„A co, jeśli…” Zawahałem się, po czym zmusiłem się do kontynuowania. „A co, jeśli sam chciałbym dokonać zakupu?”
Zamrugał. „Sam?”
„Tak” – powiedziałem, a serce waliło mi jak młotem. „Tylko ja”.
Odchylił się na krześle i splótł palce.
„No cóż, pani Carter” – powiedział – „biorąc pod uwagę tylko pani dochody, byłoby ciężko. Ale nie niemożliwe”. Ponownie przejrzał moje dokumenty. „Jeśli jest pani skłonna rozważyć pewne programy pomocowe i ewentualnie rozważyć wynajęcie części nieruchomości, żeby pokryć część kredytu hipotecznego, to może się udać. Ma pani dobrą historię kredytową jak na kogoś w pani wieku. To się liczy”.
Puls mi podskoczył. „Wynajem” – powtórzyłem. „Masz na myśli, na przykład, przyjmowanie lokatorów?”
Skinął głową. „Dom jest duży. Można go zaaranżować na różne sposoby – na przykład wynajmując piwnicę albo jedno piętro. Oczywiście, to duża odpowiedzialność. To nie jest decyzja, którą można podjąć pochopnie”.
„Rozumiem” – powiedziałem.
Naprawdę? Może nie do końca. Ale zrozumiałem jedną rzecz z olśniewającą jasnością: jeśli uda mi się to zrobić, dom, który wisiał przede mną niczym dowód mojej niższości, może stać się mój.
Nie Claire. Nie moich rodziców.
Kopalnia.
Pan Hayes zawahał się. „Powinienem również dodać”, dodał, „że jeśli pan sobie tego życzy, może pan złożyć formalną skargę dotyczącą niewłaściwego wykorzystania pańskich danych. Mogłoby to doprowadzić do wszczęcia dochodzenia z udziałem pańskich rodziców”.
Wyobraziłem sobie twarz mojej matki, ściągniętą z wściekłości, i zaciśniętą szczękę ojca. Pomyślałem o tym, jak się śmiali, kiedy rozpakowywałem ten zestaw do czyszczenia. Na plakietce widniał napis „SŁUGA”.
Wyobraziłam sobie też Claire, z szeroko otwartymi i pełnymi nadziei oczami, jak przechadza się po domu modelowym, zakrywając usta dłońmi i szepcząc: „Jest idealny. Jest taki idealny”.
Moje uczucia się pomieszały.
„Nie jestem jeszcze pewien co do tej części” – powiedziałem powoli. „Ale chciałbym kontynuować badanie mojej własnej aplikacji. Możemy to zrobić?”
Skinął głową. „Możemy.”
Kiedy zaczęliśmy wypełniać formularze, mój telefon zawibrował w torbie. Nie musiałam patrzeć, żeby wiedzieć, kto dzwoni.
Po raz pierwszy w życiu pozwoliłem telefonowi zadzwonić i nie czułem się winny.
Wieść dotarła do moich rodziców szybciej, niż się spodziewałem.
Może asystentka pana Hayesa coś wspominała. Może moi rodzice dzwonili do banku tak często, że wyryli ślad w pamięci recepcjonistki. Jakkolwiek to było, trzy dni po moim spotkaniu w banku mój telefon znów się rozświetlił – tym razem z imieniem Claire.
Prawie nie odpowiedziałem. Ale coś w mojej piersi, jakaś drobna, uparta łagodność, sprawiło, że przesunąłem palcem, żeby przyjąć.
„Emily?” Jej głos był zdyszany. „Czy ty… czy ty naprawdę próbujesz kupić ten dom?”
Zamknąłem oczy i oparłem się o wezgłowie łóżka.
„Rozważam swoje możliwości” – powiedziałem ostrożnie. „Bank uważa, że mogę się kwalifikować, jeśli wynajmę część mieszkania”.
Słychać było szelest, jakby chodziła tam i z powrotem.
„Mama traci rozum” – powiedziała. „Tata też. Mówią, że próbujesz nam to ukraść”.
Ścisnęło mnie w gardle. „ Ukraść ?” – powtórzyłam. „Użyli mojej tożsamości bez pytania. Podpisali się. A potem powiedzieli, że jestem tylko pokojówką. Jak to możliwe, że to kradzież?”
Przez dłuższą chwilę milczała.


Yo Make również polubił
Cannoli z bezą cytrynową: letnia uczta!
Energetyczne kęsy
Dlaczego kobiety krzyżują nogi, gdy siedzą?
Le mezze lune sulle unghie rivelano il nostro stato di salute