Była dopiero dziewiąta rano, a słońce Oklahomy już migotało na asfalcie niczym roztopione szkło. W powietrzu unosił się zapach kurzu, oleju napędowego i lata. Robert „Bobby” Callahan, siedemdziesięciodwuletni weteran wojny w Wietnamie z dwoma bolącymi kolanami i wieloletnią dyscypliną, powoli wjechał swoim harleyem na drogę nr 51 w kierunku szpitala dla weteranów w Tulsie. Jego lewe kolano pulsowało, to samo, które zostało odłamkiem w pobliżu Pleiku w 1969 roku. Mimo to jechał – bo jazda harleyem dawała mu poczucie wolności, a wolność była czymś, na co zasłużył.
Nie zauważył migających świateł, dopóki nie wypełniły lusterek – czerwone i niebieskie przecinały fale upałów za nim. Bobby zmarszczył brwi i powoli zszedł na pobocze. Z radiowozu wysiadł młody policjant – po dwudziestce, barczysty, krótko ostrzyżony i z tą arogancką nonszalancją, którą widuje się tylko u nowicjuszy, wciąż czujących autorytet.
„Prawo jazdy i dowód rejestracyjny” – warknął funkcjonariusz.
Bobby podał je w milczeniu.
„Twój wydech” – powiedział młody mężczyzna, krążąc wokół motocykla jak drapieżnik. „Jest za głośny. Naruszenie miejskiego rozporządzenia 423”.
Bobby mrugnął. „Synu, to jest towar prosto z fabryki”.
Usta policjanta zacisnęły się. „Zejdź z roweru”.
Bobby westchnął, czując, jak kolana bolą go, gdy zsiadał z konia. Asfalt rozpalał się jak piec. „Słuchaj, próbuję tylko umówić się na wizytę w VA…”
Yo Make również polubił
“Rozkoszne Miękkie Ciasteczka z Jabłkowo-Cynamonowym Nadzieniem – Idealny Przepis na Chwile Słodyczy”
CIASTKA KOKOSOWE
Wystarczy, że zmieszasz goździki ze skórką banana, a nie uwierzysz, co się stanie
Ciasto chmurkowe bez mąki – tradycyjny przepis mojej prababci