Dokładnie obejrzałem dokumenty, trzymając telefon w ręku. Były z pewnością bardziej wyrafinowane niż prymitywne podróbki, które Julia przedstawiła w środę, ale wady wciąż istniały. Podpis sędziego wyglądał na przerysowany, pieczęć sądowa była lekko przesunięta, a daty nie pokrywały się z rzeczywistym harmonogramem postępowania spadkowego. „To bardzo interesujące” – powiedziałem, robiąc zdjęcia każdej strony telefonem, a lampa błyskowa subtelnie przykuwała ich uwagę. „Czy mogę zapytać, która kancelaria je przygotowała?”
„Blackwood i Wspólnicy” – powiedział dumnie Richard, lekko wypinając pierś. „Specjalizujemy się w korektach spadkowych i przeniesieniu własności”.
„A gdzie mieści się twoje biuro?” – zapytałem, udając zwykłą ciekawość.
„Portland” – odpowiedział z nutą podejrzliwości w głosie. „Jesteśmy małą firmą, która zajmuje się skomplikowanymi sprawami spadkowymi”.
Skinąłem głową z namysłem. „Rozumiem. I jesteście wszyscy pewni, że te dokumenty są autentyczne?”
„Absolutnie” – oświadczył Richard, patrząc mi prosto w oczy. „Stawiam na to swoją reputację zawodową”.
„Ja też!” – wtrąciła Julia, robiąc krok naprzód, całkowicie odzyskawszy pewność siebie. „Clare, po prostu zaakceptuj swoją porażkę. Miałaś dobrą passę, ale to już koniec. Dom i tak powinien trafić do rodziny”.
„Twoi dziadkowie byli starzy i prawdopodobnie nie zdawali sobie sprawy z tego, co robią, kiedy sporządzali ten testament” – dodał tata, kręcąc głową z wyrazem smutku, który wydawał się zupełnie fałszywy.
„Niektórzy ludzie po prostu nie potrafią znieść posiadania ładnych rzeczy” – powiedziała mama, rozglądając się po salonie z nieskrywanym pragnieniem. „Julia będzie o wiele lepiej dbać o to miejsce”.
Spojrzałam na całą czwórkę stojącą w moim salonie, tak pewną swojego oszustwa, tak pewną, że mnie przechytrzyli. Przeszedł mnie dreszcz triumfu. Potem podeszłam do frontowego okna i dyskretnie zerknęłam przez zasłony. „Właściwie” – powiedziałam, odwracając się do nich z szerokim, szczerym uśmiechem – „myślę, że jest ktoś, kogo powinniście poznać”.
Wtedy otworzyłam drzwi wejściowe i zawołałam wyraźnym i mocnym głosem: „David, jesteśmy gotowi na ciebie”.
Rozdział 5: Rozliczenie
Wyraz ich twarzy, gdy David Morrison wszedł na moje schody, był absolutnie bezcenny. Pewny siebie uśmieszek Julii zniknął całkowicie, zastąpiony przez wyraz niedowierzania z rozdziawioną buzią. Twarz mamy z bladej stała się szara jak popiół. Tata mimowolnie cofnął się o krok, a w jego oczach pojawiło się narastające przerażenie. A Richard Blackwood, dumny prawnik, wyglądał, jakby zobaczył ducha, a jego brawura natychmiast wyparowała.
Ale David nie był sam. Za nim, wchodząc po moich schodach z cichym autorytetem, szli dwaj umundurowani policjanci – oficer Johnson i Klay Harper z Komisariatu Policji w Portland – oraz kobieta w eleganckim garniturze, której nie rozpoznałem, o przenikliwym i niewzruszonym spojrzeniu.
„Dzień dobry wszystkim” – powiedział David uprzejmie, wchodząc do domu. Jego obecność emanowała niezaprzeczalną prawniczą powagą. „Jestem David Morrison, powiernik Fundacji Clare Thompson, właściciela tej nieruchomości. A to są funkcjonariusze Johnson i Harper z Biura Policji w Portland oraz detektyw Megan Walsh z wydziału ds. oszustw”.
Cisza w pokoju była ogłuszająca, gęsta od szoku i narastającego strachu. Julia pierwsza odzyskała głos – zdławiony, jąkający się. „Co? Co to jest?”
„To” – powiedział David, wyciągając swój folder, którego zawartość była schludna i oficjalna – „jest dokumentacją prawną potwierdzającą, że ten dom jest objęty nieodwołalnym funduszem powierniczym, którego jedynym beneficjentem jest Clare Thompson. Fundusz został ustanowiony dwa lata temu, wkrótce po tym, jak odziedziczyła nieruchomość po dziadkach. Wszelkie dokumenty rzekomo przenoszące własność tej nieruchomości są fałszywe”.
Richard Blackwood był kompletnie biały, a jego drogi garnitur nagle wyglądał tandetnie i źle leżał. „To musi być jakaś pomyłka” – mruknął słabo, ledwie słyszalnym szeptem.
„Och, to zdecydowanie błąd” – powiedziała detektyw Walsh, robiąc krok naprzód, jej głos był spokojny, ale z wyraźną stalową nutą. „Błędem było myślenie, że może pan fałszować dokumenty i uniknąć kary, panie Blackwood. Od sześciu miesięcy prowadzimy dochodzenie w sprawie pańskiej „kancelarii prawnej”. Nie ma pan nawet licencji na wykonywanie zawodu prawnika w Oregonie”.
Julia wyglądała, jakby miała zemdleć, a jej starannie budowana fasada influencerki rozpadła się w proch. „N… nie wiedziałam” – wyjąkała, a w jej oczach pojawiły się łzy. „Powiedział mi, że jest prawdziwym prawnikiem”.
„To ciekawe” – powiedział detektyw Walsh, wyciągając mały, prawie niewidoczny dyktafon cyfrowy. „Bo mamy pana na taśmie ze środy, jak omawia pan fałszywe dokumenty i plan nielegalnego przejęcia tej nieruchomości”.
„Nagrywałeś nas?” Mama jęknęła, zakrywając usta dłonią, a na jej twarzy malowało się oburzenie.
„Poza tym” – dodałem, robiąc krok naprzód, czystym i pewnym głosem – „powinienem wspomnieć, że chociaż Oregon wymaga zgody wszystkich stron na nagrywanie prywatnych rozmów, to ponieważ to mój dom, a ty groziłeś mi w związku z moją własnością, dokumentowałem to dla własnego bezpieczeństwa. Uznaj to za konieczny środek ostrożności”.
David otworzył teczkę i wyciągnął dokumenty powiernicze, pokazując je wszystkim. „To są prawdziwe dokumenty prawne ustanawiające powiernictwo. Jak państwo widzą, są one odpowiednio poświadczone notarialnie, złożone w urzędzie hrabstwa i całkowicie legalne. Panie Blackwood, dostarczone przez pana dokumenty nie są po prostu fałszywe; są wręcz fatalnie sporządzone. Pieczęć sądowa to kiepska kserokopia zamiast wytłoczonego oryginału. Podpis sędziego jest zatarty, a daty nie zgadzają się z rzeczywistym harmonogramem postępowania spadkowego”.
„Znaleźliśmy również miejsce, w którym powstały fałszywe dokumenty” – dodała detektyw Walsh z nutą satysfakcji w głosie. „Zostały wydrukowane na domowej drukarce, na papierze kupionym w Office Depot, z podrobionymi pieczęciami urzędowymi pobranymi z internetu. Nie do końca tak wyrafinowana operacja, jak się panu wydawało”.
Julia w końcu odzyskała głos, w jej głosie słychać było rozpaczliwą prośbę. „Clare, musisz zrozumieć! Nie wiedziałam, że te dokumenty są fałszywe! Ten człowiek powiedział mi, że może rozwiązać problem spadkowy legalnie!”
„Problem z dziedzictwem?” – zapytałam z niedowierzaniem w głosie. „Masz na myśli to, że nasi dziadkowie zostawili mi wszystko, bo to ja się o nich troszczyłam? To niesprawiedliwe!” – wybuchnęła Julia, a jej desperacja przerodziła się w gniew. „Byłam zajęta budowaniem kariery!”
„Co to za kariera?” – odparłem, gorzko się śmiejąc. „Nieudany influencer, który nigdy nie miał prawdziwej pracy?”
„Nie rozumiesz!” – powiedział tata z rozpaczą, w końcu odzywając się. „Julia potrzebuje tego domu! Ma problemy finansowe, a ty? Radzisz sobie sama”.
„Więc rozwiązaniem było popełnienie oszustwa?” zapytał oficer Johnson spokojnym, ale stanowczym głosem, wyciągając kajdanki.
„Nie popełniliśmy oszustwa!” – powiedziała szybko mama, nerwowo rozglądając się po okolicy. „Zatrudniliśmy prawnika, żeby rozwiązać problem prawny!”
„Zatrudniliście oszusta, żeby podrobił dokumenty” – sprostował detektyw Walsh – „i wszyscy uczestniczyliście w spisku mającym na celu kradzież mienia wartego prawie milion dolarów”.
Richard Blackwood – albo Gary Stevens, jak się później dowiedzieliśmy – został skuty kajdankami i wyprowadzony pierwszy, mamrocząc coś niezrozumiale o nieporozumieniach i legalnej pracy adwokackiej. Detektyw Walsh pokręciła tylko głową i kazała mu zachować to dla swojego adwokata z sądu.
Następna była Julia. Szlochała histerycznie, gdy oficer Johnson wyjaśniał stawiane jej zarzuty. „Nie wiedziałam!” powtarzała ochrypłym głosem. „Clare, musisz im powiedzieć, że nie wiedziałam, że te dokumenty są fałszywe!”
Spojrzałam na nią z obrzydzeniem. „Julia, doskonale wiedziałaś , co robisz. Zatrudniłaś kogoś do podrobienia dokumentów, żeby ukraść mój dom. Nie możesz teraz twierdzić, że nie wiedziałaś”.
„Ale ja potrzebowałam tego domu!” – zajęczała, opadając na kanapę. „Nie rozumiesz, co to znaczy walczyć!”
„Walka?” Zaśmiałam się gorzko, a zabrzmiało to ostro i bez humoru. „Julia, nigdy w życiu nie pracowałaś na etacie. Wydajesz na kawę więcej niż większość ludzi na zakupy spożywcze. Nie wiesz, co to walka”.
Mama próbowała się wtrącić, jej głos był błagalny. „Clare, proszę! To twoja siostra! Na pewno coś wymyślisz!”
„Coś wymyślisz?” Spojrzałam na nią z niedowierzaniem, podnosząc głos. „Mamo, właśnie próbowałaś ukraść mi dom! Stałaś w moim salonie i mówiłaś, że nie zasługuję na miłe rzeczy! Brałaś udział w oszustwie! Nie ma tu nic do wymyślenia!”
Tata był wyjątkowo cichy podczas aresztowań, jego twarz była blada i ściągnięta. Ale kiedy oficer Harper podszedł do niego z kajdankami, w końcu się odezwał, a jego głos był słaby. „Clare, wiem, że jesteś zła, ale pomyśl, co robisz. Niszczysz własną rodzinę”.
„Niczego nie zniszczę” – powiedziałam stanowczo, patrząc mu prosto w oczy bez mrugnięcia okiem. „Zniszczyłeś tę rodzinę w chwili, gdy postanowiłeś popełnić przeciwko mnie zbrodnie. Zniszczyłeś ją, kiedy całe moje życie wybrałeś Julię zamiast mnie. Zniszczyłeś ją, kiedy uznałeś, że twoje złote dziecko zasługuje na wszystko, a ja na nic”.
„To nieprawda!” zaprotestował słabo tata, odwracając wzrok.


Yo Make również polubił
Emma nie czuła nóg po wypadku, ale najgłębsza rana pojawiła się, gdy teściowa uderzyła ją i zabrała jej noworodka z rąk
Najlepsze Burgery z Cukinii – Gotowe w 5 Minut, Zdrowe i Pyszne!
JAK USUNĄĆ UTWARDZONĄ PLAMĘ Z PRANIA
Tytuł: 11 minut temu Dominic Thiem Buuren został potwierdzony jako…