Kiedy moja rodzina „zapomniała” zarezerwować mi bilet lotniczy na ślub mojej siostry na Hawajach i powiedziała, że ​​nie ma już miejsc ani pokoi, tylko ja zostałem pominięty. Uśmiechnąłem się tylko i powiedziałem: „To normalne” i milczałem przez rok – a potem, kiedy w końcu wróciłem, to, co zabrałem ze sobą, zamieniło ich idealne wspomnienia z wyspy w najdroższą lekcję mojego życia. – Page 4 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Kiedy moja rodzina „zapomniała” zarezerwować mi bilet lotniczy na ślub mojej siostry na Hawajach i powiedziała, że ​​nie ma już miejsc ani pokoi, tylko ja zostałem pominięty. Uśmiechnąłem się tylko i powiedziałem: „To normalne” i milczałem przez rok – a potem, kiedy w końcu wróciłem, to, co zabrałem ze sobą, zamieniło ich idealne wspomnienia z wyspy w najdroższą lekcję mojego życia.

Zamówiliśmy kawę, pogadaliśmy o rozwoju Denver, o pogodzie – nic konkretnego. Krążył wokół, próbując znaleźć sposób, by podejść do tematu, który naprawdę chciał omówić.

W końcu pochylił się do przodu.

Muszę przyznać, że śledziłem Twoją pracę. To naprawdę imponujące, co udało Ci się zrobić w tak krótkim czasie. Ta umowa z Wietnamem, o której wszyscy mówią – genialna. Dziękuję. Zawsze byłeś dobry w szczegółach. Pamiętam, jak pracowaliśmy razem nad projektem w Tajlandii. Miałeś takie metodyczne podejście.

Lekko się uśmiechnąłem.

„Pamiętam ten projekt. Przedstawiłeś moją analizę kierownictwu i przypisałeś sobie zasługi”.

Miał na tyle przyzwoitości, żeby wyglądać na zakłopotanego.

„Tak to wtedy działało” – powiedział. „Współpraca zespołowa, wiesz”.

“Oczywiście.”

Popijałem kawę.

„Dlaczego więc chciałeś się spotkać?”

Trevor odprężył się, myśląc, że udało mu się skutecznie zapomnieć o przeszłości.

„Chciałem zapytać Cię o rynki azjatyckie. Ekspansujemy się tam i szczerze mówiąc, przydałaby nam się wiedza kogoś, kto był tam na miejscu”.

„Chcesz, żebym pomógł mojemu konkurentowi?”

„Nie musimy być konkurentami. Na tym rynku jest miejsce dla wielu graczy. Może moglibyśmy nawet współpracować przy niektórych projektach”.

Ostrożnie odstawiłem filiżankę z kawą.

„Trevor, obserwujesz mój profil na LinkedIn od roku. Kontaktowałeś się z tymi samymi dostawcami, których ja pozyskałem, stosując te same strategie, które ja opracowałem, starając się powtórzyć mój sukces, a teraz chcesz ze mną współpracować”.

Na jego twarzy pojawiło się kilka wyrazów, zanim przyjął postawę obronną.

„Nie wiem, o czym mówisz.”

„Tak, masz rację” – powiedziałem. „Pytanie brzmi: dlaczego”.

„Dostałeś awans, na który ja zasługiwałem. Zajmujesz stanowisko, na które pracowałem sześć lat. Dlaczego tak bardzo interesujesz się tym, co robię?”

Przez chwilę milczał, a ja dostrzegłem, że coś przemknęło przez jego twarz.

Nie poczucie winy.

Zazdrość.

„Bo jesteś w tym dobry” – powiedział w końcu. „Może nawet lepszy ode mnie. Zawsze byłeś. Dostrzegasz rzeczy, które inni przegapiają. Budujesz trwałe relacje. A teraz jesteś w Apex, a oni pokonują nas na każdym rynku, na którym się pojawisz”.

„A czyja to wina?” – zapytałem.

„Nie zmuszałem cię do wyjścia.”

„Nie” – powiedziałem. „Po prostu zadbałeś o to, żebym pozostał niewidzialny wystarczająco długo, żeby odejście było jedyną opcją”.

Trevor odchylił się do tyłu.

„Co mam powiedzieć, Samantho? Że mi przykro? Że wolałbym, żeby wszystko potoczyło się inaczej?”

„Nie chcę, żebyś cokolwiek mówił” – powiedziałem. „Chciałem, żebyś wiedział, że dokładnie wiem, co robisz – i że to nie działa. Dostawcy, do których się zwróciłeś, powiedzieli mi o twoich ofertach. Śmiali się z tego, jak słabo rozumiesz ich kulturę biznesową i jak próbujesz forsować umowy zamiast budować partnerstwa”.

Zacisnął szczękę.

„Radzimy sobie dobrze.”

„Tracisz udziały w rynku na rzecz Apex. W ciągu sześciu miesięcy zdobyliśmy piętnaście procent rynku dystrybucji farmaceutycznej w Azji Południowo-Wschodniej. Twoja firma w tym samym okresie straciła dwanaście procent. Te liczby są publiczne, Trevor. Każdy może je zobaczyć”.

„Więc wróciłeś tu, żeby się napawać?”

„Nie” – powiedziałem. „Wróciłem tu, żeby dokończyć to, co zacząłem”.

Wstałem.

Trevor spojrzał na mnie i po raz pierwszy od lat, odkąd go znam, dostrzegłam niepewność w jego oczach.

„Smacznego kawy” – powiedziałem. „A Trevor – przestań obserwować mój profil na LinkedIn. Jest trochę żałosny”.

Wyszedłem nie oglądając się za siebie.

Tego wieczoru rozmawiałem przez wideo z Victorią. Uśmiechała się, zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć.

„Słyszałem o twoim spotkaniu z Trevorem.”

„Jak ty—”

„Branża jest mniejsza, niż myślisz” – powiedziała – „a ludzie gadają. Zwłaszcza gdy ktoś publicznie ucisza złotego chłopca konkurencji. Dobra robota”.

„Właśnie powiedziałem mu prawdę” – powiedziałem. „Właśnie tego potrzebował usłyszeć”.

„Samantho, mam wieści. Zespół zarządzający analizował prognozy kwartalne, a Twój wpływ na nasz rozwój jest nie do przecenienia. Chcemy ponownie rozszerzyć Twoją rolę”.

“Już?”

„Przekroczyłeś wszystkie nasze cele” – powiedziała. „Gregory chce, żebyś został wiceprezesem ds. operacji międzynarodowych. Będziesz nadzorował wszystkie nasze globalne inicjatywy w zakresie łańcucha dostaw – nie tylko region Stanów Zjednoczonych”.

Usiadłem powoli.

Wiceprezes.

Tytuł, który w mojej starej firmie osiągnąłbym pewnie za dziesiątki lat, jeśli w ogóle.

Byłem z powrotem w Denver niecałe dwa miesiące.

„To jest coś znaczącego” – zdołałem wydusić.

„Zasłużyłeś na to. Zebranie zarządu odbędzie się w przyszłym tygodniu. Chcą, żebyś przedstawił swoją strategię na kolejne dwa lata. Pokaż im, co pokazałeś nam w Wietnamie i Pradze. Przekonaj ich, że możesz osiągnąć ten sukces na skalę globalną”.

Po rozmowie siedziałem w swoim mieszkaniu i patrzyłem na panoramę Denver.

Rok temu opuściłam to miasto, czując się bezwartościowa, zapomniana i niewidzialna.

Teraz zaproponowano mi stanowisko wiceprezesa w firmie, która naprawdę doceniła moją pracę.

Ale jeszcze nie skończyłem.

Prezentacja zarządu była zaplanowana na następny czwartek. Spędziłem tydzień na przygotowaniach – zbierałem dane, prognozy, analizy przypadków. Patricia pomogła mi dopracować prezentację, wyłapując słabe punkty i wzmacniając narrację.

„Musisz im pokazać, że jesteś nie tylko dobry w taktyce” – powiedziała. „Musisz udowodnić, że myślisz strategicznie – że rozumiesz szerszy kontekst”.

Miała rację.

Przebudowałem prezentację, aby opowiedzieć historię: gdzie obecnie znajduje się Apex, w jakim kierunku zmierza rynek i w jaki sposób moje podejście może pomóc im w zdominowaniu rynku za pięć lat.

Wieczorem przed prezentacją zadzwoniła moja mama.

„Kochanie, chciałem ci powiedzieć, jak bardzo jestem dumny. Jessica wspomniała, że ​​widziała na LinkedInie coś o potencjalnym awansie”.

„Jutro mam prezentację przed zarządem” – powiedziałem.

„To wspaniale. Co będziesz prezentować?”

Przyłapałem się na tym, że jej to wyjaśniałem – omawiając moją strategię, moją wizję. Słuchała, zadając od czasu do czasu pytania, które świadczyły o tym, że naprawdę stara się zrozumieć.

„Samantho” – powiedziała cicho – „nie miałam pojęcia, że ​​pracujesz na takim poziomie. To niezwykłe”.

„To jest to, do czego dążyłem”.

„Wiem, że już to mówiłem, ale naprawdę żałuję, że tego nie widzieliśmy. Nie widzieliśmy ciebie. Zawsze byłeś obecny, zawsze niezawodny, a my to braliśmy za pewnik”.

„Tak.”

„Czy mogę przyjechać do Denver w przyszłym miesiącu?” – zapytała. „Tylko ja, nie cała rodzina. Chciałabym zaprosić cię na kolację i porozmawiać. Naprawdę porozmawiać o twoim życiu, o twojej pracy – o wszystkim, co przegapiliśmy”.

Zastanowiłem się nad tym.

„Może. Daj mi najpierw przejść przez tę prezentację.”

„Oczywiście” – powiedziała. „Powodzenia jutro, kochanie. Nie żebyś tego potrzebowała. Mam przeczucie, że zrobisz na wszystkich wrażenie”.

Prezentacja odbyła się o godzinie 9:00 rano w siedzibie Apex w Chicago.

Przyleciałem poprzedniego wieczoru, odbyłem ostatnią próbę w pokoju hotelowym i dotarłem do biura o 8:30.

Gregory przywitał mnie osobiście.

„Zdenerwowany?” zapytał.

„Skupiony” – powiedziałem.

„Dobra odpowiedź. Komisja jest surowa, ale sprawiedliwa. Pokaż im to, co pokazałeś nam, a będzie dobrze”.

Sala konferencyjna była przytłaczająca. Długi stół, skórzane fotele, siedmiu członków zarządu, plus Gregory i Victoria.

Spojrzeli na mnie z wyrazem twarzy od zaciekawienia po sceptycyzm. Byłem młody jak na stanowisko wiceprezesa. Pracowałem w firmie niecały rok.

Zrozumiałem ich wątpliwości.

Zacząłem od studium przypadku Wietnamu — opowiedziałem im, jak zidentyfikowałem szansę, zbudowałem relacje i zabezpieczyłem kontrakty, które teraz pozwalają firmie Apex oszczędzać miliony dolarów rocznie.

Potem przeprowadziłem się do Pragi, do wschodnioeuropejskich spółek, które otwierały nowe rynki.

„To imponująca praca” – powiedział jeden z członków zarządu – „ale sukces w konkretnych projektach to jedno. Czy można rozszerzyć to podejście na wszystkie operacje międzynarodowe?”

Przeszedłem do następnego slajdu: mapy globalnej pokazującej rynki docelowe, potencjalnych partnerów, których już zidentyfikowałem, oraz prognozowane wskaźniki wzrostu dla każdego regionu.

„Tak” – odpowiedziałem po prostu. „Oto jak”.

Następne trzydzieści minut poświęciłem na szczegółowe omówienie mojej strategii — identyfikowanie niedostatecznie obsługiwanych rynków, budowanie lokalnych partnerstw zamiast narzucania korporacyjnych nakazów, poszanowanie różnic kulturowych przy jednoczesnym zachowaniu standardów jakości, tworzenie sieci konsultantów i menedżerów regionalnych, którzy rozumieli zarówno lokalny kontekst, jak i globalną logistykę.

„Kluczem” – powiedziałem – „jest uznanie, że zarządzanie międzynarodowym łańcuchem dostaw nie polega na centralnym kontrolowaniu wszystkiego. Chodzi o budowanie zaufania w każdym regionie i łączenie tych relacji w spójną sieć”.

„Moi konkurenci – w tym mój były pracodawca – ciągle ponoszą porażki, bo próbują narzucić uniwersalne podejście. Odniesiemy sukces, bo potrafimy się dostosować”.

Inny członek zarządu pochylił się do przodu.

„Ciągle wspominasz o swoim byłym pracodawcy. Czy sugerujesz, żebyśmy wzięli go konkretnie na celownik?”

„Proponuję, żebyśmy działali tak skutecznie, że staną się nieistotni” – powiedziałem. „Jeśli oznacza to bezpośrednią rywalizację o ich udział w rynku, to tak. To jest agresja. To jest biznes”.

Gregory się uśmiechał.

Wiktoria wyglądała na zadowoloną.

Członkowie zarządu wymienili spojrzenia i zobaczyłem, że nastąpiła zmiana.

Udało mi się ich przekonać.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Babciom, którym nikt nie jest w stanie się oprzeć

Jajka ubijaj z cukrem, aż uzyskasz puszystą masę są pieniste. Teraz dokładnie wymieszaj skórkę z cytryny, sól i mąkę. Teraz ...

Mój mąż załatwił świetną umowę i mnie wyrzucił. Trzy dni później zamilkł, gdy dowiedział się, kto ją zatwierdził.

Diane powiedziała, że ​​byłoby bardziej profesjonalnie, gdybym tam nie była. „Jesteś emocjonalny” – dodała, jakby to była wada. „I… rozpraszasz” ...

Naturalne oczyszczanie jelit daktylami

5 wydrylowanych daktyli, 1 szklanka mleka migdałowego lub kokosowego, 1 łyżka nasion chia (opcjonalnie, dla dodatkowego błonnika), 1/2 łyżeczki cynamonu ...

6 roślin, które kontrolują wilgotność i zapobiegają powstawaniu pleśni w domu

Są bardzo popularne i szeroko rozpowszechnione, ponieważ występują w wielu różnych kształtach i kolorach. Sukulenty potrzebują bardzo mało pielęgnacji i ...

Leave a Comment