Kabina samolotu szumiała od jednostajnych wibracji silników, gdy pasażerowie zajmowali swoje miejsca. Angela Carter, 28-letnia samotna matka z Atlanty, tuliła swojego sześciomiesięcznego synka, Masona, do ramienia. Był marudny od startu – ząbkował i nie potrafił się zrelaksować w obcym otoczeniu. Angela szeptała cicho, kołysząc go, starając się nie przeszkadzać pasażerom wokół niej.
Jednak pomimo jej wysiłków, ciche skomlenie Masona przerodziło się w coraz głośniejsze krzyki. Angela przełknęła ślinę, zawstydzona, i nacisnęła przycisk połączenia. Podeszła stewardesa Barbara Miller. Miała około pięćdziesiątki, była wysoka, o surowej twarzy, a jej wyraz twarzy sugerował już irytację.
„Tak?” Barbara zapytała ostro, jakby reagowała na uciążliwość, a nie na prośbę.
„Bardzo mi przykro” – powiedziała cicho Angela. „Czy mogłabym dostać trochę gorącej wody, żeby przygotować mu mleko modyfikowane?”
Barbara westchnęła długo i dramatycznie. „Powinniście wiedzieć, jak kontrolować swoje dzieci przed wejściem na pokład samolotu”.
Angela zamarła na ten komentarz – wy ludzie. Poczuła ucisk w piersi, ale zachowała spokój, skupiając się na Masonie. Wyszeptała: „Proszę, on po prostu czuje się nieswojo. Robię, co mogę”.
Kiedy płacz Masona znów się nasilił, Angela odpięła pas i spróbowała wstać, żeby delikatnie go pobujać w przejściu. Ale Barbara stanęła przed nią, blokując jej drogę.
„Usiądź” – rozkazała Barbara. „Przeszkadzasz wszystkim”.


Yo Make również polubił
Babeczki nadziewane dżemem
Ciasto jogurtowe w kształcie chmury
Pomarańczowe ptasie mleczko: szybki przepis z tylko 2 składnikami
Urwis w kuchni – najlepsze domowe gofry na podwieczorek