Dział HR wezwał mnie do biura: „Wiemy, że pracowałeś na dwóch etatach, zostajesz zwolniony ze skutkiem natychmiastowym” – nie sprzeciwiłem się ani słowem, tylko uśmiechnąłem się i powiedziałem: „Masz rację, powinienem skupić się na jednym miejscu”… 72 godziny później wszyscy szefowie, od działu HR, przez wiceprezesa, po dyrektora generalnego, wydzwaniali do mnie przez telefon – i dopiero wtedy zdali sobie sprawę, co sami właśnie wyrzucili z firmy. – Page 4 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Dział HR wezwał mnie do biura: „Wiemy, że pracowałeś na dwóch etatach, zostajesz zwolniony ze skutkiem natychmiastowym” – nie sprzeciwiłem się ani słowem, tylko uśmiechnąłem się i powiedziałem: „Masz rację, powinienem skupić się na jednym miejscu”… 72 godziny później wszyscy szefowie, od działu HR, przez wiceprezesa, po dyrektora generalnego, wydzwaniali do mnie przez telefon – i dopiero wtedy zdali sobie sprawę, co sami właśnie wyrzucili z firmy.

Tymczasem Houseian wciąż pojawiał się w mediach niczym przestroga. Za każdym razem, gdy jakaś inna firma ogłaszała nowe stanowisko dyrektora ds. bezpieczeństwa, podlegające zarządowi zamiast działu IT, pojawiał się tekst o „lekcjach wyciągniętych przez branżę z niedawnych głośnych awarii”.

Oczywiście nigdy nie wymienili nas z imienia i nazwiska w tych artykułach. Ale czasami, późnym wieczorem, dostawałem zrzuty ekranu od starych współpracowników.

Wyglądasz znajomo? Wysyłali SMS-y pod nagłówkiem „Koniec z pojedynczymi punktami awarii”.

Kilku z nich skorzystało z hojnych odpraw, które Houseian musiał zaoferować na warunkach mojego doradztwa, i znalazło lepszą pracę gdzie indziej. Jeden facet, Ravi, przysłał mi zdjęcie ze swojego pierwszego dnia w startupie z branży opieki zdrowotnej.

Nowa odznaka, napisał. Sześcioosobowy zespół. Obowiązkowa rotacja dyżurów z konkretnym harmonogramem. Mój nowy szef kazał mi wracać do domu o piątej. Prawie się rozpłakałem na parkingu.

To był prawdziwy wynik, jaki prowadziłem, bez względu na to, ile zer było w naszych umowach konsultingowych.

Pewnego popołudnia późną jesienią, około dziewięć miesięcy po moim zwolnieniu, Helion Secure podpisało umowę z agencją federalną, której nazwę rozpoznajesz z każdego znaku na lotnisku i monologu komediowego emitowanego późnym wieczorem. Chcieli, abyśmy zlecili im audyt ich systemów i zaproponowali plan działania na rzecz odporności. To był rodzaj umowy, która przekształciła „szybko rozwijający się segment” w filar firmy.

Spotkanie inauguracyjne odbyło się w Waszyngtonie, w beżowej sali konferencyjnej, trzy przecznice od Kapitolu. Flagi w każdym kącie. Portrety byłych dyrektorów wisiały wzdłuż korytarza.

Podczas lotu w dół Ellis pochylił się nad podłokietnikiem.

„Jesteś zdenerwowany?” zapytali.

„Trochę” – przyznałem. „Za każdym razem, gdy wchodzę do któregoś z tych budynków, mam wrażenie, że zaraz wyskoczy ochrona i powie: »Żartujemy, sprawdziliśmy cię w Google, nie masz tu wstępu«”.

„Dowodziłeś zespołem, który uratował firmę z listy Fortune 500 przed nią samą” – powiedział Ellis. „Wręcz przeciwnie, powinni się denerwować”.

Dyrektor ds. informatyki agencji, kobieta o stalowosiwych włosach i w prostej marynarce, powitała nas zdecydowanym uściskiem dłoni.

„Nie chcemy trafić na pierwsze strony gazet” – powiedziała, wskazując gestem, żebyśmy usiedli. „Obserwowaliśmy, co stało się z Houseianem. Chcielibyśmy pominąć fragment, w którym rynek uczy nas lekcji, którą powinniśmy byli wyciągnąć z błędów innych ludzi”.

To stawało się już normą.

Spędziliśmy w tym budynku trzy dni, przeprowadzając wywiady z pracownikami, mapując systemy, delikatnie rozwiązując nitki, których nikt nie dotykał od lat. Praca techniczna była satysfakcjonująca, ale to rozmowa z ostatniego popołudnia utkwiła mi w pamięci.

Inżynier w średnim wieku, może po trzydziestce, został po naszych warsztatach.

„Przeczytałem twoją historię” – powiedział cicho, gdy tylko pokój opustoszał.

„Moja historia?”

„Tak. Tę o nienazwanym fintechu. Poskładałem to do kupy. Pracowałem wtedy w innym banku. Wszyscy oglądaliśmy tę awarię jak horror.”

Przeniósł ciężar ciała.

„Byłem jedynym punktem zapalnym w mojej poprzedniej pracy” – powiedział. „Kiedy zobaczyłem, co stało się z… tą drugą firmą, tego samego dnia wręczyłem szefowi list rezygnacyjny i dwudziestostronicowy raport o ryzyku. Powiedziałem im, że albo to naprawią, albo znajdą kogoś nowego, na kogo zrzucą winę, gdy się zepsuje. Trzeba im przyznać, że to naprawili. Potem stworzyli moje obecne stanowisko”.

Wskazał gestem na pokój.

„Teraz podlegam bezpośrednio jej” – dodał, wskazując głową na drzwi dyrektora ds. informatyki.

„Jakie to uczucie?” zapytałem.

„To było tak, jakbym spadł z klifu i odkrył, że przez cały czas był tam most” – powiedział.

Kiedy jesteś w samym środku systemu, który cię wykańcza, odejście wydaje się katastrofą. Dopiero później zdajesz sobie sprawę, że to była walka o przetrwanie.

Rok po moim zwolnieniu dostałem e-mail od Arlo. Nie z jego adresu House’a. Z konta Gmail.

Temat: Kawa?

Wpatrywałem się w to przez dobrą minutę i pół.

W tekście napisał:

Nie jestem już z Houseianem. Zrezygnowałem po tym, jak zarząd dokonał restrukturyzacji kierownictwa. Wiem, że jestem ostatnią osobą, której jesteś winien swój czas, ale jeśli kiedykolwiek rozważałbyś spotkanie na kawę, chciałbym mieć szansę powiedzieć to, czego nie mogłem powiedzieć podczas tej wideorozmowy.

Przesłałem to Vedze w jednym zdaniu.

Czy tego chcę?

Pięć minut później przyszła do mojego biura, oparła się o framugę drzwi i zapytała: „Czy ty?”

Pomyślałam o szklanym biurze, gdzie obserwował, jak pakuję swoje życie do tekturowego pudła. O tym, jak przez trzy lata powtarzał bez przerwy „sytuację tymczasową”. O zmęczonym opadaniu ramion podczas tego telefonu alarmowego, kiedy wszystko płonęło.

„Tak” – powiedziałem w końcu. „Ale nie dlatego, że potrzebuję przeprosin”.

„No to idź” – powiedziała. „Zapisz to w kalendarzu jako »wycofanie z eksploatacji starego systemu«”.

Spotkaliśmy się w małej kawiarni na Brooklynie, takiej ze skrzypiącą podłogą i złożoną w trójkątnym pudełku flagą na półce za ladą, będącą hołdem dla ojca właściciela.

Arlo już tam był, wpatrując się w kubek, którego nie tknął. Wyglądał na starszego. Zmartwionego, a nie po prostu zajętego. Jego domowa przypinka zniknęła.

„Arya” – powiedział, wstając.

„Arlo.”

Siedzieliśmy. Cisza między nami przypominała serwerownię po tym, jak zabiłeś fanów – zbyt cicha, zbyt odkrywcza.

„Nie będę marnował twojego czasu” – zaczął. „Przepraszam. Za wszystko. Za to, że nie słuchałem. Za to, że powiedziałem ci „później”, kiedy powiedziałeś „teraz”. Za to, że pozwoliłem działowi HR zrobić z ciebie przykład zamiast ostrzeżenia”.

Popijałem kawę.

„Doceniam to” – powiedziałem.

Spojrzał na mój kubek i zaśmiał się krótko i niedowierzająco.

„Wciąż masz tę rzecz” – powiedział.

Spojrzałem w dół. Bez zastanowienia wziąłem kubek z flagą.

„Tak” – powiedziałem. „Trudno się od tego uwolnić”.

„Myślałem o tobie za każdym razem, gdy widziałem twoje odbicie w szybie mojego biura po twoim wyjściu” – powiedział. „Kiedyś to była pierwsza rzecz, na którą zwracałem uwagę, kiedy wchodziłem. Po awarii prądu, to była jedyna rzecz, na którą zwracałem uwagę. Puste krzesło i ten głupi kubek”.

Pokręcił głową.

„Długo powtarzałem sobie, że mam związane ręce” – przyznał. „Ograniczenia budżetowe. Priorytety zarządu. Polityka kadrowa. Używałem wszystkich zwrotów, które słyszałem na spotkaniach zarządu, i udawałem, że powtarzanie ich czyni je prawdziwymi”.

„Dali ci przykrywkę” – powiedziałem. „Nie prawdę”.

„Tak” – powiedział cicho. „Dokładnie.”

Rozmawialiśmy godzinę. Nie dlatego, że potrzebowałem zamknięcia, ale dlatego, że czasem zrozumienie, dlaczego system zawiódł, pomaga zaprojektować lepsze.

„Czy żałujesz, że mnie zatrudniłeś?” – zapytałem w pewnym momencie.

Zamrugał. „Zatrudnić was? Boże, nie. Żałuję, że nie zatrudniłem jeszcze czterech z was, kiedy miałem okazję. Żałuję, że wykorzystałem wasze kompetencje jako pretekst do ignorowania ryzyka”.

„Taki jest schemat” – powiedziałem. „Znajdujesz kogoś, kto potrafi udźwignąć więcej niż większość, i zamiast odciążać, dokładasz mu ciężaru, aż się złamie. Wtedy udajesz zaskoczenie”.\

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Focaccia ziemniaczana z rozmarynem: prosty przepis i łatwy

👩‍🍳 Sposób przygotowania: Aromatyzowanie oliwy:W małej miseczce połącz oliwę z drobno posiekanym rozmarynem i odstaw na bok, by nabrała aromatu ...

“Naturalny sposób na błyszczącą, czystą toaletę: Prosty trik, który masz w domu!

Stosuj ten trik raz na tydzień, aby utrzymać toaletę w doskonałej kondycji. Przechowuj ocet i sodę w suchym miejscu, z ...

Deser z truskawkami i galaretką w pojemniczku

Przygotuj 8 kubeczków do deserków lub małych szklanek – ja użyłam kubeczków o pojemności 180 ml. Dwie galaretki rozpuść w ...

Korzyści z naparu goździkowego

Wzmocnienie dla wytrzymałości kości Z wiekiem gęstość kości zmniejsza się, zwiększając ryzyko osteoporozy i złamań. Woda goździkowa zawiera mangan, minerał ...

Leave a Comment