką.
„Bradley, czy ty w ogóle wiesz, czym zajmuje się NextGen Solutions?”
„Trochę technicznych rzeczy. Kogo to obchodzi, prawda?”
„Kogo to obchodzi.”
Sięgnęłam po torebkę, czując ciężar odznaki CTO w środku.
„Miłej zabawy.”
„Dokąd idziesz? Jesteś uziemiony.”
„Do mojego pokoju” – skłamałem, przechodząc obok niego.
„W końcu nauczyłeś się, gdzie twoje miejsce” – zawołał za mną, powtarzając słowa naszego ojca.
Zatrzymałem się przy schodach i obejrzałem się ostatni raz.
„Właściwie, Bradley, zawsze znałem swoje miejsce. Po prostu nigdy go tu nie było.”
Kiedy rano sprawdzali mój pokój, ja już byłem w swoim mieszkaniu w centrum miasta i przygotowywałem się do najważniejszego spotkania w życiu Marcusa Younga, spotkania, o którym nie wiedział, że go zniszczy.
W niedzielny poranek mój telefon eksplodował nieodebranymi połączeniami. Czterdzieści trzy od Marcusa, piętnaście od Veroniki, a nawet pięć od Bradleya. Nie odebrałem żadnego.
Pierwszą wiadomością głosową był głos Marcusa, który ledwo powstrzymywał wściekłość.
„Twój pokój jest pusty. Klucz leży na blacie. Nie o tym rozmawialiśmy, Stephanie. Zadzwoń do mnie natychmiast.”
Piątą była Veronika, ociekająca udawanym zaniepokojeniem.
„Kochanie, martwimy się. To do ciebie niepodobne. Po prostu wróć do domu, a my to rozwiążemy”.
Dziesiątym był znów Marcus, tym razem spanikowany.
„Stephanie, właśnie dzwoniła Sarah Coleman. Mówi, że cię reprezentuje. Co się dzieje? Oddzwoń.”
Ale to dwudziesta wiadomość wywołała uśmiech na mojej twarzy. Marcus, jego głos był inny, jakby cichszy.
„Pan Morrison z Meridian dzwonił w sprawie jutrzejszego podpisywania. Pytał, czy będziesz obecna. Dlaczego pytał? Stephanie, co zrobiłaś?”
Napisałem SMS-a do Sary.
„Znaleźli pusty pokój.”
Jej odpowiedź była natychmiastowa.
„Marcus dzwonił trzy razy. Powiedziałem mu: »Jestem twoim prawnikiem i teraz cała komunikacja odbywa się przeze mnie«. Zapytał, czy masz załamanie nerwowe”.
„Co mu powiedziałeś?”


Yo Make również polubił
Eek, chyba mam kilka z nich!
Tradycyjne słodkie pierścienie karnawałowe
Moja koleżanka z klasy pożyczyła 8000 dolarów i zniknęła – trzy lata później przyjechała na mój ślub w Kalifornii samochodem wartym milion dolarów, uśmiechnęła się i wręczyła mi kopertę, która zabiła mi mocniej
Ciasto kanapkowe: piękne i super pyszne!