„Ten dzieciak cierpi” – mruknął Dale cienkim głosem.
„Nie nasza sprawa, bracie” – powiedział cicho Snake. „Pomożemy ci przez to przejść”.
Ale płacz przerodził się w godzinę krzyku. Pielęgniarki pospiesznie przemykały. Lekarz przemknął obok. Nic się nie zmieniło. Wtedy głos matki załamał się, przepełniony rozpaczą: „Proszę, niech mu ktoś pomoże. Nie spał od trzech dni. Proszę”.
Dale podniósł rękę i ostrożnie wyjął wenflon z ramienia.
„Bracie, co robisz?” Wąż zerwał się na równe nogi. „Masz jeszcze godzinę…”
„Ten chłopak potrzebuje pomocy” – powiedział Dale. „A ja wciąż mam dwie sprawne ręce”.
Nieznajomy za drzwiami
Trzy domy dalej, na oddziale pediatrycznym, młoda para wyglądała na wyczerpaną. Jessica trzymała na rękach malucha, który wyginał się i miotał, z twarzą siną z wysiłku. Marcus siedział z głową w dłoniach. Dwie pielęgniarki stały blisko, kompletnie nieprzytomne.
Dale wypełnił próg – potężna sylwetka, łysa głowa po chemioterapii, skórzana kamizelka i życzliwe spojrzenie. Wiedział, że wygląda szorstko. Złagodził ton.
„Proszę pani, wiem, że wyglądam strasznie” – powiedział cicho. „Ale wychowałem czwórkę dzieci i pomagałem przy jedenaściorgu wnukach. Pozwoli mi pani spróbować?”
Jessica spojrzała na niego, potem na syna. Była już na granicy dumy. Skinęła głową.
„Ma na imię Emmett” – powiedziała łamiącym się głosem. „Ma dwa i pół roku. Jest przerażony. Nie spał, odkąd tu przyjechaliśmy”.
Dale uklęknął, gdyż jego kolana zaprotestowały, więc znalazł się na tym samym poziomie co chłopiec.
„Hej, mały” – mruknął. „Ciężki dzień, co?”
Emmett krzyczał jeszcze głośniej i przytulił się do mamy.
„Rozumiem” – kontynuował Dale, nie dotykając go. „Jasne światła. Piski. Obcy. Twoja mama się boi. Twój tata się boi. To dużo dla małego faceta”.
Coś w niskim, równym głosie Dale’a sprawiło, że Emmett się zatrzymał. Nadal płakał, ale jego ton osłabł.
„Ja też się boję” – przyznał Dale. „Jestem tu po leki, które sprawiają, że czuję się okropnie. Pomagają mi moi bracia. Siedzą ze mną. Trzymają mnie za rękę. Sprawiają, że czuję się mniej samotny. Może mógłbym usiąść z tobą? Sprawić, że poczujesz się mniej samotny?”
Chłopiec spojrzał na matkę, potem na Dale’a. Nadal skomlał, nie zawodził.
Dale otworzył szeroką dłoń, wnętrzem do góry, cierpliwie. „Nie musisz przychodzić. Ale jeśli chcesz, mam silne ramiona. Nie pozwolę, żeby cokolwiek cię zraniło”.
Po długim oddechu, mała dłoń wyciągnęła się do niego. Dale uścisnął ją delikatnie.
„No i masz” – powiedział. „Świetnie ci idzie, kolego”.
Kołysanka motocyklowa
Dale wsunął się na krzesło i rozłożył ramiona. Ku zaskoczeniu wszystkich, Emmett wyrwał się z uścisku Jessiki i wspiął się na klatkę piersiową motocyklisty. Nadal płakał, ale przestał się opierać. Dale przytulił chłopca, przystawiając ucho do serca, i wydał z siebie dźwięk – niski i miarowy, dudniący, sięgający do klatki piersiowej. Nie do końca buczenie. Bardziej przypominające motocykl na biegu jałowym.
„Moje dzieci nie mogłyby spać bez tego dźwięku” – mruknął Dale, podtrzymując wibracje. „To coś, co uspokaja układ nerwowy”.
„Co się dzieje oprócz strachu?” zapytał szeptem.
„Zakażenie układu oddechowego” – powiedział Marcus. „Oddychanie jest już lepsze, ale leczenie go przerażało. Jest w spektrum. Cały ten hałas, światło i dotyk doprowadzają go do szału. Nie potrafi tego wyłączyć”.
Dale skinął głową. „Mój wnuk też jest w spektrum. Kiedy jest nadmiernie stymulowany, jego mózg po prostu nie przestaje pracować”.
Owinął chłopca ramionami, blokując blask, tłumiąc sygnały dźwiękowe, tworząc kokon ze skóry i bicia serca. Dziesięć minut: szlochy zmieniły się w czkawkę. Dwadzieścia: czkawka ucichła. Trzydzieści: jego oddech się zmienił – był powolny, głęboki.
„Czy on…” – wyszeptała Jessica.
„Śpię” – powiedział Dale ciepłym głosem. „Prawdziwy sen”.
Yo Make również polubił
Kreatywne sposoby na ponowne wykorzystanie pustych puszek po tuńczyku
Pyszny sposób na odchudzanie. Najlepszy domowy napój dla szybkich efektów.
Zrobiłeś to źle. To najłatwiejszy i bezproblemowy sposób na przyrządzenie bekonu
Hörnchen w 15 minut – Szybkie, puszyste i pyszne, lepsze niż z piekarni!