Mała dziewczynka, nie starsza niż sześć lat, przebiegła przez sklep. Łzy spływały jej po policzkach, a jej maleńkie rączki poruszały się błyskawicznie, wykonując gesty języka migowego. Wpadła prosto w ramiona najbardziej onieśmielającego mężczyzny, jakiego widział – gigantycznego motocyklisty w skórzanej kamizelce, z naszywkami na plecach i tatuażami oplatającymi oba ramiona.

Przez chwilę w przejściach zapadła cisza. Ludzie zamarli. Niektórzy nerwowo się cofnęli.

Wtedy motocyklista uklęknął, jego masywna sylwetka zniżył się do jej poziomu i ze zdumiewającą czułością zaczął odpowiadać gestami.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama