Byłem nieśmiałym stażystą. Zobaczyłem głuchego staruszka, którego ignorowano w naszym holu, więc przywitałem się z nim na mig. Nie miałem pojęcia, że ​​prezes patrzy ani kim jest ten człowiek… – Page 3 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Byłem nieśmiałym stażystą. Zobaczyłem głuchego staruszka, którego ignorowano w naszym holu, więc przywitałem się z nim na mig. Nie miałem pojęcia, że ​​prezes patrzy ani kim jest ten człowiek…

Kolejna pauza, tym razem dłuższa. Muszę się upewnić, co do pana Hartwella. Czy może pan przyjąć gościa? Proszę zaczekać. Dziękuję. Rozłączyłem się i wróciłem do pana Hartwella, Roberta, który przedstawił się, dając mu znać, że pracujemy nad zorganizowaniem spotkania. Czekając, rozmawialiśmy, a raczej podpisywaliśmy.

Odkryłem, że Robert Hartwell był jedną z najciekawszych osób, jakie kiedykolwiek poznałem. Opowiedział mi o swojej karierze architekta, o tym, jak zaprojektował kilka budynków, które obecnie tworzą panoramę Chicago. Opowiedział mi o swojej zmarłej żonie, matce Michaela, która była nauczycielką w Illinois School for the Death. Opowiedział mi o wyzwaniach związanych z wychowywaniem słyszącego syna jako głuchy rodzic.

Duma, którą odczuwał z sukcesu Michaela. Choć nie widywali się tak często, jak by sobie tego życzył, zawsze był ambitny. Roberts wyraził to wyrazem twarzy, mieszanką podziwu i troski. Już jako dziecko chciał udowodnić swoją wartość, pokazać światu, że głuchy ojciec go nie ogranicza. Jestem dumny z tego, co osiągnął.

Czasami martwię się, że zapomniał, jak zwolnić tempo, jak po prostu być. Rozmawiając, coraz bardziej zdawałem sobie sprawę, że przyciągamy uwagę. Inni pracownicy zerkali w naszą stronę, niektórzy z ciekawością, inni z czymś, co wyglądało na irytację. Widziałem Jessicę przy recepcji, odpowiadającą na pytania o powód. W holu toczyła się jakaś rozmowa na migi.

Minęło 20 minut, potem trzy. Patricia oddzwoniła, żeby powiedzieć, że pan Hartwell jest na dwóch kolejnych spotkaniach i nie będzie dostępny przez co najmniej godzinę. Widziałam rozczarowanie w jego oczach, choć starał się je ukryć. Może powinnam przyjść innym razem, pokazał na migi. Nie chcę przeszkadzać. Nie przeszkadzasz, zapewniłam go.

Czy zechciałby pan jeszcze trochę poczekać? Mogę pana oprowadzić po budynku, jeśli pan chce. Mamy piękne dzieła sztuki na wyższych piętrach. Jego twarz się rozjaśniła. Bardzo bym chciał. Nie widziałem, gdzie pracuje Michael. I tak rozpoczęła się wycieczka po budynku, która później została opisana jako najbardziej nieautoryzowana w historii komunikacji Meridian.

Powinienem był uporządkować materiały do ​​prezentacji. Powinienem był robić kopie i aktualizować arkusze kalkulacyjne. Zamiast tego spędziłem kolejne dwie godziny, oprowadzając Roberta Hartwella po firmie jego syna. Zaczęliśmy od działu kreatywnego, gdzie przedstawiłem Roberta kilku grafikom i copywriterom.

Większość z nich była uprzejma, ale wyraźnie zajęta rzucaniem szybkich aureoli przed powrotem do pracy. Kilku jednak szczerze chciało się z nim spotkać, zwłaszcza gdy wyjaśniłem, że jest architektem i potrafi docenić elementy designu ich kampanii. Tłumaczyłem rozmowy, pomagając Robertowi zrozumieć wykonywaną pracę i obserwować, jak jest obserwowana.

Jego twarz rozpromieniła się dumą, gdy dowiedział się więcej o firmie, którą zbudował jego syn. Odwiedziliśmy dział zarządzania klientami, gdzie Robert był zafascynowany strategiami budowania relacji z klientami. Zatrzymaliśmy się nawet w pokoju socjalnym, gdzie podzielił się historiami o kawiarniach, do których często zaglądał w młodości. Podczas całej wycieczki byłem boleśnie świadomy, że zaniedbuję swoje obowiązki.

Mój telefon wibrował od coraz bardziej pilnych SMS-ów od Margaret, mojego przełożonego pytającego, gdzie jestem i przypominającego o zadaniach, które mam wykonać. Za każdym razem, gdy patrzyłem na twarz Roberta, widziałem radość i zainteresowanie w jego oczach, gdy poznawał świat swojego syna. Nie mogłem się zmusić, żeby przerwać wycieczkę.

Zauważyłem go po raz pierwszy podczas naszej wizyty w dziale analityki marketingowej. Michael Hartwell stał na antresoli z widokiem na parter, częściowo ukryty za filarem. Obserwował nas, obserwował, jak jego ojciec komunikuje się z pracownikami, obserwował, jak tłumaczę rozmowy i ułatwiam nawiązywanie kontaktów.

Z tej odległości nie widziałem wyraźnie jego wyrazu twarzy. Coś w jego postawie sugerowało, że był tam już od jakiegoś czasu. Serce zaczęło mi walić. Prezes obserwował, jak oprowadzam nieautoryzowaną wycieczkę. Podczas gdy powinienem był pracować nad materiałami do prezentacji, prawdopodobnie groziło mi zwolnienie. Zdecydowanie miałem zamiar wpędzić Roberta w kłopoty za zakłócanie porządku w miejscu pracy.

Ale kiedy spojrzałem za siebie kilka sekund później, już go nie było. Kontynuowaliśmy zwiedzanie, odwiedzając sale konferencyjne, w których odbywały się najważniejsze prezentacje klientów, bibliotekę, w której prezentowano nagradzane kampanie firmy, a na koniec piętro dla kadry kierowniczej. Robert był szczególnie zainteresowany tym obszarem, zadając pytania o procesy decyzyjne i strukturę kierowniczą firmy.

Michael to wszystko zbudował. Podpisał, rozglądając się po eleganckim apartamencie dla kadry kierowniczej z polerowanymi drewnianymi panelami i oryginalnymi dziełami sztuki. Zrobił to. Potwierdziłem, że firma niesamowicie się rozwinęła pod jego kierownictwem. Wszyscy tutaj darzą go ogromnym szacunkiem. Robert skinął głową. Widziałem melancholię w jego wyrazie twarzy. Jestem z niego dumny, podpisał.

Po prostu sobie życzę. Czego sobie życzysz? – zapytałem delikatnie. – Chciałbym go lepiej poznać jako dorosłego. Kiedy był młody, byliśmy sobie bardzo bliscy. Z wiekiem, zwłaszcza po śmierci matki, zdawał się czuć, że musi sam o wszystko zadbać. Przestał prosić o pomoc, przestał dzielić się ze mną swoimi problemami.

Chyba myślał, że moja głuchota czyni mnie kruchą, że musi mnie chronić przed swoimi zmartwieniami. Serce bolało mnie z powodu ich obojga. Z powodu Roberta, który wyraźnie kochał syna, ale czuł się wykluczony z jego życia. I z powodu Michaela, który prawdopodobnie starał się być silny i niezależny, ale nieświadomie stworzył między nimi dystans.

Była prawie 15:00, kiedy w końcu wróciliśmy do holu. Godzina spotkania Roberta dawno minęła i to widziałam. Zaczynał godzić się z tym, że nie zobaczy dziś syna. Dziękuję, Catherine. Złożył gest, poruszając dłońmi ze szczerą wdzięcznością. To było wspaniałe.

Czuję, że teraz o wiele lepiej rozumiem świat Michaela i cieszę się, że mogłem cię poznać. Przypominasz mi moją zmarłą żonę. Miała to samo dobre serce, ten sam sposób, w jaki sprawiała, że ​​ludzie czuli się zauważeni i docenieni. To była dla mnie przyjemność. Odpisałem i naprawdę tak myślałem. Pomimo lęku, jaki odczuwałem, zaniedbując obowiązki służbowe.

To popołudnie było jednym z najbardziej znaczących, jakie przeżyłam od czasu rozpoczęcia pracy w Meridian. Gdy Robert szykował się do wyjścia, zobaczyłam Margaret zbliżającą się z drugiej strony holu. Twarz mojej przełożonej była maską ledwo kontrolowanego gniewu. Wiedziałam, że zaraz poniosę konsekwencje swoich wyborów. – Powiedziała Catherine Margaret głosem tak ostrym, że aż tłukł szkło.

Muszę z tobą teraz porozmawiać. Odwróciłam się do Roberta, żeby wyjaśnić, że muszę iść. Ale zanim zdążyłam cokolwiek podpisać, głos za mną powiedział: „Właściwie, Margaret, muszę porozmawiać z panną Walsh”. Najpierw odwróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z samym Michaelem Hartwellem. Był wysoki, pewnie po pięćdziesiątce, miał te same inteligentne oczy co jego ojciec i emanował z niego cichy autorytet, który jasno dawał do zrozumienia, dlaczego odnosił sukcesy w biznesie.

W jego wyrazie twarzy było coś jeszcze, coś, co wyglądało na starannie powstrzymywane emocje. Panie Hartwell, Margaret Stamford, najwyraźniej równie zaskoczona jak ja. Właśnie miałem omawiać nieobecność panny Walsh na jej dzisiejszych obowiązkach. Miała pomagać mojemu ojcu, powiedział cicho Michael, nie spuszczając ze mnie wzroku, co z tego, co zaobserwowałem, robiła znakomicie.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Chciałbym, abyście poznali moją „Brzydką Torbę Z Bulionem”.

Co miesiąc ta mała torba wypełnia się, aż pęka. Kiedy jest pełna, wyciągam ją z zamrażarki i wrzucam wszystko do ...

To już oficjalne: zbliża się koniec telefonów stacjonarnych. Oto data wyłączenia Twojej linii

Telefonia stacjonarna nadal będzie istnieć, ale teraz będzie transmitowana za pośrednictwem: Światłowód stał się preferowaną opcją, zapewniającą szybkość, niezawodność i ...

Jeśli kot cię ugryzie, oto co to naprawdę oznacza…

👉 Typowy scenariusz: głaszczesz kota, mruczy, nagle… ugryzienie. To często oznacza tzw. nadmierną stymulację: kot przez chwilę cieszy się kontaktem, nagle jego ...

Jaki jest sens wsypywania soli pod łóżko?

Tę praktykę często łączy się z innymi rytuałami, takimi jak kadzidło lub używanie kryształów. Tworzy to potężną tarczę ochronną przed ...

Leave a Comment