Mówią, że piekło na ziemi to nie jakieś odległe miejsce. To twój własny dom, kiedy jesteś zmuszony patrzeć, jak zdrada rozgrywa się na twoich oczach. I zrozumiałem głębię tej prawdy pewnego dusznego letniego popołudnia.
To było wtedy, gdy zobaczyłam na własne oczy mojego męża, Ethana — mężczyznę, którego kochałam całym sobą — żyjącego z młodą kobietą z sąsiedztwa, Chloe, którą zawsze traktowałam jak młodszą siostrę, tuż obok, na podwórku, które pielęgnowałam z tak wielką troską i oddaniem.
Ale powiem wam: zamiast krzyczeć, zamiast robić scenę, po cichu wróciłam do domu i skierowałam się prosto do kuchni. Drżącymi rękami chwyciłam butelkę proszku swędzącego, takiego, który wywołuje nieznośne swędzenie, pozostałość po moich młodzieńczych figlach, a na moich ustach pojawił się lodowaty uśmiech.
Najbardziej irytujący dramat ich życia, wyreżyserowany przeze mnie, miał wkrótce mieć premierę. I w tajemnicy zadzwoniłem do wszystkich krewnych z obu naszych rodzin, zapraszając ich na spektakl, którego nigdy nie zapomną.
Tego popołudnia niebo było głębokiego, bezchmurnego błękitu. Właśnie wróciłam z siłowni, wciąż zlana potem, ale czując się niesamowicie spokojna, i planowałam wyjść na podwórko, żeby ściąć kilka białych pąków róż – wciąż pokrytych rosą – i zrobić z nich piękny bukiet, z którego Ethan będzie mógł zrobić niespodziankę, kiedy wróci z pracy.
Ten ogród był moją dumą i radością. Zamieniłam jałowy skrawek ziemi w mały raj z mnóstwem pachnących kwiatów i egzotycznych roślin, a każde drzewo, każda rabatka kwiatowa były przesiąknięte moim potem i moją miłością.
Trzymając konewkę, moje serce przepełniała radość, a idąc nuciłem melodię. Ale kiedy dotarłem do wielkich, szklanych, przesuwanych drzwi prowadzących do ogrodu, zatrzymałem się jak wryty, bo do moich uszu dotarł cichy szept – taki, który nie był szeptem wiatru ani ptaków.
Zaciekawiony, schowałem się za zasłoną i zerknąłem przez szparę, a wtedy scena, która się przede mną rozegrała, sparaliżowała mnie. Konewka, którą trzymałem, wyślizgnęła mi się z rąk, uderzając o kamienne płytki z ostrym, metalicznym brzękiem, którego najwyraźniej nikt nie usłyszał.
Dzwoniło mi w uszach. Krew zdawała się zatrzymywać w żyłach.
Pod porośniętą jaśminem kratownicą, gdzie kiedyś siadywałam i czytałam każdego popołudnia, dwie postacie splecione były w dzikim szaleństwie. Długie, jedwabiste włosy Chloe, mojej niewinnej sąsiadki, rozpostarte były na bujnym, zielonym trawniku, który sama kosiłam i pielęgnowałam każdego dnia.
Dłoń Ethana – mojego męża, którego pieściłam co wieczór – spływała po jej nagich plecach. Wykrochmalona biała koszula, którą wyprasowałam dla niego tego ranka, leżała zmięta i porzucona obok starego krzaka róży.
Pożądliwy chichot kobiety mieszał się z głębokim, uwodzicielskim głosem mężczyzny, którego nazywałam mężem. Były jak tysiące zatrutych igieł wbijających się prosto w moje krwawiące serce.
Poczułam, jakby ktoś ściskał mi klatkę piersiową. Nie mogłam oddychać i chwyciłam się ściany, starając się nie upaść, próbując wmówić sobie, że źle to widziałam – że to tylko koszmar.
Ale nie. To wszystko było zbyt oczywiste, zbyt dosadne.
Nawet nie zadali sobie trudu, żeby się schować, znaleźć bardziej dyskretne miejsce. Bezczelnie zamienili mój ogród – przestrzeń, którą kochałam najbardziej – w scenę dla swojego obskurnego, tajnego romansu.
Nie wiem, jak długo tam stałem. Czas zdawał się stać w miejscu, a ja mogłem tylko patrzeć na te dwie osoby, podczas gdy początkowy ból szybko ustąpił miejsca obrzydzeniu i przeszywającemu gniewowi.
Poświęciłam wszystko dla tego mężczyzny. Zrezygnowałam z obiecującej kariery, by zostać gospodynią domową, żeby on mógł skupić się na pracy, dbałam o każdą jego potrzebę, uważałam jego rodzinę za swoją – a oto, co dostałam w zamian: zdradę we własnym domu z dziewczyną, którą traktowałam jak siostrę.
Kiedy ich schadzka dobiegła końca, leniwie się ubrali, a ja nawet usłyszałem słodki głos Chloe.
„Ethan, kochanie, tak bardzo mnie rozpieszczasz. Ale co, jeśli Olivia się dowie?”
Ethan parsknął lekceważącym śmiechem, uśmiechem, jakiego nigdy u niego nie widziałam. Pogłaskał ją po włosach, a jego głos był pełen arogancji.
„O co się martwisz? Moja żona jest taka dobra, taka naiwna. Nigdy by niczego nie podejrzewała. Pozwól jej po prostu dbać o ten śliczny ogród, żebyśmy mieli romantyczne miejsce na nasze randki”.
To zdanie było jak ostateczny cios młotem, który roztrzaskał resztki iluzji, jakie mi pozostały. Dobrze. Naiwnie. Okazuje się, że w jego oczach moja miłość i zaufanie były niczym więcej niż głupotą.
Ostatnia gorąca łza spłynęła mi po policzku. Otarłam ją ze złością, nie pozwalając sobie na słabość ani chwili dłużej.
Już wystarczy. Naprawdę wystarczy.
Odwróciłam się i weszłam cicho do kuchni, nie wydając żadnego dźwięku, bo ból przerodził się w zimną determinację. Zrobiłeś ze mnie pośmiewisko. Podeptałeś moją miłość i moje poświęcenie.
Dobra. Nie będę krzyczeć. Nie będę robić scen.
Dam ci prezent tak irytujący, że zapamiętasz go na zawsze.
Drżącymi dłońmi chwyciłam butelkę z proszkiem na swędzenie. Spojrzałam na ogród i zobaczyłam ich bieliznę wciąż rozrzuconą po trawniku. Na moich ustach pojawił się gorzki, ale wyrachowany uśmiech.
Do sztuki, która miała się rozegrać, potrzebowałem nie tylko publiczności, ale i najbardziej bezstronnych sędziów – naszych rodzin. Zbezcześciliście mój ogród, więc zamienię ten dom w scenę, by zdemaskować waszą hipokryzję przed całym klanem.
Jak potoczy się ta zawiła historia? Czy plan zemsty Olivii się powiedzie?
Zasubskrybuj kanał i kliknij dzwonek powiadomień, aby nie przegapić kolejnych ekscytujących rozdziałów tej historii.
Nie wiem, jak długo stałem bez ruchu w kuchni. Butelka proszku swędzącego stała na blacie, a jej jaskrawy kolor zdawał się kpić z mojego bólu.
W ogrodzie głosy Ethana i Chloe ucichły. Z pewnością rozeszli się w swoje strony, zostawiając mi oczyszczenie pola bitwy po ich zdradzie.
Powoli opadłam na zimną kuchenną podłogę, opierając plecy o szafkę. Początkowy szok minął, pozostawiając drętwienie, które rozprzestrzeniło się z klatki piersiowej na całe ciało, sprawiając, że zaczęłam gwałtownie drżeć.
Łzy, które próbowałam powstrzymać, teraz płynęły niekontrolowanie. Nie szlochałam głośno – po prostu ciche, gorące, gorzkie łzy spływały mi po policzkach.
Co zrobiłem źle?
To pytanie odbiło się echem w mojej głowie. Czym sobie zasłużyłem na tak okrutne traktowanie?
Wspomnienia pięciu lat małżeństwa przemknęły mi przez myśl jak film w zwolnionym tempie, ostre w każdym szczególe. Przypomniałam sobie dzień, w którym Ethan się oświadczył: klęczał w blasku świec w eleganckiej restauracji, z diamentowym pierścionkiem w dłoni, a w oczach błyszczała mu miłość.
„Olivio, wyjdź za mnie. Nie mogę obiecać ci najbardziej luksusowego życia, ale obiecuję, że spędzę resztę życia kochając cię i chroniąc.”
Uwierzyłem w tę obietnicę. Uwierzyłem ślepo.
Pomyślałam, że jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie, kiedy powiedziałam „tak”.
Po ślubie wypełniałam obowiązki żony. Kiedy Ethan zakładał swój biznes, firma przechodziła przez wiele trudności i to ja, bez wahania, wycofałam wszystkie swoje oszczędności i pieniądze, które dali mi rodzice – sprzedałam nawet moją najcenniejszą biżuterię, żeby dać mu kapitał.
Przytrzymał mnie, a jego głos był zdławiony emocjami.
„Dziękuję, kochanie. Przysięgam, że cię nie zawiodę.”
Potem, gdy sytuacja jego firmy zaczęła się stabilizować, powiedział, że potrzebuje żony, która będzie zarządzać domem, solidnego domu, aby mógł w pełni poświęcić się karierze. Po raz kolejny bez wahania zrezygnowałem ze stanowiska głównego projektanta, o które walczyłem przez wiele lat.
Zgodziłam się zostać w domu, w czterech ścianach, z niekończącymi się obowiązkami. Moja przyjaciółka powiedziała, że jestem głupia, że poświęcam za dużo, ale ja tylko się uśmiechałam, bo myślałam, że szczęście mojego męża jest moim szczęściem.
Byłam przepełniona radością, widząc sukcesy Ethana, gdy jego praca szła coraz lepiej. Byłam taka dumna, gdy słyszałam, jak ludzie chwalą jego talent, mówiąc, że ma za sobą kompetentną żonę.
Opiekowałam się jego rodzicami, kiedy chorowali, jakby byli moimi własnymi. Jego mama uwielbiała mój domowy placek jabłkowy, a mnie nie przeszkadzał upał – chodziłam na każdy targ, żeby znaleźć najlepsze organiczne składniki i upiec go dla niej.
Jego ojciec był kolekcjonerem rzadkich bourbonów. Poświęciłem czas na badania, naukę i kupowanie mu cennych butelek, aby go uszczęśliwić.
Wszystko to robiłem bez jednego narzekania, licząc jedynie na odrobinę szacunku i odrobinę miłości.
Ale co otrzymałem dziś w zamian? Obrzydliwą scenę w moim własnym ogrodzie. Jego lekceważące słowa.
„Moja żona jest taka dobra, taka naiwna.”
Im więcej myślałam, tym bardziej ściskało mi się serce, a ból przeradzał się w oburzenie. Byłam zbyt głupia, zbyt ślepa; stałam się nieopłacaną pokojówką, bankomatem i niczym więcej.
A Chloe – ta dziewczyna – traktowałam ją tak dobrze. Widziałam, że jest samotna i zmaga się z problemami, i traktowałam ją jak młodszą siostrę.
Pożyczyłem jej pieniądze, kiedy powiedziała, że jej rodzina ma nagły wypadek. Przedstawiłem jej kilka pomniejszych kontaktów zawodowych. Nawet pocieszyłem ją, kiedy zobaczyłem, że jest smutna, a ona odwdzięczyła mi się, śpiąc z moim mężem w moim własnym domu.
Bezwstydność i brak moralności tych dwojga ludzi doprowadzały mnie do szału. Nie mogłam po prostu siedzieć i płakać, bo płacz niczego nie rozwiązuje, a moje łzy nie są warte wylewania za ludzi, którzy nie są tego warci.
Patrzyli na mnie z góry. Podeptali moją miłość i moje poświęcenie.
Dobrze. Pokażę im, jak groźna potrafi być ta dobra, naiwna kobieta, gdy ktoś ją przyparł do muru.
Mocno otarłam łzy. Słabość zniknęła, zastąpiona ostrym spojrzeniem i stalową determinacją.
Wstałem, podszedłem do stołu w jadalni i nalałem sobie szklankę wody. Wypiłem ją jednym haustem, chłód pomógł mi się uspokoić.
Spojrzałem ponownie na stojącą na blacie butelkę proszku na swędzenie. Początkowy pomysł był tylko impulsywną reakcją, ale teraz przerodził się w skrupulatnie opracowany plan.
Posypanie proszkiem nie wystarczyło. To byłaby tylko przystawka.
Potrzebowałem bardziej treściwego dania głównego – większej sceny, na której wszyscy mogliby podziwiać prawdziwe oblicza tych dwóch kłamców: rodziny, przyjaciół, kolegów, a zwłaszcza naszych rodziców. Chciałem, żeby zapłacili wysoką cenę, nie tylko ból fizyczny, ale także upokorzenie i hańbę.
Zrobili ze mnie głupca w ciemności. Dobra, wyciągnę ich na światło dzienne, żeby cały świat zobaczył ich brud.
Wziąłem telefon, otworzyłem kontakty i moje palce przesuwały się po liście, aż zatrzymały się na jednym nazwisku.
Teściowa.
Kolejny lodowaty uśmiech pojawił się na moich ustach. Moja gra miała zacząć się od tej kobiety. Sprawiłabym, że ta, która zawsze była tak dumna ze swojego złotego chłopca, jako pierwsza odsłoniłaby kurtynę jego obrzydliwego sekretu.
Plan był realizowany krok po kroku. Nigdy by nie przypuszczali, że w jedno popołudnie żona, którą gardzili, całkowicie się odmieni.
Burza dopiero się zaczynała, a okiem huraganu miało być przyjęcie rodzinne, które miałem poprowadzić.
Kiedy decyzja zapadła, nie pozwoliłam sobie na ani sekundę słabości. Pierwszą rzeczą, jaką musiałam zrobić, było zatarcie wszelkich śladów nieporządku: pozbierałam kawałki rozbitej konewki, wytarłam wodę z podłogi, a potem wyszłam do ogrodu i zebrałam pogniecioną koszulę Ethana, sukienkę Chloe i ich bieliznę rozrzuconą po trawniku.
Trzymając te rzeczy w rękach, nie czułam już obrzydzenia, a jedynie dziwny spokój. Wrzuciłam wszystko do pralki, wyprałam, wysuszyłam i starannie poskładałam, umieszczając w szafie Ethana, jakby nic się nie stało.
Musiałam działać – grać rolę żony, która nic nie wie. Tylko wtedy mogłam sprawić, że ci dwoje całkowicie opadną z czujności i krok po kroku wpadną w pułapkę, którą na nich zastawiłam.
Tego wieczoru Ethan wrócił z pracy z bukietem czerwonych róż w dłoni. Uśmiechnął się i wręczył mi kwiaty.
„Dla ciebie, kochanie. Zamknąłem dziś wielką transakcję. Zawdzięczam to mojemu solidnemu frontowi wewnętrznemu”.
Gdyby to była wczorajsza Olivia, pewnie bym się rozpłakała z radości. Ale teraz, patrząc na ten piękny bukiet, wydawał mi się on po prostu sztuczny i absurdalny.
Przyjąłem kwiaty, wymuszając radosny uśmiech.
„Dziękuję, kochanie. Tak ciężko pracowałaś. Idź się umyć i chodź na kolację. Przygotowałam wszystkie twoje ulubione dania.”
Kolacja przebiegała w atmosferze, która dla osoby z zewnątrz mogłaby się wydać niezwykle ciepła. Ciągle podawałem Ethanowi jedzenie, pytałem go o pracę, a on zachowywał się jak wzorowy mąż – opowiadał mi zabawne historie z biura i od czasu do czasu rzucał mi fałszywie czułe spojrzenie.
Patrząc na jego zachowanie, poczułam tylko współczucie. Czy próbował zrekompensować sobie winę tymi pustymi gestami, czy też myślał, że bukiet kwiatów i kilka czułych słów wymazałyby jego obrzydliwą zdradę?
Podczas kolacji delikatnie poruszyłem ten temat.
„Kochanie, ostatnio w pracy idzie ci tak dobrze. Bardzo się cieszę. Może urządzimy małe przyjęcie w domu w ten weekend? Możemy zaprosić rodziców i bliskich krewnych, żeby to uczcić. Dawno się nie spotkaliśmy. Może to być okazja, żeby uczcić twój awans, a jednocześnie szansa, żebym mogła oficjalnie poznać twoją rodzinę. Odkąd się pobraliśmy, nie miałam ku temu okazji”.
Słysząc mnie, Ethanowi zaświeciły się oczy. Pomysł wydawał się go usatysfakcjonować: rodzinne przyjęcie byłoby idealną okazją, by pokazać się jako odnoszący sukcesy mężczyzna ze szczęśliwą rodziną i kochającą żoną.
Rozwiałoby to wszelkie plotki i wzmocniło jego idealny wizerunek.
„Świetny pomysł, kochanie. Właśnie myślałam, żeby ci to samo powiedzieć. Zróbmy to. Ty się wszystkim zajmiesz. Masz moje pełne poparcie”.
Powiedział to, klepiąc mnie po dłoni.
Uśmiechnąłem się zwycięskim uśmiechem. Ryba połknęła przynętę.
„Świetnie. Zadzwonię jutro do twojej mamy, żeby omówić z nią szczegóły. Jest starsza. Ma doświadczenie. Jestem pewien, że da mi dobrą radę”.
Powiedziałam to, celowo podnosząc rangę mojej teściowej. Wiedziałam, że dla Ethana matka była najważniejsza, a zdobycie jej przychylności było kluczem do uzyskania pełnej kontroli nad wszystkim.
Następnego ranka zadzwoniłam do teściowej. Przedstawiłam jej swój pomysł na przyjęcie – oczywiście w bardzo skromnym, troskliwym tonie.
„Mamo, tu Olivia. Ethan i ja myśleliśmy o zorganizowaniu małego przyjęcia w domu w ten weekend z okazji jego awansu. Dzwonię, żeby zapytać o twoją opinię. Kogo twoim zdaniem powinniśmy zaprosić i jakie menu? Jestem młoda. Nie mam doświadczenia. Potrzebuję twojej rady.”
Moja teściowa, kobieta, która zawsze lubiła demonstrować swój autorytet i zadzierać nosa, była zaszczycona. Odchrząknęła i zaczęła wygłaszać wykład.
„Cóż, dobrze, że tak myślisz. Powinieneś był to zrobić dawno temu. Zobaczymy. Musisz zaprosić wszystkie ciocie i wujków ze strony ojca i matki. Nikt nie może zostać pominięty. I twój prastryj z Florydy…”
Kontynuowała, recytując niekończącą się listę.
Dokładnie. Krewni, których znałem, byli najbardziej krytyczni i plotkujący. Po prostu kiwałem głową, udając, że słucham uważnie i robię notatki.
„A co do menu” – kontynuowała – „musi być coś imponującego. Potrzebujemy baru z ostrygami i krewetkami, antrykotu, porządnego cateringu, żeby zrobić wrażenie na wszystkich. Pieniądze nie grają roli. Powiedz Ethanowi, żeby się tym zajął”.
Słuchałem i w duchu się śmiałem. Chciała wystawnego bankietu, żeby się popisać, ale chciała, żeby zapłacił za niego jej syn – i pieniądze Ethana. Czy to nie były również moje pieniądze?
„Tak, mamo. Zapamiętam to. Nie martw się. Przygotuję wszystko idealnie.”
Odpowiedziałem, a mój głos nadal był słodki jak miód.
Ale nie poprzestałem na planowaniu imprezy. Musiałem zrobić kolejny ważny krok: zbliżyć się do Chloe. Musiałem mieć ją pod kontrolą, żeby niczego nie podejrzewała i nie pokrzyżowała mi planów.
Tego popołudnia poszedłem na targowisko, o godzinie, o której wiedziałem, że Chloe zazwyczaj tam chodzi. Spotkałem ją „przypadkiem” przy stoisku z warzywami.
Hej, Chloe, ty też tu jesteś?
Przywitałem ją z szerokim uśmiechem.
Widząc mnie, była trochę zaskoczona, ale szybko się otrząsnęła.
Cześć, Olivia. Tak, właśnie kupuję coś na kolację. Co za zbieg okoliczności.
„Ja też. Jesz sam?”
„Tak, samotność jest trochę nudna.”
Chloe westchnęła, wyglądając na samotną.
„No to wpadnij dziś na kolację. Ugotowałam mnóstwo pysznego jedzenia.”
Chloe zawahała się chwilę, ale potem skinęła głową.
Tego wieczoru przyszła na kolację. Starannie przygotowałem jej ulubione dania, traktowałem ją z wielką serdecznością, a podczas kolacji opowiedziałem jej o moich planach na weekendową imprezę.
„Szkoda. Tego dnia będzie tylko rodzina i starsi ludzie. Nie wypadałoby cię zapraszać. W przeciwnym razie moglibyśmy pogadać”.
Powiedziałem to, udając żal.
Chloe tylko się uśmiechnęła.
„Nie martw się. Cieszę się, że urządzasz imprezę.”
Nie miała pojęcia, że chociaż nie została zaproszona, będzie jedną z głównych atrakcji.
Po obiedzie spakowałem jej nawet trochę owoców do domu. Zanim wyszła, przytuliłem ją i poklepałem po plecach.
„Jeśli czujesz się samotny, przyjdź do mnie, dobrze? Po to są przyjaciele”.
Chloe była wzruszona, jej oczy zaszły łzami.
„Jesteś dla mnie taka dobra, Olivio. Bardzo ci dziękuję.”
Patrząc jak odchodzi, uśmiechnąłem się lekko.
Dobrze. Zobaczysz, jak dobry potrafię być.
Moja gra była idealnie przygotowana. Dwaj zdrajcy byli w mojej dłoni, odurzeni fałszywą słodyczą, którą im oferowałem, i nie wiedzieli, że powoli zamyka się wokół nich śmiertelna pułapka.
Przez kolejne dni żyłam z dwiema twarzami. W domu byłam wzorową żoną i synową, zajętą przygotowaniami do wielkiego rodzinnego przyjęcia.
Odwiedziłem najbardziej ekskluzywne sklepy spożywcze, osobiście wybierając najświeższe składniki: homary, świeże krewetki, najlepsze kawałki wołowiny. Kupiłem wszystko bez wahania.
Ethan, widząc moje wydatki, wydawał się nieco zaniepokojony. Ale kiedy powiedziałem mu, że to po to, żeby on i jego rodzice dobrze wypaść przed rodziną, skinął głową z zadowoleniem.
Dał mi nawet swoją kartę kredytową.
„Kupuj to, co najlepsze. Nie oszczędzaj.”
Wziąłem kartkę, czując jedynie pogardę. Był gotów wydać fortunę na wystawne przyjęcie, żeby poprawić swój wizerunek, nie wiedząc, że to właśnie to przyjęcie będzie grobem jego honoru.
Nie tylko przygotowałam jedzenie, ale też starannie udekorowałam dom. Wstawiłam wazon z pachnącymi liliami do salonu, zmieniłam zasłony, wysprzątałam każdy kąt, aż lśnił.
Chciałem, żeby moja scena była idealna.
W międzyczasie podtrzymywałem przyjaźń z Chloe. Często pisałem do niej, pytając, jak się czuje, i od czasu do czasu rzucałem jej mimochodem uwagi.
Przygotowania do tej imprezy są wyczerpujące. Muszę zająć się wszystkim od A do Z, bez niczyjej pomocy.
Chloe, słysząc to, okazała mi współczucie i pocieszyła mnie. Nie wiedziała, że moje udawane zmęczenie było częścią planu, mającego na celu wmówienie jej, że jestem zbyt zajęta, by poświęcać uwagę innym rzeczom.
A potem nadszedł decydujący moment.
Był czwartkowe popołudnie, dwa dni przed imprezą. Wiedziałem, że z przyzwyczajenia Chloe właśnie tego dnia będzie wieszać bieliznę na balkonie, żeby wyschła.
Mieszkała sama, więc była dość niedbała. Jej balkon wychodził wprost na moje podwórko – bardzo łatwo było ją obserwować – a ja przez cały tydzień obserwowałem jej codzienne czynności.
Jeśli chodzi o Ethana, wiedziałem, że zawsze miał zapasową bieliznę schowaną w dolnej szufladzie komody, na wypadek, gdyby gdzieś się umówił i powrót do domu nie byłby dla niego wygodny. Odkrycie tej tajemnicy zajęło mi sporo czasu.
Zaczekałem do południa, kiedy słońce było już wysoko, upewniając się, że ubrania wyschły. Pod pretekstem przycinania roślin wyszedłem do ogrodu.
Ogród nie był już moim spokojnym azylem. Stał się miejscem zbrodni, obsesją.
Ale dziś wyszedłem z zupełnie innym nastawieniem. Nie czułem już bólu – tylko zimną determinację.
Spojrzałam w górę na balkon Chloe. Zgodnie z oczekiwaniami, jej uwodzicielski, czarny, koronkowy komplet bielizny wisiał na sznurku, kołysząc się na wietrze niczym prowokacja.
Spokojnie poszłam do schowka gospodarczego i wyjęłam bardzo długi drążek do wyciągania ubrań. Serce zabiło mi trochę szybciej, nie ze strachu, ale z ekscytacji.
Wróciłem do ogrodu, ustawiłem się w ukrytym kącie, gdzie kamery monitoringu nie mogły mnie dosięgnąć, po czym ostrożnie, za pomocą drążka, umiejętnie odpiąłem sprzęt Chloe.
Wszystko poszło lepiej niż się spodziewałem.
Z dowodem zdrady w dłoniach poszłam prosto do toalety na dole. Założyłam gumowe rękawiczki i otworzyłam butelkę z pudrem swędzącym.
Charakterystyczny zapach uderzył mnie w nos, sprawiając, że kichnęłam, ale nie przestawałam. Starannie posypałam grubą warstwą pudru wnętrze stanika i majtek Chloe, szczególnie w najbardziej wrażliwych miejscach.
Robiłam to ostrożnie, pewną ręką, jak artysta kończący swoje arcydzieło. Każda drobinka proszku przywarła do koronki, wyglądając jak śmiercionośna ozdoba.
Skończywszy z ubraniami Chloe, po cichu poszłam na górę do głównej sypialni. Ethan jeszcze nie wrócił z pracy.
Otworzyłam dolną szufladę i wyjęłam jego sekretną bieliznę. Zrobiłam to samo, nie tracąc ani milimetra.
Kontemplując moje dwa dzieła, uśmiechnąłem się z zadowoleniem. Irytujący prezent był gotowy.
Ostatnim krokiem było odłożenie wszystkiego na miejsce. Ponownie użyłem drążka, aby ostrożnie zawiesić zestaw Chloe na lince.
Wyglądał dokładnie tak samo jak wcześniej, bez śladów drastycznego traktowania.
Zestaw Ethana odłożyłem do szuflady, tak schludnie, jakby nikt go nie dotykał.
Zdjąłem rękawiczki, dokładnie umyłem ręce mydłem kilka razy, zacierając wszelkie ślady.
Wszystko zostało zrobione.
Tego popołudnia od czasu do czasu zerkałem w stronę balkonu Chloe, czekając.
Około czwartej po południu widziałem, jak wyszła po pranie. Bez cienia podejrzeń wzięła bieliznę i wniosła ją do środka.
Poczułem niewysłowioną satysfakcję. Pułapka została zastawiona, trucizna zaaplikowana.
Teraz pozostało mi już tylko czekać, aż ofiara padnie.
Wyobraziłem sobie tę scenę – ból i cierpienie, które miały zaznać te dwie osoby – i nie czułem ani krzty winy. Zbiera się to, co się sieje, a ta burza będzie nie tylko irytująca, ale i niesamowicie upokarzająca.
Zastanawiałem się, czy wystarczy im sił, żeby to znieść, czy też zdejmą rękawicę i obnażą się przed wszystkimi.
Najlepszy akt sztuki miał dopiero nadejść.
Po zakończeniu przygotowań mój nastrój stał się dziwnie spokojny. Nie czułem już złości ani bólu.


Yo Make również polubił
Zachowaj ten przepis w bezpiecznym miejscu, ponieważ jest prawdziwym skarbem. Wysłalam go tym, którzy mnie przywitali.
6 najgorszych produktów spożywczych, których należy bezwzględnie unikać w przypadku choroby zwyrodnieniowej stawów!
Suszone śliwki z rumem Far Breton
Moja siostra ogłosiła, że potraja mi czynsz do 6800 dolarów – w obecności 15 krewnych, mówiąc, że muszę „poznać swoje miejsce” jako nieudany zarządca nieruchomości. Wysłałem jednego SMS-a. 20 minut później zbladła, gdy mój prawnik wszedł z aktem własności, w którym widniało, że jestem właścicielem jej budynku od 3 lat.