Położyła świeże kwiaty na stoliku nocnym – nie jaskrawe, ale w stonowanych kolorach, nic zbyt intensywnego. Pewnego dnia przyniosła małą pozytywkę i postawiła ją w pobliżu. Nic o tym nie powiedziała, ale zauważyła, że Lilia odwróciła głowę, gdy zaczęła grać muzyka.
To była drobna reakcja, ale zawsze coś. Julia również siedziała przed pokojem Lilii, od czasu do czasu czytając w ciszy. Nie była nachalna, po prostu chciała być blisko, nie przeszkadzając dziewczynce.
Z czasem Lilia zaczęła na nią zerkać, a potem patrzeć jej w oczy przez kilka sekund. Julia zawsze odpowiadała delikatnym uśmiechem, nie wywierając na nią presji. Wiedziała, że zaufanie komuś, kto cierpi, wymaga czasu i cierpliwości.
Roman zauważył różnicę. Na początku nic nie mówił, ale stał się bardziej uważny. W przeciwieństwie do innych pracowników, Julia nigdy nie próbowała zrobić na nim wrażenia ani nie zadawała zbyt wielu pytań.
Nie była przesadnie radosna ani nie zachowywała się, jakby wszystko mogła naprawić. Po prostu wykonywała swoją pracę i traktowała Lilię z cichym szacunkiem. Roman wyczuł zmianę atmosfery.
Obecność Julii nie była głośna, ale wypełniła przestrzeń, która zbyt długo pozostawała pusta. Pewnej nocy, mijając drzwi Lilii, zobaczył dziewczynę trzymającą małą pozytywkę, którą dała jej Julia. Po raz pierwszy od miesięcy sama coś wzięła do ręki.
Tej nocy Roman wezwał Julię do swojego gabinetu i podziękował jej, nie górnolotnymi słowami, ale prostym „dziękuję”, co wiele dla niej znaczyło. Nie prosił jej o nic więcej, tylko o to, żeby pobyła sama ze sobą. To wystarczyło.
Z biegiem dni między Julią a Lilią nawiązało się ciche porozumienie. Nie było długich rozmów, ale zaczęły pojawiać się krótkie chwile. Lilia pozwalała Julii czesać włosy lub siadać obok siebie, nie zachowując dystansu.
Czasami Julia przynosiła jej szkicownik, a później znajdowała nowy rysunek ołówkiem. Te drobne rzeczy mówiły Julii, że Lilia zaczyna jej ufać. Nie oczekiwała szybkich postępów ani natychmiastowej poprawy, ale wierzyła w siłę więzi.
Ból, który znosiła Julia, pomógł jej spojrzeć na Lilię inaczej – nie jako na pacjentkę, ale jako na osobę. Nie próbowała uśmierzyć smutku Lilii, ale po prostu była blisko, delikatnie przypominając jej, że nie jest sama. Dla Julii to nie była tylko praca, ale coś więcej.
Czuła, że pomagając Lilii, może również zacząć leczyć tę część siebie, która była tak długo zerwana. Julia pracowała w rezydencji już od kilku tygodni. Jej dni wyglądały w zasadzie tak samo.
Sprzątała pokoje, przygotowywała drobiazgi dla Lilii i zajmowała się sobą, nie robiąc hałasu. Już przyzwyczaiła się do cichej atmosfery. Wydawało jej się to niemal normalne.
Pewnego popołudnia Julia pomagała Lilii przygotować się po drzemce. Dziewczyna zaczęła pozwalać Julii podchodzić bliżej. Tego dnia Julia zaproponowała, że wyszczotkuje cienkie pasma włosów, które zaczęły rosnąć na głowie Lilii.
Użyła miękkiej szczotki, poruszając nią ostrożnie, żeby nie zrobić krzywdy. Nagle Lilia poruszyła się lekko i cicho powiedziała: „Boli”. „Nie dotykaj tego, mamo”.
Julia zamarła, słysząc te słowa. Jej ręka zamarła w powietrzu. Nie powiedziała nic od razu.
Jej umysł próbował pojąć, co się właśnie wydarzyło. Lilia nazwała ją „Mamą”. Ta chwila nie wydawała się zbiegiem okoliczności…
Julia stała nieruchomo, niepewna, co robić. W głosie Lilii słychać było przerażenie, jakby ból, który odczuwała, był czymś więcej niż tylko fizycznym. Julia spojrzała na nią łagodnie, ale Lilia nie podniosła wzroku.
Spojrzała na podłogę, ściskając rąbek koszulki. Julia powoli odłożyła szczotkę i powiedziała: „Dobra, wystarczy na dziś”. Nie zadawała pytań, nie nalegała na wyjaśnienia, ale w głębi duszy kłębiły się w niej myśli.
Lilia prawie się nie odzywała, zawsze milczała, ledwo reagując. Tym razem wszystko było inaczej. Ważne było nie tylko słowo „Mamo”, ale także ton.
Było w tym coś emocjonalnego, coś jak strach albo wspomnienie. Julia nie wiedziała, co myśleć, ale czuła, że coś jest nie tak. Reakcja Lilii nie dotyczyła tylko drapania, ale czegoś innego.
Czegoś, czego Julia jeszcze nie rozumiała, ale czuła potrzebę, by się tego dowiedzieć. Wychodząc z pokoju Lilii, Julia powoli szła korytarzem. Jej kroki były automatyczne, a myśli błądziły gdzie indziej.
W myślach wciąż odtwarzała sobie tę chwilę. Myślała o Lilii wypowiadającej słowo „mama”, jakby to było coś z przeszłości. Julia straciła dziecko, więc rozumiała, jak potężne może być to słowo.
Ale Lilia miała zmarłą matkę. Roman powiedział jej o tym, kiedy ją zatrudnił. Czy to możliwe, że Lilia pomyliła ją z kimś ze swoich wspomnień, czy też chodziło o coś głębszego? Julia zaczęła odczuwać dziwny niepokój.
Coś w tej sytuacji nie grało. Reakcja Lilii była zbyt konkretna, jakby przeżywała tę chwilę na nowo. Julia nie chciała rozwodzić się nad negatywnymi aspektami, ale nie mogła pozbyć się dziwnego uczucia.


Yo Make również polubił
Po ugotowaniu ciasto zamienia się w krem. Najbardziej delikatna i rozpływająca się tarta „Niewidzialna”.
Unikalny związek: allicyna, serce jej mocy
15 wczesnych oznak rozwoju raka w organizmie
Chrupiące jabłka Deep Dish