Widok jego nieruchomego ciała, którego klatka piersiowa nie unosiła się już i nie opadała w znanym rytmie, który usypiał mnie przez dekadę, był surrealistyczny. Wciąż spodziewałam się, że otworzy oczy i powie mi, że to wszystko to jakiś okropny, misterny żart. Następne kilka godzin to była mgła papierkowej roboty i niemożliwych pytań. Kremacja czy pochówek? Jaki garnitur lubił najbardziej? Najtrudniej było wrócić do domu, wiedząc, że muszę powiedzieć córce, że jej ojciec nigdy, przenigdy nie wróci.
Rozdział 2: Przyjęcie urodzinowe
„Gdzie jest tatuś?” – zapytała Lily, gdy tylko wsiadła do samochodu, ściskając plecak w małych dłoniach. „Obiecał, że przyjdzie na moją wystawę”.
Zjechałam na pobocze, a świat na zewnątrz kręcił się dalej, nieświadoma naszej prywatnej apokalipsy. Wzięłam jej drobne dłonie w swoje. „Lily, kochanie” – zaczęłam, a słowa brzmiały jak odłamki szkła w moim gardle – „dziś wydarzyło się coś bardzo smutnego. Tata bardzo źle się poczuł w pracy i… i jego serce przestało pracować”.
Jej twarz zmarszczyła się w grymasie konsternacji, a jej niebieskie oczy, tak bardzo podobne do oczu Kevina, szukały w moich odpowiedzi, która miałaby sens. „Czy lekarze mogą to naprawić?”
Niewinna nadzieja w jej pytaniu złamała coś głęboko we mnie. „Nie, kochanie. Nie mogą. Tato… Tata dziś umarł”.
„Czy to znaczy, że nie wróci do domu?” – wyszeptała. „Nigdy?”
Kiedy skinęłam głową, niezdolna przemówić przez łzy, wydała z siebie jęk, który nie brzmiał jak ludzki, pierwotny, rozdzierający dźwięk rozpadającego się świata dziecka. Po prostu ją tuliłam, a nasze szlochy mieszały się w dusznej ciszy samochodu.
Tego wieczoru, kiedy w końcu uśpiłem Lily, ściskając w dłoniach jeden z brudnych podkoszulków Kevina, uderzył mnie cały ciężar straty. Usiadłem na zimnych płytkach w łazience i kompletnie się załamałem. Potrzebowałem mamy. Potrzebowałem taty. Drżącymi rękami do nich zadzwoniłem.
Mama odebrała po piątym dzwonku. W tle rozbrzmiewał śmiech i głośna muzyka. „Rachel? Mogę do ciebie oddzwonić? Jesteśmy w trakcie urodzinowej kolacji Sophii”. Moja siostra kończyła czterdzieści lat.
„Mamo” – wykrztusiłam – „Kevin zmarł dziś rano. Miał zawał serca. Już go nie ma”.


Yo Make również polubił
Pralka: ten mało znany przycisk, który bez wysiłku eliminuje nieprzyjemne zapachy
Seler, cytryna i proszek imbirowy do spalania tłuszczu
Smoothie z awokado
Ogórki Kanapkowe