„Mam na imię Lauren. Pracuję w firmie Dereka w dziale księgowości”. Zapadła cisza. „Myślę, że powinnaś o czymś wiedzieć”.
Myśli Simone krążyły. Kolejny romans.
“Dobra.”
Zajmuję się raportami wydatków. Dererick ostatnio sporo ich przesyłał i zauważyłem coś dziwnego. Obciążał kartę firmową wydatkami osobistymi, a następnie zwracał je ze wspólnego konta czekowego.
„Przepraszam. Co?”
„Restauracje, hotele, prezenty. Dolicza je do wydatków firmowych, otrzymuje zwrot kosztów od firmy, ale pieniądze trafiają z konta, które, jak przypuszczam, oboje dzielicie.”
“Wspólny.”
Simone poczuła zimno.
„O ilu pieniądzach mówimy?”
„W ciągu ostatnich 6 miesięcy około 15 000 dolarów”.
15 000. Nic dziwnego, że na koncie było zawsze mało pieniędzy. Derek nie tylko wydawał ich pieniądze na Candace. Prowadził program zwrotu kosztów, w zasadzie okradając zarówno firmę, jak i ich wspólne fundusze.
„Dlaczego mi to mówisz?” zapytała Simone.
Głos Lauren był cichy.
„Bo widziałam cię na firmowym pikniku w zeszłym roku. Wydawałaś się miła i słyszałam, jak Derek rozmawiał z Candace o tym, że byłaś balastem, że nic nie wniosłaś, ale przez cały czas cię okradał”. Zrobiła pauzę. „Powinnam to zgłosić kierownictwu, ale najpierw chciałam cię uprzedzić”.
„Kiedy to zgłosisz?”
„W poniedziałek rano. Muszę. To oszustwo.”
Poniedziałek. Urodziny Derericka wypadały w niedzielę. Do poniedziałku Derek zostanie zwolniony i prawdopodobnie postawione zostaną mu zarzuty karne.
„Dziękuję, że mi powiedziałeś” – powiedziała cicho Simone.
„Przepraszam. Wiem, że to musi być okropne.”
Po rozłączeniu się Simone przez długi czas siedziała w pokoju gościnnym, wpatrując się w pustkę.
„15 000 dolarów”. 6 miesięcy finansowania romansu przez Dereka, nie tylko ze wspólnych pieniędzy, ale poprzez popełnianie oszustw.
Myślała o konfrontacji z nim. Myślała o zemście, ale potem zdała sobie sprawę, że to było lepsze niż cokolwiek, co mogła zaplanować.
Dererick zamierzał się zniszczyć. Wystarczyło, że zniknie, zanim nastąpią skutki opadu.
Tego wieczoru Dererick wrócił do domu w świetnym humorze.
„Jutro będzie dużo pracy” – powiedział. „Muszę kupić parę rzeczy na imprezę w niedzielę. Zrobiłeś już zakupy na jedzenie?”
„Jeszcze nie” – odpowiedziała Simone.
Nastrój Derericka się pogorszył.
„Simone, impreza jest za dwa dni. Musisz przynieść jedzenie.”
„Masz rację. Zajmę się tym jutro.”
Oczywiście, że nie. Jutro miałaby się wprowadzić do nowego mieszkania, podczas gdy Dererick byłby poza domem i zbierał ozdoby i papierowe talerzyki na imprezę, która nigdy się nie odbędzie.
W sobotę rano Derek wyszedł wcześnie.
„Będę poza domem przez większość dnia” – powiedział. „Do zobaczenia wieczorem”.
„Do zobaczenia” odpowiedziała Simone.
W chwili, gdy jego samochód zniknął na ulicy, Simone rzuciła się do działania. Wynajęła już ciężarówkę do przeprowadzek zaparkowaną dwie przecznice dalej. Spakowała już wszystko, co najważniejsze. Teraz pozostało tylko załadować rzeczy i wyjechać.
Przeniesienie wszystkiego z domu i komórki lokatorskiej do nowego mieszkania zajęło jej 3 godziny. Meble i tak należały głównie do Derericka – rzeczy, które posiadał jeszcze przed ślubem, albo te, które podarowali im rodzice. Simone zabrała tylko to, co naprawdę należało do niej: ubrania, książki, laptopa, kołdrę po babci, kilka naczyń i sprzęt kuchenny, które otrzymała w prezencie od rodziny. Wyszła z domu, który wyglądał na zamieszkany, ale był raczej pusty. Ktoś, kto by się uważnie przyjrzał, zauważyłby luki, ale Dererick nigdy nie zwracał uwagi na nic poza sobą.
Jej ostatni akt miał miejsce w kuchni. Napisała prostą notatkę i zostawiła ją na stole w jadalni wraz z kluczami i obrączką. Obrączka leżała tam, odbijając światło – złoty krąg, który kiedyś znaczył wszystko, a teraz nie znaczy nic.
Od dziś jesz swoje własne jedzenie. Mam nadzieję, że będziesz się cieszyć urodzinami z rodziną. Wszystkiego najlepszego, Simone.
Myślała o tym, żeby napisać coś więcej, żeby mu powiedzieć, że wie o Candace, o oszustwie, o wszystkim. Ale ostatecznie prostota była lepsza. Niech się zastanawia. Niech panikuje.
Simone rzuciła ostatnie spojrzenie na dom, który przez osiem lat był jej więzieniem. Potem wyszła, zamknęła za sobą drzwi i pojechała do swojego nowego mieszkania, do swojego nowego życia.
Mieszkanie wyglądało pięknie w popołudniowym świetle. Pan Harrison zostawił kosz powitalny z podstawowymi artykułami i notatką.
Gratuluję nowego początku.
Simone powoli się rozpakowywała, delektując się każdą chwilą. Powiesiła ubrania w szafie, która była tylko jej. Ułożyła książki na półkach. Pościeliła łóżko kołdrą babci. Odłożyła kilka naczyń do szafek kuchennych.
Niewiele tego było, ale należało do niej. Wszystko w tym miejscu należało do niej.
Tego wieczoru zamówiła pizzę i zjadła ją na swojej nowej kanapie, oglądając w telewizji, co tylko chciała. Jej telefon milczał. Dererick prawdopodobnie jeszcze nie wrócił. Prawdopodobnie wciąż robił zakupy na imprezę, która nigdy się nie odbędzie, wciąż planował swoją wielką uroczystość, wciąż zupełnie nieświadomy, że jego świat zaraz się zawali.
Tej nocy Simone spała lepiej niż przez ostatnie miesiące.
Niedzielny poranek, urodziny Derericka. Simone obudziła się w swoim nowym mieszkaniu i zrobiła sobie śniadanie: jajecznica, tosty, kawa. Prosto, idealnie, spokojnie.
Jej telefon zaczął dzwonić około 10:00 rano, Derek. Nie odebrała. Dzwonił raz po raz. Zaczęły przychodzić SMS-y.
Gdzie jesteś, Simone? To nie jest śmieszne. Moja rodzina przyjeżdża za 3 godziny. Odbierz telefon.
Simone wyłączyła telefon i zajęła się swoimi sprawami. Poszła na zakupy spożywcze do nowego mieszkania. Kupiła rośliny na balkon. Zatrzymała się w księgarni i kupiła trzy powieści, które od dawna chciała przeczytać. Sprawdziła służbową pocztę i zobaczyła wiadomość od Patricii.
Mam nadzieję, że miło spędzasz weekend. Szybka informacja, stanowisko lidera zespołu oficjalnie otwiera się w przyszłym tygodniu. Zgłoś się. Jesteś dokładnie tym, kogo potrzebujemy.
Liderka zespołu. Więcej pieniędzy, więcej odpowiedzialności, więcej dowodów na to, że jest zdolna, wartościowa i godna.
Około 14:00 ciekawość Simone wzięła górę. Włączyła telefon ponownie. 37 nieodebranych połączeń, 52 SMS-y, trzy wiadomości głosowe.
Odsłuchała pocztę głosową.
Pierwszy był Derek, wściekły.
„Nie wiem, w co grasz, ale musisz już wracać do domu. Moja rodzina jest tutaj, a jedzenia nie ma”.
Drugim był Dererick, który wpadł w panikę.
„Simone, proszę. Wszyscy pytają, gdzie jesteś. Co mam im powiedzieć?”
Trzecią osobą była matka Derericka.
„Simone, kochanie, tu Margaret. Dererick jest bardzo zdenerwowany. Mówi, że go zostawiłaś. Nie rozumiem, co się dzieje. Proszę, oddzwoń.”
Simone usunęła wszystkie wiadomości. Zablokowała numer Derericka, numer jego matki, numery jego sióstr. Miała dość.
Tego wieczoru ugotowała sobie obiad – pieczeń wołową, tę, którą uwielbiała rodzina Derericka. Zrobiła ją tylko dla siebie i była pyszna.
Dwa tygodnie przed urodzinami Dererick spędził na mistrzowskiej lekcji wojny psychologicznej, choć Dererick nie zdawał sobie sprawy, że jest obiektem żartów.
Wszystko zaczęło się w poniedziałek, po tym, jak Simone podpisała umowę najmu mieszkania. Wróciła do domu po załatwianiu sprawunków i zastała Dereka w salonie, przeglądającego telefon z tym swoim lekkim uśmiechem, który zawsze miał, pisząc do Candace.
„Za 3 tygodnie mam urodziny” – oznajmił, nie podnosząc wzroku.
„Wiem” – powiedziała Simone.
„Chcę w tym roku zrobić coś wielkiego. Naprawdę świętować”.
Dererick w końcu na nią spojrzał.
„Chyba zaproszę całą rodzinę. Zrobię prawdziwą imprezę.”
“Dobra.”
„Będziesz musiał gotować. Będzie cała rodzina. Moja mama, tata, siostry, wujek Bernard, ciocia Patricia, kuzyni. Pewnie ze 20 osób, może więcej.”
Simone poczuła ukłucie gniewu, ale zachowała neutralny wyraz twarzy.
„To naprawdę dużo ludzi.”
„Gotowałeś już dla tylu osób” – rzucił lekceważąco Dererick. „Pamiętasz Święto Dziękczynienia trzy lata temu?”
Pamiętała. Spędziła dwa dni na przygotowywaniu jedzenia, podczas gdy Dererick oglądał mecz. Obsłużyła 23 osoby, a potem sama posprzątała, podczas gdy wszyscy inni spędzali czas w towarzystwie. Dererick nawet jej nie podziękował.
„Pamiętam” – powiedziała cicho Simone.
„Świetnie. Więc zrobisz pieczeń wołową, tak? I ten makaron z serem, który wszyscy uwielbiają. I te domowe bułki, i może parę ciast.”
Dererick już planował menu, zakładając, że ona się zgodzi.
„Wujek Bernard zawsze pyta o twoją pieczeń. Uwielbia ją.”
„Zobaczymy” – powiedziała Simone.
Oczy Derericka się zwęziły.
„Co masz na myśli mówiąc, że zobaczymy? Mam urodziny, Simone. Nie proszę o wiele.”
Nie prosił o wiele. Prosił ją, żeby spędziła całe dnie gotując dla jego niewdzięcznej rodziny, podczas gdy on zgarniał całą chwałę, a ona nie otrzymywała żadnych podziękowań. Jak zawsze.
„Pomyślę o tym” – odparła Simone.
Przez kolejne dwa tygodnie Dererick nieustannie poruszał temat imprezy. Dodawał kolejne osoby do listy gości. Opisywał dekoracje, jakie chciałby mieć. Mówił o tym, jak bardzo wszyscy będą pod wrażeniem i jak wspaniale będzie mieć całą rodzinę razem.
Nigdy nie zapytał, czy Simone chciałaby to zrobić, co wolałaby robić w wolnym czasie, czy ma jakieś własne plany.
Ale Simone pozwoliła mu mówić. Pozwoliła mu planować. Pozwoliła mu wierzyć, że wszystko pójdzie po jego myśli, tak jak zawsze.
Tymczasem ona precyzyjnie realizowała swój własny plan.
10 dni przed przyjęciem Simone zaczęła zabierać do swojego nowego mieszkania drobne rzeczy w ciągu dnia. Albumy ze zdjęciami rodziny, pudełko na biżuterię, ulubiony kubek do kawy – rzeczy, których Dererick nigdy by nie zauważył, zniknęły, aż w końcu było za późno.
Była również w kontakcie ze swoim prawnikiem, finalizując dokumenty rozwodowe. Wszystko było gotowe do złożenia pozwu w poniedziałek, dzień po urodzinach Derericka.


Yo Make również polubił
Oto najlepszy sposób na wykorzystanie sody oczyszczonej w celu utraty wagi w ramionach i brzuchu
Jak polerować miedź i mosiądz w kilka minut
Domowy sposób na udrożnienie odpływu i rur bez wzywania hydraulika…
Charakterystyczne oznaki starości u Twojego wiernego czworonożnego towarzysza…