Wsiadając na pokład, podtrzymywany ręką ojca, spojrzałem na budynek. Strażnik wciąż tam był, mówiąc coś natarczywie przez radio. Adrian wkrótce zorientuje się, że mnie nie ma. Ale wtedy będzie już za późno.
W samolocie zapadłem się w pluszowy, skórzany fotel, ogarnięty nagłą falą wyczerpania. Ojciec siedział naprzeciwko mnie, a jego wyraz twarzy łagodnieł, gdy na mnie patrzył.
„Dziękuję” – wyszeptałam, słowa były ledwie głośniejsze niż oddech. Wdzięczność i ulga mieszały się z nieustającym strachem, tworząc koktajl emocji, którego ledwo byłam w stanie przetworzyć.
Skinął głową, a w jego oczach mieszało się zrozumienie i żal. „Powinienem był zostać bliżej” – powiedział głosem ochrypłym od emocji. „Ale teraz jestem tutaj. I niech mnie diabli, jeśli pozwolę komuś skrzywdzić ciebie lub twoje dziecko”.
Silniki ryknęły, a samolot zaczął kołować po pasie startowym. Gdy wznieśliśmy się w powietrze, napięcie nocy zdawało się ustępować, a miasto w dole kurczyło się w mozaikę świateł i cieni.
Odchyliłam się do tyłu, opierając dłoń o brzuch w geście obronnym. W tym momencie uświadomiłam sobie, że pomimo chaosu i niebezpieczeństwa, mam coś bezcennego – mojego ojca, moje dziecko i obietnicę przyszłości wolnej od uścisku Adriana. Droga przede mną była niepewna i pełna wyzwań, ale wiedziałam, że z ojcem u boku mam szansę na zwycięstwo.
Yo Make również polubił
Maratończyk z terminalnym rakiem trzustki ostrzega przed pierwszym objawem, którego nie zauważył
Domowe marynowane czerwone cebule
Nigdy więcej tego nie kupisz – Oto jak uprawiać imbir w domu!
Dlaczego jest to konieczne: obudź się z energią i… przestań pić kawę?